Pokazywanie postów oznaczonych etykietą „Ogniem i mieczem”. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą „Ogniem i mieczem”. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 27 kwietnia 2020

25 kwietnia 2020



1. Wstałem, wyszedłem przed dom, okazało się, że w nocy padał deszcz. I ta obiektywnie dobra informacja, subiektywnie jest zła. Wziąłem do siebie informacje o suszy, przestałem wierzyć w to, że deszcz spaść może i zostawiłem na zewnątrz trochę rzeczy, które raczej nie powinny zmoknąć. 

2. Plan był taki – przez cały cały dzień nie będziemy nic robić. Spalił na panewce. Robiliśmy porządki przy stodole, która pełniła funkcję stołówki. Bożena zajmowała się liśćmi i gałęziami, ja – urządzeniem, którego nazwy nie znam – wirujące ostrza tnące płytko darń – kawałkiem ziemi, na którym rośnie wredna trawa. Wredna – wysoka, sztywna, która na jesieni schnie i zalega. Taki żmut. Kosiarka ma z tym problem. Kosa niby mniejszy, ale strasznie się trzeba narobić. 
Łaziłem z ta tym urządzeniem słuchając „Ogniem i mieczem”. Zajęło mi to czas od powrotu Zagłoby i Wołodyjowskiego z Warszawy, przez wyprawę po kniaziównę, aż do początku oblężenia Zbaraża.
Michał Wójcik opowiadał historię – jeśli dobrze pamiętam – jego dziadka, który zwiał z łagru do Andersa. Namówił dwóch (?) kryminalistów (Rosjan), żeby z nim uciekli. Po drodze złamał nogę. Kryminaliści go nieśli. Bo opowiadał im „Trylogię”. Donieśli. Zdobywał później Monte Cassino. Nie wiem, co stało się z Rosjanami. Mogliby na przykład też wylądować u Andersa, na przykład odkryć swoje żydowskie korzenie i na przykład zostać bohaterami odrodzonego Izraela.
Ja bym nie potrafił opowiedzieć „Trylogii” w wystarczająco interesujący sposób. I to jest zła informacja. Bo nie wiadomo co się jeszcze może wydarzyć.

3. Bartosz T. Wieliński zarzucił na Twitterze Ministerstwu Spraw Zagranicznych, że w żaden spoosób nie odnotowało piątej rocznicy śmierci Władysława Bartoszewskiego. Ministerstwo w osobie Moniki Luft – rzecznika odpowiedziało, że wręcz przeciwnie. Odnotowało na profilu (swoim) Historia Dyplomacji.
Raz w życiu rozmawiałem z redaktorem Wielińskim. Prawie pięć lat temu. Napisał tekst o tym, że Krzysztof Szczerski nie chce rozmawiać z ambasadorami Francji i Niemiec. Tekst nieprawdziwy. Rozmowy były dość częste. Ostatnia w przeddzień ukazania się tekstu. Zadzwoniłem, powiedziałem, że się myli, że rozmowy trwają i że nawet panowie są umówieni na obiad. Zasugerował, że go okłamuję. I tyle było z tej rozmowy. Muszę przyznać,że było to ciekawe doświadczenie. I cenne. Od tego czasu nie traktuję poważnie niczego, co red. Bartosz T. Wieliński pisze.
Plotka głosi, że najgorzej miał ambasador Francji, gdyż jego centrala miała mieć do niego pretensje: nie może być tak, żeby prasa pisała, że ambasador Republiki nie może załatwić sobie jakiegoś spotkania. Najtrudniej udowodnić, że się nie jest wielbłądem. Zwłasza ludziom pokroju redaktora Wielińskiego.

Szymon Hołownia zapraszał w piątek na live chat. Napisał, że Andrzej Duda miał na swoim 3 tys. widzów. „My zróbmy 10 razy więcej: 30 tys. Pokażmy, gdzie naprawdę są Polacy!
Sprawdziłem liczbę wyświetleń ostatniego Q&A Andrzeja Dudy. 388 tysięcy.

Plecy mnie bolą. I to jest zła informacja.