Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SKOK. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SKOK. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 24 marca 2015

23 marca 2015



1. Obudziłem się o świcie zlany potem, bo mi się przyśnił prezydent Komorowski, który obiecuje kandydatowi Kukizowi, że się przyjrzy pomysłowi Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. A usłyszałem o tym w „Domu whisky” przy Kruczej. Gdzie razem z moim kolegą Grzegorzem czekaliśmy na kogoś, z kim mieliśmy przeprowadzić wywiad. Nie pamięta z kim. Przy stoliku obok siedział minister Kamiński i red. Krzymowskiemu tłumaczył, że przejmują głosy Kukiza obiecując mu różne rzeczy, a jego wyborcy są zbyt młodzi, żeby pamiętać zmielone podpisy za JOW-ami.
Śnią mi się takie rzeczy. Powinienem chyba mniej pić. Albo więcej. I to jest zła informacja.

2. No i niestety wcale nie jestem tak wpływowy, jak myślałem. W „Kawie na ławę” wystąpił poseł Szejnfeld. Więc ponawiam apel sprzed dwóch tygodni:
Drogi redaktorze Rymanowski przestańże zapraszać posła Szejnfelda, bo to, że jest idiotą zdążył już udowodnić, a żadnej nowej wiedzy nie wnosi. Niemożliwe jest, że w Platformie Obywatelskiej nie ma już nikogo, kto by potrafił wnieść coś w nasze niedzielne poranki!
Tym razem poseł Szejnfeld na jednym wdechu składał kondolencje rodzinom ofiar zamachu w Tunezji i tym, którzy musieli przerwać tam urlopy. Właściwie co za różnica.

We wszystkich programach telewizyjnych i radiowych panowie z PiS wystąpili z wydrukowanym zdjęciem prezydenta Komorowskiego z panami ze SKOK-u Wołomin. Niestety coś, co miało udowodnić, że pani Trzaska-Wieczorek mijała się z prawdą, awansowało na słaby dowód związków Prezydenta z panami ze SKOK-u.

Pojechałem do Castoramy, Makro, Lidla i zatankować LPG. Niedziela znaczy. W związku z sytuacją geopolityczną postanowiłem mieć w miarę możliwości zatankowane samochody.

W Castoramie wciąż wiosna. W Makro idą święta, zaś w Lidlu przygotowywano miejsce na jakiś nowy tydzień. O mały włos nie kupiłem sobie szlifierki stołowej. Bardzo przydatna rzecz do ostrzenia. Na przykład noży z kosiarki. Coś czuję, że pierwsze koszenie będę czynił w święta. Powinienem kupić wcześniej akumulator do kosiarki. Albo wyciągnąć stary z BMW. Bo ten z kosiarki włożyłem do BMW. W bagażniku jest tam miejsce na drugi, mały. Który chyba miał podtrzymywać telefon. Swoją drogą telefon w samochodzie w 1989 roku to musiało być coś.
Wyciąganie tego akumulatora wymaga rozebrania połowy bagażnika. I to jest zła informacja.

3. Nieco może protekcjonalnie zaatakował mnie na Twitterze red. Skórzyński. W związku z wpisem, w którym wielokrotnie padło słowo „Konstytucja”. Muszę sprostować jedną rzecz. Zupełnie nie czuję się dziennikarzem. Mniej więcej od czasu, kiedy zauważyłem, że TVN legitymacje prasowe wydaje współpracownikom swojego działu reklamy.
#3negatywy piszę bez zachowania jakichkolwiek standardów. To, że coraz bardziej przypominają normalne media – tym gorzej dla mediów.

A teraz do rzeczy: Podpisanie niekonstytucyjnej ustawy i odesłanie jej później do Trybunału to oportunizm konstytucyjny. Ja tam jestem prostą modową blogerką, więc można do tego, co piszę nie mieć za grosz zaufania, ale jakiś zainteresowany problemem dziennikarz mógłby sięgnąć do prac profesorów Sarneckiego czy Banaszaka.

Prezydent nie może podpisać niekonstytucyjnej ustawy i odesłać jej do Trybunału. Robi to tylko dlatego, że nikt mu nic za to nie zrobi. Poza Bogiem i historią, przed którymi w takim przypadku odpowiada. Przed obywatelami głosującymi w następnych wyborach zasadniczo też, choć dziś znakomita ich większość nie ma pojęcia o co z tą Konstytucją chodzi. I to jest zła informacja.



sobota, 21 marca 2015

20 marca 2015


1. Kiedy się kładłem spać liczba polskich ofiar zamachu w Tunezji wynosiła siedem. Kiedy się obudziłem spadła do jednej, by po jakimś czasie urosnąć do dwóch. [By w końcu dojść do trzech. W Bogu nadzieja, że na tym się zatrzymać]. Piszę w tak obcesowy sposób, bo dlaczego mam się zachowywać lepiej niż najważniejsze osoby w Państwie.
Pan Prezydent, którego sztab dzień wcześniej ogłosił przerwę w kampanii od rana błyszczał w mediach. Kolega Rybitzki poszedł na Żurawią, żeby zobaczyć jak wygląda zawieszona kampania. No i się okazało, że wygląda zupełnie jak niezawieszona.
Coś jak głodówka rotacyjna posła Boniego.
Zadzwonił pan od Bilsteinów. Udało się je naprawić. Będę musiał w poniedziałek wziąć Bożenie auto i znowu się udać w labirynt uliczek o logicznie niezwiązanych nazwach. Wygląda na to, że Suburban będzie w końcu gotowy. Nie wiem tylko jak tę jego gotowość sfinansuję. I to jest zła informacja.

2. W TVN24 wystąpił Stephen Mull. Oglądanie Jego Ekscelencji zawsze poprawia mi humor. To, o czym mówi dowodzi, że nie wszystko naszym tytanom od polityki zagranicznej udało się zepsuć.
Pod Warszawą rozstawiła się bateria Patriotów. I to jest bardzo dobra informacja.

Swoją drogą ciekawe, kiedy di polskich polityków dotrze, że amerykańscy żołnierze mogą być u nas ciągle nie będąc stale. Pewnie nie szybko. I to jest zła informacja.

1979 roku w domu kultury na krakowskim osiedlu Piaski Nowe była wystawa poświęcona rocznicy wybuchu II wojny światowej. Wśród eksponatów był kajet jakiegoś pana, który czterdzieści lat wcześniej był pewnie trochę starszy niż ja trzydzieści pięć lat temu. Pan ten mieszkał na Piaskach. Ze wzgórza, na którym później wybudowano osiedle obserwował walki samolotów nad Krakowem. Obserwował i szkicował. Miał talent.
Do naszkicowania pojedynku rakiety Patriot z Iskanderem aż takiego talentu nie trzeba.

3. U red. Olejnik wystąpił prof. Balcerowicz. Trochę przykro było słuchać jak polityk wygrywa z profesorem. Komunikat Duda odpowiada za to, że podatnicy stracili trzy i pół miliarda jest jednak na poziomie dziadka Waldemara.
Choć właściwie nie ma się czemu dziwić. Obaj panowie zainwestowali strasznie dużo w projekt III RP.
Wręcz zabawny był moment, w którym red. Olejnik próbowała tłumaczyć profesorowi, że za większość strat odpowiadają SKOK-i wołomińskie, które z PiS-em nie mają nic wspólnego. Profesor zaczął tłumaczyć, że to nie ma znaczenia, bo SKOK-i to zło.

Redaktor Piasecki napisał na Twitterze: „Co by nie powiedzieć – zablokowanie ustawy dającej KNFowi nadzór nad SKOKami okazało się drogim błędem.”
Jestem cichym wielbicielem red. Piaseckiego. Uważam, że ma talent. Potrafi szybko ripostować i nie pozwala rozmówcom wchodzić sobie na głowę.
Niestety ciągle popełnia błąd polegający na tym, że traktuje media społecznościowe niezbyt poważnie. Zapomina, że nie jest jednym z miliarda twitterowiczów, że jest redaktorem Piaseckim, którego (prawie) codziennie można posłuchać w radio, a w piątek obejrzeć w telewizorze. A zapominając dość lekko sobie waży słowa.

