Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kinga Duda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kinga Duda. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 14 maja 2015

13 maja 2015




1. Najpierw trochę się najeździłem. Bo najpierw musiałem pojechać gdzieś, żeby się spotkać z kimś. Spotkanie się przedłużało, więc zaprosiłem kogoś do auta i pojechaliśmy zawieźć Bożenę do pracy. Wracając ustaliliśmy, co mieliśmy ustalić. I to jest dobra wiadomość.

Pojechałem oddać BMW. I to jest zła informacja. Tym razem nie widziałem żadnego i8, ale za to z pięć i3.

2. Wsiadłem w tramwaj i pojechałem na plac Unii Lubelskiej. W tramwaju czytałem tweety. Zauważyłem, że pan Prezydent postanowił zmienić konstytucję. I nawet wykonał w tym kierunku jakieś czynności. Przypomniało mi się, że parę dni temu w Polsacie (właściwie, to w Polsat News, bo Polsat właściwy przerwał transmisję) mówił, że konstytucję chcą zmieniać polityczni frustraci, po tym kiedy przegrają wybory. Trudno się z panem Prezydentem nie zgodzić.

Później się okazało, że ktoś zrobił z tego filmik w rzucił w sieć. Znaczy nie jestem jakoś wybitnie odkrywczy. I to jest zła informacja.

Przy Bagateli stało subaru mojego brata. Zacząłem wymyślać historię, jak projektowano okna w SVX-ie. Kiedy mi się uda, to ją zapiszę.

3. Wieczorem pan Olechowski opowiedział pani Pieńkowskiej, że platformiana akcja zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum za JOW-ami, likwidacją Senatu, immunitetu i finansowania były jedynie ćwiczenia dla aktywistów partyjnych. Jak ktoś napisał „Zrobił Platformie małego Gyurcsany'ego”.

Zastanawiające, czy pan Olechowski chce poprzeć tzw. Partię Balcerowicza, czy dokonać zemsty na PO. Choć, tak naprawdę to chyba mam powody jego działania gdzieś.

Podobnie proplatformersko się zachował pan Prezydent, który podczas dziwnego spaceru po Warszawie zasugerował młodemu człowiekowi pytającemu go jak siostra ma kupić mieszkanie zarabiając 2000 złotych – żeby wzięła kredyt i znalazła lepszą pracę.

Słabo bierze się kredyt będąc na śmieciówce. Zresztą, gdyby nawet na etacie zarabiać te dwa tysiące, to pewnie zdolność kredytowa wystarczyłaby na jakieś siedem metrów mieszkania (w Warszawie). Zdolność kredytowa to słowa dość traumatyczne dla dzisiejszych trzydziestolatków. Ale skąd pan Prezydent ma to wiedzieć.

Źli ludzie mówili, że cały spacer ustawiony był tak, że sztabowcy na trasie rozstawiali ludzi, z którymi pan Prezydent miał rozmawiać. Pewnie kłamali. Choć z drugiej strony skąd pod Szpilką dwie starsze panie na wózkach, albo tylu facetów w ślubnych garniturach?
Skąd? Pewnie przechodzili. Z tragarzami.

W Gorzowie Wielkopolskim pewien nienawidzący PiS-u radiowiec powiedział mi jakiś czas temu, że kiedy widzi, że pan Prezydent wciąga powietrze, to drętwieje, bo się boi żenady po tym, kiedy usłyszy, co pan Prezydent powie. Ja powoli zaczynam się ze bać włączać telewizor. I to jest zła informacja.

Gdyby nie to, że (szeroko rozumiana) 300polityka nie może mi wybaczyć pewnego mojego niezbyt przemyślanego wpisu – być może byłby to popularny kampanijny news: Otóż z bardzo dobrego źródła (jest to źródło pojedyncze, choć lepszego nikt raczej mieć nie będzie) wiem, że jedyne, prawdziwe, potwierdzone konto córki kandydata Dudy to @DudaKinga

Inne – w tym tak popularne w kręgu warszawskiej lewicującej inteligencji – są fałszywe. Żeby tego nie zauważyć trzeba chyba nie mieć mózgu.  

niedziela, 10 maja 2015

9 maja 2005


Obowiązuje cisza wyborcza. I to są trzy złe informacje.

1. Kategoria: Dowcip z podstawówki: Pani w szkole pyta: –Jasiu, czemu masz takie zielone włosy?
Jasio wyciera ręką nos, później rękę wyciera we włosy. –Nie wiem – odpowiada.

Zrobiłem sobie coś takiego, tylko, że wyglądałem nie jak Jasio, tylko jak marszałek Jarubas. Bo we włosy wtarłem sobie biały ser.
Naszła mnie taka konstatacja: ludzie samotni mają gorzej, bo nie ma kto im powiedzieć o twarogu we włosach.


2. Wpadłem na chwilę do Krakena. Kolega Krzysztof patrzył na plecy redaktora Dudy zastanawiając się skąd go zna. Wyjaśniłem, że z telewizji, to sobie przypomniał.
Po drugiej strony ulicy parkował jakiś sąsiad Krakena. Sąsiad, który zwykle się awanturuje, wzywa Policję, pisze skargi. Przez chwilę wyglądało na to, że zatrzasnął sobie w samochodzie kluczyki. Już mieliśmy rozpocząć rozmowę o karmie, ale się okazało, że tylko sprawdzał, czy zamknął auto.
Koledze Krzysztofowi przypomniał się patent, który zauważył podczas swojej wycieczki do Ziemi Świętej. Czujnik głośności umieszczony przed knajpą. Jeżeli jest bezpiecznie – świeci się na zielono. Jeżeli towarzystwo zaczyna hałasować – żółto. Czerwono, jeśli przesadzi. A wszystko z wulgarnym opisem po angielsku.
Urodził się pomysł, żeby czujnik połączyć ze zraszaczami. Czyli, jeśli towarzystwo hałasuje za bardzo jest zalewane wodą. Zasugerowałem koledze Krzysztofowi, żeby opowiedział o pomyśle prezydentowi obywatelowi Jóźwiakowi. Bardzo bym chciał, że gdyby miasto chciało ruszyć z takim projektem, to żeby pilotażowo zaczęło w Warce przy Wilczej.

3. Wieczorem byłem na TweetUp-ie. Najpierw grupowo oglądaliśmy Czas Decyzji. Było dużo śmiechu. Później przyjechał bohater wieczoru z córką, która szybko się stała bohaterką wieczoru. Może cały wieczór opiszę po tej cholernej wyborczej ciszy. W każdym razie bohaterka wieczoru przyznała, że czyta negatywy.

Wracałem Krakowskim Przedmieściem i Nowym Światem. Ruch był jak na Marszałkowskiej.