wtorek, 30 stycznia 2024

29 stycznia 2024


1. W nocy przymroziło. Rano jeszcze chwilę wytrzymał szron na samochodach. Za to w południe obudziły się pszczoły. Pszczoły głupie nie są, coś tam o życiu pewnie wiedzą, więc może jednak będzie wczesna wiosna. Tydzień temu wiozłem autostopowicza. Też zapowiadał wiosnę. A mówił, że się zna, bo pracuje na budowie. Złą informacją jest, że jeżeli i pan z budowy, i pszczoły się mylą, to jest zła informacja, bo jeszcze pomarzną. O pana z budowy się tak nie martwię, jak o te pszczoły. Mieszkają z nami od dobrych kilkunastu lat. W zamurowanym oknie. 

2. Pojechałem na pocztę i do miasta. Jak wyjeżdżałem, piesek wyskoczył na zewnątrz, osiągając przy tym chyba pierwszą prędkość kosmiczną. Goniłem go potem po czyimś obejściu. Nie bardzo chciał być złapany. 
Na poczcie nadałem monitor, który miał być sprawny, a nie był. Dopiero jak wydrukowałem etykietę, dotarło do mnie, że zasadniczo to mógłbym osobiście monitor odwieźć, bo przyszedł z okolic Kostrzyna. 
Później w mieście kupowałem element grzejnika, który przestał działać. Znaczy, oba przestały: i grzejnik, i element. Logiczne, gdyż jeden bez drugiego nie daje rady. 

Pięć minut po zamknięciu trafiłem do jednak otwartego sklepu z częściami do AGD. Pan w sklepie bardzo dokładnie mnie pytał, sprawdzając, czy jestem pewien, o co mi chodzi. Pytał, pytał, na koniec za to przepytywanie przeprosił, mówiąc, że ciągle przychodzą jacyś niemający o niczym pojęcia ludzie. Próbuje ich ratować przed zrobieniem sobie krzywdy. Ja najwyraźniej zdałem egzamin. 
Podstawy mojej technicznej wiedzy wzięły się z ZPT w podstawówce. Uczył nas pan Tichoruk. Mówił, że nauczyciele zarabiają mniej niż śmieciarze. A śmieciarze jeszcze ekstra coś mogą wyciągnąć ze sprzedaży butelek. Pan Tichoruk nie jest już raczej nauczycielem. Trzydzieści lat temu miał sklep, przy Grodzkiej. Później go nie spotkałem. Gdyby dalej pracował, to by pewnie, z tegoroczną podwyżką, zarabiał więcej niż śmieciarz. Złą informacją jest, że na butelkach nie ma dziś raczej biznesu. 
Wpadłem na targ zwany rynkiem. W Atelier u Iwonki zniżka na porcelanę. Na inne rzeczy też, z tym, że na porcelanę większa. Mówią, że nie mieli jeszcze tak słabego stycznia. Darowałem sobie komentarz, że za to mogą wreszcie swobodnie oddychać. 

3. Pod bramą zastałem listonosza, który przywiózł chińską paczkę z częściami do podwrocławskich foteli, które zainstalowałem w lawinie. Po założeniu włącznika okazało się, ze działa ich ogrzewanie. Teraz muszę zdobyć włącznik ogrzewania fotela pasażera. Złą informacją jest, że niewiadomych przyczyn nie można ich znaleźć na AliExpress. Pozostają używki ze Stanów po zdecydowanie amerykańskich cenach. 
Nie pojechałem do Warszawy. I to chyba dobrze. Jadę jutro. Za to wracam pojutrze. Może nie będzie to tak dotkliwa wizyta, jak ostatnio. 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz