Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Robert Mazurek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Robert Mazurek. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 stycznia 2024

3 stycznia 2024


1. U Mazurka Gawkowski. Lewicowiec w starym SLD-owskim stylu. Czyli taki, co to ma gadane i nic tego nie może zmienić. Najpierw bronił legalności przejmowania telewizji. W najprostszy sposób. Nie przyjmując argumentów. No i cisnąć Mazurka, by zająć się poważnymi sprawami, czyli cyfryzacją i bezpieczeństwem w Sieci. A kiedy już do tego doszło, przez spory czas opowiadał o nieistniejącej infolinii. Mazurek zadzwonił ze studia. Nie mógł się połączyć (gdyż infolinia nie istnieje), Gawkowski zarzekał się, że istnieje i że potwierdzi to dziesięć minut po zakończeniu audycji. Kiedy Mazurek powiedział, że infolinii nie ma, Gawkowski bez zmrużenia oka zaczął opowiadać, że i tak by nie mogła działać, bo jest zbyt wiele zgłoszeń. 
To fascynujące w sumie, że wicepremier zachowuje się, jakby był w opozycji, znaczy mógł gadać, co ślina mu na język przyniesie zakładając, że nikt go z tego nie będzie rozliczał. To fascynujące, choć to zła informacja, bo znaczy że tacy ludzie, jak Gawkowski mentalnie nie są przygotowani do sprawowani władzy w naszej umęczonej latami pisowskiego reżimu Ojczyźnie. 

2. Pojechałem do miasta spotkać się z fizjoterapeutą. Spotkanie było dotkliwe, choć nie tak, że wcześniejsze. Po którymś z wcześniejszych kupiłem sobie atlas. Kiedy to mówię, zwykle pada pytanie: grzybów? Nie – odpowiadam – Świata, bo zawsze chciałem zobaczyć jak wygląda Ameryka. I śmiechom nie ma końca. No więc atlas skupiłem po tym, jak pan fizjoterapeuta stwierdził, że mam tak coś nie tak w plecach, że nie jest pewien, czy mi będzie w stanie pomóc. Atlas kupiłem w Międzyrzeczu, od pana, który trzymał go na strychu. Zeszło chwilę nim się udało atlas zdemontować. I później zmontować. W każdym razie, od tego czasu ćwiczę dwa razy dziennie po dziesięć minut. I przynosi to pozytywne efekty. I w tym zgadzamy się z panem fizjoterapeutą. Złą informacją jest, że sobie takiego atlasu nie kupiłem dwa lata wcześniej. Mniej bym wtedy żarł środków przeciwbólowych więc wątrobę bym miał zdrowszą. A wątroba to przecież bardzo ważny w życiu Polaka organ.

3. Przez pół dnia pisałem felieton. O tym samym, co zwykle. Na koniec się okazało, że muszę chyba wyciąć ustęp o ostatnim, wciąż funkcjonującym w KRS prezesie Telewizji. Wyciąć muszę, bo tekst wyszedł zbyt długi, a do tego sam ustęp nie jest specjalnie do tekstu pasujący. Ale żeby się nie zmarnował, zamieszczę go poniżej:
Nie płakałem po ostatnim, wciąż widniejącym w KRS, prezesie TVP. Prawdopodobnie dlatego, że mam go za żenującą postać. Nie od początku znajomości, gdyż najprzód był dla mnie niegroźnym intelektualistą. Przynależny z automatu każdemu szacunek straciłem do niego w 2017 roku, konkretnie 31 lipca. Nie przyszedł wtedy do Muzeum Powstania Warszawskiego odebrać Krzyż Zasługi, który miał wtedy dostać razem z Dawidem Wildsteinem za organizację festiwalu „Warszawa, miasto dwóch powstań”. To, że nie przyszedł, to nie był aż taki problem. Różne sytuacje się zdarzają. Niestety dotarło do mnie, że tłumaczył się z nieprzyjścia strachem przed prezesem Kurskim. Tym, że jeżeli Kurski zobaczy, że medal od prezydenta odbiera, to może się to Kurskiemu nie spodobać, więc może mieć kłopoty, a przecież od paru miesięcy kieruje TVP1 (to był ten moment, kiedy po sądowych wetach, Andrzej Duda był wrogiem numer jeden Prawa i Sprawiedliwości). Nie płakałem po nim, bo chyba nie ma po kim płakać.”
Kurier przyniósł część do gienkowego volvo. Złą informacją jest, że przez publicystyczne obowiązki nie miałem kiedy jej Gienkowi zanieść, więc kolejny dzień nie będzie miał dostępu do swojego bagażnika.

Rudolf okiem noktowizyjnej kamery, ustawionej by informować o chcących wrócić do domu zwierzętach wygląda zupełnie jak swój ojciec, gdyż w podczerwieni znikają żółte plamy. 


 

środa, 3 stycznia 2024

2 stycznia 2024


1. Kot u Mazurka. Nie jestem za bardzo w stanie zrozumieć powodów, dla których Robert rozmawia ze swoimi kolegami artystami. Znaczy, to nieprawda, że nie jestem w stanie. Jestem. Rozmawia z nimi dlatego, że są jego kolegami. Nie rozumiem raczej dlaczego tych rozmów słucham, skoro moimi kolegami nie są. W odległych czasach, kiedy byłem dziennikarzem lajfstajlowym (co samo w sobie jest tautologią), wywiady z aktorami, których zwykle nie rozpoczynałem na trzeźwo, zaczynałem od pytania: czy uważasz, uważa pan/pani, że inteligencja przeszkadza aktorom w pracy? Reakcje zwykle były dość zabawne. 

Koncept, że inteligencja przeszkadza aktorom w pracy nie był mój. Usłyszałem te słowa od kolegi z podstawówki, Jasia Sznajda. Z Jasiem łączyły nas wspólne klasówki z chemii. Otóż było tak, że rzeczonego przedmiotu uczył nas dr Paśko, który jako wykładowca ówczesnej WSP, testował na nas projekt podręcznika do chemii. Uczył chemii w sposób rewolucyjny. Teraz to mało co pamiętam, ale w liceum jeszcze rozwalałem system, gdyż wiedziałem więcej niż było trzeba. Dr Paśko robił co chwilę klasówki. Żeby nie było spisywania, dzielił nas na trzy grupy. Z siedzącym obok Jasiem, korzystając z prawa do robienia notatek – rozpisywania wzorów na brudno, używając wspólnej kartki, konsultowaliśmy się co do odpowiedzi na pytania, dzięki czemu zwiększaliśmy prawdopodobieństwo sukcesu. 

Lat parę po zakończeniu podstawówki wpadłem na Jasia, chwilę po tym, jak rzuciła mnie pierwsza narzeczona, co zasadniczo nie było prawdą, ale to zupełnie inna historia, w każdym razie nie chciałbym być znowu późnym nastolatkiem, bo to jednak żenujący był czas, no i rzeczona narzeczona zaczęła się spotykać z pewnym przedstawicielem arystokratycznej rodziny o spełnionych później aktorskich ambicjach. No i Jaś, syn aktorki i profesora medycy stwierdził właśnie, że inteligencja przeszkadza aktorom w pracy. I stąd to wziąłem. Narzeczona jest od trzydziestu lat żoną kolegi mojego z liceum, arystokrata jest grającym raczej ogony aktorem, a Jaś lekarzem. Nie widziałem do lat ponad trzydzieści. Słyszałem, że się kiedyś, z powodów politycznych, zachował jak excusez le mot chuj. Ale cóż, takie czasy. I to jest zła informacja. 


2. Co dzień (chyba, że mnie nie ma) chodzę ze psem (Drachem) na spacer. Procedura wygląda tak: wzuwam trzewiki wojskowe (Wojsko Polskie ma teraz bardzo dobre buty), ubieram (nie mogę sobie darować krakowskiego regionalizmu) za dużą kurtę, zabieram smycz behawioralną (zdarza się, że wszystkie te czynności pies (Drach) usiłuje mi uniemożliwić), przed bramką uwiązuję psa (Dracha) i wychodzimy. Przez chwilę jest spokój. Później pies (Drach) wchodzi w utarczkę z psem sąsiada. Bywa to dla mnie trudne, gdyż całą swoją pięćdziesięciokilową masą próbuje się wyrwać i polecieć pod sąsiedzką bramkę. Wtedy znikąd pojawia się pies sąsiada Gienka Lucky i sam przeprowadza atak na wymienioną wcześniej bramkę. Wtedy udaje się psa (Dracha) odciągnąć i udajemy się w stronę lasu. Razem z psem sąsiada Gienka Lucky'm (Choć właściwie Lucky jest bardziej psem żony sąsiada Gienka – Jolki). Ale ostatnio jest tak, że sąsiad, ten z bramką, gdzieś psa zamyka. Więc pies (Drach) nie próbuje atakować bramki, więc pies Lucky się nie pojawia. Wtedy pies (Drach), w połowie drogi do lasu rozpoczyna protest. Znaczy całym sobą nie chce iść dalej. Ja się excusez le mot wkurwiam i próbuję go wlec w stronę lasu, ale w końcu się poddaję. Idziemy wtedy przez wieś, gdzie w końcu pies Lucky się do nas dołącza. 

I tak było tym razem. Na koniec poszliśmy zupełnie do innego lasu. Pies Lucky się znudził i poszedł do domu, myśmy weszli w knieje. Pies (Drach) zaczął w pewny momencie świrować. Trwało to chwilę. Na koniec czmychnął przed nami albo duży koziołek, albo mały jeleń. Pies (Drach) by go pewnie dogonił. Ale był na smyczy, więc się nie dowiem co by się wtedy stało. I to jest zła informacja. Wilczarz mojej matki kiedyś poleciał za sarną, dopadł ją, przewrócił, całą wylizał, i puścił. Psychoterapia musiała ją później wiele kosztować. 



3. Musiałem pojechać do Zielonej. Nawet nie było specjalnych korków. Wracając słuchałem Przydacza w RMF-ie. Ze społecznościowych mediów wynika, że najbardziej rezonował fragment o możliwości wysłania budżetu do TK. No więc najświatlejsi przedstawiciele narodu się oburzali, najwyraźniej niedoczytując punktu drugiego, artykułu 224 Konstytucji: W przypadku zwrócenia się Prezydenta Rzeczypospolitek do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności z Konstytucją ustawy budżetowej albo ustawy o prowizorium budżetowym przed jej podpisaniem, Trybunał orzeka w sprawie nie później niż w ciągu dwóch miesięcy id dnia złożenia wniosku w Trybunale.

Wieczorem obejrzeliśmy film „She Said”, co jakiś geniusz przetłumaczył na „Jednym Głosem”. W summie uwielbiam oglądać filmy o amerykańskich mediach. W Polsce to wszystko działa inaczej. I to jest zła informacja. 

środa, 20 kwietnia 2022

19 kwietnia 2022


1. Siemoniak u Mazurka. Gdyby mnie ktoś prosił o radę, jak nie odpowiadać Mazurkowi na pytania – poleciłbym przeanalizować sposób Siemoniaka. Złą informacją jest, że to może działać wyłącznie z Siemoniakiem. 

2. Pojechałem do Szczecina po wkład kominkowy. Wynaleziony na OLX. Za całe 500 złotych. Przecena z 1000. Najpierw w Starostwie złożyłem pismo. Ale to zupełnie inna historia. 
No więc jechałem do Szczecina. Zła informacją jest, że się zagapiłem, nie skręciłem gdzie trzeba i dojechałem do prawie Kołbaskowa. W Kołbaskowie, ostatnio byłem dwa lata temu. Wtedy nawracaliśmy kolumną w Niemczech. Tym razem udało mi się skręcić wcześniej. Zwiedzałem opłotki Szczecina. Największe wrażenie zrobiło na mnie skrzyżowanie ulic Walecznych i Poległych. Nie tyle samo skrzyżowanie, co fakt jego istnienia. 
Dojechałem. We czterech (pan, który sprzedawał, dwóch pracowników sklepu komputerowego z garażu i ja) wrzuciliśmy wkład kominkowy na pakę lawiny. A ciężki był bardzo. Supra, z podnoszoną w górę szybą. Porządny bardzo. I w dobrym stanie. Nazwy modelu nie widać, ale widać, że tani nie był. 
Wracałem przez Gorzów, gdzie odbierałem skrzynię, którą jakiś czas temu kupiła Bożena. Zwiedziłem kolejny kawałek miasta. Zobaczyłem, czym jest opisywana przez moją gazetę Słowianka.  
W Świebodzinie, na Orlenie, zaczepił mnie kierowca karetki. Zapytał, czy Lawina ma pojemność 5,3 i ile pali gazu. Powiedziałem, że Bożenie 14, a mnie 17. Stwierdził, że to nie dużo. 

3. Im bliżej byłem domu, tym bardziej nurtował mnie problem w jaki sposób wyciągnę wkład z samochodu. Dojechałem. Przyszedł sąsiad Tomek z małżonką. Sąsiad Tomek wpadł na pomysł, żeby wyciągąć prosto na ganek. Później przyjechał ładowarką sąsiad spod lasu. Przywiózł kolejną partię darni. Wsparł nas koncepcyjnie i realizacyjnie. Wykorzystując kawałek płyty OSB i dwukołowy wózek kurierski, udało się viribus unitis wkład wciągnąć na parter. Jest to sukces. Złą informacją jest, że trzeba go będzie wytargać na pierwsze piętro. Sąsiad spod lasu powiedział, że mógłby przypiąć do ładowarki widły i spróbować wsunąć wkład przez okno, ale nie po ciemku. Jest to jakaś koncepcja. Druga – sąsiada Tomka – polega na użyciu wyciągarki z wielokrążkiem. Można też we trzy osoby, po schodach, kurierskim wózkiem. Ale to chyba najgorszy pomysł.  


 

sobota, 19 marca 2022

18 marca 2022


1. Po śniadaniu, w trakcie serii zebrań, przyciąłem modrzew. Wymagało to ustawienia dużej drabiny. Drabinę kupiliśmy w 2005 roku. Wysokości takiej, by się dało czyścić rynny. Czyli słusznej. Niestety, przez słuszność wysokości, drabina jest zbyt ciężka, żeby nią jednoosobowo operować, zwłaszcza, gdy jest w najwyższej możliwej konfiguracji. 
Przez lata 2/3 drabiny pełniło u sąsiada Tomka rolę schodów na antresolę. Sąsiad Tomek zrobił schody. Drabina posłużyła do zdejmowania kotka Rudolfa z drzewa lipy. Kotek Rudolf nauczył się już chyba schodzić z drzew. Drabina służy do przycinania drzew. Złą informacją jest, że mało na to przycinanie czasu zostało, bo za tydzień ma być dziewiętnaście stopni. 

2. Przed śniadaniem słuchałem Mazurka z Rasmussenem. Nasi politycy, jeżeli chcą, by rozmowa z Mazurkiem szła lżej, powinni żądać, by się odbywała po angielsku.
Później zacząłem słuchać Mazurka z Jarkiem Kraszewskim. Nie dokończyłem i to jest zła informacja, gdyż generał to wybitny fachowiec. 

3. Z Miśkiem byliśmy w Gorzowie. Z Gorzowa wracaliśmy starą Trójką. Z przerwą w międzyrzeckim Lidlu. W międzyrzeckim Lidlu wybór win jest zdecydowanie większy niż w Lidlu świebodzińskim. Ciekawe z czego to wynika. Międzyrzeczanie wolą wódę?
Stara Trójka miejscami jest bardzo depresyjna. I to jest zła informacja.

Kotek Rudolf zakolegowuje się z psem Luckym. Kocio powoli kończy marcowanie.  

 

wtorek, 15 marca 2022

15 marca 2022


1. Mazurek zaorał Schetynę. Na spokojnie. Z precyzją. Platforma nie mam pomysłu na siebie, na obecny czas. U – wydawać by się mogło – rozsądnych wyborców Platformy, powoduje to zadziwiającą dla – wydawać by się mogło – rozsądnych wyborców Platformy, agresję. 

Mateusz Morawiecki z Jarosławem Kaczyńskim i premierami Czech i Słowenii pojechali do Kijowa. Duża grupa wyborców Platformy zaczęła im życzyć śmierci. Donald Tusk poleciał do Budapesztu. Wyborcy PiS-u śmierci mu nie życzyli, jeżeli coś, to fascynowali się zdęciem z szefem Jobbiku, które tenże umieścił na Twitterze z komentarzem: Tusk jest z nami. 
Mam nadzieję, że by przykryć ten niefart Donald Tusk pojedzie teraz do Holandii i spróbuje namówić tamtejszego premiera do zmiany zdania na temat wejścia Ukrainy do UE. Tak właściwie, to nieprawdą jest, że mam taką nadzieję. Nie wierzę w to. I to jest zła informacja. 

2. Szczerze mówiąc nie wierzę, żeby Donald Tusk był w stanie cokolwiek załatwić. Jestem najwyraźniej ofiarą pisowskiej propagandy. I to jest zła informacja.

3. Pojechałem do wydziału komunikacji. Za chyba szesnaście złotych dostałem nowy miękki dowód. Za dwa tygodnie powinien przyjść właściwy. Dawno nie byłem w Świebodzinie koło piętnastej. Strasznie się to miasto zakorkowało. I to jest zła informacja. 
Byłem w aptece w nieodżałowanym Tesco. Pusta hala wygląda przedziwnie. Poza apteką, działa kantor, dorabianie kluczy, sklep z telewizorami i punkt T-Mobile. 

Mały kot Rudolf, który powoli zaczyna być wielkości własnej matki – i nie jest to jego ostatnie słowo – biega po drzewach. Osiąga korony. I sam schodzi. Gdyby nie schodził – miałbym kłopot, bo wysokości, na które wyłazi przekraczają zasięgi moich drabin. 
Kocio marcuje. Przychodzi zjeść. Coraz bardziej brudny. I bardzo szybko się wynosi. 
Mam nadzieję, że nikogo nowego nie przyprowadzi. 








 

sobota, 12 marca 2022

11 marca 2022



1. Naród ukraiński jest narodem nowym. Powiedział u Mazurka minister Czarnek. Dyrektor Zydel pewnie by się zgodził, gdyż uważa – jak to etnograf – że naród jako taki jest instytucją nową.  
Nie wyspałem się. Wstałem obolały. Śniły mi się jakieś postlicealne krakowskie niepozałatwiane sprawy. Wędrówka Karmelicką w stronę placu Inwalidów. I w lewo Alejami. 
Zadzwoniono od Suburbana, bo nie wyjedzie, gdyż akumulator się wyprowadził. Nic dziwnego, że się wyprowadził, skoro rozładowany był przez trzy lata. Złą informacją było, że prąd się pojawiał i znikał. I nic nie mogłem z tym zrobić. 

2. Wyjechałem do Zielonej. Wziąłem tam udział w serii spotkań. On- i offline. Trwały na tyle długo, że nie zdążyłem dojechać by się Suburbanem przejechać. I to jest zła informacja. Zatankowałem. Odebrałem garnitury z pralni. Podjechałem do Świebodzina. Zrobiłem zakupy i wróciłem do domu. Po drodze słuchałem Zgromadzenia Narodowego. Nie mogę się doczekać jutrzejszych gazet. 

3. Wieczorem Kyiv Post opublikował mój powstający przez prawie tydzień tekst
Pisałem rzeczony tekst do pewnego brytyjskiego tygodnika. Na koniec usłyszałem, że jest dobry, ale nie ma na niego niestety miejsca. Moja Ukraińska koleżanka napisała mi, żebym się nie zniechęcał odmową, że jej 90% odrzucają. Nie zniechęcam się. Mam poważne podejrzenie, że jestem pierwszym autorem w siedemdziesięcioletniej historii mojej gazety, którego tekst w tamtym tygodniku został w ogóle przeczytany. Ukraińska koleżanka wysłała tekst wydawcy Kyiv Post. 
Na koniec wyszła żenująca sytuacja – okazało się, że wszystkie zdjęcia, jakie swoje mam to bardziej lub mniej śmieszne selfie. 
I jedno paszportowe. 




 

środa, 9 marca 2022

9 marca 2022




1. Czarzasty u Mazurka, nie bez radości, korzystał z tego, że Lewica (nawet postpezetpeerowska) nie bierze udziału w rywalizacji, czyj przeciwnik jest najbardziej proputinowskim proputinowcem w Polsce. Inni biorą. I to jest zła informacja. 

Wpadłem na dyskusję o dobrych Rosjanach – o tym, że nie można stosować zbiorowej odpowiedzialności. Hasło: dobrzy Rosjanie przypomniało mi przydługi dowcip, który zacytuję:

Zima. Rosyjski bezkres. Ze swojej pracy, wraca do domu wzdłuż torów kolejowych Rosjanin. Mróz, wiatr, nieciekawie. Idzie wzdłuż tych torów, przebija się przez zaspy. Nagle zobaczył kożuch. Ktoś musiał wyrzucić z pociągu. Ubrał się Rosjanin w ten kożuch, zrobiło mu się cieplej. Idzie. A tu następny kożuch. Z kłopotami udało mu się ubrać i ten drugi. Zupełnie mu się ciepło zrobiło. Idzie dalej. Jeszcze jeden kożuch. Dobre pół godziny próbował założyć go na te dwa, co je już miał na sobie. Poddał się. Myśli. Wymyślił. Dla żony weźmie. Idzie dalej. Jeszcze jeden kożuch. Dla siebie ma, dla żony ma… Dla córki. Idzie. Jeszcze jeden. Dla siebie ma, dla żony ma, dla córki ma… Dla teściowej. Idzie. Jeszcze jeden. Dla siebie ma, dla żony ma, dla córki ma, dla teściowej ma… wziął na wszelki wypadek. Idzie. Patrzy. A tu w śniegu leży czternastoletnia dziewczyna, w letniej sukienczynie, sina z zimna. I tak mu się jej żał zrobiło, że jak ją dupczył, to zapłakał. 

2. Pszczoły wstały. Zaczęły brzęczeć koło swoich dziur w murze. Albo zwariowały, albo będzie wiosna. Szybko będzie. Pojawiły się też dwa krokusy. W związku z nadchodzącym nadejściem wiosny postanowiłem przyciąć drugą jabłonkę. Radykalnie to zrobiłem. Zobaczymy z jakim skutkiem.
Pozostałe jabłonki są już tak duże, stare i zdziczałe, że docinanie ich będzie wielkim wyzwaniem. I to jest zła informacja. 

3. Obserwowałem przez chwilę zaloty Kocia. Rodziną nie jest zainteresowany. Znalazł sobie nowy obiekt uczuć. Koty w marcu. Lenin w Październiku. 

Słuchałem wieczorem rzecznika Pentagonu. Nie podobało mi się. I to jest zła informacja. 

Obsługa Air Force Two nosiła maseczki pod brodą. TVN24 zaprosił do komentowania przylotu Harris, wiceministra spraw zagranicznych u pani Kopacz profesora Nowaka-Fara. Powiedział, że przylot Harris będzie źle odbierany w Rosji. Jakże się cieszę, że nie pracuję w telewizji informacyjnej. 



poniedziałek, 21 lutego 2022

21 lutego 2022


1. Rano był prąd. Co jednak było jakąś niespodzianką. Przez chwilę był. Bo, koło dziesiątej, zaczął się pojawiać i znikać. Na takie sytuacje przydałby się wielki trzyfazowy UPS. Złą informacją jest, że najtańszy taki, jaki widziałem kosztował piętnaście tysięcy.

2. U Mazurka Czarnek, który go zagadał, zgrabnie omijając odpowiedź na pytanie, kto ostatecznie będzie decydował, czy NGO jest koszerna. W pierwszej kolejności będą decydować rodzice. A ostatecznie? W pierwszej kolejności będą decydować rodzice. A ostatecznie? No przecież mówię, w pierwszej kolejności decydować rodzice. 
Później, na koniec, Mazurek postanowił Czarnka przygwoździć immunitetem: jak może wymagać od Grodzkiego zrzeczenia się immunitetu, skoro sam się nie zrzeka, w związku z tym, że jest prywatny pozew karny Ośrodka Monitorowania czegośtam.
No właśnie. Jak może? Jak wiadomo, można porównywać wszystko ze wszystkim. I to jest zła informacja.

3. Nasz kochany kotek znowu wlazł na drzewo. Tym razem nie wystarczyło mu osiągnięcie wysokości trzech metrów. Wylazł na jakieś osiem. Tak, że przez wiatr, ledwo go było słychać. Przez trzy kwadranse liczyłem na to, że zlezie sam. Nie zlazł. Wiatr też go nie zdmuchnął. Musiałem przywieźć wysoką drabinę. I jakoś ją ustawić, co nie jest proste. Bo nie dość, że jest ciężka, to jeszcze jest kłopot ze jej środkiem ciężkości. Udało się i ustawić drabinę, i na nią wleźć, i złapać kota, i zejść nie spadając. Kotek był wdzięczny. Jak jutro wylezie wyżej, to przyjdzie strażaków wzywać. 

Pojechałem do Zielonej, gdzie się okazało, że pojechać muszę i we wtorek. I to jest zła informacja. Bo nie dość, że muszę jechać, to jeszcze jechać rano. 

 

środa, 16 lutego 2022

16 lutego 2022


1. Nasz kochany kotek, koło szóstej, postanowił, że już nie będziemy spać. Ani ja, ani on. Miałem w tej sprawie zdanie odrębne. Znaczy – nie przyjmowałem jego decyzji do wiadomości. Byłem twardy. On też. Kiedy skakanie po mojej głowie nie przyniosło efektu, wpadł na nowy pomysł – zrzucił z nachtkastlika telefon. I wygrał. Wstałem. Telefon wytrzymał. Wystarczyła chwila, a kotek położył się i zasnął. Ślicznie, jak to tylko kocięta potrafią. Jak tak dalej pójdzie, to kotek z Putinem mnie wykończą. I to jest zła informacja. 

2. U Mazurka sąsiad jego Siemoniak. Mazurek jechał go w kwestii senackiej Florydy. I w kwestii idiotów–nie–patriotów Tuska. Mazurek to jednak straszny dziaders. Wymaganie od polityków, by robili, co mówią, czy przykładali jedną miarę do siebie i do swoich przeciwników jest dziaderskie.
Siemoniak od senackiej Florydy się dystansował. Różnił się tym od senatora Szejnfelda. Tym też się różnił, bo w innych ligach panowie grają. Otóż senator Szejnfeld napisał na Twitterze: Delegację Senatu PiS atakuje za wizytę u naszego najważniejszego i najsilniejszego sojusznika, a zarazem spotkanie z przedstawicielami największej Polonii na świecie – w USA. Ciekawe zatem, jak zostaną przez PiS podsumowane planowane wizyty prezydenta Dudy w Senegalu i Nigerii. Patrząc na listę spotkań senackiej delegacji, najważniejszym i najsilniejszym naszym sojusznikiem jest hrabstwo Miami Dade. 
A co Prezydent przywiezie z Afryki? Zobaczymy. Poprzednim razem przywiózł poparcie dla polskiego niestałego członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa. 
Złą informacją jest, że mało prawdopodobna jest likwidacja Senatu. 

3. Zaliczyłem dziś porażkę motoryzacyjną. I to jest zła informacja. Coś przestało działać. Nie wiem dlaczego, bo raczej działać powinno. 
Cały dzień zapowiadał nocną wichurę. Na jej konto zdemontowałem maszt. Poprzednie wichury nieco go skrzywiły. 

Równo rok temu wyszedł mi pozytywny test na COVID. Dziś wyszedł negatywny. I tak, jak wtedy pozytyw był negatywem, dziś pozytywem jest negatyw. 




 

15 lutego 2021


1. U Mazurka Eberhardt z OSW. Czołgi raczej nie wjadą. Histeria Ameryki służy wewnętrznej polityce. Nie służy Ukrainie. Upraszczając, rzecz jasna. 
Obejrzałem poniedziałkowe orędzie Zełeńskiego. Bardzo się mojej osobie spodobało. Postanowiłem napisać życzenia z okazji Święta Jedności. Złą informacją jest, że wśród literek używanych w naszej gazecie nie ma znaków z ukraińskiego alfabetu. 

2. Wtorek – dzień zebrań. Najciekawszym ich elementem była dyskusja poświęcona potencjałom militarnym Rosji i NATO. „Czterej pancerni” potrafią najwyraźniej pozostawić niezatarty ślad. I to jest zła informacja. 
Pogadałem z zaprzyjaźnionym generałem emirutusem o przeciwpancernych rakietach. Javelin jest super, bo w piętnaście minut można do jego obsługi przeszkolić małpę. Ze rakietą Spike jest trudniej. Największą wadą Javelina jest prostota obsługi. Jeżeli się podejmie decyzję w sprawie jego odpalenia – nie można jej zmienić. Spike'a da się w czasie lotu przekierować. Ale to wymaga dłuższego niż piętnastominutowe szkolenia. 

3. Sąsiad Tomek scalił amortyzator. Po robocie udałem się do Stołówki, by go zainstalować. Udałem się i udało mi się. Pełen energii wyjąłem wentylator nawiewu. Przyniosłem go do domu i napchałem w niego towotu. Albo przestanie działać, albo przestanie piszczeć. Jest możliwość, że przestanie piszczeć tylko przez chwilę, po której przestanie przestawać piszczeć. 

Z pół godziny temu, w Rzeszowie wylądował kolejny Globemaster, pół godziny do drugiej – chyba zaczekam, żeby sprawdzić, czy pochodzące ponoć od amerykańskich służby wiadomości „The Sun” się sprawdzą. I to jest zła informacja, bo się znowu nie wyśpię. 


 

wtorek, 8 lutego 2022

7 lutego 2022


1. Nie chciało mi się słuchać Kukiza u Mazurka. I to jest zła informacja, gdyż świadczy o tym, że się odrywam od warszawskiej polityki, a – tak naprawdę – warszawska polityka jest o wiele ciekawsza od polityki lubuskiej.

2. Jadąc do Zielonej postanowiłem odkryć nową drogę. I odkryłem. Dziesięć kilometrów krótszą. Ponad dziesięć. Złą informacją jest, że droga ta nie wypełnia warunków, by ją drogą zwykłą nazwać.

3. Z Zielonej wracałem też promem. Wody w Odrze więcej niż zwykle. Nowa droga w drugą stronę podobnie dziurawa. Ciekawa jest świadomość, że za tzw. Niemca utrzymywała standard. 
Złą informacją jest, że raczej mało prawdopodobne jest, żeby jakość tej drogi w realnym czasie się poprawiła, więc gdybym się miał upgreadować samochód, to na coś naprawdę ogarniającemu off road.
Z dziesięć prawie lat temu zwiedzałem budowę fabryki Porsche pod Lipskiem. Robotników po placu budowy woziły mocno poobijane Cayenne. Całkiem nieźle wyposażone, choć nadgryzione zębem czasu. W każdym razie, samochody nieźle sobie radziły w budowlanych błotach.


 

niedziela, 6 lutego 2022

5 lutego 2022


 

1. Prąd oddali koło drugiej. Został z nami do rana. I później przez dzień cały. Przestało też wiać. W ramach protestu przed wiatrem, kilka drzew pozrzucało trochę gałęzi. Jak będę duży, kupię sobie koszowy podnośnik i będę drzewa przycinał. Nie wiem kiedy się to stanie. I to jest zła informacja. 

2. Rudolf rano wyleciał na taras. Z tarasu, do parku. A w parku zaczął skakać po drzewach. I latarni. Rudzia wyszła za nim. I z tarasu obserwowała jego popisy. Wczoraj Rudolf czmychnął przez wejściowe drzwi. Jakoś tego nie zauważyliśmy. Jakiś czas później, gdy wyszliśmy przed dom, Rudolf zaczął się wydzierać w niebogłosy, z lipy koło domu. Wylazł na wysokość pierwszego piętra i bał się zejść. Drabina była ciut za krótka, ale udało mi się go jakoś zdjąć. 
Dziś wyłaził tak, że bym go zdjął i bez drabiny. 
Pan przywiózł ławkę. Dębową. W kościelnym nieco stylu. Niezbyt dużą, lecz przez swą dębowość całkiem ciężką. Wytargaliśmy ją jakoś ze Sprintera. Pan opowiedział o sobie. Przewędrował Rosję i napisał o tym książkę. Lubi stare meble. Tapiceruje. Mieszka w lesie. Cierpi z powodu pandemii, bo nie może podróżować. Po meble jeździł do Holandii. Ale już nie będzie. I to jest zła informacja, bo widać, że się na meblach znał. 

3. Obejrzeliśmy dwa odcinki „Suspicion”. Bardzo się dobrze zapowiada. Później obejrzeliśmy całą serię „Reachera”. Zdecydowanie nie jest to arcydzieło, ale jakoś daliśmy radę. 
Mazurek opowiedział Stanowskiemu historię o zabytkowym moście w Rotterdamie, który ma zostać rozebrany i odbudowany, by mógł przepłynąć jacht Jeffa Bezosa. Cóż, Kraków był pierwszy. 
Zawsze się można chwalić, że Bezosa zainspirował przypadek wiaduktu nad Grzegórzecką. A nasze służby konserwatorskie mogą tłumaczyć, że to była znana w Europie praktyka. Mazurek powiedział, że by można wyburzyć Wawel, żeby odbudować w bardziej energooszczędnej technologii. Pewnie że by można. I to jest zła informacja. 


piątek, 28 stycznia 2022

27 stycznia 2022



1. Wśród wielu dziwnych rzeczy, które mi się śniły było picie piwa. Śniło mi się, że wypiłem zbyt dużo niezbyt dobrego piwa. Sen był tak sugestywny, że się w środku nocy obudziłem z niezbyt przyjemnym piwnym kacem. Chwilę mnie ten kac trzymał, nim sobie wytłumaczyłem, że nie mogę mić piwnego kaca, gdyż nie piłem piwa. Udało mi się przekonać. Niestety zajęło to na tyle dużo czasu, że się nie wyspałem. I to jest zła informacja. 

2. Miałem plan, byśmy pojechali na północ. Spalił na panewce. Nim się wykaraskałem z zebrań zrobiło się popołudnie. Później się musiałem zabrać za robotę. Później w przerwie pojechałem do paczkomatu. Wycieczka nieco rozpączkowała. Mięso dla Kocia z Lidla i rozpałka z Action. Wróciłem, włożyłem RAM, i kontynuowałem robotę. Do skutku. Złą informacją jest, że miałem niewiele czau na napisanie prognozy pogody i wyszła skromnie. 
Oglądałem przez chwilę rozmowę Stanowskiego z burmistrzem Wielunia. Ciekawe, czy Mazurek już wpadł na pomysł, by go wystawić w najbliższych wyborach prezydenckich. Stanowskiego wystawić. Nie – burmistrza Wielunia. 

3. Przyszedł alert RCB. I to jest zła informacja. Kiedy piszą, żeby się przygotować na brak prądu, później nie ma prądu. 
Zaczęliśmy oglądać „Archiwum 81”. Złapałem się na tym, że człowiek bez maseczki w korporacyjnej windzie mnie dziwi. 


 

środa, 19 stycznia 2022

18 stycznia 2022


1. Odsłuchałem wczorajszego Mazurka z Zybertowiczem. Od pewnego momentu wiadomo było, że nic z tego nie będzie. I to jest zła informacja. W każdym razie Andrzej przegrał zakład, który sam wymusił na Mazurku. Bielecki jest starszy. 

2. Wtorek dzień zebrań. Pięciu w sumie. Mój nowy szef pojechał na ferie, musiałem więc napisać wstępniak. Co jest złą informacją, bo zamiast doglądać pracy innych, sam musiałem pracować. No i na koniec dnia kupiłem komputer, bo Pro 2.1 z El Capitan niestety nie dał rady.  

