Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bild. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bild. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 19 października 2021

18 października 2021


 

1. Rudzia przypomina – nie wiem co – jakiś typ statku może. Jest drobna, ale brzuch ma gigantyczny. Nie przeszkodziło jej rano skakać za rzucaną kocięciu piłką. Kocio niby się dystansuje, ale na wszystko mam oko. 
Waszczykowski u Mazurka. Bardzo sympatyczny facet. Złą informacją jest, że był ministrem. 

2. RMF24.pl cytuje „Bilda”, cytującego szefa związku zawodowego policji Heiko Teggatza, który w liście do Horsta Seehofera (federalnego ministra spraw wewnętrznych) ostrzega przed wzrostem infekcji koronawirusem, jakim mogą zakażać migranci z Iraku, Syrii, Jemenu, Iranu i Afganistanu.
Bild” przytacza także dane: w ciągu minionego weekendu niemieccy policjanci zapobiegli nielegalnemu przekroczeniu polsko-niemieckiej granicy przez blisko pół tysiąca migrantów. 
Straszni ci Niemcy i bezwzględni. Nie dość, że uniemożliwiają nielegalne przekroczenie granicy, to jeszcze piszę, że migranci przenoszą wirusy. 
Z kolei w „Tageszeitung” Jarosław Kuisz i Karolina Wigura załamują ręce nad sytuacją na białorusko-polskiej granicy, na świadków wzywając Mickiewicza i Montaigne'a. 
Złą informacją jest, że im jestem starszy, tym mniej mam cierpliwości. Rzeczy, których powtarzalność kiedyś mnie śmieszyła, dziś mnie denerwują. Coraz bardziej denerwują.

3. Ktoś ściął krzyż na zielonogórskim osiedlu. Słusznej wielkości krzyż przydrożny. Piłą. Kiedyś takich rzeczy się nie robiło. I nie ważne, czy ktoś to zrobił z powodów antykościelnych, antyreligijnych czy tylko dlatego, że się o flaszkę z kumplami założył. To jest po prostu złe. 
Kilku naszych polityków postanowiło z ataków na kościół zrobić sobie wehikuł wyborczy. Z ataków na kościół instytucjonalny, zrobiły się ataki na kościół w ogóle, a z tego – na religię. No i jak jeden z drugim matoł zobaczy w telewizji, że można – bierze w sprawy w swoje ręce. To księdza opluje, to krzyż skosi i zaraz ktoś jakiś kościół podpali. W obronie molestowanych dzieci. Albo – bo tak. To nie jest kraj dla starych ludzi. I to jest zła informacja. 



czwartek, 3 września 2015

30 sierpnia 2015


1. Tydzień sponsorowała literka „N” wie Deutschland. Zuerst (czy jak się tam to pisze) poznałem człowieka, który do niedawna miał lepszą brodę ode mnie. Nie dość, że bujniejszą, to jeszcze siwo-rudą. Później gdzieś przeczytałem, że trwa dyskusja, czy to on jest najważniejszą postacią w niemieckich mediach, czy jego szef. Szefa nie poznałem. 
Później poznałem magistra lingwistyki stosowanej, z którym spędziłem dwa prawie całe dni.
Dauerhaften Frieden. Później Siedmiogrodzianina, który został przez Słońce Karpat oddany Vaterlandowi w piętnastym roku życia. Przy okazji poznałem klątwę, która ciąży nad wywiadami dla FAZ. Podjąłem też wewnętrzne zobowiązanie, że tę klątwę zdejmę.
Po autoryzacji ostatniego wywiadu, wracając do domu zauważyłem, że myślę po niemiecku. Złą informacją jest, że myśli moje nie były zbyt skomplikowane. Dauerhaften Frieden.

2. Lubię Berlin. Nie lubię Tegel. Tegel jest brzydkie i nudne. Takie gierkowskie, tylko trochę lepsze. Lubię Berlin. Lubię prezydenta Gaucka. Podoba mi się jak wypełnia rolę Gewissen des Volkes.
Tegel w wersji wojskowej sprawia wrażenie mniej dotkliwego. Może dlatego, że jest się tu krócej.
Przy Bramie Brandenburskiej od strony Czterech Pancernych jest Adlon – inny Kempinski. Jakby fajniejszy. Pałac Bellevue nazywany z niewiadomych przyczyn zamkiem, (po niemiecku z wiadomych) przypomina trochę nasz Pałac. Ma lepszy park i gorsze malarstwo. 
Mundury niemieckich oddziałów reprezentacyjnych wyglądają trochę tak, jakby ktoś za wszelką cenę chciał zepsuć robotę mistrza Hugona. I to jest zła informacja.

3. Kiedy zrobiłem swoje, udałem się na Hauptbahnhof by wsiąść do pociągu do Frankfurt (Oder). Maszyna do sprzedawania biletów chciała ode mnie  dziewięć euro i trochę centów, nie podobała jej się moja karta. Bankomat wypłacił dwadzieścia. Maszyna nie chciała dwudziestu. Chciała co najwyżej dziesięć. Udało mi się z pomocą miłej rodziny rozmienić. Pociąg był piętrowy, cichy i 100 kilometrów przejechał w niecałą godzinę. Jak nie przymierzając pendolino.
Na dworcu kupiłem sobie Die Welt. Zapomniałem, że dzienniki kosztują w Niemczech dziesięć złotych. Przyjechał po mnie brat swoim SVX-em. Umyty wygląda dużo lepiej. Na wsi nowe porządki. Dziewczyny pomalowały korytarz na dole. Po latach dopuszczona do użytku została sypialnia Bożeny.
W te wakacje na wsi spędziłem w porywach z pięć dni. I to jest zła informacja. Pocieszam się tylko, że nie ma grzybów.