Pokazywanie postów oznaczonych etykietą South Park. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą South Park. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 lutego 2022

14 lutego 2022


1. Koty postanowiły mnie wstać koło szóstej, czyli zbyt rano. Nie dawałem się do jakiejś ósmej. Włączyłem Mazurka. Po raz pierwszy od nie pamiętam kiedy. Złą informacją jest, że się okazało, iż w związku z Walentynkami, zaprosił jakiegoś anonimowego dla mnie celebrytę. Z gitarą. Celebryta wydał trzy płyty piosenek o tym, że kocha żonę. Good for him. 

2. Wstałem. Do Rzeszowa leciał kolejny Globemaster. Inny wylatywał. Samoloty, lecąc do Rzeszowa, omijają przestrzeń Niemiec. W drugą stronę lecą nad Niemcami. Ciekawe dlaczego? Choć w sumie nie wiem czy takie ciekawe. 
Globmastery poleciały, po okolicach zaczęły się kręcić Chinook i kilka Black Hawków. Ktoś wrzucił zdjęcie startującego w Jasionce Ospreya. Osprey na żywo robi niesamowite wrażenie. 

W przerwie w pracy ogołociłem jabłonkę. W zeszłym roku zrobiłem to nie tak radykalnie. Być może z tego powodu nie przycięcie nie przyniosło żadnych konkretnych skutków.

3. MGIMO jest jednak przereklamowany. Rosyjski ambasador w Szwecji powiedział w wywiadzie, że sra na sankcje Zachodu. „Wprost”, gdzie o tym przeczytałem, zapisał to: sra** . Nie wiem, co chcieli przez to powiedzieć. 

Na Comedy Central puszczają w najnowszy „South Park”. Złą informacją jest, że zauważyłem to dopiero dzisiaj, więc nie widziałem pierwszego odcinka dwudziestej piątej serii. 


 

niedziela, 7 lutego 2021

7 lutego 2021


 1. Justin Timberlake wychodzi z więzienia, w którym spędził dwanaście lat za usiłowanie morderstwa, wraca do swojego Rednekowa w Luizjanie i zaczyna się opiekować niebinarnym chłopcem. Wzruszająca historia, po której obejrzeniu żadne dziecko nie powinno się już naśmiewać z używającego kolorowych spinek kolegi. Film porządnie zrobiony, nudny, bo przewidywalny. Nawet niespecjalnie nachalny. 

Najwyraźniej coś jest w tym, co myślała pani Mosbacher mówiąc, o złej stronie historii, o tym, że postęp dokonuje się bez względu na wszystko. Złą informacją jest, że wśród moich kolegów jest kilku, którzy tego nie zauważą nawet wtedy, gdy ich dzieci będą im przedstawiać swoich nieheteronormatywnych [łomamusiu, co to za słowo?] partnerów. 

Justin Timberlake należy do powiększającego się grona gwiazd popkultury, których nazwiska słyszałem, ale nie jestem w stanie połączyć z żadną konkretną twórczością. W tym przypadku – muzyczną, bo filmową to już jestem. 

2. Bożena pojechała do Warszawy. I to jest zła informacja. Narzekała po drodze, że audi kuleje i przepala. 
Mechanik Jacek nie lubi produktów des Konzerns. Wielbicielem jest konstrukcji japońskich, użytkownikiem raczej amerykańskich. Audi powinno więc trafić gdzie indziej. Pewnie to będzie Pomiechówek. 
Niestety na wsi trudno znaleźć mechanika, gdyż tu się samochody raczej wymienia niż naprawia. Jak się człowiek uprze, w niemieckim komisie może być w czterdzieści minut. 

3. Netflix wrzucił 23. serię „South Parku”. Złą informacją jest, że nie wrzucili odcinków sprzed serii 20. 
Ciekaw jestem jak autorzy serialu pokażą ostatnie wybory. Poprzednie, wygraną Trumpa tłumaczyli tęsknotą za Ameryką z czasów Reagana. 
W serialu pojawiły się Member Berries [Nostalgronka]. Jagódki, które cienkimi głosikami wspominały jak super było w latach osiemdziesiątych, jakie były filmy, muzyka… Przed Clintonem i Obamą. W czasie, gdy jeszcze na świecie byli jeszcze Cash, Jobs i Hope. 



środa, 27 maja 2020

26 maja 2020



1. I to jest zła informacja. Kiedy nie muszę się jakoś specjalnie spieszyć – omijam kulczykową część autostrady. 74 złote. Jechałem północna drogą. Przez Trzciel, Pniewy i Tarnowo Podgórne. Poznań objechałem od południa, później S5 wróciłem na 92. Na A2 wróciłem przez Wacławów. Przed Strykowem minąłem ciężarówkę z wielkim znakiem Polski walczącej na tyle. Nie zauważyłem, co było na boku.

2. Wciąż słucham „Trylogii”. Konkretnie „Potopu”: „Znam ja Polaków i wiem, że gotowi na wszystko, byle się przed obcymi jako polityczny naród pokazać. Cała usilność nasza w tym, aby nas obcy chwalili” – Hieronim Radziejowski do Arvida Wittenberga, an chwilę przed poddaniem się Wielkopolan.
„Trylogię” czytałem ze czterdzieści lat temu. Może trzydzieści dziewięć. Byłem chory i leżałem w łóżeczku. Później, przez całe lata byłem przekonany, że Sienkiewicz to sprawny tandeciarz. Matejko pióra. Dziś odkrywam, że – jak mawiał pewien mój były kolega – byłem w mylnym błędzie. Znaczy – może i Sienkiewicz tandeciarz, lecz zasadniczo w niczym to nie przeszkadza. Kiejdański pałac Radziwiłłów w 1944 roku został wysadzony w powietrze. I to jest zła informacja.

3. Krakowskie Przedmieście pełne ludzi. Zupełnie jak przed epidemią. Różnica taka, że przed epidemią w maseczkach z rzadka pojawiali się Azjaci.
Po pracy podjechałem do mechanika Jacka, by się przyjrzał ukośnemu wahaczowi. Niestety go nie było. I to jest zła informacja, gdyż będę musiał podjechać jeszcze dwa razy. Pierwszy by zdiagnozować, drugi by przeprowadzić zabieg wymiany.
Wieczorem próbowałem obejrzeć „South Park”. Znowu bezskutecznie. 

sobota, 23 maja 2020

21 maja 2020


1. 7:30. Remont klatki schodowej uzupełniony został o remont mieszkania nad nami. I to jest naprawdę zła informacja.
Czarzasty rzucił u Mazurka mięsem. Powiedział: coś tam, coś tam, kurwa, coś tam. W części internetowej. Nie zdziwię się, kiedy zrobi coś takiego na antenie. W telewizji. Potem inni zaczną to robić. Takie czasy. Nie, żeby mi to jakoś specjalnie przeszkadzało. Ale jeszcze nie tak dawno by to było nie do pomyślenia.
W przyszłości chyba chciałbym zostać komentatorem czegokolwiek w telewizjach informacyjnych. Komentował bym cokolwiek używając słów, które dziś powszechnie uważane są za obelżywe. Chciałbym do tego czasu osiwieć, by wyglądać nobliwie.

2. W pracy mam na ścianie pięć telewizorów. Mogę sobie pozwolić na pełen pluralizm informacyjny. Zwykle trzy stacje informacyjne pokazują mniej–więcej to samo. Tym razem było inaczej. TVP Info zajmowało się pedofilią, Polsat News – wyborami, TVN24 zaś – Trójką – transmisją posiedzenia senackiej Komisji Kultury. I to było istne kuriozum.
Kolega mój jeden, oglądając – jak sam raczył stwierdzić – co lepsze kawałki na Twitterze, westchnął: ech gdzie czasy komisji ds. Rywina. Młody Ziobro, Rokita w olimpijskiej formie. Dawne dzieje. Trudno się nie zgodzić.
Kolega właśnie stracił pracę w wielkim zagranicznym wydawnictwie. I to jest zła informacja. Gdybym robił w mediach – natychmiast bym go zatrudnił.

3. Po pracy poszedłem do Krakena. Dokładniej: do Beirutu. Pierwsze piwo od chyba marca.
Po powrocie do domu postanowiłem zacząć w końcu oglądać nowy sezon South Parku. Włączyłem i obudziłem się o czwartej z potwornym bólem głowy. Było już jasno. I to jest zła informacja, bo nie lubię kłaść się do łóżka, kiedy jest jasno. Zwłaszcza, kiedy remont klatki schodowej jest uzupełniony remontem mieszkania nad nami.

Do tego znowu będę musiał zacząć oglądać nowy sezon South Parku. Zresztą ten sezon wcale nie jest taki nowy. Jest z 2018 roku. 

środa, 20 maja 2020

18 maja 2020



1. 7:30. Da się wytrzymać.
Borys Budka u Mazurka, w związku z setną rocznicą urodzin Ojca Świętego wspominał jego wadowickie kazanie o kremówkach. Od dobrych piętnastu minut próbuję to jakoś błyskotliwie skomentować, ale chyba nic z tego nie będzie. I to jest zła informacja.

2. Ruszyłem do Warszawy, co samo z siebie jest złą informacją. Jechałem przez Sulechów, Kargową, Kopanicę – czyli od południa. Droga niby ładna, ale jedzie się powoli. Za Wolsztynem zboczyłem do wulkanizatora. Wyważyć koła. Przejeździły sezon, przeleżały zimę, no i miałem wrażenie, że przy prędkości między 80 a 100 trochę wibrują. Do tego wulkanizator miał maszynkę do serwisowania klimatyzacji. No i jeszcze od paru miesięcy woziłem w bagażniku komplet czujników ciśnienia, które wożone w bagażniku nie działały tak, jak by działały zamontowane w kołach.
Człowiek nazywany przez pracowników młodym szefem (w odróżnieniu od szefa, który był najwyraźniej młodego szefa ojcem) najpierw dwoma urządzeniami sprawdził czujniki i stwierdził, że się do niczego nie nadają, co jest złą informacją, bo na Allegro wydałem na nie trzy stówy. Młody szef wyjaśnił mi, jak takie czujniki działają – jest w nich bateria, która po paru latach zdycha i nie da jej się wymienić, więc kupowanie używanych wiąże się z ryzykiem. No i, że nowe kosztują 150 za sztukę. Więc gdybym nie kombinował, miałbym już dwa. Ale nic by mi to nie dało, bo trzeba cztery. Albo pięć. Bo rezerwa też powinna mieć. Później wyważono mi koła. No i niestety okazało się, że nie przypadkiem nie miały napisane na bokach Continental (miały być continentalami, tylko tańszymi bo sprzedawanymi pod inną nazwą). Pan wyważacz powiedział zmartwiony, że mają bicie i nic więcej z tym nie zrobi. Że będzie lepiej, ale lepiej będzie kupować porządne opony.
Później inny pan miał się zająć klimatyzacją. Zdziwił się, że poprzedni raz serwisowałem ją rok temu, bo klienci zwykle przyjeżdżają kiedy przestaje działać. Czyli więcej niż po roku. Niestety się okazało, że nie ma odpowiedniej przejściówki.
I że porozmawia z młodym szefem, żeby taką przejściówkę zamówił. Kiedy będę przejeżdżał następnym razem – wpadnę sprawdzić. Generalnie w zakładzie było miło, czysto i profesjonalnie. Słowem – Wielkopolska.
Dojechałem do S5 z S5 skręciłem na 92 i przez Wrześnię, Słupcę i Władysławów wjechałem na A2. W Słupcy zatankowałem gaz i umyłem auto. Kiedy wyjeżdżałem z myjni zaczęło padać. I dobrze, bo myjnia niespecjalnie samochód domyła.

3. W Warszawie padało bardziej. Obowiązki zawodowe wyciągnęły mnie na Wał Miedzeszyński. Wracałem tym Wałem do domu. Zmęczony właściwie bardzo. Nagle przed nosem ktoś mi zmienił światło z zielonego na czerwone. Chwilę zajęło, nim do mnie dotarł sens tej zmiany. W końcu ostro zahamowałem. Zmieściłem się jakoś tak, jak miałem się zmieścić. Światło zmieniło się na zielone. Ruszając rzuciłem okiem w lusterko i zobaczyłem saaba, który – nie żeby stał w poprzek ulicy, ale pod kontem circa 45 stopni. Albo miał gorsze hamulce, albo zagapił się jeszcze bardziej niż ja.

Zanim dojechałem do domu, stanąłem pod Krakenem, żeby zobaczyć, jak wygląda w wersji poluzowano-pandemicznej. Było sporo gości. Większość rozkosznie pijana. Częściowo alkoholem, częściowo radością, że znowu będą mogli spędzać wieczory w tym samym miejscu, co zwykle przed pandemią.

Netflix udostępnił kolejny sezon „South Parku”. Kiedy skończyłem pisać zrobiło się tak późno, że nie udało mi się obejrzeć nawet jednego odcinka. I to jest zła informacja, bo „South Park” pełni ważną rolę w moim życiu.

wtorek, 2 lutego 2016

31 stycznia 2016


1. Świadomie zaspałem na kawę na ławę. Prawie zaspałem. Kiedy włączyłem telewizor właśnie kończyła się przerwa. Dwojga nazwisk pani od Petru mówiła coś o sobotniej imprezie „Gazety Polskiej”. Imprezie sponsorowanej przez Skarb Państwa.
Na imprezie GazPola byłem w piątek. Zauważyłem, że imprezę sponsorowała Biedronka. Podawano trujące wino. Na imprezę sobotnią zaproszony nie byłem. I to by była zła Informacja, gdyby nie to, że sobotnia, sponsorowana przez Skarb Państwa istniała wyłącznie w świadomości pani dwojga nazwisk od Petru.

2. Pojechałem najpierw po opał do Castoramy. W kolejce przede mną dwie panie rozmawiały o tym, w jaki sposób działają supermarkety: –Przychodzę po konkretną rzecz. Kiedyś kosztowała 7 zł. Później 8,20. 8,50. 9. Teraz 12. Różnicę zauważyłam dopiero, kiedy porównałam rachunki z paru lat.
Później byłem w Makro. Kupiłem 2 z trzech ostatnich pięciolitrowych butelek Kingi Pienińskiej. Trzecia ciekła, a nie byłem aż tak zdeterminowany, żeby brać cieknącą. Na Makro stacji zatankowałem. Przy tych cenach paliwa aż się chce jeździć. Ciekawe, co na to Minister Finansów [VAT to procent od ceny].
Potem był Lidl. Właściwie nie było wina. I to jest zła informacja. Kupiłem piwne precle. Bogu dzięki tym razem nie były słodkie. Słodki piwny precel to jak słony pączek. Z marmoladą.
Na koniec zatankowałem gaz. 1,65. Pamiętam, że lat temu z piętnaście widziałem w Radomiu lpg poniżej złotówki. Ale tylko przez chwilę.

3. Wieczorem przyszli goście. Najpierw brat mój z córką, która zaległa na podłodze i zaczęła coś malować. Poźniej Bartek z małżonką. Było miło, choć dotykaliśmy tematów poważnych.
Usłyszałem historię powstania „Idy”. Gdyby w autorzy South Park żyli w Polsce – mieliby używanie. Nie żyją. I to jest zła informacja.

