Pokazywanie postów oznaczonych etykietą The Wizzard of Lies. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą The Wizzard of Lies. Pokaż wszystkie posty

sobota, 13 marca 2021

13 marca 2021


 1. 5:45. Nie uwolnię się od tego. Tym razem jednak nie pielęgniarka z zestawem probówek, tylko Kocio, który postanowił sprawdzić czy tam, gdzie go nie ma nie jest aby bardziej interesująco. 

Borys Budka u Ziemca jednym głosem z pryszczatymi Konfederatami. Skłamałbym mówiąc, że mnie to jakoś specjalnie dziwi. Ale poddawanie pod wątpliwość obajtkowego Tourette’a, to jednak kolejne przekroczenie granic. 

2. Obejrzeliśmy wieczorem „The Wizzard of Lies” Levinsona. O Madoffie. Nie pamiętam, czy De Niro był jednym z Madoffa klientów. Gdyby był – byłoby to jakoś zabawne. Przypomniała mi się od razu nasza piramida – Amber Gold, a konkretnie sytuacja, kiedy w ekonomicznym programie Tok FM goście – po wysłuchaniu reklam Amber Gold w przerwie reklamowej – wbrew prowadzącemu próbowali tłumaczyć słuchaczom, że ten poziom zysków jest niemożliwy. Że jest to bardziej niż podejrzane. 
O piramidach finansowych powinno się uczyć w szkole. Najlepiej podstawowej. Dzieci mają zwykle sporo zdrowego rozsądku, który tracą z wiekiem. 

3. Covid ma jednak też plusy. Muszę sobie zrobić nowe dziurki w pasku, gdyż się mniej zrobiło obywatela o prawie dziesięć kilo. 
Mój pradziadek-legionista – dzięki prof. Cenckiewiczowi się dowiedziałem, że odznaczony Krzyżem Walecznych w 1920 roku – góral. Choć nie skalny, bo z Klikuszowej. Kapitan Wojska Polskiego, doktor praw po UJ. Wcześniej po Nowodworku. Pozostawił po sobie w rodzinnym języku kilka zwrotów. Na przykład: „snuje się jak smród za wojskiem”. Używała tego moja babcia. Złapałem się na tym, że tempo, w jakim się po domu poruszam bardzo dobrze ten zwrot obrazuje. 
Postanowiłem zrobić w końcu trzy gniazdka pod telewizorem. Znaczy decyzja zapadła ze trzy miesiące temu. Postanowiłem ją zrealizować. Niby żadna robota, ale same przerwy, które sobie musiałem robić zajęły pół dnia. 

Rano było słońce. Później lało. Na koniec wyszło znowu i pojawiła się tęcza. Pierwsza dla mnie w tym roku. Kiedy byłem w szpitalu sąsiedzi z drugiej strony ulicy położyli blachodachówkę.