1. U Mazurka burmistrz Głuchołazów. Panowie funkcjonowali w dwóch światach. Mazurek – realnym, burmistrz – formalnym. W pierwszym prawie nikt nie dostał kasy, w drugim, właściwie wszyscy dostali, bo decyzje są. Panowie spotkali się w jednym punkcie. Wały nie są naprawiane.
Na gazeta.pl dwa teksty. Symetrysty Sroczyńskiego i OjcaRedaktora Madajczaka. Pierwszy o tym, żeby nie głosować na Radka, drugi, żeby nie głosować na Rafała. Trudno się nie zgodzić z podnoszonymi argumentami. W obu tekstach podnoszonymi. Wybory mogą być bardzo interesujące.
2. Pojechałem do Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych. Uprzednio załadowawszy Lawinę workami, które zostawili panowie budowniczowie kominków.
Przyjeżdżam. Brama otwarta. Wjeżdżam. W budce pana, który zawiaduje PSZOK-iem, nikogo nie ma. Za to pod budynkiem, który tam stoi, dwa pojazdy. W środku dwóch panów. Mówią, że PSZOK nieczynny, bo pan, który zawiaduje PSZOK-iem w szpitalu. No i nie mogą mi pozwolić zrzucić śmieci, bo kamery są i by im dano popalić. Więc się pożegnałem i wracam do domu, myśląc jak to będzie jeździć tydzień z paką pełną gruzu w workach. Pod Urzędem Gminy zauważyłem, że parkuje wójt. Stanąłem więc i wysiadłem z auta.
– Co pan tu za śmieci wozi? – zapytał. Odpowiedziałem, że do PSZOK-u, a PSZOK nieczynny i dwóch panów powiedziało, że nie mogę, bo kamery. Wójt odpowiedział, że warto mieć znajomości. Odesłał mnie z powrotem i powiedział, że gdyby panowie mieli problem, niech do niego zadzwonią. Więc udało się mojej osobie rozładować Lawinę. Dobrze mieszkać w takim miejscu. Gdyby się sytuacja zdarzyła w Warszawie, szansa bym spotkał wracającego od dentysty Trzaskowskiego jest niewielka.
Złą informacją jest, że jest zimno i nie ma jak domyć lawiniej paki.
Piesek obszczekał Super Herculesa z Królewskich Australijskich Sił Lotniczych, który przeleciał nad domem. Leciał z Rzeszowa niewiadomo dokąd. Jak to mówią, psy szczekają, samoloty lecą dalej.
3. Obejrzeliśmy na Applu „Blitz” Steve'a McQueena. Bardzo porządny film.
Później nawiedziliśmy sąsiadów. Złą informacją jest, że mi się skończyło piwo. Trzeba jechać do Niemiec, a nie wiadomo, jak tam granica.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz