Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bartosz Arlukowicz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bartosz Arlukowicz. Pokaż wszystkie posty

środa, 31 grudnia 2014

31 grudnia 2014


1. Skończyły się świąteczne śledzie. W barszczu też widać dno, choć zasadniczo i jedno i drugie winno starczyć do Nowego Roku.
Włożyłem akumulator z kosiarki do BMW. Auto Bożeny miało w bagażniku drugi, mały akumulator, który zastał się po telefonie, jakiego już nie ma. Wymyśliłem, że lepiej tej baterii będzie spędzić zimę w samochodzie, gdzie będzie wciąż ładowany, niż w stojącej w zimnej stołówce kosiarce.

Później zabraliśmy się za rodzinne rżnięcie i mielenie. Ja z Józką rżnęliśmy na pile stolikowej zwanej z niemiecka krajzegą. Tośka pocięte kawałki układała w domu, Milena mieliła gałęzie w urządzeniu znanym niektórym z filmu „Fargo”. Zrobiliśmy kawał roboty.
Misterna konstrukcja Tośki w pewnym momencie runęła. I to jest zła informacja. Choć nie tak zła, bo jak sama Tośka zauważyła, drewno ułożone po raz drugi było czystsze, bo brud został na podłodze.

2. Przesłuchałem konferencję prasową Porozumienia Zielonogórskiego. To właściwie zabawne, że jednym z jego negocjatorów jest były wiceminister zdrowia z czasów, kiedy ministrem była Ewa Kopacz. Po ministrze, który wyglądał, mówił i się zachowywał trochę – tu będzie hermetycznie – jak pewien dziennikarz motoryzacyjny z miasta Łodzi, który występuje czasem w serwisach internetowych jako ginekolog, panowie doktorzy ze swoim zadziwieniem i logiką wypowiedzi wyglądali jak lekarze. Tacy prawdziwi.
Pan były wiceminister opowiedział, że jakiś czas temu NFZ z list ubezpieczonych wykreślił młodzież, która osiągnęła wiek lat osiemnastu, a której rodzice – nie mając świadomości, że muszą coś takiego zrobić – nie podłączyli w NFZ do swoich ubezpieczeń. Więc ta młodzież ubezpieczona nie jest i jeżeli nie daj Boże złamie sobie nogę na stoku, albo atak wyrostka ją dopadnie – będzie kłopot, bo w EWUŚ zapali się na czerwono.
Pan były wiceminister otwartym tekstem powiedział, że konstytucyjny minister Arłukowicz kłamie. I wyjaśnił w jaki sposób. Generalnie nie brzmi to dobrze.
Boję się, że scenariusz będzie teraz wyglądał tak: pani Premier zdymisjonuje Arłukowicza, bo nie potrafił rozwiązać konfliktu, dosypie lekarzom kolejne miliardy, lekarze podpiszą umowy. I zasadniczo nic się nie zmieni. Bo przecież nie będzie reformować systemu. Bo przecież będzie spokój do następnego podpisywania umów. I to jest zła informacja. Ważne, że można się leczyć za granicą, a NFZ musi za to oddać pieniądze.

3. Sąsiad Gienek miał imieniny. Wziąłem więc flaszkę i poszedłem złożyć życzenia. Gienek z Jolą byli w Tesco, więc wróciłem i poszedłem jeszcze raz.
Gienek – jak się okazało – zapomniał wcześniej, że ma imieniny, więc zawczasu nie zwolnił się następnego dnia z pracy. Czyli, że rano miał jechać, więc nie mógł pić. I to jest zła informacja. Posiedzieliśmy przy piwie, którego normalnie w zimie Gienek nie pije.
Jola narzekała na Wójta, który nie doprowadził do naprawy drogi. Trochę jak w Warszawie. Po wyborach, więc druga linia metra otwarta będzie Bóg wie kiedy.

Za to wymienione będą pompy w przepompowni ścieków. Bo zanim na dobra nie zaczęła działać, to już się okazało, że są za słabe. Tak sytuacja.



wtorek, 30 grudnia 2014

30 grudnia 2014


1. Przyśnił mi się amerykański ambasador. Ambasada była w stupiętrowym wieżowcu z dziwnymi windami, w mieście ze średniowiecznym centrum. Pamiętam, że zapytałem Jego Ekscelencję o możliwość zmniejszenia opłat za wydanie wizy, ale nie pamiętam, co odpowiedział. Dużo się rzeczy działo, które zdążyłem zapomnieć. Pamiętam tylko, że na koniec okazało się, że zaparkowałem samochód na płatnym parkingu a nie mam pieniędzy. No i wtedy się obudziłem.

Przyjemne przedpołudnio-popołudnie. Słońce świeciło za oknem. A ja podłączyłem antenę satelitarną do dekodera w tak sprytny sposób, że przewód szedł przez piwnicę i na parter dostawał się przez dziurę dostarczającą powietrze do kominka. Bożena (kiedy zauważy) będzie zachwycona, bo z niewiadomych powodów nie lubi plączących się po domu kabli.

