Pokazywanie postów oznaczonych etykietą C220. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą C220. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 30 listopada 2014

29 listopada 2014


1. Najpierw pojechałem oddać mercedesa. Trochę na około.
Przyzwyczaiłem się do tego, że testowe samochody miewają dziwnie archaiczne nawigacje. Rok temu (i dwa tygodnie) jeździłem audi R8, któremu świat kończył się na Odrze. C220 nie do końca pogodzony był z istnieniem największego sukcesu w historii Polski – Autostradą Wolności. Znaczy – niby dopuszczał jej istnienie, ale nie traktował poważnie z niej zjazdów.
Skoro nic innego nie mogę znaleźć, to znaczy, że C220 to dobry samochód. Bardzo dobry.
Pojechałem przez Aleje, Szucha, Wołoską. Racławicką i Korotyńskiego dojechałem do Grójeckiej. Grójecka to popularne nazwisko w Krakowie, choć chyba nieco inaczej się pisze.
Nie wiem kiedy wybudowano połączenie pomiędzy ulicą Instalatorów a alejami Jerozolimskimi. Połączenie nazywa się ulica Szybka. Dużo szybciej można się nią dostać do Mercedesa na Daimlera.

Czekając na pana, który miał ode mnie samochód odebrać obejrzałem inny obraz artysty Dwurnika. Mniej brzydki, niż ten, który oglądałem odbierając auto.

Rozpocząłem proces umawiania się na test CLA. Pomyliły mi się modele. I to jest zła informacja, bo wypada, żebym zaczął je ogarniać.

2. Do BMW postanowiłem pojechać pociągiem. Tym na lotnisko. Pociąg stał przy peronie, kiedy wsiadałem do windy. Stał, kiedy z niej wysiadłem. A przez całą podróż windą szlag mnie trafiał, że następny pociąg będzie za jakieś pół godziny.
Pociąg stał, więc do niego podbiegłem, co nie było zbyt łatwe, bo obniżony krok spodni – zgodny z dzisiejszą modą – utrudnia chodzenie, nie mówiąc o bieganiu.
Trzymając spodnie udało mi się dobiec. Pociąg ruszył. Jechał z prędkością, która przypomniała kolejkę wąskotorową z Ełku do Zawad-Tworek.
Zbudowanie połączenia z Okęciem to jeszcze jeden największy sukces w historii Polski. Trudno się z tym nie zgodzić, bo często to najszybszy sposób, by się dostać na lotnisko. Ale dlaczego przez część trasy pociąg jedzie z prędkością maszerującego mężczyzny?

W pociągu okazało się, że nie mam na bilet. Brakowało mi 60 groszy, a żadna z maszyn do biletów nie przyjmowała kart. Próbowałem zainstalować sobie aplikację do płacenia telefonem, ale mimo prędkości nie zdążyłem przed stacją Służewiec, na której wysiadałem. Więc pojechałem na koszt trudno powiedzieć kogo. I to jest zła informacja.

3. Szedłem do BMW przez Domaniewską podciągając co chwilę spodnie, które, przez ich modny krój ciągle mi spadały. Żeby je podciągać musiałem rozpinać kurtkę, więc strasznie zmarzłem. W BMW podratowano mnie kawą. Odtajałem.

Mini diesel okazało się Cooperem, niebieskim. Na białych felgach. Ładnym. Pasującym do moich modnych spodni. Poprzednim mini, benzynowym, byłem w górach. Sprawił mi wtedy bardzo dużo radości. Z tym powinno być podobnie, tylko taniej, bo to diesel.
Wróciłem na Wilczą. Poszedłem na pocztę. Po raz pierwszy do nowej jej siedziby, bo z MDM przeniosła się na Poznańską. Odebrałem książkę i pismo z ZDM. Książka to prezent dla redaktora Pertyńskiego, ZDM chce 100 złotych za parkowanie Suburbana po tym, kiedy skończył się abonament.
Ojciec opowiadał, że w stanach, kiedy kończyła się ważność prawa jazdy odpowiedni urząd dzwonił, żeby o tym przypomnieć i zapytać pod jaki adres wysłać dokument. U nas Urząd chce być bliżej obywateli, więc chce ich oglądać.
A to przecież Miasto wydaje i dowody rejestracyjne i zajmuje się meldunkami, więc wie to wszystko, na co dowodów żąda przed wydaniem abonamentu.

Wieczorem pojechaliśmy po wino do Lidla. Spotkałem pana, który przy ul. 17 Stycznia przegląda nasze samochody. No i przypomniało mi się, że zaraz trzeba będzie zrobić przegląd Suburbana. I to jest zła informacja, bo coś nie styka w prawym tylnym pozycyjnym świetle. I muszę to naprawić, bo nie wypada na przegląd jechać z niesprawnym oświetleniem.  

sobota, 29 listopada 2014

28 listopada 2014


1. Odwiozłem Bożenę do pracy. Tam zaczekałem na kolegę Wojciecha, który przywiózł jej BMW.
Przejechaliśmy przez SOHO, Wilczą, i ruszyliśmy na zachód.
Kolega Wojciech kazał mi wyłączyć Tok FM. Powiedział, że nie będzie tego uzasadniał. A jeżeli nie wyłączę, to będzie zmuszony wysiąść.
Kolega Wojciech pracował przed laty w Agorze. O mały włos od tego nie umarł i Bóg mi świadkiem, że nie przesadzam.
Kolega Wojciech uważa, że Agora wciąż poważnie szkodzi. Ja się z nim nie zgadzam, bo uważam, że dziś najbardziej to szkodzi sobie.
A lata ciężkiej politycznej roboty jej redaktora naczelnego doprowadziły do tego, że dziś mało kto jest w stanie przeczytać jego teksty, a on sam bywa gościem telewizyjnych programów rozrywkowych.

