Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Grzegorz Schetyna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Grzegorz Schetyna. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 marca 2022

15 marca 2022


1. Mazurek zaorał Schetynę. Na spokojnie. Z precyzją. Platforma nie mam pomysłu na siebie, na obecny czas. U – wydawać by się mogło – rozsądnych wyborców Platformy, powoduje to zadziwiającą dla – wydawać by się mogło – rozsądnych wyborców Platformy, agresję. 

Mateusz Morawiecki z Jarosławem Kaczyńskim i premierami Czech i Słowenii pojechali do Kijowa. Duża grupa wyborców Platformy zaczęła im życzyć śmierci. Donald Tusk poleciał do Budapesztu. Wyborcy PiS-u śmierci mu nie życzyli, jeżeli coś, to fascynowali się zdęciem z szefem Jobbiku, które tenże umieścił na Twitterze z komentarzem: Tusk jest z nami. 
Mam nadzieję, że by przykryć ten niefart Donald Tusk pojedzie teraz do Holandii i spróbuje namówić tamtejszego premiera do zmiany zdania na temat wejścia Ukrainy do UE. Tak właściwie, to nieprawdą jest, że mam taką nadzieję. Nie wierzę w to. I to jest zła informacja. 

2. Szczerze mówiąc nie wierzę, żeby Donald Tusk był w stanie cokolwiek załatwić. Jestem najwyraźniej ofiarą pisowskiej propagandy. I to jest zła informacja.

3. Pojechałem do wydziału komunikacji. Za chyba szesnaście złotych dostałem nowy miękki dowód. Za dwa tygodnie powinien przyjść właściwy. Dawno nie byłem w Świebodzinie koło piętnastej. Strasznie się to miasto zakorkowało. I to jest zła informacja. 
Byłem w aptece w nieodżałowanym Tesco. Pusta hala wygląda przedziwnie. Poza apteką, działa kantor, dorabianie kluczy, sklep z telewizorami i punkt T-Mobile. 

Mały kot Rudolf, który powoli zaczyna być wielkości własnej matki – i nie jest to jego ostatnie słowo – biega po drzewach. Osiąga korony. I sam schodzi. Gdyby nie schodził – miałbym kłopot, bo wysokości, na które wyłazi przekraczają zasięgi moich drabin. 
Kocio marcuje. Przychodzi zjeść. Coraz bardziej brudny. I bardzo szybko się wynosi. 
Mam nadzieję, że nikogo nowego nie przyprowadzi. 








 

piątek, 15 stycznia 2021

15 stycznia 2021


 1. Za oknem biało. Od razu się zrobiło jaśniej. 

PiS to Europa Wschodnia, PO – Europa Zachodnia – powtarzał u Mazurka Schetyna.
Za trzecim chyba razem Mazurek nie wytrzymał: Ja bym prędzej powiedział, że wy to raczej jesteście Europa południowa, konkretnie Włochy. Piękny klimat i co siódmy zaszczepiony poza kolejnością.
Wymieniłem baterię w iPhone SE. Kolejne zarobione przez niewydanie pieniądze. Sześć śrubek było wielkości takiej, że właściwie ich nie widziałem. Przyjdzie znowu wymienić okulary. I to jest zła informacja, bo w sklepie przy Mysiej nie handlują już prefabrykowanymi po 150 zł, o wyglądzie dziesięć razy droższych.

2. Zadzwonił kupiec beemek. Gdzieś musi pojechać, więc po samochody przyjedzie później. Trudno, co robić. 
Pojechaliśmy do Świebodzina, bo pan od mebli spod Gorzowa nie oddzwaniał. Plan był, by pojechać za Gorzów, by popaść oczy zimą a przy okazji sprawdzić, czy pan do mebli nia ma czegoś, co nam jest koniecznie potrzebne, choć jeszcze o tym nie wiemy. Skończyło się na Lidlu, w którym na moich ulubionych przemysłowych półkach pustki. Za to pojawił się szpinak ze śmietaną, za to nie ma podpałki. I to jest zła informacja, bo bez podpałki jest słabo. 

3. Mam jeszcze jeden techniczny sukces. Poza wymianą baterii w iPhone. Otóż udało mi się na dobre uruchomić system chińskich czujników temperatury, wilgotności i ciśnienia. I takie gniazdko, które sprawdza ile zużywa prądu. W tym przypadku panel podczerwieni. Na razie 3,4 kWh. 
Złą informacją jest, że nie udało mi się doprowadzić do porozumienia gniazdka z czujnikiem temperatury. Tak, by jedno sterowało drugim bez mojego udziału. Gdy zarządzałem kilkudziesięcioosobowym zespołem ludzkim to bardzo lubiłem delegować. 

Podjęliśmy kolegialnie decyzję, że Kocio jest zdrowy. Więc gdy chciał – został więc wypuszczony na mróz. Chyba mu się nie podobało.

niedziela, 22 marca 2015

21 marca 2015



1. Redaktor Kuźniar, za którym nie przepadam strzelił sobie z bazooki w stopę. Kopanie leżącego jest łatwe ale uchodzi za niezbyt honorowe. Więc zamiast pisać o red. Kuźniarze napiszę historyjkę z lat osiemdziesiątych.
Otóż byłem wtedy w Górach Sowich i razem z grupą znajomych – przepraszam za określenie – penetrowaliśmy niemieckie instalacje kompleksu Riese. Równolegle z nami po okolicy jeździła ekipa TVP, która kręciła na temat Riese jakiś reportaż. Myśmy jeździli busem marki UAZ. Oni roburem. Robur nie wszędzie mógł wjechać. W przeciwieństwie do UAZ-a. No i jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy jeździć razem. Albo UAZ-em, kiedy było bardziej off-roadowo. Albo roburem – po asfalcie. No i kiedyś jedziemy sobie roburem. Wjeżdżamy do jakiejś wsi. Dźwiękowiec z kamerzystą ordynują zatrzymanie robura koło sklepu. Kierowca staje. Widzę, że operator bierze kamerę, dźwiękowiec nagrę i mikrofon i wchodzą do sklepu. Wchodzę za nimi. Pani sklepowa widząc kamerę zrobiła się cała czerwona. Operator postawił kamerę na podłodze. Zamówili z dźwiękowcem po piwie. Piją. To były czasy, kiedy jeszcze ze sklepów nikt pijących nie gonił. 
Piją. 
Wypili połowę. 
Dźwiękowiec patrzy na zawartość butelki pod światło. 
Mówi do sklepowej: widzi pani, tu jakieś męty pływają. Wypiłem mniej niż połowę. Proszę wymienić mi na inne. 
Operator robi to samo. 
Sklepowa podaje im nowe butelki. 
Piją. 
Wypili połowę. 
Tym razem operator patrzy na zawartość butelki pod światło. 
Mówi do sklepowej: widzi pani, tu jakieś męty pływają. Wypiłem mniej niż połowę. Proszę wymienić mi na inne. 
Dźwiękowiec robi to samo.
Wypili po osiem piw. 
Znaczy osiem razy pół. Piliby dalej, ale się piwo skończyło. Na koniec powiedzieli, że zasadniczo sklepowa powinna im oddać pieniądze, ale niech będzie ich strata.
Operator zabrał kamerę. Wrócili do robura. I powiedzieli, że można ruszać.
Wydawało mi się, że takie numery to tylko w TVP trzydzieści lat temu. Ale się najwyraźniej pomyliłem. I to jest zła informacja.

2. W TVN24 wystąpiła para turystów, która przeżyła zamach w Tunezji. Opowiedzieli, że wbrew temu, co słyszeliśmy od pani Premier i pana MSZ – polskie służby konsularne wcale im nie pomagały.
Z ludźmi na lotnisku rozmawiał „Fakt”: „–Koleżanka z wycieczki wiedziała, że mąż został postrzelony i czekała na informacje. Przez 24 godziny o niczym jej nie informowano! – skarży się pan Piotr, który przeżył zamach w Tunezji. Przeraża go to, jak została potraktowana jego znajoma. – Ambasador raczył przyjechać na godzinę przed naszym odlotem do Polski. Był uśmiechnięty, zadowolony, świetnie się bawił! Tej dziewczynie, która była zapłakana, powiedział wtedy »niestety, pani mąż nie żyje«. To skandal, ten człowiek nie powinien być ambasadorem! – oburza się.
Pan MSZ oświadczył, że Państwo zdało egzamin w tej sytuacji egzamin. I to jest zła informacja


3. Na stronie ASZdziennika pojawiają się reklamy. Prowadzi to do dość zabawnych sytuacji. Człowiek czyta: „Citroëny z bogatym pakietem wyposażenia élite!” i się zaczyna profilaktycznie śmiać. A to jednak prawda, a nie ASZdziennik.

Nie mogąc się otrząsnąć po lekturze tekstu w „Newsweeku” porozmawiałem z krakowskimi znajomymi. No i się okazało, że autorzy już drugim zdaniu mijają się z prawdą. Piszą „P. to jeden z niewielu dawnych kolegów, który na sam dźwięk nazwiska Duda nie rzuca słuchawką”. Otóż fakty są takie, że słuchawkami rzucano nie na dźwięk nazwiska „Duda”, tylko na dźwięk tytułu „Newsweek”. I to jedno.
Drugie: usłyszałem w jaki ponoć sposób uzyskano oświadczenie syna teścia Kandydata. Jeżeli się to potwierdzi, to będzie kolejne przegięcie.
A już za chwilę niedzielny wieczór. I to jest zła informacja, bo to może eskalować.