Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Drugie Śniadanie Mistrzów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Drugie Śniadanie Mistrzów. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 25 lipca 2021

24 lipca 2021


1. Wstałem zbyt rano. Przed wszystkimi. Zrobiłem kawę. Nie dla mnie, gdyż kawę piję tylko w gościach. W dużej kawiarce, którą źle skręciłem. Zrobiona kawa powoli, acz sukcesywnie wyciekła z kawiarki zalewając kuchenkę. Ale może to i dobrze, bo klienci na kawę pojawili się jakieś trzy godziny później. 
No właśnie. Wzmiankowani wczoraj goście, to Mieszko z narzeczoną. Narzeczona – się pewnie oburzy, że się pojawia przez pryzmat narzeczenia się z Mieszkiem, miast jako postać całkowicie autonomiczna. Cóż, w pewnym momencie się okazało, że ma rodziców młodszych ode mnie. Znaczy młodszych moich rodziców i ode mnie też młoszych. 
Nazywany przeze mnie Stedkem, redaktor Wolfke – z którym pracowałem w magazynie „Viva Futbol!” – objawił mi dwadzieścia prawie lat temu, że jednym z pierwszych symptomów starości jest świadomość, że się pracuje z ludźmi, którzy są w wieku naszych dzieci. 
Mieszko, jak to zwykle bywa, dyskutował z Bożeną na tematy moralno-filozoficzne. Było to o interesujące, gdyż Mieszko – jak na filozofa przystało – pojęć używał w znaczeniach znormalizowanych, a Bożena – niekoniecznie. Więc zdarzało im się dyskutować o dwóch różnych rzeczach. 
W każdym razie po popołudniowym śniadaniu, posiedzieliśmy czas jakiś pod połamanym drzewem no i państwo pojechali. 

2. Ja, w międzyczasie kontemplowałem media. Grabiec rano, w Trójce sugerował, że amerykańska zgoda na NS2 to skutek ataku na TVN. Tak że tak. 
Zaś Sławek Sierakowski w „Drugim Śniadaniu Mistrzów” powiedział, że „Polska to jest kraj, na który można machnąć ręką”. 

3. Na wsi żniwa. Mówią, że rzepak. Sąsiad Tomek kosił trawę przed kościołem, gdyż teraz jest ich dyżur. Obejrzeliśmy kolejny odcinek applowskiego „Home before dark”. Bardzo budujący film o małoletniej dziennikarce. W tym odcinku jej siostra miała problem, gdyż jej przyjaciółka przyznała się do homoseksualizmu i powiedziała, że jest zainteresowana czymś więcej niż przyjaźnią. Siostra małoletniej dziennikarki miała z tym kłopot, gdyż jeszcze w sobie nie odkryła homoseksualizmu. No i miała chłopaka, który się zrobił zazdrosny. Ale się z filmu dowiedzieliśmy, że jeżeli jakiś nasz przyjaciel nagle się homoseksualistą okazuje, i się do nas zaczyna przystawiać, to jak mu się grzecznie powie, że nie jesteśmy gotowi na taki związek, nie zepsuje to z tym kolegą stosunków. 

A z poważnych spraw: Rudzia wchodzi do nas jak do siebie. No i pozwala się głaskać. Widać, że głaskanie to dla niej nowość. Kocio świata poza nią nie widzi, choć udaje, że widzi. 


 

niedziela, 4 lipca 2021

3 lipca 2021


1. Wczoraj przypadkiem włączyłem „Onych”(„Loro”) Sorrentino. To właściwie zabawne – ten film w przeddzień triumfalnego powrotu Tuska. A już miałem iść spać. Ale mnie wciągnęło. Cudowny film. No i się położyłem po trzeciej. Zdecydowanie po trzeciej. No i mnie obudziło przed dziewiątą. Nieco przed dziewiątą. No i się nie wyspałem. Zdecydowanie się nie wyspałem. 
Wysłuchałem śniadanie w „Trójce”, z którego nic nie pamietam. 
Do śniadania dwa odcinki „Home before dark”. Wraca wiarę w przyszłość mediów. Ale lokalnych. 

2. No i się okazało, że w międzyczasie Tusk znów zaczął kierować Platformą. Zacząłem oglądać „Drugie śniadanie mistrzów”. Blanka Mikołajewska powiedziała, że Jarosław Kaczyński to człowiek stary i pozbawiony charyzmy. Poparł ją Jakub Bierzyński – Kaczynski to zdemenciały starzec. Meller mówił o spowodowanej powrotem Tuska panice w TVP. Także tak…

Z niechęcią przeczytałem wywiad z gen. Pytlem. Wymusili to na mnie koledzy, którzy koniecznie chcieli o tym wywiadzie dyskutować. Naszła mnie po tym taka konstatacja: otóż mówiono, że Macierewicz tworzy swoją armię. Mówiono myśląc o WOT. I to był błąd. Pan Antonii stworzył armię sfrustrowanych generałów. Co jakiś czas, któryś odkrywa swoją przyszłość w polityce. I zaczyna udzielać wywiadów. Tzw. normalny dziennikarz (gatunek w Polsce już od dawna rzadko spotykany) Pytla by rozniósł. Z prostą logiką jest tam problem. Ale przecież chodzi o zupełnie coś innego. 

3. Udałem się do lasu w celu poszukiwania grzybów. Znalazłem sztuk siedem. Kurek. W parku pojawiły się podgrzybki (ja tam podgrzybkiem nazywam każdego grzyba, który jest brązowy, ma od spodu tę żółtą gąbkę i sinieje, gdy się go naciśnie). Następnym razem wezmę worek na śmieci. Bo wołają o pomstę do nieba. 
Koleżanka Kocia się już właściwie wprowadziła. 





 

niedziela, 13 czerwca 2021

12 czerwca 2021


 

1. Ledwo się człowiek położył, już musiał wstać. Kocio zalegał na tarasie, a wyglądało na to, że zaraz lunie. Wszedł cośtam zjadł, po czym władował się do łóżka i zaczął drzemać w typowej dla siebie przedziwnej pozie.
Długo nie podrzemał, gdyż wzywało nas śniadanie. Wyszedł na deszcz, szybko wrócił i zasnął na zaanektowanym przez siebie fotelu. 

Jedząc śniadanie oglądaliśmy przez chwilę „Nasz nowy dom”. Pani Dowbor podzieliła się z nami mądrością: „kwiaty cięte dobrze wyglądają w wazonach”. Później oglądaliśmy „Ucieczkę na wieś”. Tłumacząca serię postać próbuje do polszczyzny wprowadzić określenie „pokój zabaw”. Najwyraźniej nie słyszała – ta postać – słowa „bawialnia”. 
Nadzorowałem kiedyś tłumaczenie serii historycznych filmów „Discovery”. Ciężki kawałek chleba. W pewnym momencie chciałem się z rozpaczy nauczyć angielskiego. Kwiatek, który zapamiętałem, to o Rosenbergu, który służył Signal Corps. Przetłumaczono że pracował w rozgłośni radiowej. Kiedy zaprotestowałem – usłyszałem, że się mymandrzam. 

Później mignęło mi „Drugie śniadanie mistrzów”. Bez Stanowskiego, na którego się nie zgodziła stacja. Za to z Saramonowiczem i Pawłem Wrońskim. Była też pani o czerwonych włosach i mój kolega Michał Okoński. Coś mówili o piłce. Nie słuchałem. O Michale Okońskim kiedyś mówiono, że kiedyś się będzie o nim mówić, że się zapowiadał na niezłego brydżystę. 

2. Pojechaliśmy na poprawiny. Poprawiny są fajniejsze niż wesela. Ludzie są trochę jak towarzysze broni. Łączy ich dotkliwość rzeczywistości. Mniej-więcej pamiętają co razem przeszli we wcześniejszy wieczór. Impreza nad jeziorem, więc pływano. Ja nie. Za to zobaczyłem pływającego zaskrońca. Pierwszy raz w życiu. Jestem też mądrzejszy w kwestii gołębi hodowlanych. Trzysta kilometrów w dwie godziny czterdzieści. 

3. Wracaliśmy uciekając przed ulewą, którą zgubiliśmy za Ołobokiem. Dogoniła nas chwilę po tym, jak weszliśmy do domu. 
Chwilę później do drzwi zaczął dobijać się Kocio. Precyzyjniej – zaczął się wydzierać żądając wpuszczenia. W każdym razie inaczej się jego wrzasków nie dało się zinterpretować. Wszedł mokrzusieńki. Po chwili się okazało, że nie jest jedynym kotem w domu. Przez uchylone drzwi na taras musiała wejść wcześniej jego koleżanka. Zauważyliśmy ją, jak próbowała wyjść przez zamknięte drzwi. Można było odnieść wrażenie, że Kocio obserwuje te próby z pewnym rozbawieniem. Przestała. Wlazła pod stół. Kocio próbował jej coś wytłumaczyć. Nie wiadomo z jakim skutkiem. W każdym razie przeniosła się pod szezlong. Bożena wywabiła ją jedzeniem. Zjadła dwie saszetki tzw. mokrego z Rossmanna. Kocio jej w tym sekundował. Głaskać się nie pozwoliła. Póżniej przeniosła się pod kanapę. Spod kanapy do kuchni, gdzie zaczęła rozmawiać ze swoim w lustrze odbiciem. Wróciła pod kanapę. Kocio zaordynował otwarcie drzwi na taras i sobie poszli. 
Wiele wskazuje na to, że będziemy mieć nowego kota. 


sobota, 1 maja 2021

1 maja 2021


1. Coś mi się śniło. Pamiętam końcówkę. Jechałem we Francji miejskim autobusem. Tyle, że na Kleparz. Nowy Kleparz. Musiałem kupić u kierowcy bilet. No i występował problem językowy. No i kierowca zajmował się sprzedażą biletów tylko podczas jazdy. Kiedy autobus stawał na przystanku – przerywał. 

Zamontowałem w kuchennym piecu podnoszony ruszt. Czekaliśmy na ten wynalazek od grudnia. Bardzo mądry patent. Palenisko jest duże. Z szybą. Kiedy trzeba, ładuje się tam dużo drzewa (w obecnej naszej sytuacji – brykietu) i piec przez tę szybę grzeje. W lecie – znaczy, kiedy nie trzeba grzać szybą – kręcąc korbą, podnosi się ruszt. Wchodzi mniej opału, płomienie szybciej ogrzewają płytę. Usuwanie popiołu będzie teraz trudniejsze. Może nie aż tak. Zobaczymy. 

2. –Czy to pani w paski, czy pan w paski? – zapytała Bożena, gdy podczas przerzucania kanałów mignął jej przez moment Marcin Meller w marynarskim podkoszulku. 
Do śniadania oglądaliśmy „Ucieczkę na wieś”. Zwykle para chce kupić dom na brytyjskiej prowincji, oglądają trzy propozycje. Do tego jakiegoś interesującego człowieka, z którym coś robią. Na przykład młynarza, z którym pieką chleb, jakby był piekarzem. Albo panią, która za pomocą jakiejś archaicznej techniki robi monochromatyczne obrazki z przykładanych do światłoczułego papieru kwiatów. 
Oglądając, można sobie poprawić nastrój, bo trzy/czwarte prezentowanych nieruchomości jest ciasna, niska, ciemna, dziwnie urządzona i droga. 
Dziś jedną z par byli kalifornijczycy, którzy do prezentowanych nieruchomości mieli niezbyt ukrywany stosunek zbliżony do mojego. Na koniec pokazano im dom, który nie był ciasny, nie był wysoki, był jasny i bez mebli. Miałem wrażenie, że nietypowość tej nieruchomości napawała prowadzącego niepokojem.

Jakiś czas temu przestałem oglądać „Drugie Śniadanie Mistrzów”. Zrobiło się z tego niegdyś interesującego programu pretensjonalne „Szkło kontaktowe”. Dziś kawałek obejrzałem. Rigamonti, Rosiak, antypisowska adwokat, niegdysiejszy spin doktor Ryszarda Petru i przysypiający Meller w paski. Fascynujące było, że nikt nie rozumiał Rosiaka, który mówił o tym, że można robić niezależne media. Sam robi, więc wie. O ile dyskusja Rosiaka z Rigamonti miała sens, to jeśli odzywały się pozostałe dwie osoby, to już sens oglądania znikał. Coż może powiedzieć antypisowska adwokat związana z FOR? To samo co zwykle. Niegdysiejszy spin doktor Ryszarda Petru naobrażał Rosiaka i miał psa, który szczekał. 
Symetryzm Rosiaka był interesujący. Powiedział coś w stylu –Mamy wolne media, TVN całą dobę zajmuje się waleniem w PiS
W sumie ciekawe, czy się jeszcze w „Śniadaniu…” będzie pojawiał. 
Pytałem kiedyś Mellera, czemu nie dobiera gości w sposób bardziej zróżnicowany. Odpowiedział, że mu Stacja się krzywi, bo gdy ludzie mają różne zdanie, to oglądalność spada. 

Wieczorem, w TV24 byli Trudnowski z Michalskim. Największym aktualnie problemem Polski jest to, że Wojtek Mucha został naczelnym „Gazety Krakowskiej”. W tej samej sprawie wygłaszano też oświadczenia u Mellera. 

3. Sąsiedzi – Gienek z Jolą będą się za tydzień z kawałkiem szczepić. Wątpliwości przecięła ich córka Kamila – po prostu ich na szczepienie zapisała.

W Warszawie skoczyło mi ciśnienie. Wróciliśmy – wraca do normy. Wniosek jest jeden. Dać sobie spokój z tą Warszawą. 





 

wtorek, 9 lutego 2016

6 lutego 2016



1. Samochód pojechał był do Łodzi. Więc dzień bez samochodu. I to jest zasadniczo zła wiadomość.

2. Dzień bez telewizora. Trudna sprawa.
Nie obejrzałem „Drugiego Śniadania” więc nie słyszałem o co chodziło ze „straconym pokoleniem”. Twitter zapłonął cytując Mellera, który miał powiedzieć, że dzisiejsza młodzież to pokolenie stracone.
Sprawdziłem. Meller cytował prof. Ledera. Profesor powiedział, że dzisiejsza młodzież to stracone pokolenie dla K.O.D.-u.
Nikomu się nie chce sprawdzać u źródła – i to jest zła informacja.


3. Byłem w Perełce. Kupiłem ser koryciński. Przede mną w kolejce do kasy stał człowiek w pomarańczowych butach, dresie i czapce uszatce. Na pewno przychodzi też czasem ktoś w piżamie i na niej prochowcu, a jeśli nie – powinien. Niech będzie wielkomiejsko.
Z tyłu, za Perełką jest kawałek przedwojennej Pięknej. Jeszcze nie tak dawno był tam przedwojenny bruk, niestety podczas remontu ostańca najpierw je rozkopano, później zalano asfaltem. I to jest zła informacja. O takie ślady przedwojennej Warszawy powinno się dbać.
Ale do tego potrzebny jest inny rodzaj wrażliwości.  

poniedziałek, 1 lutego 2016

30 stycznia 2016


1. Pierwszy od nie pamiętam kiedy dzień, w którym nic nie musiałem. Złą informacją jest, że tak mnie to fascynuje.

2. Zagapiłem się na „Wakacje z duchami” więc się spóźniłem na „Drugie Śniadanie Mistrzów”. I to jest zła informacja. Włączyliśmy w momencie, kiedy prof. Bralczyk mówił, że trudno znaleźć socjologa, czy politologa, o którym można powiedzieć, że jest obiektywny.
Obok prof. Bralczyka siedział socjolog Wasilewski też profesor.
Po raz kolejny namawiam do oglądania tego programu.

3. Bożena przeczytała prawie cały „Plus Minus”. A przede wszystkim tekst Krzysztofa Mazura.
Szkoda, że nikt takiego tekstu nie wydrukował parę tygodni temu.

Wdałem się później w sieciową dyskusję z wydawać by się mogło rozsądnym człowiekiem. Bardzo szybko zacząłem tego żałować.
–Łamanie kręgosłupa demokracji.
–Co jest tym kręgosłupem?
–To wszystko, co jest w Europejskich Traktatach
–A konkretnie?
–No wiadomo
–Czyli co?
–No, zasady demokracji, które są banalnie proste
–Gdzie one w tych Traktatach?
–Nie każ mi szukać teraz. Wolne, niezależne media, trójpodział władzy, równość wobec prawa, szacunek dla konstytucji
–W Polsce nie ma wolnych mediów?
[nie na temat]
–?
[coś tam o narracjach]
–Czy reżim zakazał wychodzenia Newsweeka, Gazety, etc?
–Nie zakazał, ale w Rosji też wychodzą opozycyjne gazety […]
–To nie ma w Polsce niezależnych mediów?
–Media publiczne są zależne od władzy


Wydaje mi się, że prof. Bralczyk mówił coś o tym, że próbuje się dziś nadawać słowom nowe znaczenia.
Jak cholera się próbuje. I to jest zła informacja.  

poniedziałek, 11 stycznia 2016

9 stycznia 2016


1. Drugie Śniadanie Mistrzów. Zdecydowanie polecam. Jeżeli ktoś się boi, że zrobi TVN24 'oglądalność', nie powinien się martwić, bo wbrew pozorom normalny telewizor nie informuje nadawcy, że jego program jest na nim oglądany.

„Śniadanie” było naprawdę ciekawe. Przeważały rozsądne wypowiedzi. Do czasu, kiedy mistrz Pszoniak powiedział, że to, co się stało w Kolonii to była antyimigrancka prowokacja. Zasugerował, że zrobiona przez prawicę.

Od lat fascynuje mnie społeczne przekonanie o wybitnych walorach intelektualnych aktorów. W poprzedniej pracy miewałem gwiazdami ekranów (i scen) dość często do czynienia. I muszę przyznać – nadreprezentacji intelektualistów nie było. Było normalnie. Raz lepiej, raz gorzej na ogół normalnie. Jak gorzej – to wtedy się pojawiał kolega Kapla. On to jest w stanie w każdym odkryć coś pięknego.

Kolega Kapla jest teraz na Dakarze. Dakar zasadniczo jest w Afryce. Ale nie ten.
Dawno się z kolegą Kaplą nie widziałem. I to jest zła informacja.


2. K.O.D. zorganizował wiece w obronie wolnych mediów, wolności słowa etc. Na warszawskim red. Żakowski tłumaczył, że media publiczne nie stanęły na wysokości zadania, bo gdyby stanęły – PiS by nie wygrał wyborów. Ciekawa teoria. Red. Wanat wzywała do tego, by „PiS-owskich” mediów nie oglądać, bo wolnośś słowa jest najważniejsza. Kolejny dowód na to, że „wolność słowa”, o którą się walczy na wiecach K.O.D.-u to jakaś inna wolność słowa niż ta, co zwykle.
Generalnie K.O.D. redefiniuje znaczenia słów. I to nie tylko tych wielkich. Załapał się też liczebnik porządkowy „pierwszy”. Sławomir Sierakowski tłumaczył, że red. Blumsztajn pierwszy raz bierze w manifestacji. Redaktor Kurski powiedział, że nie wszyscy Kurscy są źli. 
Na razie monopolizują media. A monopole są ponoć złe.

Co ciekawe – po tej akurat manifestacji paru demokracji zaprzysiężonych obrońców przyznało, że czują się w coś wmanewrowywani i że im to nie pasuje.
I to jest zła informacja, bo jak się K.O.D. posypie – poseł Szejnfeld nie będzie gdzie miał występować w czerwonym bezrękawniku.

