środa, 14 maja 2025

14 maja 2025


1. Miał dzisiaj przyjechać elektryk, żeby naprawić piorunochrony. Piorunochrony bez kontaktu z ziemią nie mają chyba sensu. Z drugiej strony, drzewa wokół dość wysokie. Miał też się zająć prądami w piwnicy. Nie przyjechał. I to jest zła informacja. 
Przyjechać też miały elementy do przyklejenia. Opaski, parapety, jeszcze jakieś gzymsy. Od paru tygodni zapominam słowa „gzyms”. Nie wiem, czy powinien się tym zająć neurolog, psychiatra, czy może specjalista od uzależnień. Elementy też nie przyjechały. Bo nie było auta, a to, które było, było za małe. Zresztą jechał nim elektryk. Zmieścił tylko trzy parapety, bo w samochodzie ma pełno elektrycznych rzeczy. Przy okazji się dowiedziałem, że elektryk jest emerytem. Choć na emeryta nie wygląda. Może być oczywiście emerytem wojskowym. Albo służb innych. Ojciec, na przykład, kolegi w wojsku był dłużej, niż żył, bo rok w czerwonych beretach liczy się za trzy. 
Piesek też nie chciał iść na spacer. Przeszliśmy kawałek w stronę tzw. Rancza, po czym się zaparł czterema nogami i dalej iść nie chciał. 
Wczoraj udał się w odwiedziny do ludzi mieszkających za parkiem. Zostawiłem niedomkniętą bramkę. Ludzie mieszkający za parkiem mieli otwartą bramkę. Kiedy piesek wbiegł do nich, ich mnóstwo dzieci rozbiegło się z krzykiem. Piesek dzieci miał gdzieś, gdyż zajął się obszczekiwaniem psa biegającego za siatką. Obszczekiwał z wielkim zaangażowaniem. Kiedy tylko próbowałem go łapać za wszarz, sugerował mi bym tego nie robił. Dał się poskromić dopiero, gdy właściciele psa zza siatki odciągnęli go w odległe miejsce. 
Dziś nie chciał iść nigdzie. Zaległ pod lipą (albo pod leszczyną – zależnie od momentu) i obserwował panów tynkarzy cyzelujących okienne opaski po zamontowaniu opierzeń. 

2. Donald Tusk, prawdopodobnie, by odreagować serię kijowskich upokorzeń, zwyzywał przyszłego prezydenta Rumunii od rosyjskich agentów. Ten mu się odwinął zdjęciem żółwików z Putinem. Wstyd na pół Europy. 
Dyrektor Dębski napisał na Twitterze, że lepiej by było, gdyby treść dotyczących polityki zagranicznej tweetów, premier uzgadniał z MSZ.

Naszła mnie konstatacja, że pan premier poszedł w ślady Leszka Millera. Ma – excusez le mot – wyjebane. Mówi, co chce. Pisze, co chce. Niczym się nie przejmuje. Ma emeryturę. Więcej nic już w życiu przecież nie osiągnie. `

Złą informacją jest, że zagranica patrzy na niego, jak na ważnego przedstawiciela Polski. Kiedy go już nie będzie, trudno będzie tłumaczyć, że jesteśmy inni. 

3. Pan, który przedwczoraj skuł opaskę wokół parkowego okna, dziś, klasyczną metodą zaczął wyciągnać ją w tynku. 
Wzruszyłem się. 
I to jest zła informacja. 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz