Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Grazia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Grazia. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 25 grudnia 2014

24 grudnia 2014


1. Mieliśmy wstać o świcie i ruszać. Obudziło mnie po dziewiątej, ale zanim się zebraliśmy zrobiło się południe. Pakowanie samochodu w ulewie nie należy do specjalnie przyjemnych. 
Bożena chciała przed wyjazdem coś załatwić. Woziłem ją słuchając konferencji pani Premier. To było interesujące doświadczenie. O pani Premier zdanie mam jak najgorsze. Była złym Ministrem Zdrowia, delikatnie mówiąc – nie zdała egzaminu w Moskwie, była strasznym Marszałkiem Sejmu – dlaczego by miała być dobrym premierem?
Zdanie miałem jak najgorsze, ale nie aż tak złe, jakie miałem po wysłuchaniu konferencji. Pani Premier nie potrafiła odpowiedzieć na proste pytania. Szkoda gadać. Każdy może sobie posłuchać.
Ze dwa dni wcześniej zauważyła, że na wystawie optyka na rogu z Wilczą leży „Viva” i oprawki użyte w sesji. Problem sesji w „Vivie” stał się najbardziej palącym w kraju.
To właściwie zabawne, bo bywały już podobne. Pamiętam profesora Buzka przebieranego w ubrania Rage Age. To było, kiedy był kierownikiem PE. Kolega fotograf opowiadał, że się pan profesor tak bardzo fasonami podekscytował, że aż chciał te ubrania kupić. W Parlamencie zarabiał tyle, że go było stać.

Na czym więc polega problem z sesją pani Premier w „Vivie”? Chyba na sumie elementów. Ale nie chce mi się o tym pisać
Nie udało mi się zatrzymać przy optyku, żeby zrobić zdjęcie wystawy. Znalazłem miejsce dopiero przy Pięknej. Bożena poszła do jakiegoś sklepu, ja walczyłem z zaparowanymi szybami. Chyba trzeba dołożyć czynnika do klimatyzacji. Zadzwonił kolega. Okazało się, że przechodził właśnie koło tamtego optyka. Zrobił zdjęcie i mi wysłał.
Wrzuciłem na Twittera. Tweet zaczął żyć swoim życiem. Miał wielkie powodzenie wśród dziennikarzy mejnstrimu.

W końcu zaparkowałem BMW na podwórku i ruszyliśmy Navarą. Trzy godziny później, niż zakładaliśmy. I to jest zła sytuacja.

2. To właściwie zabawne – Navara na autostradzie pali tyle, co pięciolitrowa klasa-G. Z tym, że nissan ropy, a mercedes benzyny. Szumiały relingi, szumiało okno w tylnych lewych drzwiach, ale poza tym było całkiem spoko. Bluetooth nie przekazywał muzyki, nie ma gniazda USB jest za to wejście małym jackiem (zupełnie jak w prasowym R8, z zeszłego roku). Więc zamiast Dołęgi-Mostowicza słuchaliśmy Trójki.
Pani Minister z Kancelarii Prezydenta opowiadała o inicjatywie ustawodawczej Bronisława Komorowskiego. Pan Prezydent pochylił się nad losem polskich rodziców i w – wydaje się – dość rozsądny sposób postanowił zmodyfikować prawo pracy. Brzmiało to naprawdę nieźle.
Poza jednym minusem. Większość moich znajomych, ludzi w moim wieku i młodszych pracuje na umowach o dzieło albo się samo zatrudnia. Czyli zmiany w prawie pracy ich nie dotyczy.
Prezydencki projekt ma ułatwiać życie młodym ludziom decydującym się na dziecko. Ułatwi młodym ludziom pracującym na etatach. Gdybym był złośliwy – zacząłbym się zastanawiać gdzie na etatach młodzi mają szanse na pracę? W administracji.

Pod Poznaniem zrobiłem coś z radiem i znikła Trójka. Pojawiło się za to TokFM z codziennym programem motoryzacyjnym. Koledzy zachwycali się Pulsarem. Zachwycali się Qashqaiem i jeszcze jakimiś innymi nissanami. Zachwyty przedzielali westchnieniami, że może dostaną Pulsara na test długoterminowy. Kiedyś słuchałem ich codziennie. Teraz rzadko. Ostatnio, kiedy na nich trafiłem zachwycali się BMW. Że to firma ze świetnie prowadzonym parkiem prasowym. Trudno się nie zgodzić.

Nie obejrzałem „Faktów”, więc nie wiem jak skomentowały konferencję pani Premier. I to jest zła inforamcja.

3. Zanim rozpakowałem samochód zrobiła się dziesiąta. Czyli nici z zielonogórskiego Makro. Pojechaliśmy do Tesco. Postaliśmy chwilę przy stoisku z prasą. „Vivy” nie było. Była za to „Grazia” z sesją, na którą dostarczyliśmy z kolegą Grzegorzem lancię. Warto było. Lancia wystąpiła na zdjęciach. Zupełnie za to nie wystąpiła willa, w której robiono zdjęcia. W sumie – żadna ta sesja. Stoiska z polską prasą działają na mnie depresyjnie. I to jest zła informacja.

Obejrzeliśmy do końca „Homeland”. Na podjeździe domu Dara Adala (nie mam pojęcia, jak się to odmienia) stał nissan Qashqai. Marszałek Sikorski też ma takie auto. Przypadek?





czwartek, 11 grudnia 2014

10 grudnia 2014


1. Kolega Grzegorz zauważył, że się obudziłem i zaczął do mnie wydzwaniać z wołaniem o pomoc. Potrzebny był drugi kierowca.
Przyjechał po mnie swoim kabrioletem. Wciąż obesranym, ale nie tak, jak można było wynosić z kolegi Grzegorza opowieści. Pojechaliśmy na ulicę Poznańską do Mor.
Kiedy kończy się Warszawa, Połczyńska zamienia się w Poznańską. Kiedyś obok Krakena zaczepił mnie pan z jakiegoś większego dostawczaka pytając o dealera Lancii. Strasznie się zmartwił, kiey dotarło do niego, że jak wjeżdżał półtorej godziny wcześniej od strony Poznania to tego dealera minął.
Nam droga zajęła krócej. Pewnie dlatego, że teoretycznie zakończono budowę środkowego odcinka metra. Na budowanym w miejscu IPN-u wieżowcu powieszono napis „Kocham Warszawę”.

„Kocham Warszawę” jest zdecydowanie lepsze od „I choinka Warsaw”.

Chrysler 300C dekadę temu nawet mi się podobał. Wyglądał jak prawdziwy samochód. W wersji
Lancia jakoś mnie nie przekonuje. Mieliśmy odebrać lancię, odwieźć renówkę na Żoliborz, zawieźć lancię do Konstancina, tam wsiąść w saaba. Saabem podjechać do volvo. I tam się rozstać.
No więc jechałem tą lancią. Tradycyjnie miałem ambicje zjechać z S8 tak, żeby skręcić w Powązkowską. Tradycyjnie mi się nie udało. I to jest zła informacja.
Lancia Thema jest samochodem trudnym do ogarnięcia. Jakim geniuszem trzeba być, żeby sterowanie ogrzewaniem siedzeń ukryć w chyba drugim podmenu na dotykowym ekranie.

2. Próbowaliśmy uruchomić nawigację. Bezskutecznie. Za to szklany dach skrzypiał.
Trafiliśmy do palacykowatej wilii w Konstancinie. Na podjeździe poobijany rangerover i drugiej świeżości Carrera. W środku odbywała się sesja do magazynu na literę G. Fotografowano panią o nieco zbliżonym do tytułu magazynu imieniu. Nie, nie widziałem jak pani Grażyna wygląda na żywo. Ale spotkałem gospodarza domu, pierwszego źle ostrzykanego mężczyznę, jakiego widziałem na własne oczy.

Na sesji zauważyłem za to dyrektor artystyczną magazynu. I przypomniało mi się, jak to za moją sprawą rzuciła pracę w „Ozonie”. Otóż było tak, że kiedy tam przyszedłem tematem numeru miała być polska homofobia. Tekst był o tym, że jeżeli przyłożymy normy, które stosowała Komisja Europejska, to z osiemdziesiąt procent Polaków było homofobami. Albo więcej. I to nawet ci, którzy uważają się za ludzi tolerancyjnych z otwartymi umysłami etc.
No więc wymyśliłem im zdjęcie na okładkę – zrobić polską, inteligencją, młodą, uśmiechniętą rodzinę. I włożyć im w ręce „zakaz pedałowania”. Redaktorom się koncepcja bardzo spodobała. Sesji nie było jak zrobić. Wynalazłem więc zdjęcie miłej pary z „zakazem” w rękach. Redaktorzy byli zachwyceni. Zaprotestowała pani grafik. Wszyscy byli tak zachwyceni konceptem, że nikt jej nie nie zrozumiał. Zresztą nie miała racji. Zaprotestowała więc raz jeszcze. W końcu wzięła torebkę i wyszła.
Myślę, że mogłaby dostać jakiś tęczowy medal.
Ja też jakiś powinienem dostać, bo to za moją sprawą Palikot teraz się co czas jakiś musi tłumaczyć. Mała szansa, żebym dostał. I to jest zła informacja.

3. Grzegorz powoził saabem. Opowiadałem mu po raz kolejny te same żarty Clarksona o tych z niewiadomych przyczyn w pewnych kręgach popularnych samochodach.
Dojechaliśmy do Volvo, gdzie trwały przygotowania do wieczornej imprezy świątecznej nazywanej wigilią. Odbierałem V40 CrossCountry. Samochód, który na prezentacji dostarczył mi bardzo dużo radości, bo Staszek (piarowiec Volvo) wynalazł krętą i słabo odśnieżoną drogę po której zadziwiająco rzadko jechał ktoś z przeciwka, na której robiliśmy rzeczy, których nie należy robić w domu.

Wieczorem za promocyjny kod, który Mytaxi przysłało mi mejlem pojechaliśmy taksówką Mytaxi do Volvo, na imprezę świąteczną nazywaną wigilią. Jak co roku w miejscu wyprowadzonych samochodów, po których zostały ślady opon, stanęły stoliki.
Wystąpił prezes Volvo Polska, który powiedział, że zeszłoroczny błąd urzędników Ministerstwa Finansów doprowadził do tego, że w pierwszym kwartale sprzedali tyle samochodów, co zwykle w rok. Urzędnicy Ministerstwa Finansów powinni dostać nagrodę związku importerów (o ile taki istnieje). Później wystąpił szwedzki ambasador. Najciekawsze co powiedział, to od czasu Potopu stosunki szwedzko-polskie są bardzo dobre.
Później wystąpił Stanisław Sojka. Ładnie śpiewał. Ładniej niż w telewizji.

Wcześniej byłem w Faster Dogu oddać Pawełkowi 50 zł. Przyszła dostawa Stetsonów Pawełek występował więc w nowym kapeluszu. I to jest zła informacja, bo w meloniku jest mu dużo lepiej.

Dowiedziałem się, że dyrektor Zydel nie przyszedł zapłacić za odłożoną marynarkę, jak obiecał w piątek. Trzy miesiące pracy dla HGW i już nabiera jej zwyczajów.