sobota, 27 kwietnia 2024

26 kwietnia 2024


1. Usłyszałem, że opolanie nie są zachwyceni Ustawą o języku śląskim, gdyż zauważyli, że wersja kanoniczna śląskiego będzie tworzona w oparciu o język/gwarę* (*niepotrzebne skreślić) przemysłowej części Górnego Śląska, czyli o język/gwarę* (*niepotrzebne skreślić) inny, niż ten/tą* (*niepotrzebne skreślić), który/którą* (*niepotrzebne skreślić) kultywują. Swoją drogą, w samej przemysłowej części Górnego Śląska język/gwara* (*niepotrzebne skreślić) nie jest jednorodny/jednorodna* (*niepotrzebne skreślić). Poważnie rzecz biorąc, rzeczona Ustawa może doprowadzić do zaniku wielu wersji języka/gwary* (*niepotrzebne skreślić). I to jest zła informacja. 

2. Skądinąd sympatyczny pan, w niemożebnie brudnym warsztacie wymienił hamulce. Wziął za to strasznie dużo pieniędzy, tłumacząc, że nie było to wcale takie proste, jak się mogło wydawać. Wymiana, bo wzięcie pieniędzy skomplikowane nie było. Wyjechałem, zrobiłem kółko po lidlowym parkingu, zapaliła się kontrolka klocków. Wróciłem z reklamacją. Byłem twardy, gdyż próbowano mnie przesunąć na poniedziałek. Okazało się, że problem był z zupełne nową wtyczką, w którą wtyka się kabel od czujnika w klocku. Problem rozwiązany został w sposób tymczasowy. Mam wrócić po majówce, by rozwiązać go permanentnie.
Pojeździłem po okolicy, by hamulce się ułożyły. Złą informacją jest, że niespecjalnie widzę różnicę. Ale może się to brać z tego, że nie jestem specjalnym zwolennikiem używania hamulców. 
Odzwyczaiłem się też od jeżdżenia audi. W Lawinie hamując człowiek od razu skupia się na ominięciu przeszkody, gdyż sprawność lawinich hamulców zwykle nie jest wystarczająca, by Lawinę zatrzymać. 

3. Wróciłem do domu, byliśmy z pieskiem, później wymieniłem w audi opony na letnie. Paleciak świetnie robi za żabę. Jeżeli się tylko ma odpowiednią ilość, odpowiedniego kształtu deseczek. 
Specjalnie kupiłem klucz dynamometryczny, by dociągać śruby z odpowiednim momentem. Złą informacją jest, że nie pamiętam, gdzie ten klucz wsadziłem.

Kosą spalinową wyciąłem nieco chabazi, rosnących na drodze do nowej bramki. Wyciąłbym więcej, ale się skończyło paliwo. Uruchomiłem więc kosiarkę. Pojeździłem, pojeździłem, stanęła. I nie dawała się uruchomić. Nie było to przyjemne, gdyż została mi trauma nieodpalnej kosiarki z czasów sprzed jej remontu. Wróciłem do domu, by powitać gości. Godzinę później, również bez efektu, spróbowałem odpalić znowu. Zauważyłem, że nie ma paliwa w filtrze. Chciałem przez chwilę rozbierać pompę paliwa, ale jednak wpadłem na to, by sprawdzić, czy jest paliwo w baku. Nie było. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz