niedziela, 13 sierpnia 2017

13 sierpnia 2017


1. Michał rano pojechał spawać wydech. Zostawiłem mu na fotelu kupon na pięć groszy mniej przy tankowaniu w Tesco. Pięć groszy razy sto litrów, to jednak coś. Kiedy zadzwoniłem sprawdzić, czy zrozumiał aluzję okazało się, że zatankował gdzie indziej. Dziesięć groszy drożej. I to jest zła informacja. Spawanie wydechu zajęło z pięć godzin. W końcu objawił się jakiś pan, który wiedział jak to zrobić i zrobił tak dobrze, jak nigdy za mojej świadomości nie było.

2. Zacząłem składać krajzegę. Wtyczka, włącznik, silnik. No i przy silniku się okazało, że nie ma pewności jak przewody podłączyć. Dyskutowaliśmy z Michałem przez jakieś dwie godziny. Ja byłem za rozwiązaniem prostym, on wczytywał się w internetowe fora. Ja tam do for mam pewien dystans po tym, jak usłyszałem, że parę osób próbowało przeprowadzić opisany na jednym z takich reset komputera w BMW poprzez odwrócenie polaryzacji akumulatora.
W końcu przyszedł sąsiad Tomek. Podłączyliśmy trzy fazy do bolców i zero do obudowy. Wywaliło stopki. Zrobiliśmy kilka prób innych ustawień. Wywalało stopki. Sąsiad Tomek zadzwonił po swojego stryja, który się zna, przez lata pracował w telekomunikacji i – przynajmniej dla mnie – jest podobny do Toma Hanksa. Przyjechał Kangoo. Ma jeszcze [chyba] dacię Logan. Kupował równo z Tomkiem. Tomek paroletnie V50. Za podobne pieniądze. Z dziesięć lat temu. V50 wygląda jak wyglądało. Logan chyba też. Bo Logan od nowości wygląda jak dziesięcioletnie auto. A przynajmniej tak skrzypi.
Stryj pomierzył i powiedział, że silnik spalony. I to porządnie, bo zwarcia są międzyfazowe. Cokolwiek by to miało znaczyć. Powiedział, że Józek – ojciec Tomka ma jakieś silniki. Poszedłem więc do Józka. Pytam o silniki. Zdziwił się, że wiem. Kazał krajzegę przywieźć. Przywieźliśmy tocząc przez wieś ku uciesze piesków. Józek popatrzył. Przymierzył i powiedział, że za kwadrans będzie gotowe. No i było. Za silnik dałem stówkę i spalony silnik.
Uruchomiliśmy krajzegę. Przeciąłem nawet jedną gałąź. Silnik pracuje cicho. Jak tnie – piła hałasuje jak piła.
Dotarło do mnie, że jedyne siłowe gniazdo jest w kuchni, pod zlewem. Mniej więcej tam, gdzie w każdym polskim domu śmietnik. Śmietnika tam nie mamy. Więc może coś jest w tym, co o mnie niektórzy piszą na Twitterze. Kabel do krajzegi musi iść przez kuchnię, hol, drzwi wejściowe, schody. I to jest zła informacja. Muszę zrobić gniazdo na zewnątrz. Jak mi się uda – okaże się, że pozyskałem kolejną praktyczną umiejętność – modernizowania instalacji trójfazowej.

3. Dzień wcześniej coś się urwało w lewym, tylnym suberbanowym oknie. I zaczęło opadać. Okno. Zdjąłem tapicerkę – całkowicie przerdzewiała listwa [listwa?][raczej kanał?][w każdym razie miejsce, w którym przesuwały się rolki, które podnosiły szybę]. I to jest zła informacja, bo nie wiem skąd taką wziąć. Ech, gdyby gdzieś koło domu mieć żywcem przeniesiony szrot ze środkowego zachodu…
Udało się rolki wepchnąć i okno zablokować. A tak się cieszyłem, że mim o dwóch lat stania auto jest mniej-więcej sprawne.
W nocy miały spadać gwiazdy. Niestety były chmury, więc nie wiadomo, czy to aby nie była tylko plotka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz