sobota, 30 stycznia 2016

28 stycznia 2016


    1. Policja nawiedziła młodzieńca, który w dość [trochę wstyd przyznać, że mnie takie rzeczy bawią] zgrabny sposób przemontował film z Panem Prezydentem, wyszło, że się on zatacza i zabiera wieniec spod pomnika chyba Dmowskiego. Zrobiła się burza, której nie nazwę tak, jakbym chciał.
    Pan Prezydent na Twitterze od sprawy się odciął. I właściwie byłoby na tyle, żeby nie to, że pewien problem jest. Pojawiły się głosy, że trzeba natychmiast zlikwidować przepis dający tę specjalną ochronę Głowie Państwa, że prokuratorzy będą tego przepisu nadużywać i że będzie on służył do tłumienia wolności wypowiedzi w Sieci. Cóż, gdyby tak miało być, to by już było. A nie jest.
    A jednocześnie co jakiś czas pojawia ktoś, kto po prostu przegina.

    W każdym razie na koniec się okazało, że Policja weszła w sprawie gróźb karalnych, a nie obrazy Majestatu. Ale jak już się zdążyliśmy przekonać – w polskich mediach prawda ma ograniczone znaczenie.

    Jakiś czas temu rozmawiałem z cenionym korespondentem cenionego, zagranicznego dziennika. Narzekał, że praca jego jest trudna, bo nie ma czego czytać. „Gazeta Wyborcza” stała się aktywnym uczestnikiem walki politycznej – z dziennikarstwem jej działania mają mało wspólnego, do „Gazety Polskiej” przekonać się nie może. „Rzeczpospolita” to już nie to, co kiedyś. Co więc biedak ma robić. Powinienem był go odesłać do „Faktu”, ale o tym nie pomyślałem. I to jest zła informacja.

    2. Z Druhem Podsekretarzem pojechaliśmy do Pałacu witać Chorwatkę. Było godnie. Zawsze jest godnie. Mamy jeden z lepszych ceremoniałów jaki widziałem. U Niemców trzeba przejść przez pałac, co jest mało logiczne. Chińczycy witają pod dachem – w wielkiej sali Pałacu Ludowego. I mają podskakujące dzieci. Ukraińcy witają właściwie na ulicy. Rumuni – w parku. Francuzi na dziedzińcu szpitala. A my – jak trzeba. Przed wejściem.

    Chorwatka [przez niektórych urzędników nazywana chyba z przyzwyczajenia Chorwatem] i Pan Prezydent z Pałacu udali się do Krajowej Izby Gospodarczej. Było tam ciasno. Bardzo ciasno – i to jest zła informacja. Wśród widzów z radością zobaczyłem prezesa jednej z agencji, któremu w listopadzie nie udało się zachować pełni przytomności w pekińskiej filharmonii. Tym razem też przysnął. Podczas przemówienia szefa Hrvatskiej Gospodarskiej Komory. Podczas przemówień prezydenckich walczył dzielniej.

    3. Na oficjalnym wydawanym na cześć Chorwatki obiedzie niestety nie ubierało się smokingów. A na to byłem przygotowany. Więc to była zła informacja. Poleciałem więc do „Próchnika” do Złotych Tarasów by spróbować wymienić garnitur na mniejszy. Wymienić się nie udało, za to pan sprzedawca najpierw wyjaśnił mi, że ten co mam nie jest wcale zbyt duży. Wymierzył tylko o ile muszę skrócić spodnie i wysłał mnie do pani w pralni, która zrobiła to strasznie szybko, ale i tak na ostatnią chwilę.

    Obiad był dla mnie ciężkim przeżyciem. Opiszę to kiedyś we wspomnieniach. Albo i nie.
    W każdym razie Państwo Polskie wisi mi jakiś medal.

    W nocy, zasypiając oglądałem sejmowe głosowania. Nie widać specjalnej przyszłości przed Platformą. Co trzeba mieć w głowie, żeby zamiast korzystać z tego, że jeden poseł strony rządowej nie głosuje tylko drzemie w palarni, więc przewaga jest o jeden głos mniejsza – żądać jego powrotu na salę obrad?




1 komentarz: