Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Pokaż wszystkie posty

sobota, 4 stycznia 2020

3 stycznia 2020


1. Pierwsze odcinki „Mesjasza” przez noc zyskały trochę wyrazu, gdyż towarzysze amerykańscy za pomocą reapera zdestabilizowali sytuację na Bliskim Wschodzie. Obserwowałem ostatnio – z daleka – przygotowania reapera do startu. Trwało to na tyle długo, że właściwego startu nie doczekałem. I to jest zła informacja. Za to widziałem – z daleka – lądowanie. Nic, że tak powiem oszałamiającego.
Nie to, co osprey'e. Te to wyglądają obco, żeby nie powiedzieć: alienowato. W znaczeniu: nie z tej ziemi.
Śmierć generała Solejmaniego spowodowała mediospołecznościowe wzmożenie. Niewiele brakowało, żeby się pojawiły awatary „Je suis Soleimani”. Może się zresztą pojawiły, tylko ja ich nie zauważyłem.

W Święta obejrzeliśmy „Years by years”. Tam w ostanim tygodniu swojej drugiej kadencji prezydent Trump zrzuca na chińską sztuczną wyspę atomówkę. I nie kończy się to światową wojną. 

2. Krzysztof Szczerski wezwał Marszałka Senatu, by zaprzestał prób prowadzenia polityki zagranicznej. Marszałek Senatu się odwinął – Krzystof Szczerski nie będzie mówił trzeciej osobie w Państwie co ma robić.
Trzecia Osoba w Państwie nie doczytała w Konstytucji, że polityką zagraniczną będzie się mogła zajmować dopiero kiedy pierwsze dwie osoby nie będą w stanie pełnić urzędu. Znaczy: najpierw pierwsza nie będzie w stanie, później druga nie będzie w stanie jej zastąpić. Generalnie powinno się wrócić do akcji głośnego czytania Konstytucji w róźnych publicznych miejscach. Może by to poszerzyło znajomość tej materii wśród polityków opozycji.
Pani Kidawa wezwała do zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego, gdyż musi otrzymać informacje dyplomatyczne i wywiadowcze w sprawie wydarzeń na Bliskim Wschodzie. Pani Kidawa jest już w Sejmie tak długo, że mogła zapomnieć, że tego rodzaju informacje mogą pozyskiwać sejmowe komisje. RBN według Konstytucji to organ doradczy Prezydenta. 

Powinienem chyba zacząć chodzić do Sejmu w koszulce z napisem „Konstytucja”. Gdzieś taką mam. Złą informacją jest, że nie wiem gdzie.

3. Zaliczony kolejny dzień oczekiwania na kuriera inPost. I to jest zła informacja. 

W Wigilię kupiłem sobie pięć cewek NGK do audi A8. Kiedy ruszaliśmy z Warszawy silnik zaczął nierówno pracować. Kupiłem najpierw jedną cewkę w sklepie motoryzacyjnym na placu targowym nazywanym Rynkiem. Cewek jest osiem. Dwie były wymienione pół roku temu. Próbowałem znaleźć która z pozostałych źle działa. Jakoś sobie z tym nie mogłem dać rady. Zdenerwowałem się i zamówiłem. 

Miały przyjść w Sylwestra. Nie przyszły. Miały przyjść wczoraj. Nie przyszły. Miały przyjść dzisiaj. Nawet rozmawiałem z kurierem, który miał je przywieźć za dwadzieścia minut. Kiedy się przez godzinę nie pojawił – zadzwoniłem do niego znowu – przstał odbierać. Sympatyczny pan na infolinii jedyne, co mógł zrobić, to przyjąć zgłoszenie. Na koniec aplikacja InPost poinformowała, że przesyłka dostarczona będzie jutro. Jest to o tyle ciekawe, że jutro kurierzy nie jeżdżą. Zobaczymy. 

Coś mi po głowie chodzi, że twórca InPostu był jednym z ojców założycieli .Nowoczesnej. Więc chyba się nie ma czemu dziwić. 

Wieczorem pojechałem do Świebodzina po czosnek. Bo się skoczył. A tyle w telewizji ostanio o wampirach.

piątek, 11 marca 2016

9 marca 2016


1. Z Pałacu do Biura Bezpieczeństwa Narodowego idzie się po schodach. W dół. Czyli szybciej niż w drugą stronę. By wyjść z Pałacu trzeba przejść przez piwnice, gdzie prezydent Wałęsa grał w ping-ponga. Swoją drogą hałas tam wtedy musiał być niezły.
Wychodzi się na fontannę. Jak zauważył jeden z oficerów BOR-u – nadejście wiosny najłatwiej można poznać po tym, że w fontannie pojawia się woda.

Rada Bezpieczeństwa Narodowego ma to do siebie, że obraduje ile chce, a w związku z tym, że obraduje w zamknięciu – nie wiadomo, kiedy obradować skończy. Wszyscy więc czekają bardziej lub mniej pod drzwiami, w większym, bądź mniejszym napięciu.
Ja mniej pod drzwiami i w mniejszym napięciu. Siedziałem u naszego nowego generała. Rozmawialiśmy na tematy ogólnowojskowe, z których powoli przeszliśmy na koszarowe. Z koszarowych na ekskrementalne. Defekacja w Iraku na przykład jest trudna, gdyż temperatura w toi toi-u w ciągu dnia może osiągać 70 stopni Celsjusza.
Generał opowiadał, jak kiedyś wiózł Gwiazdę Estrady wraz z zespołem. Z lotniska do bazy. Helikopterem. Wsiedli. Generał załadował taśmę do kaemu (zespół Gwiazdy był na tyle duży, że brakło miejsca dla strzelca). Gwiazda Estrady zbladła –Po co to – zapytała. –Szanowna Pani, znajdujemy się w strefie działań wojennych. Jeżeli zaczną do nas strzelać, odpowiem ogniem – odpowiedział Generał. Helikopter wystartował. Leciał bojowo, czyli nie prosto. Bardziej we wszystkie strony. Generał w pewnym momencie zauważył, że jeden z członków zespołu wygląda na dotkniętego dolegliwościami żołądkowymi, które potęgowane są ruchami śmigłowca. Członek zespołu wyglądał coraz gorzej. W związku z niemożliwością zatrzymania na poboczu – Generał zasugerował, że w takich sytuacjach można wziąć nylonowy worek i udać się na tył śmigłowca. –Przy damach? Nigdy! – członek zespołu odkrył w sobie siłę, która pomogła mu doczekać do końca podróży.
Złą informacją jest, że mimo mojego wieku wciąż się zdarza, że fascynują mnie opowieści o defekacji. Zupełnie, jakbym miał lat sześć i był właśnie uchroniony przed koniecznością pójścia do podstawówki.
Z drugiej strony jakże to cudowny obrazek. Black Hawk nad iracką pustynią. Generał [wtedy pewnie pułkownik] lustrujący znad kaemu perymetr, Gwiazda Estrady z zespołem.
Ten polski serial o Afganistanie był tak beznadziejny, bo zamiast prawdziwych historii opowiadał historie wydumane. A tylko prawda jest ciekawa. Również ta nieco podkręcona.

2. Rada Bezpieczeństwa Narodowego w końcu zakończyła obrady. Uczestnicy się rozeszli. My pojechaliśmy na lotnisko. W BBN-ie dostałem pendrive w kształcie pistoleciku. Nie pozwolono mi go wnieść do samolotu. I to jest zła informacja. Mógłbym wpaść na pomysł sterroryzowania nim BOR-owców i załogi i zażądania lotu na Tempelhof. Mógłbym się wmieszać w tłum mieszkających tam uchodźców i rozpocząć nowe życie jako ofiara niemieckiego przemysłu zbrojeniowego.
W Monachium widziałem demonstrację pięciu niemieckich komunistów, którzy z użyciem obrazków tłumaczyli, że niemiecki przemysł zbrojeniowy produkuje broń, broń używana jest w Syrii do burzenia domów, których mieszkańcy jadą do Niemiec. Złą informacją jest, że brakowało obrazka, na którym zaczynają pracę w przemyśle zbrojeniowym. Niemieckim, który ponoć potrzebuje rąk do pracy. 

3. Mój brat miał urodziny. Nie zadzwoniłem do niego. I to jest zła informacja.

czwartek, 19 lutego 2015

19 lutego 2015


1. Kandydat Duda miał konferencję prasową. Uczepiła się go dziennikarka wysłana przez swojego wydawcę z zadaniem wykazania kandydatowi Dudzie, że jest zakłamany, gdyż z jednej strony żąda debaty z prezydentem Komorowskim, z drugiej bojkotuje posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Kandydat Duda wyjaśnił, że na Radę zaproszony nie był, nie jest też Rady członkiem, więc raczej nie ma o czym mówić. Dziennikarka nie przyjmowała tych argumentów i próbowała dociskać powtarzając pytanie. Ten jej wydawca roku musi być jakiś straszny człowiek.
Ci, którzy się zajmują tak ostatnio modnym wykrywaniem mobingu w mediach powinni zacząć analizować konferencje prasowe, bo to, że dziennikarki tak często robią z siebie idiotki może wynikać, z tego, jak traktują je ich szefowie.
Nie pamiętałem, że BBN jest przy Karowej. Oglądając w telewizorze przyjeżdżających polityków przypomniało mi się, jak na Karowej o mały włos nie rozwaliłem BMW i3. Znaczy właśnie nie o mały włos, bo mam wrażenie, że i3 lepiej pokonuje śliskie zakręty niż niejedno sportowe auto.
W majowy – tym razem niezbyt długi – weekend będę jeździł i3 z prądniczką. Mam zamiar przejechać nim na wieś – ponad 400 kilometrów.
Gdyby się ktoś zastanawiał nad zakupem elektrycznego samochodu powinien wiedzieć, że OC płaci się jak od malucha – czyli najniższą stawkę. Swoją drogą nie mogę zrozumieć jaka logika wiąże wysokość OC z pojemnością silnika. I to jest zła informacja.

2. W TVN24 wystąpił szef Rządowego Centrum Bezpieczeństwa Janusz Skulich. Rozmowa dotyczyła pożaru mostu Łazienkowskiego, który – jak się w międzyczasie okazało – będzie naprawiany przez przynajmniej dwa lata za jedyne 500 000 000 złotych.

Pan Skulich tłumaczył nie bardzo mogącej uwierzyć w to, co słyszy dziennikarce, że właściwie nic się nie stało. No i że nie ma sensu tworzyć planów na wypadek pożarów mostów. Bo są mało prawdopodobne. No i że nie ma co opowiadać o jakichś wydumanych zagrożeniach, bo pan Prezydent powiedział, że jesteśmy bezpieczni.
Coś mówił o mikrofonach przypinanych w stacjach telewizyjnych. Że jedne przypinają dwa, drugie – jeden. I, że te, które przypinają jeden uważają, że to, iż się mikrofon zepsuje jest mało prawdopodobne.
Od początku rządów Platformy Obywatelskiej tyle się wydarzyło nieprawdopodobnych rzeczy, że nie wiem, czy bym nie przerzucił patrolu Straży Miejskiej pilnującego Tęczy pod most Poniatowskiego.
Janusz Skulich to ten słynny strażak od Kuźni Raciborskiej, powodzi w Raciborzu i zawalonej hali w Katowicach. Cóż, strażacy bardziej niż od im zapobiegania są od gaszenia pożarów.

Ze dwie stacje telewizyjne wpadły na pomysł sprawdzenia zabezpieczeń innych warszawskich mostów. W Ratuszu usłyszały, że wszystko jest ok. Reporterzy pojechali więc w pole, żeby zobaczyć jak bardzo jest ok. No i odkryli, że most Gdański jeden z poziomów ma drewniany (nawierzchnia jest drewniana), nie ma monitoringu, i, że właściwie można sobie zrobić ognisko.
Może Prezydentowi Obywatelowi Jóźwiakowi po prostu gaszenie mostów się spodobało?
Kutry straży pożarnej ponoć wciąż czekają na wiosnę. I to jest zła informacja.

3. Redaktor Olejnik nie zapytała ministra Kamińskiego o to, która jest godzina. I to jest zła informacja. Minister Nowak złożył apelację. Zegarek ministra Kamińskiego jest argumentem za tym, żeby apelacja była skuteczna.

Pan prezydent Komorowski powiedział, że jesteśmy prymusem w wydatkach na obronę wśród krajów NATO. Słowo „prymus” najwyraźniej kojarzy się panu Prezydentowi ze maszynką do gotowania.
Prymus jest tylko jeden. My – być może – w przyszłym roku załapiemy się do pierwszej piątki. Uważam, że niechęć pana Komorowskiego do prowadzenia kampanii to – wbrew pozorom bardzo dobra koncepcja.