Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Miasto noży. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Miasto noży. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 18 lutego 2021

17 lutego 2021


 1. Po długiej przerwie media znów coś o mnie napisały: „Mamy 8694 nowe i potwierdzone przypadki zakażenia…”.

Pojechałem do szpitala na test PCR. Ruchem zarządzał dość sprawnie żołnierz WOT-u. Wymaz pani zrobiła tylko z gardła. Nie mogę się doliczyć, który to był mój test. Siódmy? Ósmy? Wszystkie wcześniej były z nosa. Dwa były z nosa i gardła. Ciekaw jestem, czy jeżeli PCR też będzie pozytywny [wszystko na to wskazuje], to system policzy mnie drugi raz. 
Bożena pojechała do Warszawy. Istnieje szansa, że nie jest zarażona, a gdyby siedziała tu ze mną – trudno by nam się w domu było od siebie izolować. 

Skończyłem „Miasto noży”. I to jest zła informacja, bo mógłbym jeszcze trochę je czytać. 
Wczorajsze norymberskie tramwaje przypomniały mi, jak w 90 roku wracaliśmy z południa Francji z wymiany szkolnej. Startując – popiliśmy i pospaliśmy. Więc pierwszy tysiąc kilometrów udało się nam pokonać zadziwiająco szybko. Obudziłem się na przedmieściach Norymbergi. Niezbyt przytomny. No i minęliśmy tramwaj. Nr 4 [chyba]. Norymberski tramwaj, bo to była Norymberga. Pierwsza myśl, która mi przez głowę przeleciała – dojechaliśmy? Tak szybko? 
Dlaczego to piszę? Bo wiem kiedy w Krakowie pojawiły się te tramwaje. 

2. Przez cały dzień umartwiałem się oglądając „30 srebrników” HBO. Złe jak polski serial, tylko lepsze plenery. Właśnie idzie ostatni odcinek. Ksiądz strzela z dwóch pistoletów maszynowych do wielkiego czerwonego diabła. Pistoletów maszynowych Ingram. MAC-11, to podstawowa broń automatyczna w kiepskich filmach.  
Inżynier Ingram miał na imię Gordon. Nie jest to popularne imię w Polsce. Według PESEL-u mamy 77. Mojżeszów za to 89. Jesusów 115 plus dwóch Jesusów Juniorów. I dwóch Jesusów Marii [Mariów?]. Ale to wszystko nic, przy dwóch Leninach. 
Nazwiskami się nie wypada zajmować. I to jest zła informacja, bo ciekawostek tam bez liku. 

3. Złą informacją jest, że Kocio postanowił utrudnić mi życie. Pewnie z okazji dnia kota. Wyszedł i nie wraca. Nie mam serca go zostawić na mrozie i iść spać, a doktorzy mówią, że powinienem się wysypiać. 

środa, 17 lutego 2021

16 lutego 2021

 


Jeden pozytyw przebił dziś wszystkie negatywy. 

Więc wyjątkowo, poza tą jedną, będą dobre informacje.
1. Zalogowałem się do cyfrowego urzędu skarbowego (czy jak się to tam nazywa), zaakceptowałem PIT i zapłaciłem podatek. Później przeczytałem, że portal nie działa, nie da się zalogować i są błędy. Chyba to była informacja z DGP. Na pewno dobrze się klikała, a połowa narodu (aktywnej politycznie części) po raz kolejny ucieszyło się dowodem na to, że Państwo PiS nie działa. 

2. SANEPID działa. I jest pomocny. Wymyślono jak to zrobić, że mi zrobić test. SANEPID nie mógł mnie na test skierować, a nie miałem kontaktu z lekarzem POZ, który to powinien wystawić skierowanie. Trafiłem do Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej. I nie musiałem stać trzech godzin w kolejce na mrozie – po tym jak odstałem 40 minut, dowiedziałem się, że się mogę umówić telefonicznie. No i się umówiłem. 

3. W szpitalu spędziłem trzy godziny, bo czekaliśmy na wyniki krwi. Całkiem znośne wyniki. Przynajmniej zbliżyłem się do końca „Miasta noży” Wojtka Muchy. Znowu się pojawiła ulica Retoryki, norymberskie tramwaje, które jeździły po Krakowie od 1989 roku, w 1997 roku trudno nazywać „zwiezionymi niedawno”. Ale co tam. Ważne, że pojawia się postać barmana z Free Pubu. Wszystkich wtenczas znałem. Żaden mojej osobie do tej postaci nie pasuje. 

poniedziałek, 1 lutego 2021

1 lutego 2021


 

1. Musiałem wstać odpowiednio wcześnie, by kolega Kapla wsiadł do samolotu. Wstałem wcześniej niż było trzeba. Było jeszcze ciemno. I zimno. Człowiek się odzwyczaił od tego, że w zimie może być zimno. I to jest raczej zła informacja.
Zawsze, gdy wstanę [bądź się jeszcze nie położę] o takiej porze, dziwi mnie ruch. Ci wszyscy ludzie po ciemku idący do pracy. Coż, człowiek, który idzie na siódmą, teoretycznie kończy o piętnastej. Ja to raczej z tych, co szli na dziesiątą i kończyli po dwudziestej. 
W każdym razie ruch był jak na Marszałkowskiej. 
Rozpaliłem w piecach i wyprowadziłem chevroleta. W promieniach wschodzącego słońca pojechaliśmy do Babimostu. Znaczy do Nowego Kramska. Udało się dojechać na dwie minuty przed końcem odprawy. Czyli sukces. Na lotnisku stał airbus A320 Aeroflotu. Przywiózł drużynę CSKA Moskwa, by mogła przegrać z Zastalem Zielona Góra. 

2. Wróciłem do domu. Zjadłem drugie śniadanie i ruszyłem pod Włoszczowę, by wymienić w chevrolecie szybę. Poprzedni właściciel opowiadał, że parę lat temu oberwał kamieniem. No i szyba trochę pękła. Ale przez te nic się nie działo. Mnie wystarczyły dwa tygodnie, by pęknięcie z decymetrowego stało się metrowe. Poprzedni właściciel twierdził, że szyba kosztuje sześć stówek. Firma spod Włoszczowy sprzedawała szybę na Allegro za 350 zł. Kiedy zadzwoniłem – usłyszałem, że jest nieco porysowana. I kosztuje trzysta plus montaż. Pojechałem. Na miejscu cena spadła do 150. Plus montaż. 
Było bardzo miło. Ale i tak myślałem, że jajko zniosę, bo w poczekalni telewizor wypuszczał z siebie składanki: najpierw RMF Max, później radia ESKA. Przeżyłem. Z trudem. Czytałem „Miasto noży”. Krytycznie czytałem. Jak autobus mógł spod motelu Krak pod Jubilat jechać niecały kwadrans? W każdym razie proces wymiany szyby trwał ponad cztery godziny. I to jest zła informacja, bo razem z dojazdem w obie strony wyszła prawie dniówka. 
Z ciekawostek: okazało się, że chevrolet miał jeszcze w Stanach wymienioną szybę. Dość byle jak wymienioną. 
Wyjeżdżając usłyszałem: że nie mogę przekraczać 70 km/godz., zwalniać na dziurach, otwierać okien i myć auta. I że mam odlepić taśmy, bo zostaną. Jechałem więc powoli kontemplując zimowy krajobraz. Ta część lubuskiego jest może trochę zbyt płaska, za to bogata w interesującą architekturę. 


3. Udało mi się szybę dowieźć w całości. Podjechaliśmy do Świebodzina po audi. Pan Gazownik był zamknięty. Zadzwoniłem. Powiedział, że do 16. Ja, że na budynku napisane, że do 17. On, żeby do słowa pisanego podchodzić z rezerwą. Ale przyjechał. Mamy teraz leszy reduktor. Teraz pora na przewód od zbiornika. I zbiornik, bo już zaczyna mu tykać zegar. Ale najpierw trzeba zrobić problem z silnikiem, bo nierówno pracuje. Pan Gazownik pasjonat. I instalacji gazowych i audi A8. Miał. Rozbił. Nic mu się nie stało. Z auta został silnik. Leży w warsztacie pod ścianą. Pan Gazownik tłumaczył, że jeżeli coś poszło, to w głowicach, bo pierścienie mocne. Więc pewnie trzeba będzie zrobić porządek z głowicami. I to jest zła informacja. Dwie głowice, osiem cylindrów, pięć zaworów na cylinder…

Udało się wstawić do stołówki i chevroleta i audi. Wydawało się, że będzie trudno, bo małe nie są. No i teraz w chevrolecie tężeje klej, w audi ładuje się akumulator, bo pan Gazownik zostawił w środku światło na weekend i się biedak rozładował. 


