poniedziałek, 21 czerwca 2021

21 czerwca 2021


1. U Piaseckiego występował były szef Agencji Wywiadu. Janerka śpiewał piosenkę pod tytułem „Wszyscy inteligentni mężczyźni idą do wywiadu”. Tekst nie był długi, więc zacytuję:
Wywiad będzie uczył swych agentów,
Jak się cieszyć z twych wdzięków.
I że kiedy komuś sprytnie stanik zdjąć,
Tak bez użycia rąk to błąd.
To wielki błąd.
Ogromny błąd.
Niewybaczalny,
Bo komuś stanik zdjąć
Tak bez użycia rąk to błąd

Ale to chyba nie ten przypadek. Pan Pułkownik opowiadał oczywiste mądrości. Przetykając je nieoczywistymi niemądrościami. Stwierdził na przykład, że to, iż rząd stara się jak najszybciej reagować na sytuacje różne to błąd, spowodowany tym, że Morawiecki przyszedł z korporacji i przyniósł ze sobą korporacyjne zwyczaje. 
Według pana Pułkownika najwyraźniej Rząd powinien reagować powoli. A może nie reagować? I że kiedy komuś sprytnie stanik zdjąć, tak bez użycia rąk to błąd. Więc to chyba jednak ten przypadek. 
Mam wrażenie, że nikt, kto nie popracował chwilę w centralnej administracji nie zrozumie, jak całe to związane z mejlami oburzenie jest oderwane od rzeczywistości. 
Już tu chyba kiedyś pisałem, że przez kilka lat prezydentury Bronisława Komorowskiego, komórka jego łączyła się poprzez BTS umieszczony na terenie ambasady rosyjskiej. I co? Po jakimś czasie udało się ten problem rozwiązać. 

Bortniczuk u Mazurka. Piąte dziecko w drodze. Zastanawialiśmy się przy śniadaniu, czy miałby szanse w wyborach prezydenckich. Bortniczuk. Nie Mazurek. No i stwierdziliśmy, że nie. Od paru dni mam swój typ. Ale głośno nie mówię. Sprawdził mi się poprzedni. Więc konkurencja by jakieś brudne gierki mogła zacząć. 

2. Od rana się na burzę zanosiło. Myślałem, że jak lunie, to sobie siądę jak człowiek i pooglądam telewizor. Niestety – jak to się mówi w naszej okolicy – zabrali prąd. Jak już się pogodziłem, że będę musiał oglądać telewizor wyłączony – oddali. 
Radar burzowy zasugerował, że zawierucha przejdzie na zachód od nas. I tak się stało. Popadało przez chwilę. Temperatura spadła o jakieś osiem stopni, ale się zrobiło wilgotno i nie było czym oddychać. No i się od razu namnożyło miniaturowych komarów. 

3. W środku burzy przyszedł Kocio. Mokry. Na lewą wręcz stronę. I umorusany jak nieboskie stworzenie. Rzucił się na jedzenie. Zwykle je metodycznie. W rozsądnym tempie. Tym razem jadł łapczywie. Zjadł. Po czym wyszedł na ganek i zaczął się wydzierać wniebogłosy. Bożena pod parasolem odprowadziła go w miejsce, gdzie zwykle pojawia się jego koleżanka. Tam przeskoczył przez płot i zniknął u sąsiada, który ma gołębie i dwa psy w miniaturowych kojcach. 
Bożena podejrzewa, że Kocio może być zaangażowany w ojcowskie obowiązki. Niby różni specjaliści mówią, że u kotów tak się nie zdarza. Z naszych doświadczeń wynika, że wręcz przeciwnie. Stary się swoimi kociętami zajmował.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz