niedziela, 1 lutego 2015

1 lutego 2015


1. Dawno temu Bożena przywiozła mi z Czech chiński zegar ścienny z Matką Boską. 
Przez większość czasu był wyłączony ale parę dni temu coś mnie naszło i go uruchomiłem. Niestety od siódmej do dwudziestej trzeciej, o pełnej godzinie, ze skrzeczącego głośnika wygrywał najpierw Big Bena, a później melodyjkę. Jedną z kilku. 
Rozpoznałem wśród nich tę z „Blaszanego bębenka”, choć nie było łatwo, bo głośniczek skrzeczy potwornie.
No więc kiedy, koło czwartej kładłem się spać, mając świadomość, że zegar zaraz zacznie skrzeczeć udało mi się (nie bardzo wiem jak) to skrzeczenie wyłączyć.
W związku z tym spaliśmy do południa.
Przegrzebując telewizyjne kanały trafiłem na drugą połowę filmu „Exodus”. Paul Newman jako żydowski bojownik walczy o izraelskie państwo najpierw z Brytyjczykami, później ze sterowanymi przez byłych faszystów Palestyńczykami.
O tym, że Niemcy pozostawili niezatarty po sobie ślad na Bliskim Wschodzie pisał kolega Jakub nie tak dawno temu we „Wproście”.
Była w filmie jedna niezła scena. Pod oblężony żydowski sierociniec podjeżdża kilkanaście ciężarówek. W nocy. Ktoś tam pyta dowódcę odsieczy – skąd ich aż tylu? Ten odpowiada, że tylko dwóch na samochód, ale wrażenie robią odpowiednie.
Napisałbym „Żydy pany” ale mało kto złapie ten wysofistykowany dowcip. I to jest zła informacja.

2. Oglądałem samą końcówkę „Śniadania mistrzów”. Nie wiem skąd Meller bierze energię do rozmawiania z tymi głupkami.
Artysta Mleczko oddawał Krym Rosji. Sekundował mu w tym taki łysy pisarz, który znany jest ze związku z aktorką, która wynajmuje mieszkanie koledze Zbroi. Był jeszcze muzyk rockowy od „Nie wierzę politykom”, ale od muzyków rockowych w tym wieku trudno wymagać jasności umysłu. Jedyny z gości, który był się dystansował od towarzystwa to pisarz Żulczyk. A jeżeli Żulczyk wychodzi na najrozsądniejszego gościa, to łatwo sobie wyobrazić co się tam działo. I to nie jest dobra informacja.

3. Polskie Stronnictwo Ludowe wystawi swojego kandydata w wyborach prezydenckich. Będzie to Honorowy Obywatel Pińczowa, pan Jarubas.
Nazwa Pińczów kojarzy mi się z grą w brydża. Ś.p. prof. Eminowicz zwykł mawiać „w Pińczowie dnieje”, gdy ktoś się zbyt długo zastanawiał.
W „Faktach po Faktach” kandydaturę pana Jarubasa komentował pan Protasiewicz. Trzeźwy. Pan Protasiewicz powinien jak najdłużej być na antenie. Nie robi wtedy głupot.

Przeczytałem, że Hienę Roku 2014 dostali Stasiński z Czuchnowskim. I jak temu pierwszemu należy się ona jak psu kość, to Czuchnowskiemu – nie. Czuchnowski ostatnio się parę razy zachował. I zrobił to „na łamach” przeciw sporej części swoich kolegów i czytelników.

SDP ma jakiś problem. Z jednej strony nie przyjmują Pereiry, z drugiej – zaliczają taką wtopę. Najgorsze, że osłabia to wydźwięk „Hieny” dla Stasińskiego. A to bardzo zła informacja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz