czwartek, 12 maja 2022

12 maja 2022


 

1. Śnił mi się długo niewidziany Joachim Brudziński. W otoczeniu akolitów. Akolici ci nie chcieli się do mnie przyznawać, gdyż przebywałem w otoczeniu ludzi, na których Joachim krzywo patrzył. Złą informacją jest, że zapomniałem napisu z koszulek, w jakie wszyscy byli ubrani. Choć gorszą, że nie ma raczej możliwości, bym spisywał te sny rzez sen. A dzieje się tam naprawdę wiele interesujących rzeczy.  

2. Bardzo ciekawa rozmowa z samorządowcem. O tym, że trwa najciekawsza kadencja od lat. Że pieniędzy na inwestycje jest tyle, że aż strach. Bo jak się coś posypie, to efekty mogą być dotkliwe. 
Coś o czym mówił Aleksander Kwaśniewski w kontekście Putina – że od zbyt dużej liczby kadencji coś się może porobić w głowie, dotyczy również wójtów i burmistrzów. Że starosta ma mniejsze szanse na zerwanie kontaktu z bazą, bo przez cały czas może być przez radę odwołany, a taki burmistrz, z grupą fejsbukowych wielbicieli łatwo może odlecieć. 
No i mnóstwo dykteryjek, których człowiekowi w moim wieku nie wypada powtarzać. I wniosek, że Polsce należy się poważna zmiana systemowa. Zmiana konstytucji, reforma samorządowa. Złą informacją jest, że mało jest prawdopodobne, by przyszedł na to czas. 

3. Po Lawinę do Zielonej. Promem. Gdyby przeprawa trwała ze dwa razy dłużej, to bym mógł na takim promie pracować. Choć właściwie nie wiem, czy by mi się chciało kręcić korbą. |
Lawina zaolejowana. Wracałem też promem. I skrótem z Brodów do Przetocznicy. Mam wrażenie, że jadąc w tę stronę dziury są gorsze. 
W międzyczasie prezes Glapiński został prezesem na czas następny. Opowieści o końcu PiS-u sprawdziły się jak zwykle. 

Wieczorem, przed północą, zawyła strażacka syrena. Długo jeszcze po tym, gdy skończyła wyły we wsi psy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz