niedziela, 9 maja 2021

9 maja 2021

 


1. Z okazji moich urodzin urządzono pierwszy dzień wiosny. Dwadzieścia parę stopni znienacka. To miło, że ktoś pamiętał,ale następnym razem proszę z wiosną jednak nie czekać na moje urodziny. 

Z poranka zapamiętałem dwa cytaty. 

Stankiewicz (Andrzej): a u was biją murzynów. Odważniak. 

I Żukowska (Anna Maria): nie wiem kto jest Ribbentropem, a kto Mołotowem. Jeżeli w przyszłym tygodniu głównym tematem wciąż będzie zdrada lewicy to się chyba zabiję własną pięścią. 

Był jeszcze nie znany mi z nazwiska poseł PO, który zasugerował, że covidowe paszporty to efekt strachu Europy przed Polakami. Sprawdziłem. Urbaniak się on nazywa. Jarosław.
Bożena wyraziła pretensję, że przeze mnie musiała słuchać tych programów, a nie miała na to ochoty. Jest to jednak potworne marnotrastwo czasu. 

2. Panowie od pompy zrobili dziurę w betonie koło domu, by poprowadzić nią rury z czynnikiem. Rury, które łączną obie jednostki. Pojechali. Została dziura z rurami. W peszlu rurami. Zaspałem dziurę piaskiem. Na wierzch dałem tłuczeń. Od sąsiada Tomka. Miało być wiaderko, wyszły trzy.
Naprawiłem dwa koła w zielonym wózku Bożeny. Trzeba było wymienić opony i dętki. Opony zrobione były z jakiegoś dziwnego tworzywa, które po roku zaczęło się rozwarstwiać. Wiejskie życie nauczyło mnie, że większość rzeczy da się naprawić. Trzeba tylko znaleźć części, które – jak się je już znajdzie – okazują się lepsze od oryginalnych.

Odwieźliśmy sąsiada Tomka nad kanał. Ma tam pomost, z którego łowi. Czterdziestometrowy. Dla siedzenia nad wodą w lesie mógłbym nawet zostać wędkarzem. Wieczorem przywiozłem siada Tomka z powrotem. Nic nie złowił, ale opowiadał, że kiedy przestało wiać, nagrzany słońcem las zaczął pachnieć. 

W międzyczasie z Darkiem, szwagrem sąsiada Gienka wywieźliśmy piec. Na korytarz. Po drodze dwa progi, których się udało nie uszkodzić. Więc sukces. Teraz, po drobnym tuningu, piec trafi do pokoju, w którym zwykle nocujemy gości. Będzie to idealne miejsce dla ludzi, którzy marzną, gdy temperatura jest poniżej dwudziestu jeden stopni. 

3. Po chorobie wciąż nie piję. Kiedyś nie rozumiałem, jak się można bawić bez alkoholu. Dziś też nie rozumiem. 







1 komentarz:

  1. Cieszę się, że już nie muszę pić, żeby się dobrze bawić. Podobno wymodlił mi to mój sędziwy Ojciec.
    A ja nadal nie wierzę w klepanie monotonnych zdrowasiek. Być może w tej medytacji jednak coś jest.
    Co do napraw - straciłem zapał. Wolę coś przeczytać w tym czasie.
    100 lat w zdrowiu przynajmniej takim, jakie ma mój 90-letni Ojciec.

    OdpowiedzUsuń