Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Więzienie św. Michała. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Więzienie św. Michała. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 8 lutego 2016

5 lutego 2016





1. Góralska gościnność może czasami wyjść człowiekowi bokiem. To właśnie taki dzień. I to jest zła informacja.
Po śniadaniu ruszyliśmy na północ. Znaczy najpierw z wicedyrektorem Romanem udaliśmy się na Krupówki, by sprawdzić, czy wszystko jest tam w porządku. Było w jak najlepszym.
Przez chwilę obserwowałem interakcję pomiędzy funkcjonariuszem w cywilu a pijaniuteńkim mimo wczesnej pory obywatelem. Obywatel miał problem z utrzymaniem pionu. Funkcjonariusz, po dobroci, nakłaniał obywatela, by ten poszedł do domu. Obywatel, nie dość, że chyba nie chciał, to jeszcze za bardzo nie mógł, bo co się od funkcjonariusza oddalał, to mu się nóżki od razu rozjeżdżały. Więc się funkcjonariusza łapał, jak nieprzymierzając pijany płotu. Rzecz jasna płotu nieprzymierzając do funkcjonariusza.

2. Jechaliśmy do Mogilan. Przez Chochołów. Droga piękna, choć kręta. W Rabce był korek, który omijaliśmy zgodnie z zaleceniami kilku nawigacji.
Zanotowałem nowy zwyczaj. Otóż kiedy jeździmy Viano – znaczy przynajmniej w pięć osób – prędzej, czy później dochodzi do konkursu nawigacji. Znaczy dwie, do trzech osób zaczyna tłumaczyć, że ich nawigacja z telefonu wskazuje najlepszą drogę (omijającą wszelkie korki). To trwa właściwie do końca drogi. W konkursie nie ma nagród. Najciekawszy jest moment, kiedy trzy nawigację mówią: dwie – skręć w lewo, jedna – skręć w prawo.

Okolice Mogilan właściwie piękne. Wzgórza i doliny. Pan Prezydent odznaczył majora Paliwodę. Ostatniego z wyzwolicieli więźniów św. Michała w 1946 r.
Było wzruszająco. Panowie rozmawiali długo. Niestety wyłączono prąd, więc nie udało mi się wszystkiego nadać.
Dla człowieka mieszkającego w centrum miasta – brak prądu to jakiś armagedon. Dla mieszkańców wsi – normalka. I to jest zła informacja.

3. Wieczorem, w Pałacu gościliśmy przedstawicieli AI i Panoptykonu.
Chytry plan – trzy zaproszone osoby wchodzą do Pałacu – nie ma kto trzymać transparentów. Przejrzano go natychmiast – demonstranci wezwali posiłki z miasta.
Poważnie – spotkanie w zasadzie dość merytoryczne. Z miernym efektem, bo towarzystwo wróciło pod Pałac i imprezowało dalej jakby spotkania nie było.
Mój były kolega, którego nazwiska nie wymienię, skomentowałby to jakoś tak, że organizacjom o lewicowych korzeniach chodzi o walkę, nie o zwycięstwo, czy rozwiązywanie problemów. Łatwiej wyciąć literki ze styropianu i powrzeszczeć „Duda na Wawel” niż przygotować jakieś rozsądne rozwiązania prawne.

Podoba mi się pomysł „Duda na Wawel”, bo uważam, że Zamek Królewski jest lepszym miejscem urzędowania niż Pałac Namiestnikowski. Obawiam się jednak, że krzyczącym chodziło o coś innego. I to jest zła informacja.

czwartek, 7 stycznia 2016

5 stycznia 2015



1. Dzień zacząłem od wizyty przy Wiejskiej. W Kancelarii znaczy, bo do Sejmu nie dotarłem. Na Wiejskiej jest inaczej niż w Pałacu, ale wymaga to dłuższej opowieści, bo nie chodzi tylko o stołówkę.
Druh Podsekretarz miał gościa. Też z Nowodworka [nie wiecie co to znaczy – to sobie wygooglujcie]. Rozmawiali o rocznicy odbicia więźniów z św. Michała. Siedemdziesiątej. Żołnierze Ognia bez jednego wystrzału zdobyli więzienie, wyczyścili zbrojownię, po czym załadowali się na ciężarówkę i przejechali przez Kraków metodą używaną przez płk. Kwiatkowskiego. To, że reżyser Kutz wybrał kiedyś działalność publiczną to zła informacja. 
Na więzieniu św. Michała wisiała tablica, że siedział tam Waryński. Ten ze stuzłotówki. Ale wcześniej. Jego wtedy nie wyzwolono.

2. Podrzucono mnie do Pałacu. Pod główne wyjście. Wysiadłem z Passata, dwóch stojących w podcieniach przy promiennikach żołnierzy zaprezentowało broń. Nie bardzo wiedziałem jak się zachować. I to jest zła informacja.
Nie wiedziałem jak się zachować, więc powiedziałem: dzień dobry.
Muszę chyba poprosić o konsultacje któregoś z pułkowników w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, czy kapelusz uchylać, czy co. Przed wojną to by człowiek wiedział bez pytania.

3. Po pracy zawiozłem marynarki do czyszczenia. Przy okazji wszedłem do Carrefoura, w którym przez lata robiłem raz w tygodniu zakupy. Zmieniło się. Pani przy kasie się zdziwiła, że kupuję tylko sznurówki. Ze dwadzieścia lat temu [pewnie trochę mniej, ale nie pamiętam kiedy w Krakowie wybudowano pierwszy supermarket] mój były kolega Jerzy wyjaśnił mi, że nie ma nic gorszego dla wielkiej sieci handlowej niż wejść do sklepu i kupić jedną, wyraźnie tanią rzecz. Na przykład kilo cukru w promocji. I, że tak można walczyć z systemem. Więc czasem walczę.

W Castoramie miałem kupić brykiety. Dobrych i tanich nie było. Kupiłem droższe i gorsze. Właściwie nic dziwnego. Zatankowałem LPG. Kiedyś specjalista od zbiorników wytłumaczył mi, że najbardziej się opłaca tankować, kiedy jest mróz, bo wtedy w litrze jest najwięcej gazu. Kupuje się ciecz, a spala gaz. Im zimniej – tym ciecz bardziej gęsta. Jeżeli jest na sali jakiś fizyk – to bardzo proszę, by to potwierdził. Lub nie.

W związku ze świętem Trzech Króli przypomniał mi się dowcip. Wchodzą królowie do stajenki, trzeci – Baltazar, wali głową w nadproże. –O Jezu – jęczy z bólu. Na co święty Józef: –I to jest dobre imię, a nie jakiś tam Stefan.

W dzisiejszych czasach w miejsce imienia Stefan można wstawić Ryszard. Może będzie śmieszniej. I to jest zła informacja.