sobota, 16 marca 2024

15 marca 2024


1. Z niewiadomych przyczyn, wyszło jakoś tak, że miałem dzień pod hasłem polskiej dyplomacji. Choć bardziej polskiej polityki. I to jeszcze wewnątrzpartyjnej, której ofiarą pada polska dyplomacja. Historie, które usłyszałem, brzmią logicznie, choć dość sensacyjnie. Otóż cała awantura w sprawie odwołania pięćdziesięciu ambasadorów, to nie szarża Radka Sikorskiego na Pałac Prezydencki, tylko atak Donalda Tuska na Radka Sikorskiego.

Donald Tusk podjął ponoć decyzję o starcie w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Zaczyna czyścić pole. Stąd na przykład atak na szeroko rozumianego Hołownię. No i stąd chęć osłabienia Sikorskiego. Minister Spraw Zagranicznych bardzo się ostatnio wzmocnił. Z jednej strony – jak na ministra niemiłościwie nam panującego rządu – zachowywał się w zadziwiająco cywilizowany sposób, z drugiej – miał bardzo dobre tournée w Stanach, po którym chwalony był nie tylko w swojej bańce, co się zbyt często teraz nie zdarza. 
W jednej wersji historii to właśnie dlatego Donald Tusk wymusił na Sikorskim odwoływanie ambasadorów. Co prawda, o żadnym odwoływaniu na razie nie ma mowy, żadna procedura została rozpoczęta, jedynie wysłano wiadomości, że w tym roku, takie procedury zostaną rozpoczęte. Na ostro, o całej sprawie opowiedział w wywiadzie Tusk. 
Wymiana ambasadorów po zmianie władzy to normalna sprawa. Z tym, że nie robi się tego hurtem. I raczej po cichu. I spokojnie. Kiedy PiS-owski reżim doszedł do władzy, Witold Waszczykowski ambasadorów wymieniał powoli. Bardzo powoli. Na własne oczy obserwowałem trzy przypadki, które zjechać powinny natychmiast, a Waszczykowski własną piersią ich osłaniał. (Te trzy przypadki to opisania kiedyś we wspomnieniach)(zwłaszcza jeden, który Głowę Państwa raz przyjmował z żoną, a raz z kochanką).
Aktualna awantura jest zdecydowanie niedyplomatyczna. I jej niedyplomatyczność bije w Sikorskiego.
W innej wersji historii, Tuskowi chodzi o to, żeby się nie musiał wywiązywać z obietnicy złożonej wobec Sikorskiego. Sikorski miał mieć obiecane stanowisko unijnego komisarza. Po awanturze z odwoływanem ambasadorów Sikorski będzie kandydatem awanturującym się, czyli może lepiej wysłać kogoś innego. Na przykład Piotra Serafina z Sulęcina, wybitnego specjalistę od Unii, któremu ponoć Tusk też obiecał stanowisko komisarza. 
Złą informacją jest, że równie dobrze cała awantura może nie mieć drugiego dna. A Donald Tusk wyskoczył z tym wywiadem tylko dla paru lajków od tzw. jebaćpisów.
A jeszcze gorsza, że następna władza ściągnie z placowek wszystkich ambasadorów w dzień zaprzysiężenia rządu. 

2. Przyszła wiosna. Zakwitła mirabelka obok wjazdu do stołówki. Operujące na niej pszczoły słychać było z dobrych kilkunastu metrów. To razem z wczorajszym bocianem zmobilizowało mnie do rozpoczęcia procesu rozciągania węży ogrodowych. I sprawdzenia, jak się ma nasza studnia. Studnia ma się dobrze. Oczywiście rozpiął mi się calowy wąż. Próbowałem spiąć go pod ciśnieniem. Efekt był taki, że się przemoczyłem od stóp do głowy. Walcząc z wężami próbowałem słuchać komisji ds. Pegasusa. Wysłuchałem tylko trochę, bo mi się coś parkowy internet przestał fungować. Może i dobrze, że zbyt dużo komisji mi się nie udało wysłuchać. Człowiek, który dawno nie oglądał z bliska sejmowych obrad, powoli zapomina, jak głupie jest to miejsce i kim jest obsadzone. 
Transmisja się rwała. Startowała od początku. Wracała do czasu rzeczywistego. Znowu wracała do początku. A na początku jacyś komentatorzy powtarzali bzdury na temat Pegasusa. Miałem nadzieje, że ubiegło piątkowy tekst z „Rzepy”, otworzy paru osobom oczy. Nie otworzył. I to jest zła informacja. 

3. Moje podstawowe, zwykle wiarygodne, źródło amerykańskich politycznych plotek powiedziało dziś, że Demokraci się poddali. Przestali wierzyć w szanse na zwycięstwo w prezydenckich wyborach. Właściwie nie ma się czemu dziwić. Ale mimo wszystko, takie rzeczy się raczej nie zdarzają. Ech, czemuż w tych wyborach nie walczą Reagan z Wilsonem. Tak, wiem, nie żyją. I to jest zła informacja. 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz