piątek, 15 kwietnia 2022

13–14 kwietnia 2022

 


1. No więc po kolei. We środę, Kraszewski u Mazurka. W sumie smutna historia. Generał próbował odpowiadać całym zdaniem. Mazurek nie miał cierpliwości, by słuchać. Do tego polonista w Mazurku nie mógł zdzierżyć wojskowego języka. Kłopot sprawiało słowo komponent. 
Później pojechałem do Warszawy. I to jest zła informacja, bo w Warszawie miałem być przed czwartą, a wyjechałem bliżej południa, choć nadzieje miałem wyjechać rano. 
Autostradę, mimo ruchu, udało się przebyć żwawo. Gorzej poszło przebijanie się przez Warszawę. Innymi słowy – mniej czasu zajęła mi trasa ze Strykowa, niż od rogatek, na Flory. 
Wieczór spędziłem oglądając TVN-ową „Pajęczynę”. Bardzo porządny serial. 

2. We czwartek, poza serią spotkań, w tym jednym, z człowiekiem powracającym z zagranicy, zawiozłem Lawinę na geometrię. I się okazało, że moje wrażenie, że coś z autem jest nie tak, miało dość mocne podstawy. Ustawianie trwało ponad godzinę. I kosztowało więcej, niż było w planie. Ale warto było, gdyż po wyjeździe z Ostroroga samochód zaczął skręcać w bardziej logiczny sposób. Złą informacją jest, że nowe drążki już wyglądają jak stare. 

3. Wieczorem Moskwa potwierdziła informacje o zatonięciu Moskwy. Pojawił się więc pretekst do świętowania. Więc zamiast iść do domu od razu, od razu nie poszedłem. Tylko później. I to jest zła informacja.  

Ostatni odcinek „Pajęczyny” gorszy. Choć pomysł niezły. 


poniedziałek, 11 kwietnia 2022

10–11 kwietnia 2022

 


1. Niedziela przeleciała mi na tyle szybko, że nie chciało mi się pisać negatywów. Bo o czym? O tym, że sąsiad spod lasu przywiózł kolejną partię darni, którą rozkładaliśmy w deszczu? 

Albo o komentarzach do wyborów we Francji z TVN24? Że grupa rozsądnych ludzi wraz z redaktorem Węglarczykiem, tłumaczyła, że nie ma nic gorszego niż pani Le Pen, ale gdy przechodziła do konkretów, to się okazywało, że właściwie trudno o tych konkretach mówić. 


2. Dziś, z kolei, dzień zacząłem od Suskiego u Mazurka. Ciekawe to było doświadczenie. Wciąż można kupić na twitterowej aukcji konia(@licytacja). Koń ma cień. Cieniutki taki. 

Później, właściwie przez cały dzień, obserwowałem zadymę związaną z Muzeum Powstania Warszawskiego. Fascynującą jakoś, lecz złą, jest informacja, że spora część tzw. Prawego Twittera zapomniała, że Muzeum jest instytucją Miasta Stołecznego Warszawy. 

Później pojechałem do Gorzowa, na imprezę. Otwierano poniemiecką, pomilicyjną, poizbowytreźwieńszą, poruderzą willę. Po remoncie. Teraz będzie tam centrum biznesowe Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej. Nim zaproszono nas do willi, byliśmy w miejskiej bibliotece. Przypomniało mi się, że byłem tam w 2015 roku, wiosną. Z kandydatem na Urząd Prezydenta. Kandydat spotkał się z zainteresowanymi mieszkańcami, później udzielił wywiadu Radio Zachód. Później wsiadając do autobusu, potrąciłem jakąś panią i kandydat mnie opieprzył, że nie powinienem potrącać pań. 
Aż do dziś, nie mogłem sobie przypomnieć, gdzie to było. Teraz już wiem. 

Później wróciłem do domu. 
Później poszedłem po jajka. Wciąż kosztują 22 złote. Czyli tyle samo, co w zeszłym tygodniu. A tak straszą inflacją. 

3. Później się okazało, że muszę jeszcze przed Świętami pojechać do Warszawy. I to jest zła informacja, gdyż już czuję, jak mnie to zmęczy. No i jutro będę musiał zrobić to wszystko, co robiłbym we środę. 


niedziela, 10 kwietnia 2022

9 kwietnia 2022


1. Grzegorz Górny opowiadał, że święty Ludwik w poście umartwiał się pijąc piwo. Ciekawe, czy nie lubił piwa, czy raczej umartwiał się przez wypijanie zbyt dużych ilości tego piwa.
Obudziłem się zbyt wcześnie. Drzemałem więc jeszcze przez trzy godziny słuchając „Upału” Marcina Ciszewskiego. Uważam, że to bardzo utalentowany pisarz jest. Złą zaś jest informacją, że zadań domowych nie odrabia i pewne opisywane sytuacje z pogranicza polityki i służb są tak oderwane od polskiej rzeczywistości, że aż zęby bolą.  

2. Zadzwonił sąsiad spod lasu, że ma darń, i czy chcę. Chciałem. Przywiózł. W łyżce manitou. Powiedział, że będzie miał więcej. Przywiózł, wysypał, pojechał. Przez chwilę chciałem zostawić na jutro, ale jakoś żal mi się zrobiło sterczących w górę korzonków i darń rozłożyłem zmachawszy się przy tym nieco. Z poprzedniej partii, spora część trawy przegrała walkę z mchem. Zobaczymy, jak będzie tym razem. 

3. Telewizor. Najpierw w TVN Turbo oglądałem nieodżałowanego wielkiego antonowa, który miał coś wieźć z Anglii do równikowej Afryki. Później różen inne rzeczy, aż się okazało, że na którymś z AXN-ów idzie „Once upon a time in Hollywood”. Po lekturze książki pod tym samym tytułem film jest jeszcze lepszy. Miło patrzeć jak dobro zwycięża nad hipisami. 


 

sobota, 9 kwietnia 2022

8 kwietnia 2022


1. Kumoch u Mazurka. To jakoś fascynujące, jak niewiele trzeba, by rozmowa była dobra. Wystarczy by gość rozumiał, o co chodzi gospodarzowi i był pewny, co może, a czego nie może powiedzieć. Choć bardziej fascynujące jest, że przez trzydzieści ponad lat tak niewielu polityków to zrozumiało. Choć, bardziej niż fascynująca, jest to zła informacja.

2. Zwiedzałem Sulechów. Przed wojną była to współstolica mojego powiatu. Dziś powiaty są dwa. W Sulechowie pierwszy raz byłem na poważnie w 2015 roku. Razem z kandydatem na urząd prezydenta. Kupowałem wtedy kawę u Wietnamczyka, który był przekonany, że kandydat wygra wybory. Uzasadniaj to rozsądnie. Dziś w tym miejscu sprzedają lody. I to jest zła informacja, bo bym chętnie z nim porozmawiał. 
W Sulechowie, moja gazeta rozdawała nagrody nauczycielom. Wszedłem na koniec imprezy. Konkretnie – gdy goście posilali się posiłkiem. I jakoś od razu poczułem się niekomfortowo, gdyż zacząłem sobie wyobrażać, jak każda z goszczących osób, traktowała by mnie, gdybym był jej uczniem.. I nie chodzi o to, żebym sobie z tą sytuacją nie poradził. Raczej o ogólny dyskomfort. 

3. Zadzwonił Gmyz. Powiedział, że przyjedzie. Przyjechał. Wpuszczam go. I słyszę, że się kotek Rudolf wydziera z drzewa. I już się zabieram, żeby przenieść drabinę, a widzę, że kotek Rudolf sprawnie z drzewa złazi i biegnie do Gmyza, żeby zobaczyć, czy to nie Bożena. 
Złą informacją jest, że się chyba daję kotkowi Rudolfowi robić. Znaczy – z narażeniem życia, zdejmuję go z drzew, z których sam może zejść ale mu się nie chce. 


 

czwartek, 7 kwietnia 2022

7 kwietnia 2022


1. Ciężki dzień. Przez cały bolała mnie głowa. I to jest zła informacja. Najprościej wytłumaczyć to spadkiem atmosferycznego ciśnienia. Spadek atmosferycznego ciśnienia zaowocował nagłym załamaniem pogody. Najpierw zaczęło wiać. Później lunął deszcz. I grad. Ale niewielki. Później wszystko przybrało na sile. Na koniec lało i wiało tak, że napadało do domu przez zamknięte drzwi. 
A później wyszło słońce. 

2. Włączyłem telewizor.
–To elity obaliły komunizm – powiedział w „Czarno na białym” Andrzej Morozowski. Ani profesor Nałęcz, ani doktor Pawłowski nie zaprotestowali. 
Później były „Fakty”, w których się oburzano, na podnoszenie stóp procentowych. Jak tak można, przecież jest wysoka inflacja. Pani Katarzyna przez to, że poszła w górę jej rata kredytu, nie może wychodzić zjeść „na miasto”. 
Przełączyłem na „Ucieczkę na wieś”. Usłyszałem że importowane kwiaty pokrywane są chlorkiem czegoś tam, żeby dłużej zachowały świeżość. I później ten chlorek czegośtam trafia do brytyjskiej ziemi. Więc trzeba kupować brytyjskie kwiaty. Złą informacją jest, że to nie raczej nie musi działać w Polsce.

3. Zjadłem cały chleb. I to jest zła informacja, bo będę musiał rano pojechać do miasta.


 

6 kwietnia 2022


 

1. Przespałem Henryka Kowalczyka u Mazurka. Coś chyba było o podatkach. I jakiś rozdźwięk dotyczący składki zdrowotnej. Mazurek twierdził, że poszła w górę, Kowalczyk, że wciąż to tyle samo procent. 
Później miałem serię zebrań. I związanych z zebraniami rozmów telefonicznych. Złą informacją jest, że mimo iż po takim dniu jestem zmęczony, to wrażenie mam, jakbym nic konkretnego nie zrobił. 

2. Kocia nie było przez całą noc. I większą dnia. Wrócił wieczorem. Zjadł za trzech i poszedł. Wcześniej syn jego Rudolf wylazł na lipę obok bramy. Poprzednim razem, gdy na nią wchodził, sprytnie spadł wprost na rozciągniętą przez nas szmatę. Tym razem musiałem go zdjąć. Zdjęty pogonił psa. Jeszcze będą z niego ludzie. Z kota będą. 
Wcześniej kurier przywiózł skrzynię. Zapakowaną w karton po lodówce i przemyślną konstrukcją przymocowaną do palety. Elementy opakowania, zwłaszcza użyte wkręty, to – w dzisiejszych czasach – wartościowy bonus. Złą informacją jest, że makulaturę odbierają pewnie za jakieś dwa miesiące, więc będę musiał pojechać do Selektywnego Punktu Zbiórki Odpadów (czy jak się to tam nazywa, bo mi się nie chce sprawdzać)

3. Po dwudziestej pierwszej zawyła strażacka syrena. Solidarnie z nią zawyły wszystkie chyba we wsi psy. Syrena przestała wyć, psy kontynuowały. Łuny pożaru nie było widać, więc może ktoś syrenę włączył przez przypadek. 

Powinienem coś jeszcze dziś zrobić. Ale mi się nie chce. I to jest zła informacja. 





środa, 6 kwietnia 2022

5 kwietnia 2022


1. Rano u Mazurka była jakaś pani od prawa międzynarodowego. Mówiła, że małe są szanse na to, żeby Putin, czy ktokolwiek z wysoko postawionych Rosjan stanęli przed międzynarodowym trybunałem. Że przed sądy trafią co najwyżej rosyjscy oficerowie. Słuchałem drzemiąc, i przez sen chciałem nawet do Mazurka pisać, żeby zapytał panią, czy by można Putina porwać. Bo takie pytanie nie padło. I to jest zła informacja. 

2. W audi stanął zacisk. Dowiedzieliśmy się o tym, gdy panowie hamulce składali. Zrobiło się nerwowo, bo najpierw panowie twierdzili, że się nie da zacisku ruszyć. I że trzeba nowy. Później jednak się udało. I pojawił się też zestaw naprawczy. Więc hamulce złożono i Bożena mogła ruszyć do Warszawy. Złą informacją jest, że nie mam żadnego auta w warsztacie. Więc nie mogę żadnego wstawić, bo nie będę miał jak wrócić. 

3. Do Zielonej skrótem i promem. Na Odrze ruch jak na Marszałkowskiej. Kupa kamieni po zachodniej stronie jest coraz mniejsza, ale nie bardzo widzę co się z rzeką zmienia. 
W Zielonej paliwo tańsze niż w Świebodzinie o dwadzieścia groszy. 
Wracałem Eską. Później przez Kije i Skąpe. Ścięto drzewa przed pomnikiem bitwy pod Kijami. Wyraźnie widać, że resztki obelisku leżą oparte o postument. 

Zagarażowałem Suburbana. Nie będzie przez chwilę jeszcze jeździł, więc po co ma na niego padać. Niby się ociepla, ale wieczorem przez moment padał śnieg.  

Złą informacją jest, że miałem się wcześniej położyć, a znów jest zaraz druga .