sobota, 27 czerwca 2015

27 czerwca 2015


1. Piąteczek. Wstałem, wlazłem do wanny, przejrzałem tajmlajny, wylazłem, się odziałem i pojechałem oddać M235i. Jechało się nieźle. Dopiero w samym Mordorze zaczął się koreczek.
Nigdy jeszcze tak wcześnie nie byłem pod BMW.
Pogadałem chwilę z Kamilem o rajdach. Opowiedziałem jakie wrażenie robiły diodowe światła i poszedłem do metra.
W metrze, jak to w metrze – w pierwszej linii nie było sygnału, więc nie dało się czytać tweetów. W drugiej linii sygnał był, ale miałem problemy z tym, żeby tam trafić. Znaczy z pierwszej się na drugą linię przesiąść.
Na przesiadanie nałożyła się jakaś idiotyczna afera z krakowskiego liceum, która z niewiadomych przyczyn się strasznie rozdmuchała. Znaczy, właściwie z wiadomych, choć irracjonalnych. Afera szybko, dzięki pomocy Urzędu Miasta Krakowa została zażegnana, histeria trwała dalej. I to jest zła informacja.

2. Spotkałem się dwoma bardzo sympatycznymi panami z agencji Reutera. Było bardzo elegancko.
Póżniej z człowiekiem, który ma tak samo na imię, jak rondo Babka poszedłem na śniadanie. Znaczy po raz drugi w życiu zjadłem placki ziemniaczane z tatarem ze śledzia. W Kameralnej. Miejscu, gdzie można czytać ściany pod warunkiem, że się zatka uszy.
W pracy cisza. Nie ma Szefa. Stoi u niego w gabinecie telewizor, więc mogłem sobie, korzystają z okazji pooglądać TVP Info.
Występował nowy rzecznik rządu. Z pewnym rozbawieniem, że klapie jego marki miejsce nierozpoznawalnego dla mnie znaczka zajęła biało-czerwona flaga.

Mam wrażenie, że spindoktorzy z Platformy tak bardzo nie ogarniają powodów zwycięstwa #PAD, że zaczynają przypominać dzieci, którym się wydaje, że jeżeli będą odpowiednio szybko machać rękami, to pofruną jak ptaki.
Dlatego naglę wszyscy z Panią Premier na czele zaczęli używać [swoją drogą – dla mnie niezbyt zgrabnego] spinu „rozmawiać/się konsultować z Polakami”. Teraz ta flaga zajmuje miejsce tak wyśmiewanego kotylionu.
Broń Boże nie mówię, że #PAD, czy PiS mają na flagę monopol. Nie mają. Ale cała sytuacja jest śmieszna.
Jednak wydaje mi się, że mejnstrimowy marketing polityczny jest w Polsce na dość żenującym poziomie. I to jest zła informacja.

3. Chwilę spacerowałem z Tęgim Łbem. Weszliśmy do kwiaciarni „Bożena”. Tęgi Łeb opowiedział pani kwiaciarce, że przy jego babci zasuszone kwiaty wracały do życia.
Nie napiszę kim tęgi łeb jest i czym się zajmuje, bo Platforma zaczęła by jeździć po Polsce i szukać kogoś, kto też miał babcię z takimi zdolnościami.

Wieczorem poszliśmy z Bożeną na jedno piwo do Krakena. A właściwie do Beirutu. Z jednego piwa zrobiły się trzy. Z tym, że Bożena przeszła na Ardbega.
Tak mi się jakoś zrobiło, że czuję Ardbega z dwóch metrów. I nie jest to nieprzyjemne.
Piliśmy z kolegą Krzysztofem. Do którego przyszło dwóch kolegów z podstawówki. Koledzy z podstawówki są w porządku. Wiem coś o tym.
Ja wpadłem na znajomego, który się zajmuje wymyślaniem literek. Nie widziałem go z dziesięć lat. Zupełnie się nie zmienił. Może tylko posiwiał. Bożena mówi, że ludzie się nie zmieniają. Ja tam nie wiem, czy mi to odpowiada, bo wolałbym być nieco inny niż parę lat temu.
Później przyszedł mój brat z kolegą z pracy. Marcinem, którego w SMS-ie nazwał Marvinem. Bożenie się przypomniał Marvin Pontiac. Mnie Starvin' Marvin. Taka sytuacja.

