piątek, 2 lutego 2024

1 lutego 2024


1. Rano naszła mnie konstatacja, że kiedyś marzyło mi się, by zostać senatorem. Później zdarzało mi się bywać w Senacie. Niezbyt wiele razy. Ale wystarczyło, bym zrozumiał, że nie chcę tam być. Rozwiewanie marzeń w ten sposób nie jest fajne. Człowiek dziękuje Bogu, że się nie spełniło. I zostaje bez odpowiedzi na pytanie, kim by chciał zostać, jak dorośnie. I to jest w sumie zła informacja.
Byłem w mieście, żeby psu kupić pastylkę na robaki. Po drodze powiesił mi się telefon. Po raz pierwszy od tak niepamiętnych czasów, że nie wiedziałem, jak go zrestartować (vol. up, vol. down, i do skutku trzymać sleep). Mogłem tylko odbierać rozmowy. Nie mogłem płacić, używać lojalnościowych aplikacji i robić tego wszystkiego, co bez przerwy robię z telefonem. Dobrze, że przy sobie miałem normalną kartę. Jak w późnych latach dziewięćdziesiątych, z niezapłaconym rachunkiem.

Przyjechała pani behawiorystka. Siedziała z pięć godzin. Najmniej zajmowała się psem. Bardziej koncentrowała się na nas. Słuchając, co opowiadamy, nie do końca panowała nad mimiką. Im dłużej rozmowa trwała, tym mniej była miła. Choć w sumie się starała. Pojechała zostawiając mnie z przekonaniem, że narobiłem psu nieodwracalnych krzywd. I chyba ktoś powinien mnie zastrzelić.

2. Wystartował Kanał Zero. Pierwszy program był ciężki do zniesienia. I to była zła informacja, do momentu, kiedy sobie zracjonalizowałem, że na takich formatach Stanowski zbudował popularność, dzięki której mógł później robić rzeczy, które mnie zaczęły interesować. 

Ciekawe co z tego wyniknie. Jako PiS-owski symetrysta, w ramach solidarności z symetrystami platformianymi, będę oglądał Mellera. Na pewno będę też oglądał Dębskiego z Andrzejczakiem. Ten pierwszy musi mnie zwykle wyrzucać z gabinetu, gdyż zwykle mówi tak interesujące rzeczy, że mógłbym z nim gadać godzinami. Zobaczymy, jak będzie z bezprzymiotnikowym generałem rezerwy. Polskiej generalicji w cywilu zwykle – excusez le mot – odpierdala. Jedynym znanym mi osobiście wyjątkiem jest – jak na razie – Kraszewski. Bezprzymiotnikowemu odbiło chwilę wcześniej, zobaczymy co z tego wyniknie. Swoją drogą teorię moją na ten temat umieścić muszę we wspomnieniach. 

Jutrzejszy wywiad z Głową Państwa wzbudził poruszenie. Niektórzy poruszeni dzwonili do mnie, by wyrazić swoje oburzenie. Ja tam się nie burzę, gdyż się pewnie okaże, że rozmowa zrobi zasięgi porównywalne do tych, jakie by miała przeprowadzona w tzw. normalnej telewizji. Ma też szanse trafić do ludzi, którzy by takiej rozmowy w tzw. normalnej telewizji nie obejrzeli. 



Naprawdę się cieszę, że w końcu, po siedmiu latach prezydent porozmawia z Mazurkiem. Poprzednio rozmawiali w Jerozolimie. Całkiem nieźle pamiętam, dlaczego wyszła tak, jak wyszła. We wspomnieniach napisać muszę, dlaczego z dystansem podchodzę do ekscytacji ludzi widzących wielką karierę przed Markiem Magierowskim.


3. „Barbie”. Przespałem połowę. Z myślą, że nie wszystko, czego nie rozumiem musi być głupie. Złą informacją jest, że to, iż nie musi, nie musi znaczyć, że głupie nie jest. 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz