piątek, 7 stycznia 2022

6 stycznia 2022


1. Pierwszy słoneczny dzień w tym roku. I pierwszy z mrozem. Koty spały w domu. Kiedy wstały, zażądały jedzenia. Po kolei wstawały. Po kolei żądały. Koty zaczęły ostatnio bardzo dużo jeść. I to jest zła informacja, bo może to znaczyć, że szykują się na atak zimy. 

2. Naprawiłem spłuczkę. Taką w ścianie. Znaczy, nie do końca naprawiłem. Raczej uruchomiłem. Trzeba nie mieć mózgu, żeby w łazience, która ma więcej niż metr kwadratowy montować wiszący na ścianie kibel, zamiast kompaktu. Poważna naprawa wymaga rozbijania ściany. A w kompakcie wszystko jest na wierzchu. Teoretycznie wszystko powinno się dać przez otwór inspekcyjny wymienić. Niestety nasza spłuczka jest produktem jakiejś firmy krzak i nie mogę znaleźć części zamiennych. I to jest zła informacja. 

3. Słucham w Audiotece „www.1939.com.pl” Marcina Ciszewskiego. Wzięło mnie po „Invictusie”, który był naprawdę niezły. Niestety autorowi w pewny momencie przestało się chcieć pisać. I skończył właściwie w pół zdania. A historia miała potencjał, by ją jeszcze pociągnąć. Ciszewski to taki trochę Clancy. Pamiętam, jak parze urzędników Departamentu Stanu się przyznałem, że lubię Clancy'ego. Postanowili po tym ochłodzić stosunki. Cóż, głosowali na Hillary.  
„www.1939.com.pl” jest gorsza niż „Invictus”. Ale też wciąga. Jak się porówna sprzęt Wojska Polskiego z 2007 roku z dzisiejszym, widać że nie lata nic lepszego niż Mi-24 wciąż nie ma, inne rzeczy się jednak pozmieniały. Jedna rzecz się nie zmieniła. Od wejścia do NATO nieprzyjaciela na mapach oznacza się na czerwono. W książce jest odwrotnie. I to jest zła informacja. 

Obejrzeliśmy na TVN Fabuła „Sicario 2”. Jest taki kanał. Jakże ja lubię takie filmy. 


 

czwartek, 6 stycznia 2022

5 stycznia 2022


1. Kocio noc spędził w terenie. Rano czekał, zmokły jak kura, pod drzwiami. Wszedł, coś zjadł i wbił się do łóżka. Jak się wbijał, obudził małego kota, który – obudzony – postanowił nie dać już nikomu spać. I to jest zła informacja. Bo, o ile on mógł zacząć spać w dowolnej chwili, to my już nie. 

2. Znów był klęknął akumulator. A stał wszakże niezbyt długo. Udało mi się Lawinę odpalić, za pomocą drugiego akumulatora i prostownika z Lidla. Pojechaliśmy do Szumiącej kupić znaleziony na OLX rozkładany fotel. Sprzedawali bardzo mili ludzie. Fotel potrzebny był, by położyć na nim Stasia, który ma przyjechać z rodzicami w piątek. Piszę: ma przyjechać, bo w związku z najazdem Omikrona na Warszawę niczego nie można być pewnym. I to jest zła informacja. 

3. Przeżyłem wielogodzinną konferencję na teamsach. Jest to pewien sukces. Złą informacją jest ile mnie kosztowało zdrowia w niej uczestnictwo. 


 

środa, 5 stycznia 2022

4 stycznia 2022

 


1. Mały kot pozbawił mnie literki „g” na macbooku. W perfidny sposób. Wyrwany klawisz łatwo się zakłada na nowo. Kot drapnął ten sylikonowy dzyndzel, więc klawisz nie ma na co naciskać.
Klawiaturę zamówiłem. Nie kosztuje. Ale jak już będę rozkręcał, to może bym tak wymienił baterię? Niby jest ok. Ale zaliczyła już 944 cykle. Do tego zrobiło mi się przebarwienie na ekranie. Nie przeszkadza mi w pracy.
Bateria 160 złotych. Matryca droższa. Zła informacją jest, że do wymiany klawiatury trzeba wyjąc wszystkie bebechy. I odkręcić zylion śrubek.

