piątek, 24 grudnia 2021

24 grudnia 2021


1. Obudziło mnie wycie UPS-ów. Zacząłem się mentalnie przygotowywać do Wigilii bez prądu, ale zobaczyłem, że od strony zewnętrznej pompy ciepła zawiewa mgiełkę. Więc skoro pompa działa – prąd jest. A skoro wyją UPS-y musiało wywalić bezpiecznik. No i wywaliło. Trudno powiedzieć co, bo jak załączyłem, to nie wywaliło znowu. I to jest zła informacja, bo gdyby wywalało – łatwiej by było co coś, co wywala znaleźć. A tak nie wiadomo, że nie wywali kiedyś znowu.

Od rana lał deszcz. Lejąc zmywał śnieg. A że śniegu było sporo – chwilę to zmywanie zajęło. Ale i tak zamiast white Christmas mamy gray Christmas. 

2. Wyjeżdżając wczoraj wieczorem, wygniotłem w śniegu niezłą koronę. 
Pojechałem na dworzec po Milenę. Tym razem pociąg do Gdyni przyjechał o czasie. Koparka nie pracowała. Dziurę zasypała wczoraj. Pierwsza od niepamiętnych czasów Wigilia, w którą nie musiałem jechać do sklepu. Profesjonalizujemy się najwyraźniej. 
Jak co roku robiłem barszcz. Wywar z buraków + wywar z warzyw z suszonymi grybami+ kwas buraczany + czosnek + pieprz + sól + cukier. Mieszanie i szukanie smaku. Mieszałem, dolewałem, dosypywałem – i nie mogłem smaku znaleźć. I to jest zła informacja. Chyba mi się coś popsuło. Przez COVID pewnie. 

3. Święta – świętami, ale usłyszałem ciekawą historyjkę z Ameryki. Otóż ponoć istnieje plan, żeby Trump wystartował w wyborach do Kongresu. Kiedy do Kongresu trafi, a to akurat ma jak w banku, zostałby Speakerem. A jako Speaker od razu by uruchomił procedurę impeachmentu. Do codziennych problemów Bidena doszłaby konieczność tłumaczenia się. Na przykład z Afganistanu. Mój ulubiony specjalista od Ameryki powiedział, że do odwołania Bidena głosów by pewnie brakło, ale utoczone niego krew mogłaby jeszcze utrudnić i tak nie tak wcale pewną reelekcję. 

Złą informacją jest, że amerykańska polityka dużo mnie bardziej fascynuje niż polska. A pewnie, gdybym o amerykańskiej wiedział tyle, co wiem o polskiej, też by mnie przestała fascynować. A może jednak chodzi o konstytucję. A konkretnie o beznadziejność polskiej? 

Nie wiem, a chciałbym wiedzieć
W informacji też nie wiedzą
Dokąd zmierza świat

Nie wiem, a chciałbym wiedzieć

Wesołych Świąt!


 

23 grudnia 2021


1. Przyszedł pasek klinowy. Znowu nie taki. Poddałem się i pojechałem do sklepu motoryzacyjnego, na placu targowym, nazywanym Rynkiem. Pan sprawdził. I się okazało, że z niewiadomych przyczyn, pod jednym numerem są dwa rodzaje paska. Jeden taki, jakich mam już dwa. I drugi. Taki, jaki mi piszczy. No i taki drugi, jest jeden. W Bydgoszczu. I na jutro dojedzie na dziewiątą. I odebrać będzie można do pierwszej, bo Wigilia. 
W Atelier u Iwonki dostałem w świątecznym prezencie samolocik. Znaczy dostałem czekoladki i – że używaję tej godnej potępienia, archaicznej formy – wycyganiłem samolocik. Chciałem wejść do pań weterynarek, żeby wziąć coś kotom na odrobaczanie. Nie wszedłem, gdyż było zamknięte. I to jest zła informacja. 

2. Pojechałem na dworzec kolejowy w remoncie. Ustawiłem się na rampie i czekałem na pociąg do Gdyni. Bynajmniej nie w celu odbycia podróży do Gdyni. Bynajmniej. W okolicy bardzo popularne jest używanie słowa bynajmniej w znaczeniu słowa przynajmniej. W redakcji zaś wszyscy prawie nadużywają „tobie”. W znaczeniu: „mówią tobie”, zamiast „mówić ci”. To ponoć wielkopolskie. Ze dwie osoby wrzucają też po poznańsku „nie?” w dziwnych miejscach. Że to poznańskie, pamiętam z „Następnego do raju”. Była tam mowa o poznaniaku, który nawet Modlitwę Pańską zmawiał: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie, nie?”
Bynajmniej nie chciałem jechać do Gdyni. Pociągiem tym z Berlina jechała Tośka. Pociąg miał być o 14:31. Wg infopasażera jechał jak trzeba. Na minutę przed planowym przyjazdem usłyszałem, że jest opóźniony o 20 minut. Pojechałem więc na pocztę. Na poczcie tłum. Wróciłem więc na dworzec. Na dworcu mini koparka nazywająca się jak klapki zasypywała jakąś dziurę. Pociąg przyjechał opóźniony o dobre pół godziny. Złą informacją jest, że tracę zaufanie do infopasażera. 

3. No i najsłynniejszy Lubuszanin podał się do dymisji. Zrobił to tak sprytnie, że nie zdążyliśmy wsadzić tej informacji do jutrzejszej gazety. 
Usłyszałem smutną historię: sprawa by była dużo wcześniej rozwiązana, niestety decydenci nie mieli przekonania co do wiarygodności autora tekstów. Ludzie lubią sobie ułatwiać życie. I to jest zła informacja, bo często to ułatwianie bokiem im wychodzi. 

Spadł śnieg. Dużo śniegu. Na tyle dużo, że aż pojechaliśmy na wycieczkę do Ołoboku. 
W takie wieczory chciałbym sobie kupić biegówki. Rano przychodzi otrzeźwienie – kupił bym je sobie i może raz spróbował. No i by wylądowały w stołówce. Przez pięćdziesiąt lat człowiek zdążył się na sobie poznać. 

 

czwartek, 23 grudnia 2021

22 grudnia 2021


1. Śniegu nie przybyło. Został ten z wczoraj. Złą informacją jest, że zapomniałem wystawić biodegradowalne. Następny raz przyjadą po nie dwudziestego stycznia. Zawartość kosza wylądowała więc na kompoście. Co nie było proste, gdyż do wytrząsania kubła zrobiono śmieciarkę. 

2. Świąteczne zakupy w Świebodzie. Targ zwany Rynkiem. Drogo. Przyjdzie bywać raz w tygodniu w Makro. Później Україночка. Później Mrówka i walka z bezcennymi doniczkami. Na koniec Lidl, w którym wciąż nic nie można znaleźć. Złą informacją jest, ze najprawdopodobniej trzeba będzie jeszcze raz na zakupy pojechać. 

3. Kocia kamera. Nie udało mi się znaleźć odgryzionego kawałka kabla. Nie jest powiedziane, że nawet gdybym ten znalazł, to by się udało na nowo zespolić go z resztą. Musiałem więc na zaśnieżony balkon wynieść drabinę i zdemontować z narażeniem życia powieszoną tam dwa lata temu kamerę. Z narażeniem powieszoną i z narażeniem zdemontować. Później zamontować nad tarasem. Złą informacją jest, że wyszło tak sobie, bo kabel przykrótki. Kąt też nie taki, jak wcześniej. Za to kamerą można zdalnie ruszać. I działa w niej mikrofon. Zanim dotarło do mnie, o co chodzi prześladowało mnie szczekanie wiejskich psów. Najpierw Rudzia, później Kocio zostali przez kamerę dostrzeżeni. Pojawiła się notyfikacja o wykryciu ruchu. Czyli działa. 

