Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ukraina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ukraina. Pokaż wszystkie posty

piątek, 29 sierpnia 2014

29 sierpnia 2014


1. No więc zadzwonił mój kolega Grzegorz, którego już nie nazywam Grzesiem, bo sobie tego nie życzy. Ważne, żeby ludzi nazywać jak chcą, bo inaczej może to prowadzić do frustracji.
Na przykład znany w szerokich kręgach, a zwłaszcza w Krakowie, Ruski ma na imię Dmitrij, a nie Dymitr. Wszyscy zaś nazywają go Dima, a powinni Mitia.
Być może dlatego, kiedy wypije mówi tyle złego o Polsce i Polakach.

Zanim wypije – opowiada interesujące rzeczy. Kiedy Putin został prezydentem Ruski żartował:
У нас уже был один Путин – Распутин.
Ale to dygresja. Choć jakoś związana z tematem.

Otóż mój kolega Grzegorz zadzwonił, by się podzielić nurtującym go problemem. Dostał zaproszenie na festiwal filmowy do Rosji. I się zastanawiał czy jechać.
Od pewnego czasu jeździł na różne 'kulturalne' imprezy do Rosji. Pił tam za rządowe pieniądze wódkę i wracał opowiadając jacy Rosjanie są wspaniali. I, że wszystko co złe to nie Rosja, tylko Putin. I inne tego rodzaju oderwane od rzeczywistości pierdoły.
No więc zadzwonił, że nie wie, czy jechać. Odpowiedziałem w prostych żołnierskich słowach (bądź – jak kto woli – językiem polskiej dyplomacji), że go chyba pojebało, skoro dziś ma tego rodzaju wątpliwości.
I że ma odpisać, że póki Rosja nie wycofa swoich wojsk z terytorium Ukrainy nie będzie tam jeździł, albo: że jest chory i nie może.
Grzegorz ma tendencje do idealizowania rzeczywistości – najlepiej czują to bohaterowie jego tekstów, ale mimo wszystko – to, że ma w takich sprawach wątpliwości, to nie jest dobra informacja.

2. No i się okazało, że rosyjskie wojsko zaczęło przebijać korytarz na Krym już nawet jakoś specjalnie się z tym nie kryjąc. Rozwalający był prezydent Hollande, który powiedział, że jeżeli prawda okaże się prawdą, to trzeba będzie wprowadzić sankcje, które nie są w niczyim interesie. Cóż nawet rodacy nazywają Francję pod jego przywództwem Pays-Bas.
Przez cały dzień TVN24 pokazywał cztery na krzyż obrazki z Ukrainy. Np. spalony dom kultury w Doniecku.
W końcu dorwali posła Halickiego, którego komentarz sprowadził się do stwierdzenia, że widzimy jak skuteczna jest polityka Unii Europejskiej w sprawie Ukrainy. I to nie był sarkazm. Najwyraźniej albo jest idiotą, albo ma nas za idiotów. Możliwa jest też wersja, w której oba twierdzenia są prawdziwe. I to nie jest dobra informacja.

3. Na koniec, jak grom z jasnego nieba gruchnęła wiadomość, że premier Tusk ma szanse na stanowisko szefa Rady Europejskiej. Że wszyscy go lubią, że to jest dla Polski wielki zaszczyt, prawie tak wielki, jak wybór Wojtyły na papieża.
I to by była dobra informacja. Stanowisko dla Tuska – jak znalazł. Żadnych decyzji. Żadnej odpowiedzialności.
Do tego spekulacje, że Prezesem Rady Ministrów zastałaby Chytra Baba Z Radomia.
Premierowi Buzkowi musi być przykro, bo poprzednio on był na najważniejszym w historii stanowisku, a dziś nikt tego nie pamięta.

Wieczorem spotkałem się z kolegą Zydlem, który rozpocznie zaraz nową drogę życia. I należy mu życzyć na niej wszystkiego najlepszego. A może to stara droga? W każdym razie życzmy mu wszystkiego najlepszego.


Pod Beirutem zobaczyłem fragment ramki na rejestrację z jakiegoś maserati. I to jest zła informacja, bo bez tego kawałka ramki łatwo rejestrację zgubić. A posiadacz maserati ma już chyba wystarczająco dużo kłopotów.

środa, 13 sierpnia 2014

12 sierpnia 2014

1. Wracając do Z4 – bo już mi się zaczyna klarować obraz – to samochód stworzony do przyspieszania. Nie do szybkiej jazdy. To właściwie nic złego, chyba, że się ma do przejechała 400 km autostradą. Bo Z4 przyspiesza ale się nie rozpędza. Kolega Pertynski powinien docenić to zróżnicowanie.

Z4 jest świetnym autem do jeżdżenia z Rokitnicy do Ołoboku. Mamy najpierw długą prostą, na której można osiągnąć prędkość maksymalną, później kilka dobrze wyprofilowanych zakrętów, nie takich, żeby chodzić bokami, ale żeby przelecieć je z piskiem pasażera. Na koniec zakręt źle wyprofilowany. A całość z idealnie równym asfaltem. Wszystko z drzewami, dzięki czemu można zauważyć jakie pierdoły o prędkości wypisywał Nienacki w „Panach Samochodzikach”. Szkoda, że większość zajmujących się bezpieczeństwem ruchu drogowego swoją wiedzę czerpie z tych książek.

2. Wpadłem na chwilę do Warszawy, co samo z siebie jest smutne. Na Wiejskiej spotkałem Oleha. Czeka na kartę mobilizacyjną. Smutne jest, że większość moich kolegów nie czekałoby na wezwanie do broni. Zresztą też nie wiem jak sam bym się zachował.
Oleh powiedział, że Ukraina takie miejsce, gdzie banderowcy chronią synagogi, Żydzi tworzą zbrojne oddziały samoobrony (przed zielonymi ludzikami), a Tatarzy krzyczą, że Krym to Ukraina.
Polska też bywała takim dziwnym miejscem.

3. Jadąc do Warszawy słuchaliśmy w Trójce słuchowiska Sylwii Chutnik.
O Powstaniu. Później była rozmowa z autorką. Piszę o tym dzisiaj a nie wczoraj, bo myślałem, że mi się uda wyprzeć to z pamięci. No i się nie udało. To nie jest kraj dla starych ludzi.