Jechaliśmy sobie spokojnie A2. Mercedes palił koło sześciu litrów. Jechał równo i zasadniczo było przyjemnie. Niestety ze strachu przed kolegą Wojtkiem nie słuchałem żadnych informacji, więc nie wiedziałem, co się dzieje. I to jest zła informacja.

Tu się podzielę wiedzą tajemną, czyli w jaki sposób nie zapłacić dr. Kulczykowi 32 złotych, a dojechać do Poznania stosunkowo szybko i w miarę wygodnie.
Otóż jadąc na zachód za Koninem, minąwszy pierwszą stację benzynową, przekroczywszy Wartę w Sługocinie zjeżdżamy na Ciążeń. Czyli na rondzie, po zjeździe z autostrady skręcamy w prawo (1. wyjazd). Jedziemy sobie spokojnie w kierunku Pyzdr, po jakichś dwóch kilometrach przed strasznie brzydkim kościołem z równie brzydką dzwonnicą skręcamy w prawo. Mijamy miejscowość Wacławów i za drogą dojeżdżamy do DK92. Skręcamy w lewo. Jedziemy i jedziemy. Najpierw obwodnicą Słupcy – miejsca, gdzie samochody mają rejestracje PSL, później mijamy Strzałkowo, w końcu dojeżdżamy do Wrześni. Tu nie chce mi się pisać dokładnie, ale bardziej niż obwodnicą opłaca się przejechać przez miasto. Jest o prawie połowę bliżej. W Psarach Małych wracamy na 92, która jest dwupasmówką. Jedziemy nią do skrzyżowania z S5. No i jeżeli chcemy jechać dalej na zachód – skręcamy w lewo (czyli prawo, bo jest wiadukt) i S5 wracamy na A2. Jeżeli jedziemy do Poznania, to dalej prosto.

Za 32 złote, które dr Kulczyk chce od nas za omijane 50 km autostrady, mercedes C 220 BlueTEC przejedzie ponad 100 km.
Co jest złą informacją? To, że się w ogóle nad tym zastanawiam.

2. Na wieś jechałem, by dokonać wizji lokalnej. Dowiedzieliśmy się w Gminie, że budowa kanalizacji miała się zakończyć 1 grudnia.
Ale do tego, żeby Gmina wypłaciła wykonawcy resztę kasy, inwestycja musi być odebrana. Do odbioru potrzebne są oświadczenia ludzi, na posesjach których były wykonywane prace, że wszelkie zniszczenia podczas tych prac dokonane zostały usunięte.
U nas nie zostały.

Ciekawe, co teraz będzie. Ciężko naprawia się trawniki kiedy temperatura spadnie poniżej zera. Panowie kopacze będą chcieli, żebyśmy im podpisali oświadczenie, bo inaczej gmina nie wypłaci im kilkuset tysięcy złotych. My będziemy chcieli, żeby zrobili porządek. Scenariusz na film. Już czuję napięcie.


Wcześniej wpadliśmy na chwilę do Międzyrzecza, gdzie sąsiad Tomek wynajmuje halę, w której razem ze swym teściem i kilkunastoma pracownikami robi różne rzeczy z blachy. Teraz robili jakiś piec do fabryki Toyoty. Duży piec. Kiedy podjechaliśmy, pod halą stała mała ciężarówka. Kierowca zobaczył samochód, nas, wysiadł, –Przepraszam, pan dyrektor? – zapytał.
Gwiazda działa. Nieważne, że to tylko C220. Ważne, że czarny.

Przy pomocy Karola (syna sąsiada Tomka), który z zaangażowaniem świecił nam pod nogi wielką latarką nanieśliśmy drewna do kominka. I ruszyliśmy z powrotem. Po drodze oglądaliśmy sarny, które pasły się na poboczu. No i znalazłem grzyba. Kanię/sowę.
Diodowe reflektory są niezastąpione. To prawdopodobnie był ostatni grzyb w tym roku. I to jest zła informacja.

3. Nie oglądałem wyroku na ministra Nowaka. I to jest zła informacja. Strasznie mnie śmieszą ludzie, którzy się za nim ujmują. Z rok temu poznałem bardzo sympatycznego człowieka z ministerstwa, którym wcześniej Nowak kierował. Człowieka związanego z Nowaka następczynią. Z tego, co mówił zrozumiałem, że zegarek był błogosławieństwem. Wszyscy się na nim skoncentrowali i nie zaczęli grzebać w sprawach, które były naprawdę poważne.