Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lavie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lavie. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

5 kwietnia 2015


1. Przeczytałem w newsletterze „Press”, że „LaVie” kończy żywot. I to jest zła informacja, bo im więcej magazynów tym lepiej.

2. Zajęliśmy się z Józką układaniem podłogi w dużym pokoju na górze. Robimy to już chyba trzeci rok. Układanie parkietu to satysfakcjonująca praca. Niestety ostatnio mam problem z motywacją. Muszę coś z tym zrobić, bo z roku na rok coraz więcej rzeczy mnie boli następnego dnia. I to jest zła informacja. Zostało nam jakieś 25 metrów. Za pierwszym razem, z pięć lat temu ułożyłem tyle w ciągu jednego dnia.
Po południu przyjechała Berenika. Koleżanka Józki. Przywiozła psa. Pies jest sympatyczny, średniej wielkości, z wielkimi uszami. Z tych, co wszyscy lubią. Prawie wszyscy. Nasze koty niekoniecznie. Problem z tych komunikacyjnych.
Efekt był taki, że koty zaczęły wydawać dźwięki, które by można nazwać zawodzeniem. Choć niekoniecznie, bo zawodzenie chyba polega na zmianie częstotliwości.
Doszło do dwóch zwarć. Z tym, że drugie nie było międzygatunkowe – z tego napięcia koty zaczęły się tłuc wewnętrznie.
Ciekawe co będzie, kiedy w końcu sprawimy sobie psa. Ponoć jeżeli będzie odpowiednio młody, to koty go nauczą, że machanie ogonem nie musi znaczyć radości.

3. Wieczorem przeczytałem tweet pana od pogody z TVN, że bociany nie przyleciały, bo jest zbyt zimno. Tydzień temu widziałem cztery bociany między Skąpem a Kijami. W poniedziałek jednego w gnieździe w Ołoboku. Później jeszcze dwa na polu kawałek dalej. Mój ulubiony wydawca widział dwa pod Giżyckiem. I jak tu wierzyć telewizji.

Redaktor Michnik napisał list do papieża Franciszka. W sprawie ks. Lemańskiego. Napisał razem z red. Mikołajewskim. W liście ks. Lemański opisany jest jako człowiek skromny i prosty.
Nawet, jeżeli ks. Lemański kiedykolwiek był skromny i prosty, to już nie jest. Zrobiła to gazeta, której red. Michnik – przynajmniej tytularnie – jest naczelnym.

Nie wiem, o której z tych informacji napisać, że to zła wiadomość. Bo i to, że informacje ludzi, którzy się zajmują pogodą w telewizji są często z dupy wzięte i to, że redaktor Michnik, któremu się nie udało stworzyć własnego kościoła, chce rozwalić katolicki – to oczywistość. Więc może ta konstatacja jest złą wiadomością.  

niedziela, 15 marca 2015

14 marca 2015




1. Co ja właściwie wczoraj robiłem? Byłem na Nowym Świecie. Szedłem przez Żurawią. Obejrzałem przez okna biuro komitetu Komorowskiego. Na zewnątrz pan zbierał podpisy. Nie miał pustej kartki.
Pod Empikiem spotkałem koleżankę Rachoń, z którą ponarzekaliśmy chwilę na beznadziejność otaczającej nas rzeczywistości. To, czym się okazał „Esquire”. I na inne rzeczy. Dowiedziałem się dlaczego koleżanka Rachoń nie została szpiegiem. Ale nie mogę o tym napisać – z oczywistych względów.
Zauważyłem wyborcę Bronisława Komorowskiego. Był wystylizowany, z brodą, w niezłym płaszczu, z kotylionem. Szedł najpierw w jedną stronę z parasolem i panią (też miała kotylion). Wracał sam. Bez parasola, na którym namalowany był chyba sowi łeb. 

W Empiku kupiłem magazyn „Lavie”. Obejrzałem. Nie chciało mi się czytać. Na pierwszy rzut oka wariacja niegdysiejszego „Melemena”. Przygotowana bez zrozumienia źródła. Najśmieszniejsze jest to, że i tak „Lavie” jest lepsze niż „Esquire”. I to jest zła informacja.

2. Od czterech dni zbieram się, żeby napisać o in vitro. Niby wszystko mam przemyślane ale wciąż mi brakuje energii. Choć może bardziej niż energii, dostępu do raportów Kantar Media. A konkretnie informacji o tym ile kosztowała kampania promująca w telewizji program in vitro.
Teoretycznie mógłbym napisać prośbę o udostępnienie tej informacji do KPRM. Ale nie wiem jak to się robi. I to jest zła informacja.

3. HOUSE OF CARDS. UWAGA SPOJLER! W nie pamiętam już którym odcinku HoC, reporterka pisze tekst o prezydenturze i prezydencie. Ostry tekst. Przynosi go do redakcji. Tam słyszy, że jest zbyt jednostronny. I że mogą go opublikować jako felieton (nie mam specjalnego zaufania do tłumaczenia, a nie usłyszałem co tam jest w oryginale). Tylko jeżeli to zrobią, to ona przestanie być reporterką. I nie będzie już miała do tego powrotu.
Ciekawe ilu kolegów dziennikarzy zrozumiało na czym polega problem.

Na wtorkowym Tweetupie będę mógł zapytać. I to prawdopodobnie nie jest dobra informacja.