Dziewczyny obejrzały więc na HBO drugiego „Hobbita”. Przez lata mieliśmy rodzinny zwyczaj – w każde święta oglądaliśmy „Władcę pierścieni”. Ale nam (konkretnie – dziewczynom) przeszło.
W przyszłym roku pewnie będziemy już oglądać pełnego „Hobbita”
Czytam miażdżące recenzje trzeciej części. Że długa. A mam cichą nadzieję, że reżyser weźmie się znowu za „Władcę” i dołoży te wszystkie wycięte wątki. Przede wszystkim zakończenie, bo w obecnej wersji widać jak Hobbici zmienili świata nie ma jak wyprawa zmieniła Hobbitów.
Mała szansa na nową wersję i to jest zła informacja.

2. Zadzwoniła Dorota z Nissana, żeby wyrazić wdzięczność za dostarczenie do Warszawy Navary. Dyrektor Zydel prócz tego bohaterskiego czynu wykazał się wczoraj – mimo trudnych warunków – jasnością umysłu i szybkością myślenia. Otóż, chwilę po jego wyjeździe wrzuciłem na fejsa zdjęcie nissana z wybitą szybą. I po chwili zdjęcie to zalajkował prezydent obywatel Jóźwiak. Już chciałem zrobić zrzut, żeby pokazać społeczeństwu jak to prezydent obywatel Jóźwiak lajkuje cudze nieszczęścia, ale nim zdążyłem to zrobić, zdjęcie zalajkował również dyrektor Zydel.
Dyrektora Zydla warto mieć po swojej stronie.

Bożena miała jechać po Józkę. Sprawdziłem na stronie PKP Intercity pociąg miał przyjechać zgodnie z planem. Bożena z dziewczynami pojechała. Ja wyciągnąłem akumulator z kosiarki. Puściłem pranie. Sprawdzam znowu na stronie, pociąg wyjechał z Rzepina. Patrzę, a Józka pisze na fejsie, że właśnie wjechali do Frankfurtu.
Wyraziłem na na Twitterze swoje oburzenie, odezwał się kolega @bartiniPL, tłumacząc że po pierwsze dane są aktualizowane co 20 minut (w opisie systemu na stronie jest „na bieżąco”), a dane musi wpisać dyżurny ruchu. Jeśli nie wpisze – w systemie wszystko jest w porządku. Po pięciu minutach na stronie pojawiło się 30 minutowe opóźnienie pociągu. Znaczy system nie jest godny zaufania. I to jest zła infrmacja.

3. W „Tak jest” oglądałem przez chwilę moją ulubioną poseł platformy – Ligię Krajewską. Pani Ligia dyskutowała z Morozowskim i Kuźmiukiem, że grzywna Sławomira Nowaka to nie wyrok.
Cóż, kiedyś się mówiło „rok nie wyrok”. Więc co dopiero grzywna.
A poza tym, że wcale nie jest powiedziane, że wszyscy, którzy pojawili się tego dnia w hotelu „Belweder” byli na imprezie Nowaka. „Tam tyle osób przychodzi…”

Później była konferencja ministra Arłukowicza, któremu najwyraźniej pali się pod… pod którym się najwyraźniej pali. Opowiadał jakieś dziwne rzeczy, o tym, że w KRS znalazł, że negocjatorzy z „Porozumienia Zielonogórskiego” są w zarządzie jakiejś spółki. Plątał się tak, że trudno było zrozumieć o co chodzi.
Jakiś orzeł z TVN24 zapytał, że będzie w tej sprawie zawiadomienie do Prokuratury.

Minister powtarzał, że ci lekarze, którzy nie podpiszą do pierwszego umów z NFZ nie będą mogli liczyć na publiczne pieniądze.
Dorn chciał zmusić lekarzy do pracy powołując ich do wojska. Arłukowicz się obraża. Chyba, że ma plan – przywiezie na ich miejsce lekarzy z Ukrainy. Dlatego MSW zawiesiło ewakuację z Donbasu. Żeby mieć moce na przerzucenie lekarzy.

A poważnie – Minister Zdrowia raz na jakiś czas, przed Sylwestrem odkrywa, że system nie działa. Platforma miała siedem lat, żeby to naprawić. Nic z tym nie zrobiła. I to jest zła informacja.

Arłukowicz mówił, że ułatwi pacjentom zmianę lekarze pierwszego kontaktu. Już to widzę. W gminie u mojej matki jest jeden. Zarabia niewyobrażalne pieniądze. Ciekawe w jaki sposób ludzie będą jeździć do innego lekarza złapią PKS, który właściwie nie istnieje. Pociąg? A, tory rozebrane.

A najgorsze jest to, że kiedy Arłukowicz zostanie posunięty, to nic się nie zmieni, bo posuwać go będzie pani, która była jego poprzedniczką. Zamieni go na jakąś przyjaciółkę. A, jak powtarzała mi matka – kobiety przyjaźnią się z ładniejszymi, bądź mądrzejszymi.
W tym przypadku brzydszą może być trudno znaleźć.