Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Leszek Maleszka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Leszek Maleszka. Pokaż wszystkie posty

środa, 6 maja 2020

5 maja 2020


1. Ledwo się z łóżka zwlokłem. Najwyraźniej nie mam już zdrowia na takie trasy. I to jest zła informacja. Ech, żeby Lot zaczął latać. Z drugiej strony, gdybym poleciał samolotem, to bym nie wymienił klocków. Musiałbym się na to umawiać w Świebodzinie koło Lidla. Więc pewnie znowu bym nakupił jakichś dziwnych rzeczy, które potem wypadałyby na mnie z półek. Jak na przykład urządzenie do ostrzenia łańcuchów w piłach, którego od dwóch lat nie udało mi się zmontować i uruchomić.

2. Po kilkutygodniowych sugestiach Bożeny przeniosłem się z pracą z kuchni do mojego pokoju na piętro. Pokój zająłem piętnaście lat temu. Dość szybko został wyremontowany i od tego czasu pełni funkcję czegoś, co Niemcy nazywają słowem Abstellraum (od: abstellen – odstawić). Znaczy, kiedy nie wiem, co z czymś zrobić, to to coś odstawiam do mnie do pokoju. Żeby opróżnić biurko, musiałem sobie do niego przebić drogę. Największy problem robiło pudło po piecyku na pellet. Niby tylko tekturowe. Ale jednak ta tektura (jak napisano z boku) is suitable for overseas shipment, więc swoje waży. Trzeba było minąć kolekcję komputerów Apple Macintosh: Quadrę 650, Performę 5300, G4, dwie G5, kilka Powerbooków G3. Monitor aplowski – ten fikuśny [fikuśny? Co to za słowo?!) największy kineskopowy, jaki zrobili. Barco – nieosiągalne marzenie grafika-kolorysty końca lat dziewięćdziesiątych. Kilka bardziej lub mniej niedziałających drukarek, jeszcze jakieś dwa monitory ciekłokrystaliczne, kolekcję tonerów do drukarki, której od dziesięciu lat już nie mam. To był chyba Phaser 750. Trochę dziwnego sprzętu sieciowego – na przykład przegląd modemów do Neostrady. I mnóstwo kabli. Przeróżnych. FireWire 400, 800, 400 na 800, dziwne USB, nawet jakiś ADB.
Pamiętam, jak lat temu z dziesięć integrowałem się z młodymi deweloperami aplikacji mobilnych i na piwie zapytano mnie jak łączyło się sieć LocalTalk. Muszę sprawdzić, bo nie pamiętam, ale chyba Quadrę z Performą można po LocalTalku połączyć. Tylko by trzeba znaleźć transceivery.
O ile dobrze pamiętam, to na Quadrze 650 pracowałem kiedyś w wakacje składając ogłoszenia w Gazecie Krakowskiej. W jednym pokoju z żoną Leszka Maleszki. Miała ci ona taki talent, że materiały spod jej ręki permanentnie buntowały RIP naświetlarki. (Przed chwilą, na dni parę przed moimi czterdziestymi ósmymi urodzinami, pierwszy raz w życiu sprawdziłem skąd nazwa RIP. Otóż to akronim od Raster Image Processor). Ech, to były czasy sprzed technologi PDF. Ważniejszym niż to, że pracowałem z żoną Leszka Maleszki, było to, że pracowałem z kolegą Jankiem Miczyńskim. Choć od tego, że z nim pracowałem, ważniejsze było jak żeśmy razem imprezowali. Redakcja Gazety Krakowskiej mieściła się w budynku Ilustrowanego Kuriera Codziennego. Ale to już zupełnie inna historia.
Półki, które skręcam przeznaczone są na moje komputerowe zbiory. By miały gdzie czekać na czas, kiedy – będąc już na emeryturze – je sprzedam z wielkim zyskiem. Niestety od niedzieli nie skręciłem żadnej. I to jest zła informacja.

3. Im dłużej siedzę na wsi, tym bardziej z inteligencji pracującej zamieniam się w przedstawiciela proletariatu. W poprzek temu procesowi postanowiłem uinteligencnić dom wyposażając do w czujniki temperatury, wilgotności i ciśnienia kompatybilne z HomeKitem Appla. Czujniki – oczywiście chińskie. Walczyłem z nimi przez kilka godzin. Walka była ciężka. Zwycięska po tym, kiedy przeczytałem, że w ustawieniach regionalnych zamiast „Polska” trzeba wpisać „Chiny Kontynentalne”. Cóż, mają chłopaki rozmach. Choć właściwie, kiedy u nas się zabijano nienaostrzonymi kołkami, oni już świętowali milenium państwowości. 
W każdym razie udało mi się system uruchomić. I teraz z zaangażowaniem wartym lepszej sprawy monitoruję temperaturę w czterech pomieszczeniach na piętrze. Temperaturę, która waha się między 16 a 18 stopni Celsjusza. I to jest zła informacja, bo jeszcze nie doszedłem, skąd aż takie różnice. 

Cały dzień było zimno. Chwilę po tym, kiedy zdecydowaliśmy się wyjść na zewnątrz – zaczęło lać. Znaczy: i lało, i świeciło słońce. I po chwili nad domem pojawiła się tęcza. Minister Ardanowski to chyba prorok jakiś Powiedział, że w maju będzie padać i pada. Nawet w słoneczne popołudnie.






niedziela, 7 września 2014

7 września 2014



1. No więc przyjechaliśmy na wieś. Złą informacją jest, że w niedzielę musimy już wracać.
Mercedes na literę V okazał się świetnym bohaterem dla mojej serii: „Co by było gdybym nie był takim idiotą i dwadzieścia lat temu za namową Leszka Maleszki poszedł do UOP-u, a dziś był emerytowanym funkcjonariuszem pracującym jako szofer”.
Wcale nie jest powiedziane, że bym musiał zostać najgłówniejszym kierowcą pracodawcy. Mógłbym być jednym z wielu. Czyli na przykład zostać kierowcą sześcioosobowego busa.

Jadąc na targ wpadliśmy na ekipę kopiącą kanalizację. Mieli podłączyć nas w kwietniu. Ale ciągle coś wychodziło. Teraz kierownik powiedział, że powinno im się udać pod koniec września. Zachwycił sie mercedesem. To chyba było pierwsze auto, które skomentował. A załapali się chyba na pięć.

Na targu pomidory drogie. A miesiąc temu narzekali na klęskę urodzaju. I bądź tu człowieku mądry. Sklep ze śmieciami z Niemiec przeniósł się z budynku dworca kolejowego w okolice targu (nazywanego rynkiem – nie mylić z rynkiem, który jest placem Jana Pawła II). Wcześniej były tam śmieci i trochę mebli. Teraz są tylko śmieci. Rozczulająca była owieczka wisząca na płocie z napisem „Willkommen”.

2. Później podjechaliśmy do Tesco. Obok Tesco jest Mrówka (taka sieć polskich składów budowlanych). Przed Mrówką był jakiś festyn z nadmuchiwanymi zwierzętami. Na pierwszym planie widać było tyłek gigantycznego nadmuchiwanego tygrysa. Nadmuchiwany tyłem nieco przesłaniał Mrówkę nad którą górował prostopadłościan Tesco. Zza którego wyrastała figura świebodzińskiego Chrystusa.

Przypomniał mi się profesor Zin. Nie potrafię opowiadać jak on. I to jest niedobra informacja.

3. W Tesco, na wyprzedaży kupiliśmy piłę spalinową i elektryczną podkaszarkę. Piła kosztowała 200 zł, podkaszarka – 50.
Nowa spalinowa piła za 200 zł nie ma prawa działać. A Tesco gwarantuje, że będzie działać przez dwa lata. Może wiedzą coś więcej o przyszłości tej części Europy. W znaczeniu, że się wydarzy coś, co spowoduje, że nikt nie będzie o tych gwarancjach pamiętał.

Piła do pracy potrzebuje paliwa. Na stacji benzynowej chciałem przy okazji dolać parę litrów do mercedesa. Dość niedawno się dowiedziałem, że strzałka przy wskaźniku poziomu paliwa informuje o stronie, po której jest wlew paliwa. Strzałka w mercedesie wskazywała prawą stronę, więc podjechałem w odpowiedni sposób. Pełen zaufania do firmy dwa razy dokładnie przeszukałem prawy bok auta. Wlew był jednak po drugiej stronie. Świetny żart.
Pewnie się okaże, że mercedes na V produkowany jest gdzieś we Francji, czy Włoszech i ma bliźniaków, które się nazywają Fiat, Peugeot bądź Citroën. Ma lepsze wyposażenie niż rodzina, pewnie też spełnia nieco wyższe normy jakościowe. Ale francuscy czy włoscy pracownicy mszczą się za II wojnę i robią takie drobne żarciki.

Słyszałem kiedyś historię o tym, że Niemcy stworzyli najlepsze działo przeciwlotnicze. Chyba chodziło o 128 mm FlaK 40. Działo było świetne. Bardzo skomplikowane. Amunicja do niego była bardzo wrażliwa na niedokładności przy montażu. Przy montażu pracowali robotnicy przymusowi. Większość amunicji była nie do użytku. Niemcy nie mogli zrozumieć, jak można sabotować produkcję.

Złożyłem piłę. Odpaliłem ją. Dźwięk miała, jak średniej wielkości motocykl. Sąsiad Tomek ma nowego pracownika. Też Tomka. Pracował wcześniej przy kasacji samochodów. A jeszcze wcześniej w lesie z piłą.
Powiedział, że chińskie piły są ciężkie, głośne i źle się odpalają. Są za to mocne. Ludzie używają ich póki nie trafi ich szlag (ludzi, nie piły). Wtedy kupują stihla.

Zapytałem, czy coś ciekawego demontował w poprzedniej pracy. Opowiedział, że najciekawszym autem, który do nich przyjechał był Golf jedynka. Wyremontował go i ma na podwórku. Uturbił i dalej modyfikuje.
Najczęściej kasowali Golfy III i Escorty.

Pozbieraliśmy trochę śliwek. Są tradycyjnie świetne. Niestety nie ma ich tyle, żeby wypełniły beczkę. Wiec w tym roku nie będzie śliwowicy. I to nie jest dobra informacja.