niedziela, 21 kwietnia 2024

20 kwietnia 2024

 


1. Prawie spóźniłem się na samolot. To efekt mojej poprzedniej pracy, gdzie się przyzwyczaiłem, że na lotnisko trzeba przyjechać przed odlotem samolotu. Jakieś boardingi, kolejki do kontroli nie miały znaczenia. Najpierw nie wyglądało to wszystko dobrze, gdyż boltowiec popełniał wszelkie możliwe błędy przy wyborze pasów. Poźniej zrobiło się lepiej, gdyż kolejka do kontroli nie była straszna. Na koniec, bezpośrednio przede mną otwarto nową bramkę. W każdym razie pod gate (jak to nazywają na lotnisku) trafiłem pięć minut przed boardingiem. No i się okazało, że samolot jeszcze nie doleciał. Z tego wszystkiego, wylecieliśmy z godzinę po czasie. 
Złą informacją jest, że nie jest powiedziane, że takie szczęście będę miał za każdym razem, więc powinienem się przyzwyczaić do tego, że na Okęciu powinienem być godzinę przed boardingiem. 

2. Z fascynacją obserwowałem socialową imbę: Duda zjadł pizzę. Imba rzeczona najwięcej mówi o skuteczności Marcina Mastalerka, gdyż udało mu się w społeczeństwie wytworzyć przekonanie, że jeżeli się gdzieś pokazuje, to razem z nim jest głowa państwa. Tym razem tysiące internautów Andrzeja Dudę zobaczyło w Wojtku Kolarskim.

Amerykański Kongres przegłosował pomoc dla Ukrainy. 
„Former President Trump's meeting with Polish President Andrzej Duda at Trump Tower included discussion of Russia's war in Ukraine. Duda is «staunchly anti-Russia. So, in terms of a persuasive voice on the Ukraine issue, he might be able to get through to Mr. Trump» on the aid package” – napisało parę dni temu CBS. 
Paweł Kowal ogłosił, że to na pewno efekt tweeta Donalda Tuska. Tego, w którym naobrażał republikanów. To, że Paweł Kowal gada głupoty, to nic nowego. Bardziej interesujący jest entourage w jakim te głupoty opowiada. Otóż w profesor Kowal jest szefem sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. I w związku z tym jeździ po świecie. Zdecydowanie bardziej niż poprzednicy. Ale to jakoś można uzasadnić – dawno nie jeździł i musi zobaczyć, jak się świat od poprzedniego razu zmienił. Trudniej uzasadniać, że jeździ po tym świecie ze świtą. Ma swojego fotografa i kamerzystę, którzy wrzucają w Internet obrazki. Na przykład: Kowal czyta gazetę. Kowal i wiewiórki. Kowal przed drzwiami czeka na coś. Za PiS-owskiego reżimu zdarzały się przypadki wojewodów, którzy jeździli z podobnymi ekipami. Różnica jest taka, że oni jeździli wokół komina, a Kowal lata po świecie. Dokumentowanie działalności Kowala nie ma specjalnego sensu, bo jego funkcja nie ma jakiegoś specjalnego znaczenia. Zasięgi postów w których efekty tego dokumentowania widać biorą się raczej z szydery niż zainteresowania. 
Złą informacją jest, że ludziom, którzy drą łacha z tych obrazków pewnie by nie było do śmiechu, gdyby się dowiedzieli ile pieniędzy z ich podatków na to idzie. 

3. Tymczasem w Krakowie. Ja tymczasem jestem w Krakowie. 
Idąc przez rynek zobaczyłem wiec Jaszczura Olszańskiego. Żyłem w przekonaniu, że to wszystko, co robi jest jakimś rodzajem stand-up'u. Jednak było tam parę osób, które sprawiały wrażenie, jakby brały to na poważnie. 
Kiedy przechodziłem mówił akurat, że kiedy przejmie władzę, to stworzy urząd bezpieczeństwa, który będzie weryfikował polskość i niepolaków usuwał z funkcji. Opowiedział też historię o jego znajomym, którego za niedopełnienie formalności Urząd Skarbowy ukarał kwotą 50 tys. zł. Znajomy ubrał białą koszulę, jarmułkę, poszedł do tego Urzędu i urzędniczka, jak tylko go zobaczyła, karę cofnęła. Więcej nie słuchałem. Wolność słowa ma swoje minusy. I to jest zła informacja. 

Później wszedłem do knajpy „Żonglerka”, na rogu Syrokomli i Ujejskiego. Świeżo otwartej przez mojego znajomego z czasów licealnych. Zaczęli się tam pojawiać ludzie, których nie widziałem ze trzydzieści lat. Ciekawe doświadczenie. 

No i z tego wszystkiego zrobiła się szósta rano. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz