Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Agata Kondzińska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Agata Kondzińska. Pokaż wszystkie posty

środa, 27 stycznia 2016

25 stycznia 2016


1. Chyba się wyspałem. Zjadłem śniadania i się spakowałem. Rękawiczki w żaden czarodziejski sposób się nie znalazły. I to jest zła informacja, bo mróz może jeszcze wrócić, a iPhone mimo iż się grzeje nie robi tego wystarczająco.

2. Wsiedliśmy do pojazdów, kolumna ruszyła. Dzięki uprzejmości nie powiem kogo jechałem na tylnym siedzeniu A8. Wentylowane siedzenie doprowadziło mnie do wzruszenia. Poprzednim razem A8 na tylnym siedzeniu jechałem z półtora roku temu nad morze, na prezentację A6.

Na prezentacjach Audi przed hotelem zawsze stoi nazwa modelu z wielkich styropianowych liter. Przez jakiś czas funkcjonował zwyczaj przestawiania tych liter. Najlepiej, by układały się w jakiś inny logiczny napis. Wtedy z Audi A6 udało się ułożyć 6 dni AA. Znaczy nie tyle fizycznie, bo co przestawiono literki, zaraz pojawiali się ochroniarze i poprawiali. 6 dni AA powstało w Photoshopie. Obawiam się, że od czasu, kiedy przestałem jeździć na prezentacje Audi, zwyczaj przestawiania literek umarł. I to jest zła informacja. Znaczy chyba jest, bo nie mam pewności.

Wysłałem zdjęcia pani, która wieczorem czekała na pana Prezydenta pod hotelem, by zrobić sobie z nim rodzinne zdjęcie. Kiedy przyszło co do czego okazało się, że pamięć telefonu jest przepełniona i nic z tego nie będzie. Pan Prezydent w łaskawości swojej sugerował, by pani usunęła zdjęć kilka. Niestety nerwy to uniemożliwiły. Zrobiłem więc zdjęcie swoim i dałem pani wizytówkę obiecując, że jej je wyślę. Pani od rana zaczęła mnie bombardować telefonami, SMS-ami, mejlami. Pisząc, że to jej córka na zdjęcie czeka. Chytrze – dziecku nikt nie odmówi. Złą informacją jest, że stosując ten manewr wyraziła swoje ograniczone do mnie zaufanie. A je przecież i tak bym jej to zdjęcie wysłał.

3. Wieczorem w Pałacu pan Prezydent spotkał się z dziennikarzami. Przez dwa dni wbrew temu, co komunikowała Kancelaria tłumaczyłem dzwoniącym z pretensjami o to, że nie są zaproszeni – że to nie jest żaden Tweetup, tylko spotkanie z aktywnymi na Twitterze dziennikarzami. Tłumaczyłem i tłumaczyłem. Impreza się zaczęła, przyszedł pan Prezydent i powitał wszystkich na Tweetupie. Jak żyć?
Jak bum, cyk, cyk, będzie w Pałacu prawdziwy Tweetup. Kiedy się zrobi ciepło.

Impreza bardzo interesująca. Bohaterem początku wieczoru był starszy analityk Szacki. A właściwie jego tweet ze przedwyborczego Tweetupu w Trzeciej Wazie, w którym starszy analityk Szacki stwierdził, że bliżej Pałacu Prezydenckiego Andrzej Duda to raczej nie będzie.
Kancelaria abonuje serwis Polityki Insight. Każdy znajdzie tam coś dla siebie: poważne analizy dotyczące bezpieczeństwa i dostarczające rozrywki analizy polityczne. Dobrze wydane pieniądze.

Druh Podsekretarz założył się z redaktor Kondzińską o butelkę wina. Redaktor Kondzińska twierdziła, że kiedy przewodniczący Tusk wróci do Polski, to odzyska władzę. Druh Podsekretarz – wręcz przeciwnie.
Druh Podsekretarz to jednak człowiek o gołębim sercu – mógł się założyć w tej sprawie o 40 skrzynek wódki. Proszę nie mówić nikomu, że redaktor Kondzińska z redaktor Grochal były w Pałacu. Jeżeli ktoś się o tym w Gazecie dowie – mogą mieć kłopoty.
Pan Prezydent przez parę godzin odpowiadał na pytania o Trybunał. Efekt był taki, że jedna z reporterek telewizji, która w żadnym wypadku nie jest publiczna powiedziała, że jeżeli ktoś przy niej powie, że Prezydent w sprawie TK łamie Konstytucję, to go zabije śmiechem.
Mam nadzieję to zobaczyć. Złą informacją jest, że raczej nie będzie to zabicie na śmierć.





niedziela, 10 stycznia 2016

8 stycznia 2016


1. No i znowu obudził mnie kurier. Inny. I o wiele rozsądniejszej porze.
Poszedem do Kanclearii. Wbiłem się na zebranie Dudapomocy. Jednym z plusów mojej pracy jest możliwość rozmawiania co czas jakiś z panią Zofią Romaszewską. Trochę ponad rok temu, razem z jej córką nadawaliśmy z procesu Pawlickiego i Gzela.
Pawlicki został szefem jedynki. O awansie Gzela nie słyszałem. Fotoreporterom zawsze wiatr w oczy. I to jest zła informacja.

Tamte rozprawy to było ważne doświadczenie.
[Jeżeli ktoś nie pamięta o co chodziło:
http://www.3neg.pl/2014/11/22-listopada-2014.html
http://www.3neg.pl/2014/12/6-grudnia-2014.html]

Dzisiejsza „wolność słowa” „Gazety” w zestawieniu z redaktorem Stasińskim, który wtedy się oburzał, że zarzuty wobec oskarżonych są tak niskie – wygląda wręcz komicznie.


2. Spadł śnieg. Kierowca nie powiem czyjego samochodu próbował na dziedzińcu zrobić efektownego bączka. Wyszło tak sobie – systemy w audi powstały po to, by takie rzeczy utrudniać. Kierowca nie był na tyle zdeterminowany, by je próbować oszukać, bądź po prostu wyłączyć.

Tym razem zima jakoś drogowców nie zaskoczyła. W ogóle dziwny piątek. Drogę do Kancelarii Prezes Rady Ministrów udało się pokonać w zadziwiająco jak na tę porę i opady atmosferyczne krótkim czasie.

Cyfrowy Szogun zorganizował Tweetup. W kampanii nadaliśmy temu słowu nowe znaczenie. Dziś mam wrażenie, że jakoś wracamy do korzeni.
KPRM nazywany przez oldskulowców – jak kierowca, który mnie wiózł – URM-em jest duży. I wciąż przesiąknięty duchem XX-wieku. Płaskorzeźby, kolory, boazerie, meble – wszystko jest trochę brzydkie.

Spotkałem dużo znajomych. I to było miłe. Część świeżo wbitą w garnitury. Co było zabawne. Mogłem się wewnętrznie ponabijać tak jak oni się ze mnie nabijali w lipcu czy sierpniu.

Cyfrowemu Szogunowi udało się zorganizować imprezę, na której atmosfera zupełnie nie przystawała do nastroju, który sączy się z telewizorów. Hitem był oczywiście Minister Obrony Narodowej otoczony wianuszkiem dziewcząt uroczo się z nim fotografujących. Spotkałem redaktora Sitę. Poprzednim razem, kiedy się widzieliśmy – kierował fundacją mającą ambicję tłumaczenia gimnazjalistom jak manipulują media. Pomysł słuszny. Chciał mnie zaprosić 11 listopada do TokFM. Wymówiłem się pracą.
Postałem chwilę przy ociekającej moralną wyższością red. Kondzińskiej. Przez chwilę, bo czuła się niekomfortowo, kiedy ktoś chciał nam zrobić zdjęcie.

Zdjęcia okazały się później jakimś poważnym problemem dla części publicystów nieobecnych na spotkaniu. No bo skoro jest wojna – nie wolno rozmawiać z wrogiem. A tym bardziej się fotografować. W każdym razie – jestem gotów red. Kondzińskiej dać świadectwo moralności. Mianowicie – patrzyła na wszystkich z wyższością i robiła zgryźliwe uwagi.