Wróciliśmy do domu. Zabrałem się za Negatywy, ale nie dałem rady skończyć. Zasnąłem. I to jest zła informacja, bo – żeby utrzymać rytm – będę musiał napisać dwa odcinki prawie na raz.   

wtorek, 7 kwietnia 2015

6 kwietnia 2015


1. Wydawało mi się, że w Wielkanoc „Kawy na ławę” nie będzie. A tu taka niespodzianka. Tweet red. Kolanki o tym, że Cymański śpiewa zastał mnie podczas zbierania sił, by wyjść z domu i pojechać po matkę. Proces przerwałem i udałem się do telewizora. W każdym razie nie było posła Szejnfelda.

Nie doczekałem do końca. Wsiadłem w japoński samochód z Holandii z berlińską rejestracją i pojechałem do Boryszyna. Coś mnie tknęło i wybrałem trasę przez Świebodzin. Ołobok pełen ludzi wracających z kościoła. W Lubogórze dwóch młodych ludzi reperowało A4 kombi. Przepraszam: Avant. Kawałek dalej znad karczowiska świebodzińskich sadów wystawał świetlisty Chrystus. Którego po chwili zasłonił elewator Al-Samer. Od razu przypomniały mi się „Służby Specjalne”.
W Świebodzinie, przy ul. gen. Świerczewskiego wisiał – wydawać by się mogło – wyblakły plakat kandydata Jarubasa. Trochę dziwny. Nieostre postaci w tle sugerowały raczej coś związanego z prywatną służbą zdrowia. Klinika geriatryczna Wybierzmy Przyszłość.
Przy cmentarzu ruch był jak na Marszałkowskiej. Zatrzymałem się, żeby kupić świeczki. Czyli o to chodziło z tą jazdą przez Świebodzin.
Pierwsza miejscowość za Świebodzinem to chyba Ługów. Tu też trafiłem na koniec mszy. W Lubrzy płyty nagrywa Kazik. W studio, które ponoć jest syna właściciela Portu 2000 – parkingu dka TIR-ów. Z hotelem, ZOO, boiskiem, dwiema stacjami benzynowymi etc. Dwa lata temu wyważałem tam koła Suburbana. Równolegle oponę zmieniał jakiś Białorusin. To było chwilę po „Marszu szmat”. Widział migawki w telewizorze na jakiejś stacji. Nie był w stanie zrozumieć o co chodzi. Tak go to nurtowało, że wszystkich pytał o co chodzi, ale nikt nie był mu w stanie tego wyjaśnić.
Stanąłem przy cmentarzu w Boryszynie, żeby zapalić babci świeczkę. Cmentarz był pełen małych niebieskich kwiatków. Strach było chodzić, żeby nie zadeptać. Niezłe miejsce sobie babcia wybrała. Choć właściwie bardziej nam, niż sobie. Kolega mój, którego nazwiska teraz nie wymienię powiedział kiedyś (w kontekście burdelu ze smoleńskimi zwłokami), że jemu jako katolikowi zasadniczo wszystko jest jedno, czy jego szczątki by były pomylone czy nie. Bo – jako katolik – nie przywiązuje zbyt dużego znaczenia do prochu, w jaki się obróci. Ważne, żeby jakiś nagrobek był, by się rodzina miała przy czym spotkać. Ja tam mimo wszystko uważam, że obowiązkiem Państwa jest w takiej sytuacji dopilnować, by pomyłek nie było.

Po drodze matka mi opowiedziała, że w Luksemburgu ludzie po sześćdziesiątce nie płacą za publiczną komunikację.
Ulubiona szopa Bożeny (koło gorzelni w Staropolu) zaczęła się rozpadać. I to jest zła informacja.

2. Człowiek nieobdarowany łaską wiary ma w Wielkanoc ciężko. Na rozum – to naprawdę ważne święto, ale bez ładunku ducha nie ma sensu. I to jest zła informacja.
Szczerze zazdroszczę ludziom, którzy potrafią to święto naprawdę przeżyć.
Przez cały dzień miałem z tyłu głowy piosenkę Kyle'a z pierwszej serii „South Park” – „It's hard to be a Jew on Christmas”
Przez większość świątecznego śniadania trwała walka psychologiczna pomiędzy kotami a psem. Miśka, która – poniekąd słusznie – uważa, że należy jej się miejsce na stole nie mogła się zdecydować na opuszczenie kociej reduty pod piecem. Kiedy się w końcu podjęła decyzję i przeniosła się na moje kolana – dzieliła uwagę na to co się działo na stole i pod stołem. Czyli powarkiwała na psa, który z tych jej powarkiwań nie robił sobie zbyt wiele.
Raz doszło do bezpośredniego spięcia. Z tym, że i Miśka i pies nie mogli uzyskać na podłodze odpowiedniej trakcji i skończyło się tylko na hałasie.

Odwoziliśmy matkę większą grupą, bo dziewczyny koniecznie chciały zobaczyć Maine Coony. Wracając oglądaliśmy ptaki. Chyba jastrzębia. I czaple. Mam wrażenie, że ptaków jest teraz więcej niż kiedyś. Ale może chodzić o to, że kiedyś siedziałem w mieście brukowanym gołebiami.

3. Z tego wszystkiego zacząłem czytać „Noc żywych Żydów” Igora Ostachowicza. Czytałem, przypomniały mi się opowieści o premierze inscenizacji. I przypomniał mi się Dyzma. I to jest zła informacja.



wtorek, 7 października 2014

6 października 2014


1. W „Kawie na ławę” koalicjanci tłumaczyli, że z tymi 3 miliardami, które straci budżet, to nie ma afery, bo nikt tego nie zrobił specjalnie.
Trey Parker i Matt Stone mieliby u nas używanie. Niestety, nie mają. I to jest zła informacja. Siedzą w tym swoim Kolorado.
Z osiem lat temu spotkałem Kazię, moją koleżankę z podstawówki, która natamtenczas mieszkała w Kolorado. Nic wtedy nie wiedziała o „South Park”.
Kiedy rozmawialiśmy rok temu mieszkała już w Polsce, jej były mąż, prawnik z Kolorado odciął ją od córki. Nie pytałem jej o serial. W każdym razie powiedziała, że na MSZ nie ma co liczyć.

2. Mój kolega, który zbiegiem okoliczności na własne oczy obserwował przesłuchania minister Bieńkowskiej opowiedział mi jak to wyglądało. No i niestety nie wyglądało to dobrze. Pani minister dostając trudne pytania zachowywała się jak – excusez le mot – głupia cipa. Znaczy: agresywnie.
No i niestety, sposób, który działał nad Wisłą, nad rzeką o usypiająco brzmiącej nazwie: Senne – nie działa.

No i nie wiem, co jest gorsze. To, że nasza najlepsza urzędniczka sobie nie radzi, czy to, że komisarzem UE mogłaby być nawet małpa, gdyby to wcześniej ustalono politycznie.

3. Odwoziłem do Berlina Antosię i Milenę, wnuczki Bożeny. Z powodów polityczno-finansowych omijam A2. Niestety w Torzymiu był korek. Remontują drogę, więc był ruch wahadłowy nazywany przez użytkowników CB-radia wahadełkiem, Mimo iż znałem objazd przez gruntowe drogi wokół miasteczka – zdecydowałem się na jazdę przez A2. Pojechaliśmy przez jakieś cztery minuty, po czym wpadliśmy w korek przed bramkami. To cudowne uczucie stać 45 minut, żeby zapłacić 3 złote na Autostradzie Wolności.

Dziewczyny się martwiły, że jeżeli nie będą w łóżkach prze 23.30 – Antek, ich ojciec nie pozwoli im iść do szkoły.

Nie przystaję do dzisiejszego świata. I to też nie jest dobra informacja.