Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Action. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Action. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 7 listopada 2021

6 listopada 2021


 

1. Z pewnością coś mi się śniło. Ale nie pamiętam co. I to jest zła informacja. Obudziło mnie kocię, które postanowiło wypowiedzieć wojnę kołdrze. 
Po śniadaniu kontynuowaliśmy walkę w górnej łazience. Konkretnie z umywalką. Okazało się, że potrzebujemy trzech wężyków, bo te, które przyszły z baterią były za krótkie. 

2. Pojechaliśmy więc do miasta. Najpierw stanęliśmy pod Hosso. Pretekst był taki, żeby kupić żwirek do kuwety. A naprawdę chodziło o to, żeby kupić jakieś niepotrzebne rzeczy w Actionie. 
Żwirek w zoologicznym okazał się tak irracjonalnie, że Bożena postanowiła że poradzimy sobie do poniedziałku bez. Misiek zauważył, że ryby (w akwariach) się jedzą. Mnie zaś w oczy wpadła rodzina, która kupiła sobie ptaszka. Tato niósł klatkę, syn mniejszy – ptaszka w pudełku, syn większy – dla paszka jedzenie. Bardzo byli z siebie wszyscy dumni. 
Parking pełen. Ludzi tłumy. Maseczki, jeśli w ogóle, to raczej pod nosem. Пандемии у нас нет. W Mrówce kupiliśmy wężyki. I kran ogrodowy, żeby uprościć podłączenie pralki. Mrówkowy pan próbował mnie do tego kranu zniechęcić. I namówić na droższy o całe dziesięć złotych chromowany zaworek do pralki. Byłem twardy. Kupiliśmy też wszystko, co potrzeba by powiesić lustro. Przynajmniej tak się mi wydaje. 
Wracając zostawiliśmy Miśka w Lubogórze, gdzie miał wykonywać czynności reporterskie. 
Za Rokitnicą zachodziło słońce. Wyszło zza chmur, żeby zajść. I to jest zła informacja, bo gdyby wyszło zza chmur wcześniej, prądu by się zrobiło więcej niż te 10 kWh.

3. Zamknąłem wodę, pozaślepiałem niepotrzebne przyłącza. Nie było to łatwe. Ale chyba się udało. 
Przywiozłem Miśka i kontynuowaliśmy prace z szafką. Znaczy: od kontynuował, ja sekundowałem. Skutecznie. Na niedzielny poranek pozostało nam powieszenie lustra i zamontowanie deski. Wolnoopadającej. 
Na moim nowym komputerze – na którym zresztą teraz piszę – udało się zainstalować Mojave. Złą informacją jest że nie chce na tym systemie działać aplikacja Twittera.


sobota, 30 października 2021

29 października 2021


1. Zacznę od informacji najgorszej. Dzień zakończyliśmy z jednym kocim oseskiem. Choć wcześniej nic na to nie wskazywało. 
Rudzia się wciąż zachowuje, jak na kocią matkę przystało. Czyli leży. Z przerwami na posiłki

2. Cały dzień wybierałem się do miasta. Wybrałem się dopiero późnym popołudniem. I to jest zła informacja. Lepiej, gdybym panował nad czasem. 
Wjeżdżając do Chociul, zauważyłem ciągnik. Nie jestem amatorem ciągników, więc nie rozpoznałem marki. W każdym razie: ciągnik z tych mniejszych. Ciągnik miał, od frontu, założoną łyżkę ładowarki. Czy jak się tam to nazywa. Łyżka była maksymalnie podniesiona. W łyżce stał pan. Po prostu stał. Można się było domyślać, że coś z tej łyżki majstrował z linią energetyczną nad nim. Majstrował wcześniej, bądź miał majstrować, bo w momencie, gdy go zauważyłem po prostu stał. I był to dość irracjonalny widok. 
W sklepie „Action” wciąż przygotowania do Bożego Narodzenia. Wszystkich Świętych pominięto. Odważna biznesowo decyzja. 
W „Mrówce” kupiłem pellet. W „Lidlu” mnóstwo niepotrzebnych rzeczy. Za to drogich. Chciałem odwiedzić naprawiacza kosiarek. Miał już zamknięte. Nic dziwnego. 
Sporą część drogi do domu przejechałem za jakimś talibem bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Po niezabudowanym jechał 50 km/godz. 

3. Jestem pod stałym wrażeniem „Morning Show”. Szczerze polecam tego allegrowicza. 
„Inwazja” też fajna. Choć, jeżeli następny odcinek będzie jak poprzednie – zmienię zdanie. 
Uciekam w seriale, żeby nie napisać o tym, że zadzwonił kolega z Warszawy i opowiedział dwie tak smutne historie, że lepiej niż je rozpamiętywać jest się skoncentrować na serialach. 




 

sobota, 16 października 2021

15 października 2021

 


1. Spałem zbyt krótko. Coś mi się nawet śniło. I to w bardzo zdecydowany sposób. Złą informacją jest, że nie pamiętam co. 
Wszystkie koty nocowały w domu. Kocię całkiem dobrze zniosło zabieg. Lata już po domu, jakby nigdy nic. 

2. Odwożąc Miśka na stację, postanowiłem rozwiązać problem nadmiaru pustych opakowań szklanych. Problem wynikający z tego, że w zeszłym tygodniu nie zauważyłem, że właśnie jest ten wyjątkowy dzień, w którym – raz, na dwa miesiące – odbierają szkło. Wsadziłem część butelek do plastikowego worka na gruz, worek na pakę Lawiny i pojechaliśmy. Worek się musiał wywrócić, gdy w Ołoboku skręcałem na Świebodzin. Butelki się rozsypały i zaczęły dzwonić na wybojach. Misiek na pociąg zdążył. Do mnie dotarło, że Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych czynny jest nie do piętnastej, tylko od piętnastej. Musiałem więc gdzieś zgubić półtorej godziny. 
Poszedłem więc do Actiona. A tam już Boże Narodzenie. Wcześniej mi się wydawało, że Boże Narodzenie zaczyna się w sklepach 2 listopada. A tu taka niespodzianka. Później podjechałem do umierającego Tesco. Jest go coraz mniej. Złą informacją jest, że nie ma już worków, do których by można załadować owoce, czy chleb. 
Wciąż można kupić hinduski hummus. Nie ma za to już kokosowego mleka. 
Do Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych przyjechałem na chwilę przed otwarciem. Ale, że brama była otwarta, to wjechałem. Wywaliłem szkło do złego kontenera. Wiem, bo po chwili, na rowerze przyjechał pan. Musiałem więc te butelki przerzucić. 

3. Obejrzeliśmy do obiadu kolejny odcinek „Morning Show”. Najbardziej się mojej osobie podoba wątek rasistowski. 
Później pojechaliśmy do kina. Na „Bonda”. Złą informacją jest, że nie jestem „Bonda” jakimś specjalnym amatorem. Gdybym był – to bym oglądał z większym namaszczeniem. 
W kinie, ostatni raz mnie widzieli nie pamiętam kiedy. Dawno. Myślałem, że kin prawie nie ma, a tu pełna sala. Włoskie miasto na początku filmu to Matera – gdyby komuś ta wiedza do czegoś była potrzebna.