Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Aleksandra Pawlicka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Aleksandra Pawlicka. Pokaż wszystkie posty

sobota, 30 stycznia 2021

29 stycznia 2021


1. Obudził mnie tweet RMF24 zapraszający na rozmowę Mazurka z profesorem Zembalą. Jadłem z nim kiedyś śniadanie. Z prof. Zembalą. Rano. Z Mazurkiem, to bardziej wieczorem. 

Śniadanie z profesorem Zembalą jadłem na Jasnej Górze. Na Papieżu. Franciszku. Przed mszą podano zbiorowe śniadanie. I na tym śniadaniu posadzono mnie obok. Rozmawialiśmy o papierosach. A zwłaszcza elektrycznych. Profesor Zembala mówił, że to straszny syf. Może nie tymi słowy, ale sens udało mi się oddać. 
Pani doktor Fedyszak-Radziejowska uważa, że nie ma nic gorszego niż mężczyzna profesor. Jakoś ją rozumiem. Z wyjątkiem. Profesorowie medycyny są inni. Chyba, że są łapówkarzami z Krakowa. Ale to już zupełnie inna historia. Jest też niefajny typ chirurgów łapówkarzy. Ech, cały dzień – dzięki rozmowie Mazurka – myślałem o fajnych profesorach medycyny, a teraz mi się przypomniało paru niefajnych typów. I to jest zła informacja. 

2. Wyszedłem z wanny, włączyłem TVN24, redaktor Pawlicka zastanawiała się jak długo uda się utrzymać protesty na ulicach. Kiedyś w ten sposób, otwartym tekstem raczej by się nie odezwał polityk. Dziś mówią tak dziennikarze. I to jest zła informacja. 

3. Pojechałem do Jacka zmienić olej. No i po raz pierwszy wlazłem pod chevroleta. I – muszę przyznać – wygląda naprawdę nieźle. Nic nie cieknie. Rama zdrowa. Tłumik cały. Błąd czujnika ABS-u wynika raczej z kończącego się łożyska piasty niż problemów elektrycznych. Zanim wjechałem, rozmawiałem z Jackiem w jego biurze. Wszedł młodzieniec i zaczął opowiadać jakieś herezje związane z problemem oleju w chłodnicy. I tego, że pojazd nie słabo pali, gdy zimny. Powoływał się na mądrości z forum użytkowników. W pewnym momencie Jacek nie wytrzymał i zasugerował związek ciśnienia w kole zapasowym z wypadaniem zapłonów [albo coś podobnie irracjonalnego]. Młodzieniec nie zauważył sarkazmu. Słuchając próbowałem rozpoznać co to za pojazd ma tak zaangażowane forum użytkowników. Myślałem że Civic, nissan 240sx, jakaś alfa? Wyszliśmy przed zakład. Stał tam jakiś opel. Meriva albo jakoś tak. To nie jest kraj dla starych ludzi. 
K&N do filtrów przestał dodawać naklejki na obudowę. Te z napisem, że w środku jest K&N. I to jest zła informacja. Jeżeli na obudowie filtra nie ma napisane, że w środku jest K&N, to przy każdej wymianie oleju mechanik będzie obudowę niepotrzebnie zdejmował. I może przy okazji coś urwać. 

Po serii spotkań i wizycie w oddziale PZU – jak można zaufać firmie ubezpieczeniowej, której wywala się system komputerowy, a pracownicy nie są w stanie wpisać w formularz datę urodzenia bez błędu – ja się pytam – zabrałem kolegę Kaplę i pojechaliśmy do Rokitnicy. Droga poszła nam gładko. Dopiero w Ołoboku pojawił się śnieg. 
Kolega Kapla zdziwił się, że między Ołobokiem a Rokitnicą nie minęliśmy żadnego zwierzęcia. Cóż, wilcy poprzestawiali ekosystem. 

czwartek, 12 marca 2015

11 marca 2015


1. Cztery minuty po tym, jak wszedłem do wanny zadzwonił kurier. Przyniósł przednie amortyzatory do Suburbana i zażądał za nie pieniędzy. Niewiele się zastanawiając wyrzuciłem go, gdyż wcześniej przelałem za nie pieniądze, a poza tym miały przyjechać nie tu, tylko na Pragę do firmy, która miała je doprowadzić do stanu idealnego.
Kurier poszedł. Ja dodzwoniłem się do sprzedawcy, który mnie przeprosił „bo mu się źle kliknęło”, zacząłem więc ścigać kuriera. Najpierw elektronicznie – za pomocą strony WWW, później telefonicznie, a na koniec analogowo – na piechotę. Skutecznie.
Złą informacją jest, że z tego wszystkiego nie wróciłem do wanny. A w wannie jakoś lepiej zbieram myśli.

Usłyszałem za to, że po Pomorzu krąży poseł Napieralski. Krąży i buduje struktury nowej lewicowej partii. Sekunduje mu w tym prezydent Biedroń. A kciuki trzyma grupa młodzieży eseldowskiej, która nie dała się porwać czarowi pani dr Ogórek.
My tu słuchamy, wywiadów z Leszkiem Millerem, a tam powstaje Zjednoczona Lewica Ziem Odzyskanych. Albo krócej – Lewica Piastowska.

Tak sobie myślę, że chyba brakowałoby mi Leszka Millera, więc raczej pani dr Ogórek wykręci niezły dwucyfrowy wynik i eseldowska młodzież da się porwać jej czarowi. A struktury posła Napieralskiego przestaną od posła Napieralskiego odbierać (przez jakiś czas) telefon.

2. Przez cały dzień walczyłem z pewnym tekstem. Miałem go napisać dwa tygodnie temu. I to jest zła informacja. Skuteczność moja wynosiła mniej-więcej sto znaków na godzinę. Kiedy się zaczęła zwiększać zadzwonił kolega Olszański i wyciągnął mnie na piwo do Parany.
Kolega Olszański pisze książkę. Książka się będzie składać z wywiadów. Mocnych wywiadów. Kolega Olszański potrafi pisać mocne teksty. Być może za mocne jak na poziom warszawskich magazynów. Dwa lata temu zrobił dla „Malemena” „Ocalonych” – rozmowy z ludźmi, którzy przeżyli obozy koncentracyjne. Pamiętam, że jak przyniosłem ten pomysł na kolegium, dwie koleżanki chórem stwierdziły, że nuda. Obie miały dziadków w Auschwitz, dziadkowie zamiast bajek opowiadali im wspomnienia. I – pewnie też przez środowisko, w jakim się wychowały – uważały, że każdy miał dziadka w Auschwitz i każdy zna te historie.
Nie każdy.

3. Przejrzałem nowego „Newsweeka” – pożytki z używania tabletu Samsunga. „Newsweek” i „Rzeczpospolita” za darmo.
Mark Twain napisał kiedyś opowiadanie „Jak kandydowałem na gubernatora”. Ktoś w „Newsweeku” je przeczytał i postanowił je przenieść na polski grunt.
„Z naszych ustaleń wynika, że Jarosław Kaczyński zna tę koncepcję i bierze ją pod uwagę, choć publicznie zapewne będzie się od niej odcinać” – redaktor Krzymowski po tym jak jego źródło zostało wyrzucone z PiS-u zaczął przepisywać z Twaina. Znaczy zaczął wcześniej, w tekście o „Ułaskawieniu wspólnika Dubienieckiego”.
W najnowszym numerze Krzymowskiemu sekunduje red. Pawlicka. Na podstawie rozmów z kilkoma europosłami PO zajęła się nagrodą kandydata Dudy za jakość pracy w Europarlamencie. Jednym z głównych źródeł jest pani Thun, której ten tytuł Duda odebrał.
Opowiadanie Twaina kończy się tym, że wycofuje się on z wyborów. Z kandydatem Dudą tak łatwo nie pójdzie.

Rozumiem, że można mieć poglądy polityczne, rozumiem, że się można bać o pracę, kredyt etc., ale czy to nie jest zbyt ryzykowne stawiać wszystko na jedną kartę, zwłaszcza, że nie jest ona tak mocna jak kiedyś?

O tym, że wydawca nie jest specjalnie zadowolony z Tomasza Lisa słychać było już półtora roku temu. Teraz to niby ucichło, ale nie wiadomo, co się będzie działo po wyborach. .
Chyba się cieszę, że nie jestem dziennikarzem. I to nie jest dobra informacja.