3. Gaz tani, benzyna tania. Nic tylko jeździć. Pojechałem na zakupy. W Makro znowu są półtorametrowe misie. Do Castoramy dowieźli moje ulubione brykiety. W Lidlu były kiszone ogórki.
Wracając wpadłem do wulkanizatora na Skrze. Z prawego przedniego koła powoli schodziło powietrze. Pan męczyguma zdjął oponę, wyczyścił felgę, założył oponę za co właściciel zakładu skasował 50 zł. I to jest zła informacja. Poprzednim razem ze trzy lata temu płaciłem tam 25 zł. A ponoć nie ma inflacji.  

niedziela, 28 czerwca 2015

28 czerwca 2015




1. Wyspałbym się jeszcze bardziej, gdyby nie jakaś starsza pani, która seryjnie dzwoniła do Bożeny, nim w końcu nie dotarło do niej, że się nie myli wybierając numer, tylko ma ten numer źle zapisany.
Tak, czy inaczej poszedłem po bułki. I ogórki małosolne. I „Plus Minus”.
Przy śniadaniu próbowaliśmy oglądać jakiś film o tornadach. Było trudno. Później, przez chwilę oglądałem „Drugie śniadanie mistrzów”. Wojciech Orliński opowiadał takie pierdoły o transporcie samochodowym, że aż dziwne, że pani Waltzowa nie zatrudniła go jeszcze na stanowisku wiceprezydenta Warszawy odpowiadającego za komunikację.
Ludzie, którzy zamieszkali na dalekich przedmieściach są sami sobie winni. To, że nie ma publicznych środków transportu, które by ich mogły do centrum zawieźć jest bez znaczenia. Sami postanowili mieć duże domy i jeszcze większe ogrody. Miasta powinny być zamknięte przed samochodami. Jak Londyn.
Orliński nie zauważył, że Londyn ma metro. Ma też rozbudowaną sieć kolei.
Moi poważni znajomi z niewiadomych przyczyn traktują to, co Orliński głosi poważnie. I to jest zła informacja.

2. Pani Premier wsiadła do pociągu. Postanowiła w ten sposób walczyć o głosy obywateli. Specjalnie na tę okazję puszczono hasztag #KolejNaEwę. Nie będę się z tego nabijał. To zbyt łatwe.
Napiszę tylko, że ktoś nie sprawdził, że Polska jeżeli chodzi o kolej w europejskim pociągu jest tym wagonem z czerwoną latarnią. I to jest zła informacja. 

Gazeta.pl puściła materiał o tym, że ktoś nagrał uprawiających seks w urzędzie Rosjan. Tak, wiem, że Wyborcza i Gazeta.pl są oddzielone murem. Chińskim murem.

Z panią Lisową rozmawiał marszałek Karczewski. Pani Lisowa pytała pana Marszałka w jaki sposób PiS chce walczyć z umowami śmieciowymi. [Pani Lisowa średnio ogarnia rzeczywistość. Uważała, że ustawa o in vitro trafi na biurko Prezydenta z ominięciem senatu.] Tłumaczyła, że na śmieciówkach pracuje się u mikroprzedsiębiorców. Interesujące. Pan marszałek próbował się przebić przez nawijającą panią Lisową przebijać. Z różnym skutkiem.
Nie powiedział jednej rzeczy. Do walki ze śmieciówkami wystarcza obowiązujące prawo. Trzeba je tylko zacząć egzekwować.
Swoją drogą ciekawe co będzie z niektórymi inicjatywami medialnymi, kiedy sądy zaczną zmieniać umowy o dzieło w umowy o pracę. Może się sporo zmienić. I może to być równie dotkliwe jak przykręcenie kurka z państwową kasą.

3. Pojechaliśmy na zakupy Michałowym SVX-em. Po czwartkowej wizycie w Radomiu inaczej patrzyłem na rejestrację tego auta.
W Lidlu nie było crocsów. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, jak wyglądały o nie walki. Crocsy były za to w Makro. Droższe. Była też ziemia do kwiatków po jakieś trzy złote za dwadzieścia litrów.
Prześladowały mnie stare Legacy. W lepszym bądź gorszym stanie. Ich właściciele nie rozpoznawali w SVX-ie subaru. Cieniasy.

Wieczorem oglądaliśmy beznadziejną komedię z McConaugheyem [Co to za niechrześcijańskie nazwisko] Ile się ten chłop musiał wymęczyć, zanim zaczął grać.

Później „Jackass: Bezwstydny dziadek”. Muszę przyznać, że mnie strasznie śmieszył. I to jest zła informacja.