Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wojciech Orliński. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wojciech Orliński. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 28 czerwca 2015

28 czerwca 2015




1. Wyspałbym się jeszcze bardziej, gdyby nie jakaś starsza pani, która seryjnie dzwoniła do Bożeny, nim w końcu nie dotarło do niej, że się nie myli wybierając numer, tylko ma ten numer źle zapisany.
Tak, czy inaczej poszedłem po bułki. I ogórki małosolne. I „Plus Minus”.
Przy śniadaniu próbowaliśmy oglądać jakiś film o tornadach. Było trudno. Później, przez chwilę oglądałem „Drugie śniadanie mistrzów”. Wojciech Orliński opowiadał takie pierdoły o transporcie samochodowym, że aż dziwne, że pani Waltzowa nie zatrudniła go jeszcze na stanowisku wiceprezydenta Warszawy odpowiadającego za komunikację.
Ludzie, którzy zamieszkali na dalekich przedmieściach są sami sobie winni. To, że nie ma publicznych środków transportu, które by ich mogły do centrum zawieźć jest bez znaczenia. Sami postanowili mieć duże domy i jeszcze większe ogrody. Miasta powinny być zamknięte przed samochodami. Jak Londyn.
Orliński nie zauważył, że Londyn ma metro. Ma też rozbudowaną sieć kolei.
Moi poważni znajomi z niewiadomych przyczyn traktują to, co Orliński głosi poważnie. I to jest zła informacja.

2. Pani Premier wsiadła do pociągu. Postanowiła w ten sposób walczyć o głosy obywateli. Specjalnie na tę okazję puszczono hasztag #KolejNaEwę. Nie będę się z tego nabijał. To zbyt łatwe.
Napiszę tylko, że ktoś nie sprawdził, że Polska jeżeli chodzi o kolej w europejskim pociągu jest tym wagonem z czerwoną latarnią. I to jest zła informacja. 

Gazeta.pl puściła materiał o tym, że ktoś nagrał uprawiających seks w urzędzie Rosjan. Tak, wiem, że Wyborcza i Gazeta.pl są oddzielone murem. Chińskim murem.

Z panią Lisową rozmawiał marszałek Karczewski. Pani Lisowa pytała pana Marszałka w jaki sposób PiS chce walczyć z umowami śmieciowymi. [Pani Lisowa średnio ogarnia rzeczywistość. Uważała, że ustawa o in vitro trafi na biurko Prezydenta z ominięciem senatu.] Tłumaczyła, że na śmieciówkach pracuje się u mikroprzedsiębiorców. Interesujące. Pan marszałek próbował się przebić przez nawijającą panią Lisową przebijać. Z różnym skutkiem.
Nie powiedział jednej rzeczy. Do walki ze śmieciówkami wystarcza obowiązujące prawo. Trzeba je tylko zacząć egzekwować.
Swoją drogą ciekawe co będzie z niektórymi inicjatywami medialnymi, kiedy sądy zaczną zmieniać umowy o dzieło w umowy o pracę. Może się sporo zmienić. I może to być równie dotkliwe jak przykręcenie kurka z państwową kasą.

3. Pojechaliśmy na zakupy Michałowym SVX-em. Po czwartkowej wizycie w Radomiu inaczej patrzyłem na rejestrację tego auta.
W Lidlu nie było crocsów. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, jak wyglądały o nie walki. Crocsy były za to w Makro. Droższe. Była też ziemia do kwiatków po jakieś trzy złote za dwadzieścia litrów.
Prześladowały mnie stare Legacy. W lepszym bądź gorszym stanie. Ich właściciele nie rozpoznawali w SVX-ie subaru. Cieniasy.

Wieczorem oglądaliśmy beznadziejną komedię z McConaugheyem [Co to za niechrześcijańskie nazwisko] Ile się ten chłop musiał wymęczyć, zanim zaczął grać.

Później „Jackass: Bezwstydny dziadek”. Muszę przyznać, że mnie strasznie śmieszył. I to jest zła informacja.

niedziela, 14 czerwca 2015

14 czerwca 2015



1. Bożena myślała, że jest niedziela i chciała wstawać na „Kawę na ławę”. Była jednak sobota.

W telewizorze występował redaktor Meller w koszuli w kwiatki. Z obrazków wyświetlanych obok można było dedukować, że mówi o kryzysie rządowym. Mimo iż go lubię nie pogłośniłem telewizora.
Chcieliśmy obejrzeć przy śniadaniu jakiś rodzinny komediodramat (jak nazywane są filmy nadawane przez NC+). Niestety zanim się skończyła przerwa reklamowa zdążyliśmy zjeść.

Po śniadaniu przeczytałem tekst red. Orlińskiego „Wnioski z kampanii wyborczej w interniecie: Hejterami się nie wygrywa” (na gazeta.pl)
Tu zabawny cytat:
„Tylko że na początek trzeba zrozumieć, że autorytetem dla »cyfrowych tubylców« jest nie 53-letni Kuba Wojewódzki, który z niejasnych dla mnie przyczyn ciągle jest w »starych« mediach uważany za młodzieżowy autorytet, tylko np. blogerzy z serwisu »Make Life Harder«”

Dlaczego zabawny? Redaktor Orliński uchodzi za intelektualistę, znawcę „nowych” mediów. Ciekawe z jakich nieznanych dla mnie przyczyn uważa „Male Life Harder” za serwis. A niego „blogerów” za młodzieżowe autorytety, skoro „Make Life Harder” przestało być modne dobre dwa lata temu.
Może dlatego, że sam jest ze „starych” mediów?

Tu sprzedam insajderską wiedzę. Większość czytanych przeze mnie analiz prezydenckiej kampanii internetowej jest nic nie warte. I to jest zła informacja.

2. Wsiadłem w mercedesa, pojechałem na Wiejską do Pracowni Czasu pogadać o zegarkach. Tym razem o tak ważnej dla polskiej polityki marce „Ulysse Nardin”. A konkretnie o zegarach okrętowych. Tu informacja dla posłów związanych z PO – w komisie leży kilka bardzo porządnych zegarków w bezpiecznej cenie.

Później pojechałem do Miasteczka Wilanów, żeby poknuć chwilę z Tęgim Łbem. W ramach knucia zjedliśmy lody. Siedzący przy sąsiednich stolikach mieszkańcy Miasteczka łypali złowieszczo na Tęgiego Łba, w którym musieli najwyraźniej rozpoznać sprawcę ich nieszczęścia.
Później wsiedliśmy w auto i planowo zaczęliśmy błądzić na drogach i dróżkach między Wilanowem a Wisłą. Co wyknuliśmy, to nasze.
Wróciłem po Bożenę i przez rondo Radosława, nad którym majestatycznie powiewała flaga, udaliśmy się na żoliborską imprezę plenerową. Kupiliśmy tam wiele dóbr. Pasztet, obrazek, dziwnych plastikowych mangowych ludzików. I ciasta kawałki.

Z Żoliborza udaliśmy się do Lidla w alejach Jerozolimskich. Straszny jest tam bałagan w kwestii cenowo towarowej. I to jest zła informacja.

3. Wieczorem spotkałem się ze starym znajomym z Kijowa, który przyleciał z Nowego Jorku, gdzie od lat mieszka. Ustaliliśmy, że ostatnio widzieliśmy się jedenaście lat temu. I to jest zła informacja, bo strasznie czas nam zasuwa.