niedziela, 7 stycznia 2024

6 stycznia 2024


1. Im dłużej trwa – tu eufemizm – zamieszanie w konstytucyjnych kwestiach, tym częściej zdarza mi się żałować, że nie wybrałem kariery prawnika. Żal nie trwa zwykle zbyt długo, gdyż przypomina mi się szybko, że te trzydzieści parę lat temu byłem tak znudzony edukacją, iż nawet maturę ledwo zdałem. 

Ale załóżmy, że mógłbym być kimś innym. Gdybym końcówkę liceum, miast na robienie głupot, z których pijaństwo było jedną z mniej – jakby to powiedzieć – radykalnych, przeznaczyć na pilną naukę i nie dość, że bym się dostał na UJ, na Prawo, ale też od razu uzmysławiam sobie, że nie chciałbym tam wtedy być, bo bym musiał z bliska oglądać, co się tam działo. 
Nie wiem, czy to kwestia Krakowa, Uniwersytetu, czy specyfiki środowiska prawniczego. Może to kwestia krakowskiego środowiska prawniczego? 

W każdym razie niesamowite jest, że nie pojawiła się jeszcze jakaś młoda dziennikarka, dziennikarz, albo grupa dziennikarzy, którzy na fali MeToo zajęliby się tym, co się trzydzieści lat temu w Krakowie działo. 
I uczestnicy tych sytuacji, i tych sytuacji świadkowie są teraz polską prawniczą elitą. A nie jest tak, że nikt nigdy o niczym nie słyszał. Był pewien profesor, który przez lata w jednym z moteli miał pokój, w którym egzaminował studentki. Potem sprawa trafiła do sądu. Tyle, że nie sprawa studentek, a tego, że profesor za pokój nie zapłacił. 
Cóż, rodzime MeToo jest na etapie mediów. I pewnie będzie jeszcze długo, bo i jest się czym, zajmować. I to jest zła informacja.

Nie przeczytałem tekstu Kąckiego. Nie płacę za dostęp do Wyborczej. Najpierw dotarło do mnie oburzenie, jakie ten tekst rozniecił, później przeczytałem, co napisała jedna z jego ofiar. Na koniec oświadczenie redakcji Wyborczej. Dość – powiedziałbym – lakoniczne. 
Żyłem w – jak mawiał pewien mój były kolega – mylnym błędzie. Wydawało mi się, że w mediach molestują ludzie starsi ode mnie, a Dziennikarz Roku Kącki jest ode mnie trochę młodszy. 
Dopiero teraz sobie przypomniałem, że to przecież on pisał o pracy za seks w Samoobronie. 

2. Donald Tusk zasugerował ponoć, że nie będzie blokady push-backów. To jest akurat dobra informacja. Ciekawe, jak sobie z tym poradzi zaangażowana w kwestie migracyjne lewicowa młodzież. Ciekawe, jak się z tym czuć będzie marszałek Hołownia. Ciekawe? Chyba jednak nie. Bo pewnie czuł się z tym będzie nijak. W sumie bardziej jest ciekawe, jak się z tym czuje minister Bodnar, który z dnia na dzień okazuje się coraz bardziej gorszym Ziobrą. Gorszym, bo Ziobro nigdy nie udawał, że jest kimś innym.

W sumie zabawne (o ile w takich sprawach można używać tego rodzaju określeń, nie wychodząc na Pietrzaka) jest to, że – o czym już można było przeczytać na oko.press – push-back jest błogosławieństwem dla migranta, który przecież wcale nie marzy zamieszkaniu w obozie w Polsce, tylko o Szwecji, czy Niemczech. Gdyby go Straż Graniczna przejęła, według obowiązującego unijnego prawa, już by z Polski nie mógł wyjechać. A tak ma szansę, że następnym razem uda mu się strażników minąć. Niemieckie kontrole na granicy wciąż trwają. I to jest zła informacja.

3. Przyszedł mróz. Co prawda niezbyt duży, ale zawsze jakiś. Poza tym wieje, więc jest nieprzyjemnie. Sąsiad Tomek palił ognisko na swojej nowej działce, na której będzie budował halę, żeby mieć gdzie pracować. Zapraszał. Wymówiłem się zimnem. Jak skończył palić i wrócił do domu, zaprosił po raz drugi. Znikł pretekst mrozu, więc poszedłem. Siedzieli z sąsiadami. Zeszło na tematy historyczne. Na polach za naszą wsią było niemieckie wojskowe lądowisko. A kawałek dalej rozwalił się samolot. Z ziemi wyłażą popalone aluminiowe blachy. Po wojnie przyjeżdżali tu szabrować Wielkopolanie. W 1945 zastrzelili matkę z córką. I chyba jeszcze kogoś. W ogrodzie domu, do którego parę lat temu kupił poznański lekarz, pochowany jest niemiecki oficer, który w 1945 roku wrócił do domu by się zastrzelić. Wrócił samochodem. Wojskowym. Pewnie kübelwagenem. Samochód przez lata wrastał w ogrodzie. Nikt nie wie, co się z nim stało. I to jest zła informacja. 

1 komentarz:

  1. I tak jak wcześniej, bywa iż obruszam się na Pana wpisy. I dokładnie tak samo jak wcześniej sobie myślę: Dziś mnie to irytuje, ale lepiej będzie jak poczytam pojutrze. Wtedy już się zgodzę...,
    w ostateczności, ...no niech będzie, poczekam z pół roku.

    OdpowiedzUsuń