Razem z red. Pieńkowskim zaczęliśmy z red. Piaseckim dyskutować. No i z tej dyskusji wyszło, że nikomu się nie chce czytać Konstytucji. A nawet jak ktoś już zacznie tę Konstytucję czytać, to czasem trudno ją zrozumieć.

Ale od początku. Szeroko rozumiana Platforma od kilku dni podnosi zarzut, że prezydent Kaczyński wysyłając ustawę podporządkowującą SKOK-i nadzorowi KNF do Trybunału Konstytucyjnego zablokował ją powodując wielkie straty.
Chwytliwy tekst. Prezydent Kaczyński nie żyje. Bronić swojej decyzji nie może. Podaje się od razu kwotę 3 500 000 000 zł. I od razu robi się z tego największa afera polityczno-finansowa Polski.

Od czego jest Prezydent? Prezydent jest od pilnowania Konstytucji (art. 126)
Na biurko Prezydenta trafiają ustawy. Prezydent może je podpisać. Wtedy wchodzą w życie. Może je zawetować – wtedy wracają do sejmu. Może je też odesłać do Trybunału Konstytucyjnego w celu sprawdzenia ich zgodności z Konstytucją.

Prezydent ustawy podpisuje, kiedy nie ma do nich zastrzeżeń. Wetuje – kiedy ma na to ochotę. Co się dzieje, kiedy ma podejrzenia, że coś w ustawie nie jest zgodne z konstytucją? Wysyła taką ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. I dopóki z tego Trybunału ustawa nie wróci – nie może jej podpisać.
Czy Prezydent może ustawę podpisać i później odesłać do Trybunału? Nie, gdyż może podpisywać ustawy o których konstytucyjności jest przekonany. Jest przecież strażnikiem Konstytucji (art. 126)
Czy Prezydent może podpisać ustawę częściowo? Nie, nie może.

Co zrobił prezydent Kaczyński? Ustawę o SKOK-ach wysłał do Trybunału. Co zrobił Trybunał? Stwierdził niekonstytucyjność kilku jej zapisów. [Więc trudno zarzucić prezydentowi Kaczyńskiemu, że oszukał wszystkich wysyłając dobrą ustawę do Trybunału, żeby ją zablokować]

Co by zrobił prezydent Kaczyński, gdyby jej nie wysłał do Trybunału Konstytucyjnego?
Złamałby Konstytucję.

Pamiętacie OFE i to, że Kancelaria Prezydenta Komorowskiego odmawiała udostępnienia opinii, na podstawie których prezydent Komorowski zdecydował się podpisać ustawę mimo wielu głosów, że jest niekonstytucyjna? Dlaczego odmawiała? Bo gdyby się okazało, że jest w nich coś, co by mogło świadczyć o niekonstytucyjności ustawy byłby to dowód na złamanie prawa przez prezydenta Komorowskiego.

Słowo „konstytucja” pada tu więcej razy niż „Duda” we wstępniakach red. Lisa.

Zła informacją jest, że dziennikarzom nie chce się zadzwonić do jakiegoś prawnika, który o Konstytucji ma pojęcie. I powtarzają spin wymyślony pewnie przez ministra Kamińskiego, bo któż inny by wpadł na tak łatwy do wywrócenia pomysł. Po telefonie do prawnika by można sprawdzić kto z posłów odpowiadał sprzeczne z Konstytucją fragmenty ustawy o SKOK-ach. Zaprosić go do studia i zapytać jak się czuje mając na sumieniu te 3500000000 zł.
Tylko lepiej nie mówić, że stracili te pieniądze prości podatnicy, bo to też nie jest takie proste.