Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maciej Wąsik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maciej Wąsik. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 9 stycznia 2024

8 stycznia 2024


1. Nieczęsto zdarzają się sytuacje, w których nie da się zachować neutralności. Słychać to było u Mazurka, który próbował jakoś równoważyć zdania obu stron konfliktu w sprawie ułaskawienia. A to się tak nie da. Zwłaszcza rozmawiając z Mariuszem Kamińskim. W tym przypadku nie da się stanąć pośrodku. A tym bardziej wymagać od Kamińskiego, żeby nie reagował na takie próby. Szkoda gadać. Złą informacją jest, że mało kto zdaje sobie sprawę, że to nie jest klasyczna nawalanka PiS vs PO. W tej sprawie front przechodzi gdzie indziej, w tym przypadku walczy władza sądownicza z wykonawczą. Oczywiście nie cała. Część sądowniczej wspieranej przez część korporacji prawniczej, walczy z prezydentem. O władzę, której trójpodział wcale nie znaczy – tego, co nam się próbuje od dłuższego czasu wmawiać – pełnej niezależności trzech jej rodzajów, bo demokracja funkcjonuje dzięki zasadzie równowagi i kontroli władz, czy też systemowi równoważenia i hamowania władz. Profesorowie prawa mówią, że zastosowanie abolicji w formie prawa łaski byłoby niczym innym jak ingerencją w wymiar sprawiedliwości. I to jest prawda, dokładnie o to w tym chodzi. Prezydent (władza wykonawcza) dostał narzędzie, którego może użyć w momencie, w którym sąd (władza sądownicza) zrobi coś, co z punktu widzenia Państwa nie jest dobre. Jak w przypadku Wąsika i Kamińskiego (i tych dwóch jeszcze, których nazwisk nikt chyba nie pamięta). Sądy chciałyby mieć władzę ostateczną. Ale co w sytuacji, gdyby zrobiły wtedy coś złego? 

No i – o czym z niewiadomych przyczyn nikt nie mówi – abolicja indywidualna, czyli możliwość uniewinnienia przed prawomocnym wyrokiem, poza Polską, w Europie, funkcjonuje w siedmiu państwach. I Izraelu (który przecież też jest w Eurowizji). Więc nie jest to jakaś aberracja. 

2. Nie przeczytam tekstu Kąckiego. Wyborcza usunęła go z sieci. Ciekawe, czy myślą, że to załatwi sprawę. 

A u nas mróz. I słońce. Odzwyczaiłem się od mrozu. I to jest zła informacja.

3. Donald Tusk zwołuje do Gdańska na manifestację, w rocznicę śmierci Pawła Adamowicza. Ciekawe, czy wyjaśni, dlaczego w 2018 roku, Platforma zdecydowała wycofać dla niego poparcie.
Znaczy, raczej na pewno nie będzie o tej sprawie mówił.

Odzwyczaiłem się od mrozu, niezbyt mądrze się ubrałem i miejscowo zmarzłem. Muszę jechać jutro do Warszawy, więc się pewnie zaraz rozchoruję. 
Nie mogę w sobie wykrzesać entuzjazmu do podróżowania do Warszawy. I to jest zła informacja. 

czwartek, 8 lipca 2021

7 lipca 2021


1. Przez te wszystkie mecyje ze strzelaniną, pracę nad felietonem do „Dziennika Polskiego” i ogólne niepozbieranie położyłem się spać chwilę przed czwartą. O siódmej obudziła mnie śmieciarka. I tyle by było ze spania. 
Nie zamierzam być ustami Donalda Tuska – powiedziała Piaseckiemu Nowacka. Zastanawiałem się przez chwilę, czy istnieje w Polsce dziennikarz, który by na takie oświadczenie zareagował pytaniem: a którą częścią ciała Donalda Tuska pani posłanka zamierza być? I dlaczego akurat tą? Żadne nazwisko mi do głowy wpaść nie chciało. Zastanawiam się tylko, czy to aby nie efekt zżerającej nazwiska mgły COVID-owej.
Oglądałem przez chwilę Sejm. Łobuzie jeden – krzyczał do Wąsika Nitras. Łobuz – wydawać by się mogło – zapomniane słowo. A takie właściwie ładne. Wcześniej odbył się rytuał wyrzucania Brauna bez maseczki. W dzieciństwie późnym usłyszałem żart: dlaczego sejm jest okrągły? Bo cyrk nie może być kwadratowy. 

2. Później byłem świadkiem wydarzenie, które miało być kolejnym początkiem odbudowy Pałacu Saskiego. Z przyległościami. Jakiś czas temu odkryłem, że jestem wielbicielem dużych inwestycji. Przekop Mierzei– uwielbiam pomysł. Tunel w Świnoujściu – na miejscu nie byłem, sporo słyszałem. CPK zmieni Polskę. I nie chodzi o wielkie lotnisko z bunkrem dla – nie pamiętam – Mosadu? Chodzi o sieć komunikacyjną, która w końcu wiek z kawałkiem po odzyskaniu niepodległości połączy Polskę niezależnie od wytyczonych przez zaborców linii. No i teraz Pałac Saski, bez którego trudno jest mówić, że Warszawę odbudowano. 
Pojechałem do Muzeum Powstania. Dawno nie byłem. Dyrektorów spotkałem w zdrowiu. Ogarniają kolejną rocznicę. Śpiewanki będą na terenie Muzeum. Mam nadzieję, że wrócą na plac Piłsudskiego jeszcze nim Pałac Saski zostanie odbudowany. Jechałem z pewnymi obawami, czy aby prezydent Trzaskowski nie będzie próbował odreagowywać frustracji, jakie go ostatnio dotknęły na obcym mu jednak Muzeum. Panowie Dyrektorzy nie narzekali. A ja nie zapytałem.

Wcześniej rozmawiałem przez chwilę z panią dr dwojga nazwisk Fedyszak-Radziejowską. Pani Doktor zwykła słysząc coś, co się jej nie podoba, dziękować. Mówiąc, że lżej dzięki temu jej będzie umierać. Zapytałem ile trzeba mieć lat, by móc tego argumentu używać. Odpowiedziała, że przynajmniej siedemdziesiąt. Próbowałem negocjować, tłumacząc, że mężczyźni żyją krócej. Była nieugięta. 

3. Z Muzeum pojechałem do Pomiechówka. Odstawić audi na wahacz, olej i potencjalnie inne rzeczy. Jakiś kawałek przed skrętem na Modlin w rowie leżały mocno poobijane zwłoki samochodu. Ciekawe, czy długo poleżą – ceny złomu biją rekordy. Zostawiłem audi, udałem się na kolejowy dworzec. Przez chwilę miałem problem z odgadnięciem w którą stronę jest Warszawa. Dworzec w budowie. Ponoć gotowy od dłuższego czasu. Na pociąg czekałem czterdzieści minut. Po drugiej stronie torów, na ławce spał człowiek. A przynajmniej mam taką nadzieję. Głupio by było, gdyby był po – na przykład – wylewie. Pociągiem na Gdańską. W mrokach Stanu Wojennego jeździłem z Gdańskiej do Modlina oglądać twierdzę. Sporo się od tego czasu zmieniło. 
Zdążyłem do Pałacu na mecz. Mecz jak mecz. Cracovia nie straciła ani jednej bramki. Zadziwiająco dużo przedstawicieli administracji centralnej czyta 3neg.pl. Mam wrażenie, że wszyscy są zainteresowani tym, bym jak najszybciej wrócił na wieś, bo bardziej niż moje warszawskie obserwacje, interesują ich przygody Kocia (wszystko u niego w porządku). Pojawiły się próby nacisku – niektórzy chcieliby się w konkretny sposób w Negatywach pojawić. (Tak, to o Tobie Pawle. Nie pamiętam, co chciałeś, żebym napisał: brodaty nudziarz? Nic z tego).
Muszę rozważyć wejście na patronite. I chyba jedyne, co bym mógł zaofiarować hojniejszym sponsorom, to raz w miesiącu obecność w Negatywach. 

Wracałem pieszo przez pustą Warszawę. Nowe przepisy zmiotły elektryczne hulajnogi. Za to na ulice wyległy śmierdzące, hałasujące traktory i samochody z wodą w beczkach do podlewania donic z zielenią. Ciekawe, czy ktoś akceptujący pomysł przeniesienia zieleni do donic myślał o ich podlewaniu. Na pewno. Przecież miasto rządzone jest przez wybitnych fachowców, wybranych w transparentnych, uczciwych konkursach. 

Flaga Palestyny dalej wisi. Trochę się tylko pozwijała. Dziś pod Krakenem nikt nie strzelał. Wydzierała się za to z balkonu jakaś pani. Darła się na rozmawiających, ostatnich wychodzących z Krakena gości. Ot, uroki życia w mieście.