2. Wtorek, dzień zebrań. W sumie siedmiu. Ech, gdybym miał taką podzielność uwagi, jak kiedyś, to bym może mógł coś konkretnego zrobić. Nie mam. I to jest zła informacja.

3. Zreformowałem piecyk, którym ogrzewam mój gabinet. Zmniejszyłem palenisko poprzez nawpychanie szamotowych płytek. Namówił mnie na youtubie jakiś amerykański pan. Tłumaczył, że mniejsze palenisko łatwiej rozgrzać, a im cieplejsze, tym sprawniej się pali. Pan ten zbudował też specjalną instalację do odzysku ciepła z komina. Ale to, na razie, przekracza moje możliwości. 
Na razie piecyk działa wyraźnie lepiej. Dłużej się zdecydowanie pali. Muszę przetestować jeszcze jeden wynalazek. Stojący na piecu garnek z woskiem. Ponoć lepiej magazynuje ciepło niż woda. Garnek mam. Nie wiem tylko skąd wziąć parę kilo wosku. I to jest zła informacja. 

Obejrzeliśmy na Netfliksie odcinek „Stay close”. Nie polecam. Netflix kupił chyba hurtem całą twórczość Harlama Cobena. I ekranizuje. A, że wszystkie są na jedno kopyto, to i ekranizacje nie są za bardzo. 
Choć jeden żart był niezły. Kamera monitoringu łapie zaginionego młodzieńca w Imprezie. Policjant się zastanawia skąd u dwudziestolatka takie auto. –Przedwczesny kryzys wieku średniego – odpowiada detektyw. 

Obejrzeliśmy potem „Death to 2021”. Lepsze chyba niż „Death to 2020”. Chyba, bo poprzedniego, chyba nie pamiętam.


wtorek, 4 stycznia 2022

3 stycznia 2022


1. I po Świętach. Choć ponoć trwają do Trzech Króli. Nowy taryfikator mandatów zwiększył czas podróży w Polsce o około 30%. I jest to zła informacja, bo – statystycznie – im się dłużej jedzie, tym większe jest prawdopodobieństwo, że się stanie uczestnikiem wypadku. 

2. Do Zielonej dojechałem w zwykłym czasie. Masa i konstrukcja Lawiny statystycznie zmniejsza szanse na to, bym w wypadku ucierpiał, więc nie muszę minimalizować prawdopodobieństwa przez minimalizowanie czasu podróży. 
W Ratuszu prezydent Zielonej Góry z burmistrzem Sulechowa i parlamentarzystami PiS-u (dwoma) ogłaszali budowę zachodniej obwodnicy, która na mapie, jest właściwie północną. Jestem osobiście zainteresowany powstaniem tej drogi, gdyż będę miał bliżej. Wychodząc z Ratusza wpadliśmy na pikietę w sprawie jakiejś reformy profesora Czarnka. Pikietę zorganizował senator (niezależny) Tyszkiewicz (Wadim). Gdy tylko senator (niezależny) Tyszkiewicz (Wadim) zobaczył Mojego Nowego Szefa, zaczął się na niego wydzierać w sposób, który przed sądem trudno nazwać dopuszczalną społecznie krytyką. 
Dawno, dawno temu, tzw. Muzealnicy, czyli dyrektor Ołdakowski, ze swoim habilitowanym zastępcą, wyjaśnili mi, że mało jest tak władnych funkcji, jak prezydent miasta. Opowiadali to na przykładzie prezydenta Warszawy. Z jednej strony wielki budżet, z drugiej realna możliwość zarządzania konkretnymi działaniami. Prezydent Polski, czy Premier, nie są w stanie łatwo doprowadzić do tego, żeby ktoś dziurę w drodze załatał. Drzewo posadził. Albo ściął. Prezydent miasta, człowieka z piłą ma w zasięgu ręki. 
Senator (niezależny) Tyszkiewicz (Wadim) przez lata był prezydentem Nowej Soli. Dość niezależnym. Przyzwyczaił się do tego, że: po pierwsze – ma realną władzę, po drugie – wszyscy są zainteresowani tym, co ma do powiedzenia. Został senatorem. Spędziłem w Senacie, w sumie, z siedem godzin. Gdybym miał tam siedzieć dłużej, chyba bym się zabił własną pięścią. Strasznie dużo pada tam słów. Całkowicie pozbawionych znaczenia, gdyż – z jednej strony – od razu wiadomo, jaki będzie wynik głosowania, z drugiej – nikt tego nie ogląda. Sejm zwykle ogląda mało kto, Senatu – nikt. A na pewno nikt normalny. Senatorowie różnie sobie radzą. Muszę kiedyś zapytać Adama Bielana, w co grał na telefonie, kiedy prowadził obrady. Że grał – łatwo było poznać po kciukach. 
Senator (niezależny) Tyszkiewicz (Wadim), po latach wypełnionych realnym zarządzaniem, trafił do tego strasznego miejsca. I odleciał. Co widać, po jego mediach społecznościowych. I to jest zła informacja, bo niezależnie od tego, czy się z nim człowiek politycznie zgadzał, czy nie – jakimś prezydentem miasta był. A teraz jest żadnym senatorem. I spełnia się hejtując w Internecie. Znaczy chyba się nie spełnia, skoro musi to też robić wydzierając się na ulicy. 

3. Poszedłem znowu do TK Maxx. Zgodnie z sugestią posła Sonika, kupiłem mydło. Francuskie. Bardzo ładne. I nietanie. Byłem też w Bagietce. Gdzie nie było sernika. I to jest zła informacja. Ponoć założono, że zbyt mało czasu od świąt upłynęło, żeby ktoś chciał kupić ciasto. Wracając minąłem na deptaku Najsłynniejszego Lubuszanina. Który jest na dobrej drodze, by stracić ten tytuł. Pojawiają się kolejne nazwiska ludzi, którzy pełniąc funkcje w wojewódzkim samorządzie, przyjmowali rozdawane przez ten samorząd środki. 



 

poniedziałek, 3 stycznia 2022

2 stycznia 2022


1. W 2021 roku, panele narobiły 9,072 MWh energii elektrycznej. Przydałoby się dołożyć trochę paneli. Złą informacją jest, że trudno zrozumieć czy w związku z nowymi przepisami da się to zrobić tak, by nie stracić obecnego sposobu rozliczania. 

2. Kocio – nie dość, że spędził noc w domu – spędził w domu cały dzień. I – jak na razie – nie widać, żeby się gdzieś wybierał. Śpi. Ja mam podobnie. Z różnicą taką, że sobie nie mogłem pozwolić na to, by przespać cały dzień. Generalnie jednak nic specjalnego się nie wydarzyło, więc nie mam o czym pisać. I to jednak jest zła informacja. 

3. Chciałem przestawić Lawinę. Okazało się, że akumulator nie stanął na wysokości zadania i się rozładował. Postał chwilę, wcześniej się ślizgał pasek. Zimno było. 
Od lat zwalczam wdrukowany mi za komuny, opór wobec kupowania akumulatorów. Złą informacją jest, że zwalczam niezbyt skutecznie. Doświadczenie z Garbusem, którego rodzie stawiali tak, żeby łatwo było pchać z górki, a przy większych mrozach akumulator był wynoszony na ósme piętro i przez noc ładowany. Tyle, że w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych nie dało się iść do sklepu, by kupić akumulator. Teraz można. Co prawda, Lawina powinna mieć akumulator w amerykańskim rozmiarze, którego w byle sklepie się nie dostanie. Ale zawsze można kupić taki, jak jest teraz. Mniejszy. Co pewnie kiedyś zrobię. 


Il buono, il brutto, il cattivo”. Ciekawe, czy Morricone widział „Prawo i pięść”. A bardziej nawet: czy słyszał muzykę. 

 

niedziela, 2 stycznia 2022

1 stycznia 2022


1. Rok rozpoczęliśmy od wspólnego z sąsiadami oglądania palby. Mam wrażenie, że z roku, na rok, jest coraz skromniej. Przewiduję, że w całkiem realnym czasie ognie sztuczne znikną. Będzie się dzieciom pokazywać w telefonach, jak kiedyś wyglądały.
Posiedzieliśmy z sąsiadami do jakiejś trzeciej, wróciliśmy do domu, zaczęliśmy oglądać jakiś film o dinozaurach, ale nie był jakoś interesujący. W międzyczasie wrócił Kocio. Zła informacją jest, że muszę przyznać, iż nie pamiętam procesu spać pójścia. 

2. Obudziło mnie o ósmej. Ale udał mi się przekonać do tego, by spać do południa. Jestem chyba stworzony do tego, by spać do południa. Złą informacją jest, że tak sobie poukładałem życie, że jakoś mi to ostatnio nie wychodzi. 

3. Popołudnie przed telewizorem. Najpierw na Prime film o żołnierzu piechoty morskiej, który zwariował. „Encounter”. Można obejrzeć. Później „Tides”. Ten przespałem. Jakieś popłuczyny po „Waterworld” i „Mad Max”. Potem dwa odcinki, na Netfliksie, koreańskiego serialu o stacji księżycowej. Śmiesznie udają chodzenie przy księżycowym przyciąganiu. 
No i na koniec „Dune”. Nie zdążyliśmy niestety do kina. I to jest zła informacja, bo na dużym ekranie jeszcze bardziej by było widowiskowo. 

Koty zrzuciły butelkę z ajerkoniakiem. Rozbiła się. Może nie w drobny mak, ale się rozlało. Zacząłem sprzątać, a Rudzia z Dr zaczęły zlizywać. Pijaczki. 



 

piątek, 31 grudnia 2021

31 grudnia 2021


1. Spałem do południa. Czyli dwie codzienne ostatnio dawki snu. Nic dziwnego, że się obudziłem nieco skołowany. O świcie próbował mnie obudzić kotek. Postanowił zapolować na prawy paluch. Znudził się jednak na tyle szybko, że budził mnie nieskutecznie. 

Pełen werwy zabrałem się za wymianę paska. Wielorowkowego. Niby proste, a bez youtubowej instrukcji bym sobie nie dał rady. Znaczy, pewnie bym sobie w końcu radę dał, ale to w końcu trwało by zdecydowanie zbyt długo. Przy okazji dowiedziałem się, o co chodzi z tym krótszym paskiem. Dwa już mam takie. Otóż kompresor klimatyzacji napędzany jest osobno. Było to oczywiście w opisie, ale jakś nie zwracałem na to uwagi. I to jest zła informacja, gdyż bycie uważnym przy kupowaniu części samochodowych jest wskazana. 

2. W paczkomacie czekały gumy stabilizatora. W Lidlu do czterech piw dodawali kolejne cztery. Zalałem Lawinę po korek. W Nowy Rok lepiej wjeżdżać z pełnym bakiem. Przed zmrokiem naprawiłem kabel łączący dekoder z anteną. Inaczej nieoglądanie Sylwestra Marzeń by się nie liczyło. 
Szybę w piecyku, którym ogrzewam mój gabinet pokrył rysunek sadzą przypominający roentgen płuc. 
Zaczęło lać. Kocio długo się nie mógł zdecydować, w końcu poszedł. I to jest zła informacja, bo nie wiadomo jak zniesie noworoczną palbę. 

3. Rok od reaktywacji Negatywów. Można by coś podsumować. 
Po pierwsze liczyłem na to, że się rozpiszę, w końcu wrócę do sprawności z 2015 roku. Nie wyszło. I to jest zła informacja.
Po drugie, zanim dotarło do mnie, że już nie pracuję w centralnej administracji, zachorowałem. Więc niezbyt dotkliwie przeszedłem spadek adrenaliny.

Po trzecie, jak bym ciężko nie chorował – przeżyłem. 
Po czwarte, dość szybko się po chorobie zebrałem. Nie jak przed chorobą, ale chyba się trzeba z tym pogodzić.
Po piąte, znalazła mnie praca. Gdyby mi ktoś wcześniej powiedział, że będę pracował w dzienniku, to bym nie uwierzył. 
Po szóste, nie pamiętam kiedy tak pracowałem. Ale to jest dłuższa historia.
A, no i jeszcze zostałem felietonistą. W szacownym krakowskim tytule. Największym sukcesem w tej działalności jest przemycenie na łamy słowa pierdoli. Nie jestem pewien, czy byłem pierwszy. Ale na razie się tym szczycę. 
Takich również przyjemności w 2022 roku Państwu życzę.