wtorek, 6 stycznia 2015

6 stycznia 2015


1. Pusty dom dawał szanse na to, żeby się wyspać. Poczucie obowiązku – wręcz przeciwnie. 
Po śniadaniu posadziliśmy choinki. Żyrafę – przy tarasie, Flipa i Flapa (tymczasowo) w miejscu górki, Jeża (pewnie też tymczasowo) przy ławce przed domem.
Kiedy pożyczałem szpadel Jolka popatrzyła krytycznie na naprawiony przeze mnie daszek. –Trzeba było zrzucić dachówki, kupić w Sebanie blachę, przykręcić ją i byłby spokój.
Naprawy dachów blachą są we wsi modne. Zaczął pan Zgirski (rolnik). Przykrył blachą krytą papą stodołę, którą chce sprzedać za chyba 100 tysięcy. Stodoła ładna. W innej rzeczywistości można by w niej zrobić restaurację niekoniecznie w rustykalnym stylu.
Teraz blachą swoją stodołę blachą kryje Józek, ojciec Tomka.
Zasadniczo moglibyśmy przykryć ganek blachą, a gdyby się przyczepił konserwator – tłumaczyłoby się, że tylko na chwilę. Ale na razie napawam się moim nowym wcieleniem – dzielnego niedzielnego dekarza.
Przy następnej lidlowskiej okazji powinienem sobie kupić wkrętarkę.
Z wkrętarką byłbym lepszym dekarzem.

Trzeba było dolać wody do ogrzewania podłogowego. Nie lubię tego robić, bo przez cały dom trzeba ciągnąć szlauch. (Nie pamiętam, kiedy ostatnio słyszałem słowo szlauch) No i zawsze się jakaś woda wyleje. No więc najpierw strzelił wąż w przedsionku do łazienki. Zalał przedsionek, korytarz i łazienkę. Później końcówka po drugiej stronie węża okazała się nieszczelna. Na koniec przewracający się mop tak jakoś dziwnie uderzył w przycisk od spłuczki, że ją wyrwał ze ściany.
Do tego przemoczyłem skarpetki. I to jest zła informacja.

2. Chciałem przed wyjazdem przez chwilę poobcować z telewizyjną publicystyką. Niestety tuner NC+ nie chciał się włączyć. Czyli zostało TVP Info. Pani Lisowa próbująca mówić głosem Moniki Olejnik – słabe to było bardzo.
Z tego wszystkiego zaczęliśmy oglądać Czterech Pancernych forsujących Odrę. To interesujące doświadczenie.
Kilka godzin wcześniej rozmawialiśmy z dyrektorem Ołdakowskim o serialach.
Dyrektor Ołdakowski dzwoniąc do mnie robił coś, czego się wstydzi. Ja wiem co robił, bo się do tego przyznał. I teraz mam na dyrektora Ołdakowskiego haka.
Którego będę mógł użyć, kiedy dyrektor Ołdakowski zrobi to, o chęć zrobienia czego podejrzewa go wręcz cała Warszawa – postanowi wrócić do polityki.
O „Czterech Pancernych” nie rozmawialiśmy. I to jest zła informacja, bo to jednak ciekawy materiał porównawczy.

3. Ruszyliśmy koło 21. Jechaliśmy, jechaliśmy. Przed samą Warszawą autostrada zrobiła się biała – lód przyprószony śniegiem. Chwilę później stał nieco poobijany TiR. Obstawiony policją. Stał – z punktu widzenia uczestników ruchu – tył do przodu. Mamy trzy na krzyż autostrady, a nie potrafimy wysłać na nie pługopiaskarek. TiR zdąży wykonać zwrot o 180 stopni, Policja zdąży przyjechać w sile dwóch radiowozów.

Koty, kiedy dociera do nich, że wjeżdżamy do Warszawy wyrażają pretensje. Bardzo wyrażają. I to jest zła informacja.

Na Pięknej było lodowisko. Na Poznańskiej też. I na Wilczej. Miałem przez chwilę ochotę by zadzwonić do dyrektora Zydla. Ale szybko mi przeszło, bo dotarło do mnie, że wiem, co by powiedział – „Pracuję dopiero od sześciu miesięcy”.

Ciekawe ile ofiar przyniósł ten nagły, styczniowy atak zimy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz