Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Janusz Piechociński. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Janusz Piechociński. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 9 grudnia 2021

8 grudnia 2021

 


1. Znowu mi się coś śniło. Miałem nawet zapisać co. Nie było czasu, gdyż musiałem, bladym świtem, zawieźć Tośkę na Bahnhof. Udało się przed czasem. Zug przyjechał. Wsiadła. Pojechał. Moja osoba zaś udała się do Zielonej Góry, gdzie się okazało, że panowie mechanicy, nie tyle nie zrozumieli naszej z sąsiadem Tomkiem koncepcji, co chcieli wyrazić wątpliwość, co do jakości spawu. Że zamiast obspawać wkoło, heftnięto tylko dwa razy. Udało się w końcu porozumieć, w kwestii tego, że jeżeli się ma amortyzator urwać, to się urwie niezależnie od tego, czy wróci samochód do swojej fabrycznej wysokości, czy dalej będzie podniesiony.
Okazało się też, że stuki, przez które wymieniłem pół zawieszenia generował aftermarketowy stopień założony najprawdopodobniej przez poprzedniego właściciela. Generował, gdyż się był urwał. Teraz, po zamocowaniu, się nie nie tłucze. Znaczy – nie generuje. 
Przy okazji odkryto powód ubytku płynu chłodzącego. Otóż leje się z pompy wody. I to jest zła informacja, gdyż miałem nadzieję, że pompa ta jest podobnie niezniszczalna jak jej odpowiedniczka w Suburbanie. 

2. Będąc o niechrześcijańskiej porze w Zielonej, zarejestrowałem się na szczepienie. Punk szczepień mieścił się w auli byłej siedziby PZPR. Wypisałem kwestionariusz, pominąłem punkt dotyczący ewentualnej ciąży, choć mógłbym się poawanturować, że sugerowanie, by odpowiadały na pytanie tylko kobiety jest seksistowskie. 
Odczekałem swoje w kolejce. Pan na pomarańczowo zaczął mnie wbijać w system. System nie chciał mnie przyjąć. Pan na pomarańczowo doszedł do wniosku, że wzięło się to z tego, że nie ma pięćdziesięciu ukończonych lat jak również od drugiej dawki minęło pięć miesięcy, więc się nie kwalifikuję, choć z drugiej strony system wystawił mi skierowanie i umówił na szczepienie. Pan na pomarańczowo już wcześniej spotkał się z taką sytuacją. Wysłał mnie na szczepienie i powiedział, że wbije to w system po Świętach, kiedy minie pół roku. 
Jestem więc zaczepiony po trzykroć. I to się dobrze składa, gdyż Pfizer ogłosił, że trzy dawki Pfizera chronią przed Omikronem. Złą informacją jest, że mimo tych trzech dawek teamsy wciąż mulą. A są niby Microsoftu. 

3. Nie słyszałem początku konferencji Łukasza Mejzy, więc nie dane mi było słyszeć odważnej tezy, że jest ofiarą największej politycznej nagonki od 1989 roku. Widziałem za to całość przemowy jego niedoszłego wspólnika. Jako człowiek gruntownie zcynizowany, zamiast pochylić się nad jego nieszczęściem i ucieczyć z cudu uzdrowienia, zwróciłem uwagę na nieumiejętne przekładanie kartek, z których to swoje wzruszające przemówienie czytał. 
Usłyszałem dziś, że w tutejszym Sejmiku istniała umowa, że się o historiach Mejzy nie opowiada, gdyż z każdym się kiedyś fotografował. Teraz, po tekstach Wirtualnej Polski, każdy coś chce opowiedzieć. Zwłaszcza o tym, że to ci inni różne interesy z Mejzą mieli. Bardziej mieli. 
A sam Mejza, gdyby mu tak zależało na dobru Zjednoczonej Prawicy jak twierdzi, to przecież mógłby ją wspierać z ław poselskich. Mógłby się chłopak oddać do dyspozycji. I zaczekać, aż jego prawda wyjdzie na jaw. Śledztwa się zakończą. Przecież jest uczciwy i to wszystko, o czym słyszymy jest nieprawdą. 

Dyrektor Zydel podesłał mi tweeta Janusza Piechocińskiego, z którego wynika, że w Lubuskiem jest najmniej w Polsce stad świń. Tylko 643 z 87801. Tu powinna być jakaś pointa. Ale jakoś nic wartego zapisania nie przychodzi mi do głowy. I to jest zła informacja. 


piątek, 3 października 2014

2 października 2014


1. Poszedłem na pocztę, na której nie było kolejki. W ogóle było miło, na koniec pani zaproponowała mi ubezpieczenie mieszkania. Nie skorzystałem.
Obok poczty był szewc, którego polecili mi Pawełek i Patrycja z Faster Doga.
Szewc obejrzał moje dziurawe hipsterskie buty i spokojnie wyjaśnił dlaczego nikt mi ich nie chce naprawić.
A nawet gdyby ktoś chciał, kosztowałoby to tyle, co dwie pary fry'ów w Faster Dogu.
A nowe buty, to jednak nowe buty.

Wróciłem do domu, by kontynuować zabawy samsungami.

Wcześniej, kiedy chodziłem z Note2, koledzy – aplowscy heavyuserzy strasznie się ze mnie śmiali. Od prezentacji dużego iPhone przestali, ciągle słyszę – o, ta wielkość ma sens.

I Note3 i Gear, to modele sprzed ponad roku, więc wręcz prehistoryczne.
Po premierze wszyscy się nabijali z nibyskóry, która wykończony jest Note3.
Prawda jest taka, że większość nie zauważy różnicy między nibyskórą, a skórą.
Różnicę zaś między nibyskórą a tanim plastikiem Note2 zauważy każdy.
Ważne, że gdyby ktoś zaczął płakać nad losem pozbawianych skóry na pokrycia telefonu zwierząt można odpowiedzieć, że sztuczna skóra pochodzi ze sztucznych zwierząt, a te czują sztuczny ból.

Zupełnie nie rozumiem hejtu na Geara. Jest zegarkiem, czyli pokazuje czas. Do zegarków specjalnie drogich nie należy. Ludzie potrafią płacić więcej za zegarki gorsze.
Więc za 500 zł (na Allegro) mamy szpanerski zegarek. No i ten zegarek ma wbudowaną kamerę (w cenie). No i ten zegarek wyświetla SMS-y (w cenie), mejle, tweety, wiadomości z fejsa, (wszystko w cenie). Mnie tam tyle wystarczy. Ma ponoć jeszcze inne możliwości, ale nie sprawdzałem.
A, no i jeszcze jedno. Pełni funkcję słuchawki telefonu – można robić to, o czym zawsze marzyłem – dzwonić mówiąc do ręki. Mało?
Ludzie to się do wszystkiego potrafią przyczepić. I to jest zła informacja.

2. Jednym uchem słuchałem exposé pani premier Kopacz. Jednym uchem, bo niezależnie co by mi pani premier obiecała nie mam do niej za grosz zaufania. Lata rządów Platformy przyzwyczaiły mnie do tego, że jej członkowie mają luźny stosunek do prawdy. Doktor Ewa bije ich jednak w tym na głowę.
A jeżeli kiedykolwiek będzie mi smutno, przypomnijcie mi żebym posłuchał przemówienia Janusza Piechocińskiego.
Złą informacją jest to, że bez słuchania exposé i o nim dyskusji wiedziałem jakie będą komentarze.

3. Kolega Zydel spędził pierwszy dzień w pracy na stanowisku bardzo ważnego dyrektora w Urzędzie Miasta. Z tego, co mówił mogło wynikać, że się niepokoi, że stosunek innych do niego pracowników może go sprowadzić na złą drogę.
Rano Bożena wyraziła żal, że nie kupiliśmy mu prezentu na pierwszy dzień pracy. Na przykład kubka. Najlepiej z logo PiS.
Ważny dyrektor w Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawy z pisowskim kubkiem. To by było coś.
Niestety nie udało nam się tego projektu zrealizować. I to jest zła informacja.