środa, 3 kwietnia 2024

2 kwietnia 2024

 


1. Przydacz u Mazurka uważał, że jeżeli chłopaki z Sol-Polu będą się dalej zachowywać, jak się zachowują, to nie powinno być dla nich miejsc na listach PiS. W każdym razie ja to usłyszałem. Mazurek chciał, żeby Przydacz powiedział to bardziej. Mówią, że lepsze jest wrogiem dobrego.
Nigdy nie byłem specjalnym wielbicielem Ziobrystów. To eufemizm. Bo mówiąc wprost, zwykle mnie excusez le mot wkurwiali. Zachowywali się, jak by w układzie z PiS-em byli senior partnerem. A nie byli. Dziś, w opozycji, kiedy ich głosy nie są potrzebne do większości rządowej, są po prostu partią, której poparcie oscyluje wokół progu wyborczego. Z dwoma może liderami, którzy są w stanie zebrać jakieś głosy. I, gdyby wystartowali z własnej listy, mogłoby być różnie. 
Dodzwoniłem się do pana Adama, który od ośmiu już chyba miesięcy naprawia skrzynię z Suburbana. I to jest dobra informacja, bo zawsze się cieszę, kiedy mi się do niego udaje dodzwonić. Powiedział, że jedzie do szpitala, bo rękę przygniotła moja skrzynia i nie wie, czy sobie czegoś nie złamał. I że jutro ma ją montować. Złą informacją jest, że mu już nie wierzę.
Zadzwonił pan naprawiacz kosiarek. Powiedział, że silnik z tej nowej kosiarki pracuje jakby był fabrycznie nowy. I że jutro zajmie się przekładaniem skrzyni biegów. Jemu wciąż wierzę. 

2. W Strefie Gazy zginął Bogu ducha winny chłopak z Przemyśla. Rozmawiałem z Jarkiem Papisem. Nie będzie to wybitny wywiad, bo się generalnie zgadzam z Jarkiem, choć coraz trudniej trzymać stronę żydowskiego państwa, zwłaszcza, gdy jego rząd przysyła do nas ludzi typu ekscelencja Livne. IDF przyznaje się do błędu, prezydent Herzog dzwoni z przeprosinami do założyciela World Central Kitchen, a ambasador po raz drugi przeproszę za wyrażenie: napierdala, jak gdyby za zadanie miał sprowokować jak najwięcej antyżydowskich wpisów w polskich społecznościówkach. A może właśnie o to chodzi, żeby izraelski rząd zamiast tłumaczyć się przed swoimi wyborcami z błędów IDF (tak, wiem, jak wyglądał atak, uważam, że to była perfekcyjnie wykonana błędna decyzja), będzie mógł opowiadać o polskim antysemityzmie. Bo to jest zdecydowanie łatwiejsze. Złą informacją jest, że nasi rodacy ten łatwiejszy sposób będą jeszcze bardziej ułatwiać.

3. Zmieniła się pogoda. Niby świeciło słońce, ale wiał zimny wiatr. Poszliśmy z pieskiem na spacer. Było spoko, do momentu, kiedy zaczęło padać. Piesek wymógł na mnie szybki powrót do domu. Wróciliśmy akurat w momencie, kiedy przyjechał kolega Gmyz. Równo z nim, mimo deszczu, zaczęło świecić słońce. I wyszła całkiem porządna tęcza. Złą informacją jest, że to najprawdopodobniej ostatnia wizyta kolegi Gmyza, jako zmierzającego do Berlina (bądź Warszawy) korespondenta telewizji polskiej w Niemczech. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz