Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bilderberg. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bilderberg. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 14 lipca 2015

12 lipca 2015


1. Wstałem, obszedłem gospodarstwo, straty dużo większe niż myślałem. Urwany kawałek topoli przygniótł kilkunastoletnią lipę, inny kawałek – brzozę. W sadzie legł jakiś klon, no i jeszcze jakiś poniemiecki iglak stracił czubek. Do tego lipy… Cóż, przez moment przez głowę przeleciała mi myśl, że klimat się zmienia. I to jest zła informacja.

2. Pojechaliśmy do Świebodzina. Zaczęliśmy od pana od drzew. Tym razem poznaliśmy nestora rodu. Obiecał, że w tygodniu podjadą. Zobaczą, co trzeba przyciąć, co zabezpieczyć, żeby było dobrze.
Później wpadliśmy do Lidla. Nie było Châteauneuf-du-Pape w promocji. I to jest zła informacja.
Ze Świebodzina pojechaliśmy do Gronowa, do mechanika, który miał ogarnąć problem skrzyni w Suburbanie. Niestety go nie zastałem. I to jest zła informacja. Za to zobaczyłem kilka dziwnych samochodów, jakie (najprawdopodobniej) sprowadził z Ameryki kuzyn rzeczonego mechanika.
Po drodze, przez cały czas mijaliśmy motocyklistów. Parafrazując popularny w pewnych kręgach dowcip – poznawaliśmy ich po kaskach.
W Łagowie najprawdopodobniej był motocyklowy zjazd. Zjazd w pierwotnym tego słowa znaczeniu.
Przypomniało mi się, jak lat temu kilka, wysłałem do Łagowa pewnego motoryzacyjnego dziennikarza telewizyjnego z rodziną. Tłumaczyłem, że to takie spokojne miejsce. No i właśnie kiedy przyjechali, okazało się, że jest zjazd motocyklistów. Tysięcy. Taka sytuacja.

3. Wieczorem integrowaliśmy się z sąsiadami. Christian, przyszły zięć sąsiada Gienka integrował się z sąsiada Gienka ojcem. Kominiarzem. Christian – jakby na to nie patrzeć – Niemiec, nie dość, że związał się z Polką (co od setek lat w Niemczech uchodzi za świetny pomysł), to jeszcze trafił na niemieckojęzycznego dziadka.

Impreza zaczęła się rozkręcać, polsko-niemieckie rozmowy zaszły na temat trzeciej wojny, masonów, grupy Bilderberg i kapitalizmu – słowem: zaczęło być ciekawie. No i wtedy Bożena kazała mi iść do domu. I to jest zła informacja. Choć i dobra, bo gdybym kontynuował, to bym rano pewnie umierał. A miałem naprawdę poważne przed sobą zadania.