Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nocne Wilki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nocne Wilki. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 28 kwietnia 2015

27 kwietnia 2015


1. Z całym szacunkiem dla pana Joachima – kiedy nie ma w Kawie na ławę posła Mastalerka czuję się nieusatysfakcjonowany. Jednak potyczki Mastalerek vs Nałęcz są dla mnie ciekawsze niż te Brudziński vs Wipler.
Nie dooglądałem programu do końca, bo musiałem wyjść do sklepu, żeby kupić coś na śniadanie. Kiedy wróciłem była już Loża prasowa. Redaktor Czarnecki wykazał się dużym zrozumieniem do ministra Grabarczyka. Ale właściwie skąd minister miał wiedzieć, że uzyskuje pozwolenie na broń nielegalnie? Jest co prawda prawnikiem, ale czy to znaczy, że przeczytał wszystkie przepisy świata?
Publicystę Wołka hejtują już chyba wszyscy. Kopanie leżących to sport podobnie popularny jak bieganie. Publicysta Wołek w pewnym momencie rozpoczął tyradę: Ale ja mam szerzej patrząc takie wrażenie, że to jest rzeczywiście pierwsza kampania, w której, tak naprawdę występuje jeden kandydat z prawdziwego zdarzenia, który mówi jakieś rzeczy, które mają głębszy sens… Wtedy wcięła mu się prowadząca red. Łaszcz: Mówi pan o Andrzeju Dudzie?
Publicysta zaczął na to protestować, ale i tak wszyscy wiedzą swoje.
Cóż, ja redaktora Wołka hejtowałem, kiedy jeszcze był prawicowcem. Pewne cechy nie zależą od poglądów politycznych. I to jest zła informacja.


2. Rozwalił mnie tweet radia RMF: „Straż graniczna i policja obserwują 2 rosyjskich motocyklistów, którzy zgłosili się do odprawy w Sławatyczach.” Pozostaje mieć nadzieje, że problemem 2 rosyjskich motocyklistów zajęła się nie cała polska Straż Graniczna. Że pozostawiono jakieś rezerwy na wypadek pojawienie się trzeciego.
Dalibóg, w dziwnym kraju żyjemy. I to jest zła informacja.

3. Udaliśmy się na samochodową wycieczkę po Warszawie i bliższych okolicach. Zwiedziliśmy Ursus, po którym parę dni wcześniej oprowadzał mnie bloger Rybitzky. Daleko nie jest – warto się wybrać. Miasteczko, któremu sens nadawała fabryka. Fabryki nie ma, domy stoją.
Byliśmy w Raszynie, Rybiu, Jaworowej, Dawidach i Pyrach. Z tego jeżdżenia nie zdążyliśmy do Lidla. Wylądowaliśmy więc w Centrum Handlowym Reduta. Z dziesięć lat temu bywałem tam raz w tygodniu. Teraz jakoś nie jest mi po drodze. Nie ma już sklepu z balonami. I to jest zła informacja. Bo gdybym chciał kupić balon dziwnego kształtu, to bym nie wiedział, gdzie takiego balonu szukać.

W Empiku zauważyłem, że magazyn „Champion” zrezygnował z idiotycznego pionowego logo. Cóż, ta – skądinąd rozsądna – decyzja nie wpłynie na moją decyzję zakupową.



poniedziałek, 27 kwietnia 2015

26 kwietnia 2015


1. Muszę sprostować kilka myśli z poprzedniego wpisu. Znaczy nie tyle sprostować, co objaśnić. Niestety, kiedy piszę o świcie to, co piszę nie jest tak jasne jakbym chciał, żeby było. I to jest zła informacja.
Po pierwsze: moja sympatia do posła Wiplera nie jest równoznaczna z akceptowaniem jego zachowań czy poglądów.
Po drugie: nie uważam, że działania rządu pani Kopacz w kwestii Nocnych Wilków są w stylu, co dyplomacji rządu PiS.
Uważam, że dyplomacja rządu PiS była opisywana przez media dużo gorzej, niż jej się należało. Jednocześnie – wydaje mi się, że ten opis idealnie pasuje do działań ministra Schetyny w sprawie Nocnych Wilków. Działań głośnych i nieskutecznych.

2. Pojechaliśmy do Łodzi na wernisaż wystawy zdjęć Roberta Laski. S80 na zimowych oponach jest zbyt głośne. Poza tym nie ma się czego czepiać. Łódź rozkopana bardziej niż Warszawa podczas budowy metra. Nawigacja niby widziała zamknięte ulice, ale jakoś się przy wyznaczaniu trasy specjalnie tym nie przejmowała. Błądziliśmy dość długo, spóźniliśmy się więc niemożebnie. Za to obejrzałem sobie miasto, które mimo krótkiej historii o wiele bardziej przypomina miasto niż Warszawa.
Kolega Laska prezentował zdjęcia, które zrobił swoim kolegom łódzkim pankowcom trzydzieści lat temu. Nie dość, że zrobił, to jeszcze wywołał i odbił. Znaczy – odbitki historyczne. Jak zauważyła Bożena – materiał na album.
Obejrzeliśmy i wróciliśmy do Warszawy. Na stacji benzynowej zaczepił mnie pan z pełnego trzynastolatek busa z Tomaszowa Lubelskiego, który od dwóch godzin jeździł po Łodzi nie mogąc trafić do hotelu przy Mickiewicza.
To bardzo interesujące, ale miasta rządzone przez polityków PO charakteryzują się rozkopaniem. Ciekawe z czego to wynika.
Przejeżdżając widzieliśmy coś, co łodzianie nazywają „Małpim Gajem”. Przypominającą stalowy las instalację, która chyba ma być przystankiem tramwajowym. Jak zauważył kolega Laska – przynajmniej złomiarze będą mieli pożytek.
Jeżeli kiedyś uda się te remonty zakończyć i równocześnie uruchomić szybki pociąg – Łódź będzie świetnym miejscem do mieszkania dla ludzi, którzy cierpią w Warszawie brak normalnej tkanki miejskiej. Na razie nie wygląda na to, żeby to kiedyś w realnym czasie mogło się wydarzyć. I to jest zła informacja.

3. W Beirucie wpadliśmy na dyrektora Zydla, który imprezował z rozkosznie pijanym znajomym prawnikiem. Znajomy prawnik z tych niepijących. Dlatego pijany był rozkosznie. Pijany prawnik miał znajomego chyba też prawnika, który w pewnym momencie zaordynował wódkę, którą zaczęli pić. Kiedy zaordynował, objawił się prezydent obywatel Jóźwiak. Zaczął pić domówił dla siebie. Od razu dostał w większej szklance. Nie wiem, czy kiedyś Warszawa pozbędzie się przyzwyczajeń rosyjskiego zaboru. Wypili. Prezydent obywatel Jóźwiak zamówił następną kolejkę. Przyniósł zdziwiony, że w obecnej sytuacji geopolitycznej piją Ruskij Standart.
Zasadniczo, to właściwie przyjemnie obserwować kampanię wyborczą prezydenta obywatela Jóźwiaka. Jak z pomocą swojego wiernego dyrektora Zydla poszerza potencjalny elektorat.
Na razie – o ile dobrze zrozumiałem, bo hałas był – podpisał zarządzenie przesuwające ciszę nocną o godzinę. Więc ogródki będą mogły dłużej działać.

Próbowałem wypić żytnie piwo z Konstancina (browar Konstancin z siedzibą w Kamionce). Nie było dobre. I to jest zła informacja.