Na koniec było zwiedzanie. Miałem straszną ochotę z sali, w której obraduje Rada Ministrów zwinąć jedną ze stojących na stole wizytówek, niestety red. Hytrek-Prosiecka postanowiła mnie wtedy peryskopować. A żeby zwijać live – to aż takim dżygitem nie jestem. Więc pamiątki nie mam. I to jest zła informacja.

3. Cyfrowy Szogun ma gabinet po ministrze Kamińskim. Próbowałem szukać tam jakichś po poprzedniku zapasów, ale nic nie zostało. I to jest zła informacja.



piątek, 17 lipca 2015

16 lipca 2015


1. Spałem słabo, choć łóżko było zadziwiająco wygodne. Dzień – jak to w szpitalu – zaczął się o szóstej rano. Pobrano mi krew, zrobiono zdjęcie klatki, próby uczuleniowe, wbito wenflon, w mięsień zastrzyk, w żyłę zastrzyk, dwie kroplówki. Uwielbiam być zaopiekowany.
Zostało mu to po dwóch doświadczeniach z dzieciństwa. Po tym, kiedy się obudziłem na intensywnej po zatruciu tlenkiem węgla. Swoją drogą na pomysł żeby jedenaście piecyków gazowych (nazywanych naonczas junkersami) podłączyć do jednego przewodu kominowego to chyba tylko za późnego Gierka można było wpaść. No i drugie, czyli kiedy dwa szpitale nie mogły zdecydować, czy mam żółtaczkę niepotwierdzoną czy niewykluczoną i miotały mną jak piłeczką w tym dziwnym tenisie bez siatki dla biznesmenów. Chyba na s. Nie, nie scrable.
Jeździłem od izby przyjęć do izby przyjęć i robiło się mnie coraz mniej. Squasch, mówiłem, że na s.
Kiedy w końcu postanowiono, że jeżeli żółtaczka jest niepotwierdzona i mnie z niej zaczną leczyć, to jeżeli się przy okazji nią zarażę, to mnie przecież wyleczą. To było tak dawno, że jeszcze nie było wenflonów. W dugim tygodniu chciano mnie kłuć w stopy. Wyglądało to nieźle, ale na narkomana wyglądałem zbyt młodo. Po tym doświadczeniu kroplówki mi się dobrze kojarzą. Wtedy leżałem u dr Anki, przemianowanej później na Jana Pawła II. No i były karaluchy. Tłukliśmy codziennie przed snem 100. Taki czyn społeczny.
Teraz są wenflony i nie ma karaluchów. Jest też wifi. Bardzo mi się tu podoba. I to jest zła informacja.

2. Pani poseł Witek udzieliła wywiadu red. Kondzińskiej. Do obu pań mam słabość. Pani Poseł mówi piękną polszczyzną. Pani Redaktor wzięła udział w kampanii. Stanęła za Dudą w miejscu Kaczyńskiego.
Pani Poseł opowiedziała o bibliotecznym zbiorze zastrzeżonym, że były tam przedwojenne gazety i że stamtąd się dowiedziała o pakcie Ribbentrop–Mołotow i o Katyniu. Co trzeba mieć w głowie, żeby nie zrozumieć, że teksty o Katyniu i pakcie były w zbiorze zastrzeżonym? Nie wiem, ale chyba nie chcę trepanować czołowego reportera RMF-u.
Nawet mi smakował obiad. I to jest chyba zła informacja, bo normalnie wszyscy narzekają na szpitalną kuchnię.

3. Korzystając z okazji zacząłem czytać przywiezionego mi wcześniej przez red. Pertyńskiego szpanerskim lexusem – tak, ten samochód jest szpanerski – płk. Górnickiego. „Teraz można”.
Wspomnienia z czasów, kiedy był doradcą generała Jaruzelskiego.
Czytam i chylę czoła. Pan Pułkownik manipuluje czytelnikiem w naprawdę wybitny sposób. Pół roku temu nie widziałbym tego tak jak dziś dokładnie. I to jest zła informacja.