Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Historia Roja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Historia Roja. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 3 marca 2016

1 marca 2016


1. W Druh Podsekretarz w łaskawości swojej podrzucił mnie do Pałacu. Na Druha Podsekretarza zawsze można liczyć.
W Pałacu odbywały się przygotowania do uroczystości. Pierwszy raz w życiu widziałem proces ustawiania do odznaczeń. Żeby właściwa uroczystość szła sprawnie, trzeba się wcześniej namęczyć. Dowiedziałem się też, że na po generalską nominację przychodzi się w generalskim mundurze. Pewnie jest tak, że generalem się nie jest od mianowania, tylko elektronicznego podpisu.
Złą informacją jest, że Sala Kolumnowa jest zbyt mała. Ale to nie jest nowa informacja.
W najważniejszym sekretariacie wziąłem udział w dyskusji o „Roju”. Ludzie, którzy nie byli mieli gorsze zdanie od tego, który był.
Swoją drogą podobnie jest z samochodami. Jeżeli ktoś kupi nowe auto, to zwykle przez jakiś czas ma o nim bardzo dobre zdanie.

2. Zszedłem na chwilę do BBN-u, by pogratulować dwóm z trzech nowo awansowanym generałom. Jeden jest saperem. Chwila rozmowy – i już dysponuję wiedzą, która mam nadzieję nigdy nie będzie mi potrzebna, ale jej brak mógłby być w pewnej sytuacji uciążliwy.

Pojechaliśmy na Łączkę. Po raz pierwszy zobaczyłem Panteon. Wygląda godnie. Dużo było wcześniej – mam wrażenie – niepotrzebnych dyskusji na jego temat. Dobrze, że jest. Znaczy – niedobrze, bo lepiej, gdyby nie był potrzebny. Na historię wpływu nie mamy. Mamy na pamięć.

Później była Rakowiecka. Wykonano ciężką pracę, by usunąć ślady po tym, co się tam działo po Wojnie. Wykonano cięższą, by ślady odkryć. Kiedy się zobaczy miejsce, gdzie zamordowano rtm. Pileckiego zupełnie inaczej się patrzy na Dzień Żołnierzy Wyklętych.
Złą informacją jest to, że raczej nigdy na ten temat nie będzie pełnej zgody. Zbyt wielu, zbyt ważnych ludzi musiałoby przyznać, że to, w czym ich rodziny brały udział było po bardzo złe.


3. Uroczystości pod GNŻ-em robiły wrażenie. Śnieg z deszczem wzmacniały to wrażenie, bo ludzie wytrzymali te godziny. Ja nie wytrzymałem – i to jest zła informacja. Nie byłem przez to na wieczornym koncercie. A ponoć był dobry. Zmarzłem na Rakowieckiej. Pod GNŻ-em tak się trząsłem, że jakiś harcerz-samarytanin wypatrzył mnie i przyniósł mi herbatę. Nie pomogła.
Dowlokłem się do domu i przez dobrą godzinę w wannie pełnej wrzątku wracałem do żywych.
To, że się znowu nie rozłożyłem, to jakiś cud.

Od paru tygodni nie mamy telewizora. Ten z domu, zaniosłem do Pałacu [budząc zdziwienie starszych kolegów – wcześniej sprzęt RTV raczej wynoszono niż wnoszono], telewizyjną publicystykę znam więc z Twittera.

W TVN-ie wystąpił ponoć katarski szejk, który powiedział, że zatrudni zwolnionych dyrektorów stadnin. Ciekawe, czy to ten sam, który miał inwestować w Polskie stocznie.

Później ktoś rozpętał burzę, że zły PAD nie zaprosił dobrego PBK na uroczystości związane z Dniem Żołnierzy Wyklętych. Podobny numer próbował zrobić PDT podczas inauguracji PAD-a – opowiadał brukselskim mediom, że PAD go na tę imprezę nie zaprosił. Bruksela to nie Polska. Media są nieco inne. Sprawdzono, że po pierwsze PDT miał zaproszenia, po drugie PAD nie był organizatorem, więc nie mógł zapraszać. No sytuacja wyszła nieco żenująco.
Bruksela to nie Polska. Polska to nie Bruksela. Tym razem nikt nie sprawdził, że i na Rakowieckiej i pod GNŻ-em PAD był tylko gościem. Obie imprezy organizowały społeczne komitety. Dlaczego nie zaprosiły PBK? Może lepiej się nad tym nie zastanawiać.




środa, 2 marca 2016

29 lutego 2016


1. Zacząłem dzień przy Wiejskiej. Dawno mnie tam nie było, ale raczej nie widać, żeby coś się zmieniło.
Z Wiejskiej, przez Pałac pojechałem do Muzeum Historii Żydów Polskich. Pierwszy raz w życiu. Ekspozycję przelecieliśmy dość szybko. Ale nawet, gdybyśmy szli powoli miałbym wrażenie niedosytu. Po tysiącu [z górką] lat historii ekspozycja powinna być większa.
Szkołę podstawową, którą udało mi się ukończyć zaprojektował mistrz Zawiejski. Ten sam, który postawił krakowski teatr Słowackiego. Mistrz Jan zmarł jako Zawiejski. Urodził się jako Feintuch.
Jego rodzina aż tak się zasymilowała, że postanowiła zmienić nazwisko na polsko brzmiące. I to raczej nie był efekt strachu przed polskim antysemityzmem, tylko przywiązanie do porozbiorowej ojczyzny.
Kraków z końca XIX wieku zawsze bardzo mi się podobał. Z czasem dotarło do mnie, że nie na tyle, żeby zazdrościć przeżycia dwóch światowych wojen i początków Ludowej Polski.
Moja prababcia była w 1945 roku starsza niż ja teraz. Ale przeżyła komunę. Zmarła prawie 10 lat później.

Po zwiedzaniu jechaliśmy windą. Silną grupą, BOR, nas kilkoro z Kancelarii i oprowadzający nas muzealnicy. Winda się zatrzymała. Drzwi się otworzyły. Na zewnątrz dwie dziewoje. Patrzą na nas i nie chcą wsiadać. Po wywartej presji wsiadły. Ale są jakieś dziwne. Okazuje się, że jedna ma nieco przysłoniętą naklejkę KOD-u, z „gorszym sortem”.
Swoją drogą niezła determinacja – postanowić, że się gorszym sortem jest i wprowadzać to w życie.
Ciekawe, czy Prezydent Obywatel Jóźwiak rozważa wprowadzenie specjalnych wagonów tramwajowych przeznaczonych wyłącznie dla „gorszego sortu”, żeby „gorszy sort” czuł się bezpiecznie i nie był narażony na obcowanie z resztą społeczeństwa.

Przy okazji się dowiedziałem, że Żydowski Księgowy przestaje być księgowym żydowskim. I to jest zła informacja, bo jak go teraz będę nazywał? Były Żydowski Księgowy?

2. Wieczorem jechałem do Kinoteki na premierę „Historii Roja”. Strasznie dawno nie prowadziłem samochodu, a co za tym idzie – nie słuchałem radia.
Dwóch dziennikarzy motoryzacyjnych, których lubiłem słuchać, zanim nie zacząłem się zajmować motoryzacją miały problem ze znaczeniem słowa „bohemian” w kontekście szlifowania kryształów. Było to bardzo śmieszne, gdyż rozmawiali o nowym SUV-ie Skody. Mówili coś o Cyganach i o bohemie. Degrengolada najwyraźniej nie dotyka tylko flagowego tytułu koncernu. I to jest zła informacja.


3. Premiera „Roja” przyciągnęła bardzo mieszane towarzystwo. Byli: i Doda i Sierakowski. [Z tym, że ten drugi nie zrobił selfie z panem Antonim] I gwiazdy różne, których nazwiska niestety zdążyłem zapomnieć. Były konie. Ale tylko na zewnątrz.
Właściwa uroczystość odbywała się w sali imienia Jurija Gagarina.
Gagarin kojarzy mi się dobrze, bo jego imienia była kiedyś szkoła, w której dziś głosuję. I osoba, na którą tam głosuję wygrywa wybory.
Porozmawiałem chwilę z profesorem Zybertowiczem o motoryzacji. Zapytał, czy lubię szybko jeździć. Tak dawno nie szybko nie jechałem, że właściwie to nie pamiętam. [i to jest zła informacja] Na wszelki wypadek odpowiedziałem jednak, że lubię.

Wyjeżdżając musiałem stanąć przy budce parkingowego, bo automat nie chciał moich 10 złotych. Przede mną stał kierowca z BOR-u. Popatrzył na siódemkę Bożeny i powiedział, że się znam na motoryzacji.
Inteligentny człowiek. A mówią, że BOR ma problemy kadrowe.