Pokazywanie postów oznaczonych etykietą LG. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą LG. Pokaż wszystkie posty

środa, 17 grudnia 2014

16 grudnia 2014



1. O siódmej rano wyrwał mnie z łóżka kurier. Poczty Polskiej. To fascynujące, jak wielka, zasłużona państwowa firma popełnia samobójstwo. Gdybyście chcieli mi coś wysłać – proszę, nie róbcie tego Pocztą. Siódma rano to dla mnie środek nocy. Kładę się ostatnio koło czwartej, wstaję o dziewiątej. I to jest zła informacja.

2. Przeczytałem „Wprost” o marszałku Sikorskim. Świat jest niesprawiedliwy. Autorzy pominęli mój osobisty wkład w odnalezienie przepisu zabraniającego używania sejmowych pieniędzy do prowadzenia kampanii wyborczej. A ja własnymi plecami podpierałem ścianę w ichniej redakcji, podczas walk o słynny laptop. 
Wygląda na to, że mało który dziennikarz przeczytał „Zarządzenie nr 8 Marszałka Sejmu z dnia 25 września 2001 r.”. Właściwie to nic dziwnego, bo prawdopodobnie tych przepisów nie przeczytała większość posłów. Z marszałkiem Sikorskim na czele. Gdyby przeczytał i sam się do ich łamania przyznawał znaczyłoby, że jest idiotą. A chyba nie jest, choć coraz więcej słyszę o nim historii, które by mogły sugerować, że jednak jest. Zresztą, czy fakt, że nie przeczytał tego nie sugeruje?
Ech strasznie to skomplikowane.
W każdym razie większość dziennikarzy (chodzi mi o tych, którzy się zajmują polityką) nie przeczytała. Świadczy o tym, że powtarzają coś, co mogło się urodzić w głowie Miśka Kamińskiego. Czyli, że podejrzane jest, że niektóre posłanki rozliczały kilometrówkę nie posiadając samochodu (prawa jazdy). Zarzut idiotyczny. Ale, żeby to wiedzieć, trzeba przepisy przeczytać.
Słabe mamy media strasznie. Gdyby były lepsze może by nas uchroniły od wstydu, który narobią nam Tusk i Bieńkowska. Częściowo już narobili. I to jest zła informacja.

3. Musiałem oddać telewizor. LG. I to jest zła informacja. Pamiętam czasy, kiedy się ta firma nazywała Goldstar. Ciekawe, czy wrócą kiedyś do starej nazwy. Telewizor bardzo się był przydał Męskim Blogerom Modowym. Bardzo dobrej jakości obraz, Świetnie sobie radził nawet z obrazem niskiej rozdzielczości. Nieźle wyglądał. Jednak jego 'smart' jest w porównaniu ze 'smart' Samsunga prehistoryczne (czyli jakieś trzy lata do tyłu).
Miał przyjechać kurier. W ciągu godziny. Po dwóch okazało się, że będzie za godzinę. Po kolejnych 30 minutach okazało się, że go w ogóle nie będzie, bo mu strzeliła chłodnica. Wsadziłem więc pudło do V40. [Ważna informacja, gdyby ktoś uzależniał zakup V40 od rozmiaru telewizora, który wchodzi do środka – 55 cali wejdzie, większy raczej nie]
Zawiozłem telewizor na Domaniewską. I pojechałem do Volvo, żeby zwrócić auto.
V40 Cross Country – jestem gotów polecić. Wydaje mi się, że nie warto inwestować w system pilnowania pasa i ostrzegający przed możliwością najechania. Działają tak sobie, a pewnie kosztują. No i wersja czteronapędowa potrafi sprawić wiele radości na śliskim.

Miałem wsiąść do autobusu, ale się okazało, że nie mam drobnych na bilet. A właściwie nie wiadomo, czy jak się wsiądzie, to maszyna od biletów przyjmie kartę. A bez biletu trochę wstyd. Jak się bym mógł nabijać z niespełnionych obietnic pani Waltzowej.

Poszedłem więc piechotą. Brat mój uświadomił mi, że na Spotify są audiobooki. Słucham więc Dołęgi-Mostowicza „Bracia Dalcz i S-ka”. Ciekawe czy żyją potomkowie chłopa, którzy uratował mu życie w Jankach, kiedy niezadowoleni czytelnicy zawieźli go do Janek i pobitego wrzucili do dołu w lesie. Kiedyś czytelnicy poważniej podchodzili do literatury.
Choć w tym przypadku chodziło o teksty w „Rzeczpospolitej”.
I jak dziś można mówić o zagrożeniu wolności mediów. Wtedy wysyłało się czytelników, dziś wystarczy się spotkać z właścicielem koło śmietnika i wszystko jest załatwione. Bez bicia.

Doszedłem do metra. Później wpadłem do Faster Doga, gdzie wróciłem do dyskusji o kpt. Wronie. Uważam, że LOT powinien zostać rozniesiony przez prawników pasażerów tego nieszczęsnego lotu, Pawełek, że powinni być wdzięczni. Któryś raz o tym rozmawiamy.
To właściwie fascynujące, że Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych nie upubliczniła jeszcze raportu na temat tej katastrofy. Znając pana Laska dowiemy się, że akurat tym razem piloci nie zawinili, bo jak mogli zawinić, skoro dostali od prezydenta Komorowskiego ordery?


Wieczorem u ubranej na różowo Moniki Olejnik występował Michał Kamiński. Ciekawe, czy tak, jak tydzień temu wpadł później do Domu Whisky i przez telefon tłumaczył: „broniłem Ewki u Olejnik”. Choć pewnie 'Kumpelą' jej nie nazywał.

Skoro w poniedziałek Kamiński, to we wtorek Giertych. We środę pewnie Niesiołowski.
Profesor Niesiołowski.


piątek, 28 listopada 2014

27 listopada 2014



1. Ledwo zdążyłem zakończyć procedurę wstawania, kiedy zadzwonił kurier. Zapytał, czy mógłbym mu pomóc wynieść na górę telewizor. 

Wielokrotnie zachwycałem się tym, jak bardzo zmienił się świat od kiedy telewizory przestały mieć kineskopy. 
Kiedyś telewizor, który miał więcej niż dwadzieścia parę cali wymagał dwóch tragarzy. Pięćdziesięciocalowy, jak ten, którzy przyjechał, do tego by się znaleźć na trzecim piętrze potrzebowałby dźwigu. 
Dziś nawet z większymi potrafi sobie poradzić jeden kurier. Pod warunkiem, że nikt pudła nie przymocuje do palety. 

Podłączyłem telewizor. Pokazał kreskówkę, która ma miała mnie zmotywować do zaprogramowania go. Bardzo ładną kreskówkę. Przygotowaną na wypadek, gdyby telewizor kupił sobie jakiś trzylatek. 
Telewizor namówił mnie, bym zaczął używać jego pilota do sterowania dekoderem. Niestety po 40 minutach prób nie udało mi się tego zrobić. I to jest zła informacja. 
Skąd mam wiedzieć czy w rozumieniu LG dostawcą mojego dekodera jest Canal Plus, Cyfra Plus czy Philips. Po czym poznać czy mój pilot to typ 1, typ 2, typ 3, typ 4, typ 5, typ 6, typ 7, typ 8, typ 9, typ 10, typ 11, typ 12, typ 13, typ 14, typ 15 czy typ 16?

2. Pozostawiwszy programowanie telewizora na później udałem sie do sądu.
Przezornie wziąłem marynarkę, więc kontrola pirotechniczna przeszła dużo łatwiej niż poprzednim razem – kiedy byłem w swetrze.
Na sali było dużo więcej kamer i fotografów niż poprzedno. Miało to jeden poważny minus. Dużo trudniej było usłyszeć zeznania. 
Pierwszy był dyrektor Biura Bezpieczeństwa Kancelarii Prezydenta RP. Po czterech fakultetach.
Najważniejsze, co chciał powiedzieć, to chyba, że wszystko uzgadniał ze swoim przełożonym i Policją. Policja podawała mu treść komunikatów. On nie chciał, żeby komukolwiek postawiono zarzuty. I w ogóle to bardzo współczuje oskarżonym. 
Ciekawe było, że Policja wyjaśnienia pana Dyrektora zaczęła spisywać jeszcze zanim wezwał on do opuszczenia sali.

Pózniej było ośmiu ochroniarzy i policjantów, którzy – może poza dwoma – nic nie widzieli. Pierwszy policjant miał za zadanie nawiązać kontakt z administratorem budynku, żeby Policja wyprowadziła demonstrantów na jego prośbę. 
Inny filmował twarze wychodzących z budynku, ale nie dziennikarzy. Bo dostał polecenie, żeby filmować wszystkich tylko nie dziennikarzy. 
Jeszcze inny w ogóle nie był ani w budynku, ani przed budynkiem. 
Dwóch było w środku. 
Jeden filmował wyprowadzanie demonstrantów. W precyzyjny sposób opisał dziennikarzy: zwarta grupa z kamerami i aparatami. Zauważył, że z tej grupy wyprowadzono dwóch. 
Dlaczego nie wszystkich? Nie wiedział. 
Bo zasadniczo dziennikarze opuścili salę dopiero później. 

Nie nazwę tego procesu farsą. Nie nazwę procesem pokazowym. Nie znajdę podobieństw z Białorusią. 
Mam wrażenie, że na Białorusi ichnia Policja nie wyznaczy na świadków do sądu funkcjonariuszy, którzy niczego związanego ze sprawą nie widzieli.
Albo ochroniarzy, którzy też niczego nie widzieli. 

Cała sprawa z ataku państwowych służb na wolność mediów zamienia się w atak głupoty państwowych służb. 

Z tym, że w tzw. normalnym kraju za polityczne firmowanie takiej głupoty ktoś by się musiał podać do dymisji, kogoś by zdymisjonowano, a ktoś inny by został ochroniarzem w Biedronce. 
U nas tak raczej nie będzie. 
Dlaczego? 
Bo tak. 
I to jest zła informacja.

3. Wychodząc z sądu wpadłem na dyrektora Ołdakowskiego. Umówiliśmy się więc za czas jakiś w „Krakenie”. 
Nie udało nam się podpalić Polski, bo się zrobiło gęsto. 
Najpierw przyszedł dyrektor Zydel ze znanym powszechnie restauratorem Lewandowskim, póżniej dołączył do nich kierownik dyrektora Zydla, od święta kierowca pani prezydent HGW, obywatel Jóźwiak. 
[piszę 'obywatel', bo pani prezydent HGW podkreślała w czasie debaty z kandydatem Sasinem, że się codziennie z obywatelami spotyka i mi wyszło, że to ani chybi o obywatela Jóźwiaka chodzi].
Dodatkowo w pewnej odległości od stołu krążył człowiek Śpiewak. Najwyraźniej nie wyszły mu plany, którymi się z nami dzielił podczas wieczoru wyborczego 300polityki.

W tym towarzystwie my. Czyli Bożena i ja. 

Jako, że wciąż byłem nakręcony procesem, a do tego nie mam zamiaru pozyskiwać żadnego lokalu od Miasta, ani grantu, zapytałem obywatela Jóźwiaka o słowa pani prezydent HGW na temat zatrzymanych dziennikarzy.

[Na pytanie: „Jak pani ocenia zatrzymanie dziennikarzy w siedzibie PKW?”
Pani prezydent HGW była łaskawa odpowiedzieć: „Nie można naruszać miru, to zamach na demokrację. Mam nadzieję, że będzie odpoiwedzialność karna.”]

Obywatel Jóźwiak odpowiedział, że „Pani Prezydent została źle zrozumiana”.

I teraz się zastanawiam, czy to słowa pani prezydent należy rozumieć odwrotnie, czy słowa obywatela Jóźwiaka. 
Czyli, czy pani prezydent chiała powiedzieć, że zatrzymanie dziennikarzy to atak na demokrację i że ktoś za to odpowie, czy raczej obywatel Jóźwiak uważa, że to pani prezydent źle zrozumiała pytanie. 

W każdym razie chyba wiem po co zatrudniono dyrektora Zydla. Powinien stworzyć słownik tłumaczący język warszawskich urzędników na polski.

Wieczorem na pięćdziesięcioparocalowym telewizorze LG obejrzeliśmy pierwszy od dobrych trzech tygodni odcinek Homeland. Tylko jeden. I to jest zła informacja.