Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Plus Minos. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Plus Minos. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 maja 2015

17 maja 2015


1. Powtórka z rozrywki. Położyłem się wcześniej i wcześniej mnie obudziło. Nie na tyle wcześniej, żeby zdążyć na pociąg za pięć szósta, więc pożytek z tego był żaden. Obejrzałem sobie Tak czy Nie no i dotarło do mnie, że chyba przeceniałem Marcina Celińskiego. Strasznie dużo ludzi, strasznie dużo stawia w tych wyborach. I to jest zła informacja.

2. Kupiłem sobie do pociągu „Plus Minus”. Zanim przyjechał, przeczytałem wywiad ze Stanowskim. Kiedyś mówiąc takie rzeczy człowiek z automatu stawał się PiS-owcem. Dziś – niekoniecznie. I tego chyba nie potrafią zrozumieć orły z PO.
Pociąg przyjechał. Wbiłem się do cudzego przedziału, bo mi się numer miejsca pomylił z numerem pociągu. Obyło się bez awantury. Znalazłem własne miejsce i udałem się do Warsu. W
Warsie siedział znany reżyser. Siedział i – jak na człowieka Kultury (przez duże K) przystało – popierał Bronisława Komorowskiego. Popierał zajmując z jakąś panią czteroosobowy stolik. A wiadomo, jak to w Warsie – miejsc zbyt mało. W końcu przyszła para Niemców i wywarła na słynnym reżyserze presję. Reżyser się przesunął i Niemcy się dosiedli. Zgoda i bezpieczeństwo.

Obok przy dwóch stolikach siedziała grupa wracających z jakiegoś firmowego spędu. Część jednego stolika dzieliła się z resztą doświadczeniami z wizyty w „knajpie u Gesslerowej”. Największe wrażenie zrobił kibel i cena alkoholu. Sama pani Gessler bywa w weekendy, więc nie mieli szansy jej spotkać. Ale zasady, którym hołduje w swoim telewizyjnym programie wprowadziła. Swoją drogą, myślałem, że nikt „Kuchennych rewolucji” nie traktuje już poważnie. A tu taka niespodzianka.
Chciałem czytać wywiad z dr. Żukowskim, którego pamiętam z wizyt w „Ozonie” jako bardzo sympatycznego pana, ale zacząłem czytać o efektach tweetu posła Wojciechowskiego. Cóż, nie każdy może tak szybko ogarnąć problem 140 znaków. „Złota klatka”, jeżeli nie mieści się nam „złota” staje się „klatką”. Ale to i tak nie powód do jazdy jaka się rozpętała na tajmlajnie.

Dojechałem, wysiadłem. Pojechaliśmy kupić akumulator do kosiarki. Akumulator nie pasował, ale udało mi się kosiarkę odpalić. Pojechałem po paliwo. Wróciłem. Zacząłem kosić. Zaczęło lać.Kosiłem moknąc aż spadł mi pasek napędzający kosisko. Poddałem się. I to jest zła informacja, bo twardy powinienem być.

3. Postanowiłem ruszyć Suburbana, bo auto się psuje jak stoi. Nie jak jeździ. Pojechałem do Ołoboku i z powrotem. Skrzynia się trochę ślizgała, ale nie było źle. Kiedy wróciłem zadzwonił sąsiad Tomek, że widział mnie jak przejeżdżałem i żebym koniecznie wpadł. No to dolałem paliwa i jeszcze raz pojechałem. No i u Tomka skrzynia przestała działać. Znaczy auto zaczęło jeździć wyłącznie do tyłu. Bo do przodu nie zapinało biegu. Cóż było robić. Wróciłem pięć kilometrów na wstecznym. Nie byłoby to takie trudne, żeby nie jeden problem. Otóż samochód nie ma z tyłu porządnych świateł. Czyli po zmroku prawie nic nie było widać. Dojechałem jednak jakoś. Na miejscu się okazało, że Suburban znowu zaczął jeździć do przodu. Kiedyś – mam nadzieję – zrozumiem jak działa automatyczna skrzynia biegów.

Skosiłem jeszcze trochę. Tym razem w parku, przy świetle latarki, bo reflektor kosiarki z niewiadomych przyczyn przestał działać. I to jest zła informacja, bo bez reflektora w kosiarce życie jest trudniejsze.