Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Paweł Wimmer. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Paweł Wimmer. Pokaż wszystkie posty

środa, 25 lutego 2015

25 lutego 2015



1. Co za beznadziejny dzień. W związku z tym, że się zajmowałem działalnością zarobkową do jakiejś piątej rano wstałem nieprzytomny. Nieprzytomny zjadłem śniadanie. I nieprzytomny zrobiłem ileś tam rzeczy. Właściwie pierwsza rzecz którą pamiętam to to, że wyszedłem na pole. Zrobiłem zdjęcie przytartemu przez Bożenę zderzakowi w białym Yarisie. Jakiś zły człowiek zaparkował pod Bacio – nie bójmy się tego określenia – po rosyjsku. Więc za którąś próbą wyjazdu z bramy przytarła. Rada Języka Polskiego powinna zakazać nazywania dzisiejszych zderzaków zderzakami. Kiedyś zderzak służył do tego, żeby samochód mógł bez nieodwracalnych uszkodzeń przetrwać spotkanie z innym samochodem, drzewem, murem, latarnią, czy czym tam jeszcze. Oczywiście przy zachowaniu pewnych warunków. Dzisiaj zderzaki rozpadają się na widok przeszkody. Ze wszystkich nowych samochodów, którymi przez ostatnie lata jeździłem – jedynym, który miał prawdziwy zderzak był mercedes klasy G. I to jest zła informacja, bo znaczy to, że posiadanie nowego auta z prawdziwym zderzakiem jest poza zasięgiem większości Polaków.

Właścicielka Yarisa okazała się pracownicą Marquarda. 

Po tym, kiedy reklamowa komisja etyki nie dopatrzyła się niczego złego w pomyśle, żeby red. Zientarski udawał eksperta, w udających audycje reklamach uważam, że należy wywierać presję na Toyotę. Swoją drogą ciekawe jak na tak nieoczywisty etycznie pomysł zapatruje się centrala firmy.
Na razie mam zamiar odradzać wszystkim zakup nowych toyot, bo skoro nie przeszkadza im oszustwo w reklamie – tak samo może być z jakością wykonania auta.

2. No więc zrobiłem zdjęcie. Wpadłem do Beirutu, żeby zobaczyć jak wygląda z Krzysztofem w Izraelu. (Na razie wygląda dobrze). Z Beirutu poszedłem do Faster Doga zobaczyć jak wyglądają właściciele po powrocie z Berlina z show roomu G-Stara. Wyglądali, jak ludzie, którzy w nocy przyjechali samochodem z Berlina. Kolekcja zimowa G-Stara ponoć bardzo dobra. Miejmy nadzieje, że zanim przyjedzie nie wybuchnie wojna.
Pawełek zasypiał. Ja jedną ręką dyskutowałem z wychwalanym przez Eryka Mistewicza panem Wimmerem. On twierdził, że wg unijnych statystyk w Niemczech jest dwa razy drożej niż w Polsce. Ja odpowiadałem, że kiedy byłem ostatnio, to ropa była tańsza, w Lidlu ceny były porównywalne, wino tańsze, samochody, RTV, w porównywalnych cenach, on mi na to, że nie mam racji, bo statystyki unijne mówią, że jest dwa razy drożej. Pawełek przyznał, że od czasu, kiedy G-Star wycofał się z Polski obowiązują ich ceny niemieckie – ciut niższe. Nie ma to oczywiście znaczenia, bo unijne statystyki mówią, że w Niemczech jest dwa razy drożej.
W podobny sposób pan Wimmer uzasadnia, że w Polsce jest świetnie. Przyklaskują mu w tym Konrad Niklewicz z Waldemarem Kuczyńskim. Statystyka jest najważniejsza. Zwłaszcza unijna.
Pawełek trochę zasypiał. Narzekał, że nie zostali dzień dłużej. Bo i wcześniejszej nocy za bardzo nie przespał, bo oglądał Oscary. Nie porozmawialiśmy o „Idzie”, bo musiałem wrócić do domu, żeby przekazać światowej sławy artystce tytoń, który jakiś czas temu przywiozła dla niej Józka.
Przypomniało mi się, że obejrzałem rano konferencję prasową Jarosława Kaczyńskiego. Ze dwa razy naprawdę śmiesznie zażartował.
O, przypomniało mi się, że umówiłem się na test mercedesa Vito w wersji Towos. Znaczy w przypadku Vito raczej się to nie będzie nazywać Towos, tylko jakoś z angielska. Ale słowo Towos przypomina mi dzieciństwo.
Sprawność działu PR Mercedesa wciąż mnie zadziwia. I to jest zła informacja, bo powinienem się już przyzwyczaić.

3. Poseł Zalewski – wydawać by się mogło – rozsądny człowiek powiedział w TVP Info, że „chodzi o to, aby kandydat Andrej Duda upodobnił się do Komorowskiego po to, aby odebrać mu zwolenników”. Ciekawe jak by to miało być zrealizowane. Przez lobotomię?

Z kandydatem Dudą wywiad zamieściła gazeta.pl. Nieautoryzowany. Szkoda, że nieautoryzowany, bo gdyby kandydat Duda wywiad przed drukiem przeczytał, to mógłby poprawić dziennikarza piszącego, że Stary Sącz leży w Beskidzie Żywieckim. A tak jakieś dziecko przeczyta, utrwali sobie, dostanie w szkole niedostateczną ocenę i będzie mu przykro. Redaktorzy gazeta.pl (o ile tacy istnieją) powinni sprawdzać, co wypisują ich dziennikarze, bo to źle, kiedy dzieciom jest smutno.

Miałem przez chwilę ambicję, żeby wrzucać codziennie jakiś ciekawy fragment książki „Zwykły polski los”. Jest tak interesująca, że na razie trudno coś wybrać – a nie można chyba wrzucić całej w odcinkach. Dziś wpadł mi w oczy kawałek, w którym kolega bohatera kupił „autentyczny pistolet”, który później zmienia się w rewolwer. To musi być cud, bo przecież ktoś, kto tak jak bohater zna się na wojskowości wie, że pistolet i rewolwer to nie to samo.

W każdym razie się dowiedziałem, że gdyby nie młotek, którym ojciec kolegi, który kupił pistolet rozbił rewolwer to bohater by mógł zastrzelić na Obozowej milicjanta, a wtedy jego życie by się mogło inaczej potoczyć. I prezydentem mógłby być na przykład Radosław Sikorski. I to by dopiero była zła informacja.
A tak złą jest, że Monika Olejnik wystąpiła drugi raz w tych samych spodniach, a Męskie Blogerki Modowe zauważyły to ze sporym opóźnieniem.


poniedziałek, 6 października 2014

5 października 2014



1. Dzień rozczarowań. Najpierw Paweł Wimmer wrzucił link do dokumentu senatu o kosztach budowy autostrad. Wrzucił z komentarzem, że różne osoby plotą na ten temat, więc niech sobie może przeczytają.
Paweł Wimmer na Twitterze rozprawia się z PiS-owskim czarnowidztwem. Robi to po linii ekonomicznej, używając twardych liczb (a przynajmniej takie sprawia wrażenie).
Senacki dokument okazał się dokumentem z dupy.
Otóż pan Artur Dragan z Biura Analiz i Dokumentacji Kancelarii Senatu, w 2011, do tabelki nazwanej „Średni koszt budowy 1 km autostrady lub drogi głównej” wpisał koszty konkretnych inwestycji w różnych europejskich krajach wybudowanych około roku 2010. To porównał z oddaną w 2005 obwodnicą Gliwic. I wyszło mu, że autostrady w Polsce są bardzo tanie.
Napisałem o tym Wimmerowi, on się przez chwilę agresywnie bronił, na koniec jednak użył słowa „pomyłka”.
Myślałem wcześniej, że on tymi liczbami to na poważnie. A jednak okazał się hejterem w typie Waldemara Kuczyńskiego.

Później Piotruś Fiedler zaczął się nabijać na fejsie z pomnika księdza Skorupki.
Jestem się w stanie pogodzić z tym, że są ludzie nabijający się z pomników. Czy raczej – przyzwyczaiłem się do tego, że na świecie żyje mnóstwo głupków.
W tym jednak przypadku chodzi o coś więcej. Piotruś od pewnego czasu przyssany jest do Wojsk Specjalnych. Zaangażowany w lepiej lub gorzej wykonane, ale generalnie chwalebne projekty związane z rocznicą Powstania.
A skoro jednocześnie potrafi napisać, że idea oddania życia za Ojczyznę budzi jego odrazę, znaczy, że całe jego zaangażowanie wynika albo z chęci wyciągania publicznej kasy, albo napicia się z fajnymi facetami. Albo obu chęci naraz.
To smutne jest bardzo.
Może Piotruś powinien się zająć tym, z czego Warszawka zna go najlepiej – otwieraniem drzwi w jakiejś Utopii.

2. Mogę w końcu oglądać TV Republika. Oglądam więc. Program filmowy z Kłopotowskim całkiem niezły. Nie rozumiem tylko, dlaczego rzeczony zachwycał się rozmową Rachonia z Vegą.
Rachoń najpierw stwierdził, że reżyserzy filmów fabularnych muszą tak samo chronić źródła jak dziennikarze, później mu się pomyliła weryfikacja funkcjonariuszy SB z tzw. Listą Macierewicza.
Pamiętam te czasy. Pamiętam też, że kiedyś wszystkie telewizje wyglądały jak TV Republika, Stary już jestem. I to nie jest dobra informacja.

3. Odbyły się trzy konwencje wyborcze. Z telewizji się dowiedziałem, że premier Kopacz spotkała człowieka, który nie będzie głosował na PO, Jarosław Kaczyński pocałował jakiegoś pana w rękę, a Leszek Miller wypuścił czerwonego ducha.
Obawiam się, że bez 300polityki nic więcej bym nie wiedział.
A tak, się dowiedziałem, że Hanna Gronkiewicz-Waltz po raz trzeci obiecała budowę szpitala na Ursynowie.
Interesujące, czy gdy teraz wybory wygra, za cztery lata obieca ten szpital kolejny raz.

Mieszkańcy Warszawy są dziwni. I to nie jest dobra informacja.