Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fronda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fronda. Pokaż wszystkie posty

środa, 18 lutego 2015

18 lutego 2015


1. Pojechałem metrem na stację Wierzbno. Jeździłem tam do redakcji projektu tygodnika „Tygodnik”, a później do Telewizora. Tym razem odwieźć papiery do księgowych Bożeny. Mieszą się oni w jakimś Instytucie ze szlabanem i ochroniarzem. Kiedy przyjeżdżałem autem zawsze podnosili szlaban bez pytania. Tym razem musiałem wyjaśniać po co i do kogo. Piesi są podejrzani. Beverly Hills normalnie.
Szedłem później Woronicza. Z wysokiego budynku ledwo co zostało. Przypomniała mi się grupowa wizyta w gabinecie prezesa natenczas Urbańskiego. I, że zostałem wtedy pochwalony za to, że wiedziałem, że nie było polskich oddziałów Waffen SS.
Ciekawe co będzie w miejscu starych budynków TVP i jak będą wyglądać te apartamentowce i kto wcześniej ten teren przejmie.
Rano rozmawiałem z red. Pertyńskim o „Uwikłaniu” Miłoszewskiego. Uważa, że kol. Miłoszewski jest grafomanem.
Przy okazji się dowiedziałem, że red. Pertyński w wieku lat pięciu był się nauczył czytać i dość wcześnie czytał o marksizmie. Dlatego uważa, że „Trylogia” byłaby świetną powieścią przygodową, gdyby nie religijna fiksacja autora. Jutro pewnie red. Pertyński napisze, że coś pomyliłem, ale teraz jakoś tak to, co mówił pamiętam.

Tak w ogóle to szedłem do BMW przy Wołoskiej. Zanim dotarłem usłyszałem przez telefon kolejną teorię dotyczącą tekstów „Wprost”. Bardziej prawdopodobną, niż ta o zemście otoczenia pani Premier. Niestety stawiająca wydawcę „Wprost” w tak złym świetle, że jej nie powtórzę, bo nie jestem przecież dziennikarzem śledczym.

Pod BMW wpadłem na Kamila, który odbierał od jakiegoś bliżej mi nie znanego dziennikarza X5. Wjechaliśmy do garażu przed myjnię i porozmawialiśmy chwilę o geopolityce. Na górze dostałem kawę, wyżebrałem kajecik i długopis Mini. I podzielono się ze mną sporą dawką informacji o BMW Connected Drive.
Najciekawsza historia, to o panu, któremu uprowadzono F15 (jak w języku BMW nazywa się teraz X5). Pan zadzwonił do BMW i zapytał, czy jakoś mogą pomóc.
W BMW odpowiedziano, że BMW nie ma możliwości namierzyć samochodu, ale zasadniczo możliwości takie ma Bundeskriminalamt w Wiesbaden. Nieutulony w żalu właściciel uprowadzonego auta wywarł więc presję na polską Policję, by ta z Bundeskrimnalamt się skontaktowała. Tak się stało. No i szybko się okazało, że samochód stoi kilka kilometrów od domu właściciela. Porywacze użyli specjalnych urządzeń, które miały uniemożliwić wykrycie auta. Cóż, Bundeskriminalamt zdalnie dał sobie z tymi urządzeniami radę.

Ponoć wciąż się nie da odpalić samochodu zdalnie (jak w „Szklanej Pułapce) ale, jeżeli człowiek przekona pracownika infolinii, ten może auto otworzyć.

W Genewie pokażą nowe 6 GranCoupe. Złą informacją jest, że mnie w Genewie nie będzie. Dobrą, że skoro będzie nowe 6 GranCoupe, to będą musieli chyba zapdejtować zdjęcie z holu. I może mi się uda je stare wycyganić.

2. Idąc z powrotem do metra usłyszałem, że Centrum Informacyjne Rządu najpierw poinformowało, że gdzieś, pod Tomaszowem odbędzie się wyjazdowe posiedzenie Rządu. Później, że konferencja pani premier Kopacz i wicepremiera Siemioniaka. A kiedy na miejsce zdążyły już dojechać wszystkie wozy transmisyjne – ogłoszono, że konferencja będzie jednak w Kancelarii, w alejach Ujazdowskich. I jak tu nie kochać ministra Kamińskiego. Walka z deficytem budżetowym przez zwiększanie wpływów z akcyzy od bezsensu spalonego paliwa. Pomysł interesujący, ale niezbyt dopracowany.


Po drodze do domu wpadłem do Faster Doga. Pawełek chce kupić mini Clubmana. W tym roku wyjdzie nowa wersja, więc używane powinny potanieć. Pani Bąbałowa dostała kajecik Mini. Pawełek zaczął protestować, że też chce używając dość dziwnego argumentu „ja też mam cycki”. Dałem mu więc długopis Mini.
Wypatrzył Clubmana z brązowymi skórzanymi siedzeniami. Ładnego. Małżonce się kolor foteli nie spodobał. Bardzo się nie spodobał. Pawełek zapytał mnie więc, czy nie mógłbym rozwinąć w sobie homoseksualnego pierwiastka, bo mielibyśmy szanse stworzyć naprawdę świetny związek – tak wiele nas łączy. Zastanawiałem się nad tym przez chwilę. Jednak się okazało, że chyba nic z tego nie będzie, bo ja uważam, że samochód powinien mieć automatyczną skrzynię, a Pawełek, że manualną. A to chyba większy problem niż kolor tapicerki.
W każdym razie zaczęliśmy się umawiać, że kiedy (za dwa tygodnie) będę jeździł Cooperem SD zrobimy sesję. Męskie Blogerki Modowe w mini.

Pawełek zastanawia się nad tym, czy nie ograniczyć obecności Religion w sklepie. I to jest zła informacja. Dla tych, którzy ubrania Religion lubią oczywiście. Dla mnie ważne, że ma zostać linia Black, ta, na którą mnie nie stać. Chyba, że jest promocja.

3. Wieczorem przeleciałem przez Krakena. W środku byli kolega Zbroja i radny (do niedawna dyrektor) Makowski. Osobno, mimo iż się jeszcze nie tak dawno kolegowali.

Po miesięcznej walce z NC+ udało się Bożenie obniżyć cenę o 60%. Walka polegała na nieodbieraniu telefonów. A potrafili zadzwonić i 30 razy dziennie. Ważne, że Męskie Blogerki Modowe będą mogły oglądać „Kropkę nad I”. A reszta rodziny „Grę o Tron”. Choć właściwie póki mamy UHD Samsunga, filmy właściwie można oglądać bez dostępu do sygnału TV. Przez cały czas jestem pod wrażeniem pilota, który działa jak wskaźnik laserowy. Zamiast męczącego klikania w strzałki, bądź nibydżojstik kierujemy pilot w stronę telewizora, na ekranie pojawia się punkt, który ruszając pilotem (całym) przesuwamy. Ciekawe, co wymyślą w przyszłym roku.

Oglądaliśmy przez chwilę program o literaturze na TVRepublika. Naczelny Frondy (LUX – nie mylić z fronda.pl czy „Fronda Grzegorza Górnego”) rozmawiał z kol. Goćkiem o książkach dla młodzieży. Panowie nieco nudzili. A w przerwach przechadzała się pani w szortach. Bożena, która obiecuje coś sobie najwyraźniej po programach kulturalnych najpierw się zdenerwowała, później dostała ataku depresji. Na koniec zażądała, żebym z naczelnym Frondy (LUX – nie mylić z fronda.pl czy „Fronda Grzegorza Górnego”) zorganizował spotkanie. I to jest zła informacja, bo jak go spotka, to mu wygarnie, aż mu w pięty pójdzie.




środa, 21 stycznia 2015

21 stycznia 2015



1. Za stary już jestem na nieprzespane noce. Zwłaszcza, kiedy zamiast spać zajmuję się pracą, która jest pozbawiona sensu. Znaczy, nie tyle sama praca jest sensu pozbawiona, co jej efekty pójdą psu w rzyć.
Interesujące jest obserwowanie, kiedy kolejni znajomi pojawiają się na fejsie.
Przyjechał z Płocka kolega Olszański. Zadzwonił, wyszedł na górę i zachwycił się łazienką. Zdziwiłem się nieco. Powiedział, że poprzednim razem korzystał z naszej łazienki, kiedy pożyczał kule. Czyli jakieś dwanaście lat temu. I wtedy był remont. Dwanaście lat. Jak na razie starzenie się mi nie przeszkadza. Gorzej jest z tempem w jakim czas upływa. W poprzednim zdaniu znajdziecie dwa tytuły wychodzących niegdyś w Krakowie gazet. Dziś ich już nie ma. I to jest zła informacja.

2. Suburbanem pojechaliśmy do Muzeum Powstania Warszawskiego. Wlazłem do Ringstandu. Wciąż cierpię widząc na przymocowanej do niego tabliczce napis „bunkier”. Obejrzeliśmy replikę Kubusia.
Kubuś zabudowany był na podwoziu chevroleta. Suburban też jest chevroletem. Od dłuższego czasu, a właściwie od czasu, kiedy sąsiad Tomek ma plazmę do palenia blach chodzi za mną pomysł opancerzenia Suburbana, Kiedyś to zrobię. Miejmy nadzieję, zdążę na czas.
Załatwiliśmy, co mieliśmy załatwić. Wpadliśmy na chwilę do dyrektora Ołdakowskiego. Próbował przekazać mi wiadomość od jednej z czytelniczek. Niestety forma, w jakiej to robił nie dawała szansy na to, żeby nawet zgadnąć, czy aby nie mamy do czynienia z szyfrem

Z Muzeum pojechaliśmy najpierw do Castoramy po brykiety, później do Lidla po różne rzeczy. Można w promocji kupić oświetlacz diodowy z czujnikiem ruchu. Idealną rzecz na wieś. Kupiłbym, ale nie miałem kasy. I to jest zła informacja.

3. Wybierałem się da imprezę „Frondy”. Nie bardzo wiedziałem w co ręce wsadzić, chciałem sprzątnąć, zapalić w kominku, zjeść coś, się przebrać no i do tego się zdrzemnąć. Wtedy zadzwonił dyrektor Ołdakowski, że jest w okolicy, bo minął Suburbana. I że mnie zabierze. Pojechaliśmy n miejsce jego koreańskim chevroletem. Na miejscu odbywała się akademia. Za stołem siedzieli paneliści moderowani przez niegdysiejszego redaktora Goćka. Niegdysiejszego redaktora. Dziś mistrza niezależnej literatury science-fiction.
Wycofaliśmy się przed salę, tam zasiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy szydzić. Szydzenie z dyrektorem Ołdakowskim może dostarczyć wiele rozrywki. Wysokiego – że tak powiem – sortu.

Dyrektor Ołdakowski w Muzeum się trochę marnuje. Z jego talentem byłby świetny, pozyskiwaczem narybku dla niemieckich domów schadzek. Budzi zaufanie, czego o mnie nie da się powiedzieć. Kiedy wcześniej w Muzeum czekaliśmy z kol. Olszańskim na windę, w pokoju obok wyszły dwie panie szybko nas zlustrowały i jedna drugiej zasugerowała zamknięcie drzwi na klucz.
Cóż, przezorny zawsze ubezpieczony.


Napisałbym może coś do tej „Frondy” (papierowej, nie mylić ze stroną WWW – informacja dla publicystów Gazety Wyborczej)), ale po tym, jak taksówka do wydawnictwa, żeby podpisać umowę kosztowała mnie więcej niż wyniosła wierszówka?
I to jest zła informacja.

poniedziałek, 8 września 2014

8 września 2014



1. Przeczytałem po obudzeniu informację, że radiowóz awansował na środek przymusu bezpośredniego. Czyli, że Policja będzie samochodami marki Kia taranować uciekających kierowców. Już to widzę. Kia versus pijany traktorzysta. Kia versus polonez. Kia versus Transit.
Bardzo ciekawy będzie przetarg na następne radiowozy.


Niedziela, więc włączyłem TVN24. Jolanta Pieńkowska do sygnatariuszy Monachijskiej Konferencji dopisywała właśnie Stany Zjednoczone. Pani Jola będzie miała swój program w TVN24BiŚ. Tym kanale, co to ponoć ma być mądrzejszym TVN24.

Raz w życiu rozmawiałem telefonicznie z panią Jolą. Rozmowa była transmitowana przez telewizję. Nie napiszę o tym więcej, bo tekst o „Gumisiach” obiecałem „Frondzie”. Będzie z pół roku temu, jak obiecałem. Wciąż niestety brak mi motywacji, żebym ten tekst skończył. „Fronda” płaci mniej, niż kosztuje taksówka konieczna do tego, żeby się tam dostać, by umowę podpisać.

[tu informacja do wszystkich, których, tak jak szefa platformianego think-tanka – Jarosława Makowskiego, Bóg nie wyposażył w odpowiednią inteligencję – „Fronda” i „fronda.pl” to dwa zupełnie osobne byty. Zupełnie jak „Platforma Obywatelska” i „platforma wiertnicza”]
[Choć w tym przypadku i jedna, i druga służą eksploatacji]

Po pani Joli w TVN24 wystąpił pan prezydent Komorowski i czytał Trylogię. I to jest zła wiadomość.

2. Pół „Kawy na ławę” zajęły sprawy międzynarodowe. Właściwie nie musiałem programu oglądać, bo wszystko było oczywiste. Każdy mówił to, co w jego mniemaniu chciał usłyszeć jego elektorat.
Trochę mi się żal zrobiło ministra Sikorskiego, bo po raz pierwszy poseł Szejnfeld go nie bronił. Znaczy: opozycja mówiła to, co zwykle. Zaś Szejnfeld milczał. Czyżby koniec kariery najlepszego ministra w historii Polski?
W programie brał udział młody peeselowiec, którego nazwiska nie zapamiętałem. W każdym razie nie nazywał się jak jakiś stary działacz np. Kosiniak-Kamysz.
To smutne, że istnieją młodzi ludzie, który idą w PSL.

3. Prawie cały dzień, a właściwie dni dwa w mercedesie na V spędził Karol – starszy reprezentant najmłodszego pokolenia sąsiadów. Sprawdzał otwieranie i zamykanie drzwi. Z klapą było gorzej, bo mógł otworzyć, ale do zamknięcia brakowało mu coś koło metra wzrostu.
Bożena zauważyła, że Karol świetnie by się nadawał do prezentowania nowych modeli samochodów. W każdym odkryje coś interesującego i tym odkryciem potrafi się dzielić z zaangażowaniem.
Uważam, że powinien go zatrudnić TVN do „Automaniaka”. Pięcioletni prowadzący przerwałby tradycję nieumiejętnego podrabiania Top Gear. Jego wiedza i zacięcie zrewolucjonizowałyby program.

Karol poznawał mercedesa. Myśmy trochę sprzątali. Wiem już jak to jest mieć węża w kieszeni.

Wieczorem obejrzeliśmy film o Jobsie. Film dla wtajemniczonych. Kto dziś złapie o co chodziło Jobsowi, kiedy pytał Radę o Newtona?
W Polsce nie da się robić takich filmów. Nie ma bohaterów, o których bohaterowie wiedzą prawie wszystko, więc cała opowieść jest o jakimś drobnym aspekcie życiorysu.
I nie chodzi mi o to, że powinniśmy mieć polskiego Jobsa. Bo nawet gdybyśmy mieli, to i tak nic by z niego nie wyszło.
Mogłem kiedyś za grosze kupić Classika – pierwszego mackintosha, jakiego używałem. Nie kupiłem. I to zła informacja.
Trzy lata temu koledzy, jeszcze wtedy z „Gazety Krakowskiej” opowiadali, że przyszedł do nich Ryszard Niemiec, były naczelny, przyniósł pełnoletniego Classika, który przestał działać. Wymienili bateryjkę i zaczął działać.
Samsung na targach IFA pokazał telewizor 8K. Osiem razy full HD. Za rok pewnie pokaże 16K. A redaktor Niemiec pewnie dalej będzie patrzył na ekran 512x342.

Porównanie jest bez sensu, bo telewizor i monitor komputerowy to trochę inne rzeczy. Ale rozumiecie o co mi chodzi.