niedziela, 10 stycznia 2021

9 stycznia 2021

 


1. Śniło mi się, że czekam w kolejce do wojskowego dentysty. Jednostka była gdzieś przy Wołoskiej. Czekam razem z grupą żołnierzy i widzę, że są przerażeni. Zza drzwi słychać pisk wiertarki. Zęby mnie bolą ale coraz bardziej nie chcę tam być. Przerażenie żołnierzy powoli przechodzi na mnie. Z tego strachu tak mi ciśnienie skoczyło, że aż się obudziłem. Rano. A umówiliśmy się, że będziemy świętować sobotę przez spanie do południa. 
Muszę przyznać, że to w związku z dentystą zacząłem sobie uświadamiać własną śmiertelność. Lat temu ponad dwadzieścia usłyszałem, że człowiek nie powinien żyć dłużej niż lat czterdzieści. Tak został zaplanowany. Gdyby było inaczej – zmieniałby zęby więcej razy. Tak jak robią to gatunki planowane długowieczniej. 
Dziś ludzkość dysponuje techniką, która rozwiązuje ten problem. Niestety nie jest ona tania. Można sobie zaordynować nowy garnitur zębów, zapłacić za to kilkuletnie zarobki i zaraz po wyjściu z kliniki dostać w łeb źle umocowaną dachówką. I jedyny pożytek z tego może być taki, że o ile człowieka nie skremują – za tysiące lat jakiś archeolog stwierdzi, że ludzkość w XXI wieku potrafiła implantować sztuczne zęby. Z drugiej strony można później z nowymi zębami przeżyć pół wieku. Problemy pierwszego świata są czasem bardzo dotkliwe. I to jest zła informacja. 

2. Pan Kocio jest chory. Nie leży w łóżeczku. Kucał czterema nogami na kanapie. Kiedy wstałem, zupełnie się tym nie zainteresował. Otworzył niechętnie oko, gdy metr od niego, mocno hałaśliwym odkurzaczem czyściłem kominek. 
Bożena wywarła presję. Pojechaliśmy do Świebodzina do weterynarza. Przyjął nas świetnie mówiący po polsku Ukrainiec. Kocio ma gorączkę. Coś słychać w oskrzelach. Do tego oszczędza tylną lewą nogę. Dostał antybiotyk i niesterydowy przeciwzapalny. Doktor-Ukrainiec-Weterynarz zwracał się do Kocia per dziecko. Na koniec wyraził ubolewanie, że nie będziemy mogli go wieczorem wypuszczać. No i zaprosił w niedzielę na zastrzyk. Do Sulechowa. Na dziesiątą. I to jest zła informacja, bo miałem ambicję w końcu przestać oglądać niedzielną publicystykę z własnej nieprzymuszonej woli. A tak nie obejrzę, bo nie będę mógł. 
Zastrzyk pomógł. Kiedy wybiła jedenasta, Kocio bardzo chciał wyjść. 


3. Jedynym skutkiem obejrzenia „Greenland” jest utwierdzenie mnie w chęci budowy schronu. Postanowiłem dwa razy do roku grać w Eurojackpot. Kiedy wygram – obstaluję schron, że ho ho.

W końcu zaczęliśmy oglądać czwartą serię „The Crown”. Gillian Anderson mówi jako Margaret Thatcher z identyczną manierą, jak pani ambasador Anders. Ciekawe, czy to pani Anders stara się mówić jak pani Thatcher, czy to panienki z pewnej klasy mówiły w ten sposób. 

W końcu zacząłem czytać „Miasto noży” Wojtka Muchy. Dostałem już dawno temu książkę z dedykacją, Niestety ktoś ją sobie pożyczył i najwyraźniej analizuje literka po literce. Kupiłem więc e-booka. 
Wojtek ma pewne miejsce w mojej wonder-redakcji, która pewnie już nie powstanie, bo żadnego wydawcy by na nią nie było dziś stać.
Książka dobra, widać ile autor włożył energii w odtworzenie rzeczywistości sprzed ćwierćwiecza. Złą informacją jest to, że bardzo nie dał rady tej książki redaktor. Choć w tym zdaniu zauważą to krakowianie. Ci z Krakowa, nie z podkrakowskich osiedli: „Dzielnicowym totemem, widocznym znakiem władzy Pasów była akacja, rosnąca na rogu ulic Retoryki i Smoleńsk.”