3. Wieczorem oglądaliśmy „Szeregowca Ryana”. Z przykrością zauważyłem, że scena desantu, która robiła na mnie wcześniej wielkie wrażenie się technologicznie zestarzała. Ale film wciąż daje radę. U nas takich nie robią. I to jest zła informacja. 


 

czwartek, 13 stycznia 2022

12 stycznia 2022


1. No i się nie wyspałem. Zerwało mnie białym świtem. I to jest zła informacja. 
Jednak dzięki temu obejrzałem Horbana u Mazurka. Czasami wyleczenie odbywa się wbrew terapii – komentował cudownie uleczonych Amantadyną. 

2. Dzień spotkań. Dziesięciu. To w sumie niezły wynik. Warszawskie elity są jednak strasznie depresyjne. I to jest zła informacja. Na prowincji świat wygląda zdecydowanie lepiej. 

3. Po dwóch dobach akumulator się naładował. Więc może nie były to wyrzucone pieniądze. Dawno nie oglądałem „Tak jest”. Morozowski zaprosił panią profesor Płatek i policyjnego związkowca. Pani profesor Płatek plotła jak zwykle. Najpierw na temat podsłuchów, później na temat wyroku Sądu, który stwierdził, że nie można mieć zaufania do Policji. Morozowski próbował zmusić policyjnego związkowca, by komentował podsłuchy. Policjant odmawiał. Morozowski cisnął. Policjant powiedział w końcu, że zaproszono go, by komentował inną sprawę. W rzeczywistości się okazało, że wcale nie miał komentować, tylko być tłem dla Morozowskiego i pani profesor Płatek. By mogli naobrażać policjantów. Na miejscu Morozowskiego jeździł bym teraz bardzo ostrożnie, nie zbliżając się nawet do naruszenia jakichkolwiek przepisów. 

Wieczorem spotkałem się w Beirucie z kolegą Kaplą. Powracającym zza granicy. W Panamie nie ma restrykcji, a wszyscy noszą maseczki. U nas nie noszą. I to jest zła informacja.


 

niedziela, 12 grudnia 2021

11 grudnia 2021


1. Rano wyszło słońce. Śnieg na gałęziach, delikatna mgiełka, żeby słońca było trochę więcej, to by było jak na zimowych zdjęciach, które między programami w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych wrzucało TVP. Profesor Żerko na pewno pamięta. 
Pożyczyłem volvo i pojechałem do Zielonej Góry. Tenis jednak potrafi być interesujący. Złą informacją jest, że Polska przegrała z Czechami, choć Janowicz wygrał z Czechem. 

2. Wracając wpadłem do Lidla. Po remoncie przestał to być nasz Lidl. Trwa oswajanie automatycznych kas. Coś jest z nimi nie tak. Zbyt blisko są ustawione. Albo chodzi o coś innego. Zasadniczo miałem kupić buraki, by je przedwigilijnie kisić. Było buraków mało. Wziąłem więc wino. Nie po to, by je kisić. Wino węgierskie. Balatoni Kekfrankos. Bardzo dobry stosunek jakości do ceny. W międzyczasie się zrobiło się ciemno. Wcześniej, między Sulechowem a Świebodzinem na polach kładł się tuman. Trudno było właściwie poznać, czy to mgła, czy to podniesiony wiatrem śnieżny pył. 

3. Mazurek ze Stanowskim. Jakże przyjemna dawka dziaderskiego zdrowego rozsądku. Robertowi się wymsknęło, że się rozpoczęła wysyła „Kmiotów Polskich”. A już postawiłem na nich krzyżyk. 

Jutro ma pojechać pierwszy po dwunastu latach, osobowy pociąg z Końskich. Te Końskie, to była ostatnia podróż E32. Nowy właściciel dzwonił jakiś czas temu, że zrobił silnik – wymienił pękniętą głowicę. Beemka znowu zaczęła świetnie ponoć jeździć. Właściwie nie ma się czemu dziwić. To porządny samochód. Teraz już takich nie robią. I to jest zła informacja. 






 

piątek, 3 grudnia 2021

2 grudnia 2021


1. Obudziło mnie słońce. W listopadzie, tak słonecznych dni było trzy. I to jest zła informacja. 
Jerzy Materna u Mazurka. Nie pamiętam, kiedy była ostatnio taka rozmowa. 

2. Kocio nocował poza domem. Czekał rano na tarasie zły, że czekać musiał tak długo. Zjadł i poszedł spać. Spał do 21, zjadł, po czym zażądał, bym go wypuścił. Wypuściłem. I tyle go widzieli. Tak przynajmniej się wydawało. Jednak wrócił. 
Najmniejszy kot odkrył, że lubi siedzieć na klawiaturze. Zwłaszcza, gdy próbuję używać jej do pisania. 

Od trzech miesięcy miałem zadzwonić do pana, który w sierpniu podstawił kontener na gruz. Kiedy sobie o tym przypominałem, nie miałem numeru telefonu. Później zapominałem. W końcu udało mi się połączyć kropki. Dodzwoniłem się. Pan się ucieszył, bo chyba miał podobnie. Powiedział, że przyjedzie po kontener. Nie przyjechał. I to jest zła informacja. 

3. Po zakończonej pracy odebrałem od sąsiada Tomka przerobiony amortyzator. Udało mi się go zamontować, założyć koło, opuścić auto, przenieść podnośnik, podnieść auto, zdjąć koło, demontować drugi amortyzator, zanieść do sąsiada Tomka. Wcześniej obejrzałem na youtube jak pewien niezbyt wyraźnie mówiący Amerykanin sprawdzał, co w cadillacu jego żony wysysa prąd z akumulatora. Metoda prosta, lecz wymagająca cierpliwości. Chciałem spróbować. Okazało się, że zdechła bateria w mierniku. Złą informacją jest, że nowa przyjdzie pewnie we wtorek. 


sobota, 27 listopada 2021

26 listopada 2021


 1. Po Suskim Youtube puścił mi rozmowę z jakimś ekonomistą. Słuchałem pięte przez dziesiąte. Powiedział w pewnej chwili, że ktoś, kto oszczędzał na odkurzacz teraz może sobie kupić najwyżej suszarkę. Zdziwiłem się, gdyż ostatnio sprawdzałem ceny odkurzaczy. Później się okazało, że to główny ekonomista FOR. Świat jest jednak bardzo prosty, Wcześniej Mazurek Suskiego cisnął o Mejzę. Suski powiedział, że obecność Mejzy w rządzie to skutek demokracji. Jest w tym jakaś logika. I to jest zła informacja.


2. Dawno nie odpalałem Clubhouse'a. Trafiłem na copiątkowe podsumowanie tygodnia. Sieć mi się rwała, ale posłuchałem jak jakieś dziewczę dzieli się swoimi przemyśleniami na temat polityki. Migrantów nie ma na granicy. Załatwiła to Merkel z Putinem. Andrzej Duda nie jest legalnym prezydentem. Sprawą zajmują się sądy. I tak dalej. Słuchowisko o alternatywnej rzeczywistości. Za darmo. 
Słuchając, wymieniłem gumy stabilizatora. Na dobre. Złą informacją jest, że dalej się coś tłucze. Nie wiem co. Może tylny stabilizator? Ale skoro tylny, to dlaczego go słychać z przodu?

3. Świebodzin. Nie ma Tesco, Lidl w remoncie. Jak tu żyć? Biedronka wciąż straszna. Tyle że niezłego mają w promocji malbeca. 

Mały kot zaczyna łazić po domu. Korzystając ze swoich chwilowych rozmiarów, włazi w miejsca, gdzie już niedługo wejść nie będzie mógł. 

Kończąc dzień obejrzałem dwa odcinki „07 zgłoś się”. Pierwszy o szantażowanym profesorze z oplem Rekordem coupe. I drugi z kawalerzystą – gejem. 
Bardzo dobrze mi się ten serial ogląda. I to jest zła informacja, bo znaczy to, że dziadzieję. 
Opel Rekord D – bardzo ładne auto. W filmie nowe (1976 rok), a już wygląda jakby miało dwadzieścia lat. 

wtorek, 23 listopada 2021

22 listopada 2021


 

1. Przydacz u Mazurka. Cudowna historia. Zaprosić malarza, pytać o kompozycje. Muzyczne. Nie mam ostatnio czasu na słuchanie Mazurka. I to jest zła informacja. 

Od paru dni próbuję oglądać bożyszcze moich paru kolegów – dr. Bartosiaka. U Stanowskiego. Udaję się mi po piętnaście minut naraz. Znaczy – oglądać będę do grudnia. Po 45 minutach zbieram energię, by pojechać do Makro po konserwy. 
I węgiel. Skoro będzie wojna – jest węgiel. 

2. Lawiną do Zielonej. Stała od tygodnia. Nie szło zapalić, gdyż akumulator powiedział – zupełnie, jak mają mówić młode wyborce nowego Peesselu – dość. I to jest zła informacja. 
Nie szło zapalić od audi, gdyż kable mam takie sobie. Przyniosłem lidlowski prostownik z funkcją startu. No i silnik odpalił. Niestety komputer zgłupiał. Wyłączył ABS, otwieranie okien i informacje wyświetlane na desce. Nie pokazywał też ładowania. Złącze OBD też nie działało. Jednak ładował, bo dojechałem i mogłem odpalić. W każdym razie, jak się uda, jutro będę odbierał Lawinę z uporządkowanym, rozwalonym przez za duże koła, układem kierowniczym i przywróconą do fabrycznej wysokością. 

3. Przez chwilę oglądałem posiedzenie wojewódzkiego sejmiku. Debatowano nad uchwałą wyrażającą poparcie. Jedni chcieli popierać chroniących granicę żołnierzy, inni wyrażać solidarność z migrantami i popierać wspierających ich aktywistów. Wydawało mi się, że posłowie Jachira czy Sterczewski to jakiś ewenement w polskiej polityce. Jednak nie – więcej jest takich na poziomie samorządowym. To nie jest kraj dla starych ludzi. I to jest zła informacja. 

czwartek, 11 listopada 2021

10 listopada 2021


1. Plan był taki, że wcześnie wyjadę do Warszawy. Plan spalił na panewce. I to jest zła informacja. Jestem posiadaczem broni czarnoprochowej, więc wiem, co to za panewka. Z literatury, gdyż w moich czarnoprochowych broniach takiej nie ma. 

2. Najpierw seria zebrań. Z przerwą na Żukowską u Mazurka. Nie pamiętam co było. Pamiętam, że było jak zwykle. Po serii zebrań udałem się do stołówki, żeby dokonać wymiany gum stabilizatora i łączników stabilizatora. Proste. Z tego wszystkiego zrobił się wieczór. Ruszyłem do Warszawy. No i chwilę po tym, jak ruszyłem, zawieszenie zaczęło się tłuc. Miałem zestaw kluczy i żabkę. Stanąłem, dokręciłem. Tłukło się mniej. Stanąłem, dokręciłem. Tłukło się mniej. Na BP, za Wrześnią, kupiłem komplet płasko-oczkowych. Udało się skręcić bardziej. Ale przez cały czas się dalej się coś tłukło. Muszę więc podjechać na stację jakąś diagnostyczną, żeby mi sprawdzili, co się tłucze. I to jest zła informacja, bo zrobię to dopiero w piątek. Czyli po powrocie.

3. Kolejną złą wiadomością jest, że jeżeli chcę dalej udawać mechanika – muszę sobie kupić narzędzie. A to nie są tanie rzeczy. 
Po drodze słuchałem Stanowskiego, Mazurka i Mazurka ze Stanowskim. Jechałem powoli, więc miałem czas nadrobić zaległości. Mazurek ma respekt do profesora Krasnodębskiego. Profesor Krasnodębski ma tego świadomość i to wykorzystuje. Mazurek też ma tego świadomość, więc po Krasnodębskim zaprasza kogoś, z kim nie ma takiego problemu. W tym przypadku panią Kidawę-Błońską. 
Ani Stanowski sam, ani z Mazurkiem nic nie powiedział o tym, kiedy wyślą mi „Kmioty Polskie”. Ileż można czekać?