Zaczęliśmy oglądać nowego MacGyvera. Zanim zasnąłem, zdążyłem zauważyć, że autorzy bardzo starali się kultywować przaśność oryginału.




 

wtorek, 21 grudnia 2021

21 grudnia 2021

 


1. Spadł śnieg. Nie na tyle, żeby się było trzeba wykopywać, ale wystarczająco, bym mógł przez okno zobaczyć ciągnik holujący świeżo dachowanego Scenica. 
Rudzia została rano odstawiona do sterylizacji. Tak bardzo nie podobała jej się jazda samochodem, że z radością wskoczyła do klatki u weterynarza. 
Pojechałem przez las do choinkowni. Złą informacją jest, że Pan od choinek rozłożył ręce, gdyż nie wyposażono go w jutowe worki konieczne do zabezpieczania bryły korzeniowej. Bryłę trzeba zabezpieczyć, bo jak się rozsypie – z zasadzenia nici. Umówiliśmy się na marzec. Choinki na Wielkanoc. Dlaczego nie? Ostatnio zdarzały się śnieżne lane poniedziałki. 

2. Z Zawisza (bądź Zawiszy) pojechałem prosto na prom do Zielonej. Na Odrze ruch, jak na Marszałkowskiej. Kiedy dojechałem, prom był po zachodniej (południowej?) stronie. Pchacz przepychał barkę. W okolicy stały jeszcze dwie. Na brzegu operowały koparki. Po chińskim doświadczeniu – z okna szanghajskiego Kempinskiego widać jak przez całą dobę po Huangpu Jiang idą barki, niekiedy w czterech rzędach – wierzę w przyszłość transportu rzecznego. 
W Zielonej kupiłem pieczywo. Odstałem chwilę w kolejce do TK Maxksa, gdzie kupiłem coś, z czego niestety nie zdjęto zabezpieczenia. I do jakiego sklepu bym nie wchodził – wyło. W TK Maxksie nie kupiłem czerwonego, żeliwnego garnka. Bardzo podobnego, do tych z Lidla, tylko droższego o dziesięć złotych. Prześladują mnie te garnki. Może to jakiś znak? I wcale nie chodzi o to, żebym taki garnek kupił. Nie wiem. I to jest zła informacja.

3. Pies sąsiadów zjadł kamerę. Muszę jutro uruchomić jakiś inny system wykrywania powracającego z wojaży Kocia. Złą informacją jest, że przez świąteczne wariactwo, trudno jest już liczyć na dostawę w rozsądnym czasie. 

20 grudnia 2021


 

1. Do Gorzowa, do szpitala, do kontroli. Muszę przyznać, że tyle już czasu upłynęło od wyjścia ze szpitala, że znikła mi euforia związana z ozdrowieniem. I raczej tam obecność, zaczęła mi przypominać najmniej fajne momenty leczenia. I nie jest to dobra informacja, bo zawsze lubiłem szpitale. I wychodziło mi to na zdrowie. 

2. Benzyna poniżej sześciu złotych. Gaz zmierza w kierunku trzech. Tak, to można jeździć. Dziś, po raz pierwszy od ponad tygodnia świeciło słońce. Popołudniem pojawiły się chmury. Nad Gorzowem wyglądały jak łańcuch górski. 

Później był bardzo ładny zachód słońca. Za chwilę ma zacząć padać śnieg. I to jest zła informacja, bo mi się nie chciało chować samochodów.

3. 
Po niedzielnym oratorskim popisie Donalda Tuska pojawiły się już tłumaczenia, że wcale nie powiedział tego, co powiedział. A powiedział. 
Bardzo na temat cytat z Miłosza przytoczył Wojciech Stanisławski:

Unikaj tych, co w swoim gronie
Pograwszy w polityczne konie,
Gdy na kominku ogień trzaska,
Wołają: lud, a szepczą: miazga,
Wołają: naród, szepczą: gie.
Myślę, że robią bardzo źle

Jeśli mam być szczery, a ja od dzisiaj chcę być szczery, to muszę przyznać, że po głowie chodzi mi myśl, że Tuskowi bardzo zależy na tym, żeby lex-TVN weszło w życie. Miałby wtedy paliwa na dobre pół roku. 

Złą informacją jest, że wiele lepszym od niego nie jestem, gdyż bym chciał, by ustawa trafiła do TK. A chodzi mi tylko o to, by posłuchać, jak w retoryce TVN24 trybunał Przyłębskiej zamienia się w Trybunał Konstytucyjny z przewodniczącą wielce szanowną panią sędzią Przyłębską

poniedziałek, 20 grudnia 2021

19 grudnia 2021


1. Przyśnił mi się diabeł. Pod postacią Władymira Putina. Wiadomo było, że to diabeł, bo mówił diabelskim językiem. Poza diabłem–Putinem we śnie występował Marcin Hyła, na trójkołowym rowerze. Wszystko się działo w jakimś rządowym obiekcie, gdzie były duże place i też podziemne korytarze z rurami. I o ile Hyła jeździł rowerem po placach, to Putina spotkałem w podziemnym korytarzu z rurami. 
Obudziłem się, już miałem biec, by zapisać, co szatan–Putin miał do powiedzenia, coś mnie zatrzymało, później jeszcze coś się wydarzyło, no i nie zapisałem. Słowa uleciały. I to jest zła informacja, bo może to był jakiś ważny znak. 
Kocio nie nocował. Pojawił się dopiero po szesnastej. Jakiś wczesny ten marzec. 

2. Mrówka i Lidl po choinki. W Mrówce Misiek zapalił w zewnętrznej części sklepu. 
My tu nie palimy – powiedział pracownik. 
No to nie palcie – odpowiedział Misiek. Mimo wszystko, przeszedł metr za ogrodzenie. Pracownik zasugerował Miśkowi, że powinien się udać do kierownika i wynegocjować zgodę – również dla pracowników – na palenie w zewnętrznej części sklepu. Powiedział też, że kierownik wszystko obserwuje na monitorach. Misiek wątpił. Wyjaśniłem, że prawdopodobnie kierownik ma swojego kierownika, który sprawdza na monitorze, czy kierownik – ten niższego rzędu – monitoruje monitory z odpowiednim zainteresowaniem. 
Jedna choinka z Mrówki, dwie z Lidla. W Lidlu zrestartowała się samoobsługowa kasa. Ciekawe doświadczenie. Po restarcie kasa pamiętała, co już skasowałem. Pani z obsługo była zdziwiona cierpliwością, z jaką przyjmowałem całą sytuację. Nie wiedziała, jak fascynujące były dla mnie komunikaty, jakie wydawała z siebie kasa w różnych językach. 

Misiek namówił mnie, byśmy wyjęli potwornie wyjący silnik dmuchawy. Nie było to proste, gdyż podczas kowalskiej przeróbki poprzedni właściciel przypalił obudowę. Udało się wyjąć. Złą informacją jest, że element jest nierozbieralny. Coś tam napsikałem smarem do łańcuchów. Jest niby cicho, ale nie wiadomo na jak długo starczy. 

3. Fundacja Stratpoints zwróciła się otwartym listem do Prezydenta w kwestii Lex TVN. List podpisał generał Różański. W liście pada sugestia, że przez Lex TVN może zostać zniweczona ofiara 121 poległych w misjach Polaków. 

Właściwie powinienem na tym skończyć. 

Cóż, złą informacją jest, że nie mogę sobie darować cytatu. Otóż generał broni rezerwy doktor Różański zwraca się do Zwierzchnika Sił Zbrojnych o „nie podpisywanie”. 



Powinienem sobie darować, bo sam po Covidzie błędy robię potworne. 




 

niedziela, 19 grudnia 2021

18 grudnia 2021


1. Pierwsza wizyta w Świebodzinie. Miejsce, gdzie szczepią było oznaczone w tak nieoczywisty sposób, że musiałem sprawdzić, czy termin był na pewno dzisiaj. 
Porzuciłem Bożenę z ankietą dla dorosłych druga i trzecia dawka i udałem się do Netto, gdzie kupiłem seler, kilka bułek, śmietanę i butelkę Jamesona. Agencja obsługująca Jamesona opowiadała, że to najczęściej pojawiająca się w amerykańskich filmach whisky. Jest to prawdopodobne. Kiedyś pan z Zippo opowiadał, że nie było oskarowego filmu, w którym by Zippo się nie pojawiło. 
Nie był do końca pewien, czy nie chodziło mu o filmy amerykańskie. 

Wracając wpadliśmy do Lidla. Wciąż się w nim trudno jest odnaleźć. Złą informacją jest, że nie kupiłem sobie czerwonego żeliwnego garnka, który – mniejszy niż kupiona w nieodżałowanym Tesco brytfanna – lepiej by się nadawał do majstrowania sosów. 

2. W paczkomacie czekały na mnie „Kmioty polskie” – najlepiej się ponoć sprzedający tomik poezji roku. A może i dekady. Bożena uważa, że to zło. Mnie się wydaję, że to naturalna reakcja na drukowanie wierszy Jasia Kapeli. Zresztą ze dwa utwory się mojej osobie spodobały. 

Misiek przywiózł Lawinę. Stary pasek na nowej pompie, z nową rolką napinacza, piszczy niemożebnie. I to jest zła informacja.
Pojechaliśmy do Zawisza (bądź Zawiszy – w redakcji leży słownik nazw geograficznych, będę musiał sprawdzić) obstalować choinki. Postanowiłem w zeszłym roku, że w tym się będę Rejtanem rzucał, gdy się pojawi pomysł ścinania jakiejś jodły. Weźmiemy wykopane. W zawiskiej choinkowni był szef z jednym pracownikiem. I klienci. Pracownik pilnował traktor, który napędzał maszynę do pakowania choinek w siatkowe rękawy. Szef miotał się trochę przypominając właściciela cypryjskiego burdelu z dowcipu z czasów poprzedniego kryzysu. Wykopie nam choinki w poniedziałek. Lub wtorek. Ale nie za duże. Bo się zbyt dużych nie da wykopać. 

3. Druga wizyta w Świebodzinie. W Mrówce nie było już doniczkowych choinek. Za to była kolejka na pół sklepu. Pilnowani przez Miśka – wykazaliśmy się dużą dozą zdrowego rozsądku i – nic nie kupując – wróciliśmy do domu.
Zamówiłem pasek do Lawiny. Może tym razem przyjdzie. Poprzednio zamówiony nie przyszedł, gdyż się okazało, że nie istnieje. 

Właśnie odkryłem, że Spotify znów ma funkcję wyświetlania tekstu. Zamiast iść spać więc będę śpiewał. I to jest zła informacja. 

Children are innocent
And teenagers fucked up in the head
Adults are only more fucked up
And elderlies are like children

 

sobota, 18 grudnia 2021

17 grudnia 2021


1. Zrobiło się cieplej, więc Kocio znów przestał nocować w domu. Wpada się przespać. Nawet zbyt wiele nie je. Rudzia też wychodzi. Na krócej. Dr – biegnie do drzewa i wraca. Małe pewnie by chciało wyjść, ale mu się to uniemożliwia. 

Byłem w Świebodzinie na targu zwanym Rynkiem. Po kapustę kiszoną. Kapusta droga. Z pięć razy droższa, niż ta, którą widziałem w Makro. Musi więc być wybitna. Kapusta droga, za to paliwo potaniało. Za gaz, w promocji zapłaciłem 3,09. Zabrałem Miśka i pojechaliśmy po Lawinę. Obniżona nie wygląda na obniżoną. Pompa nie cieknie. Wyczyszczona przepustnica i przepływomierz. Niestety wciąż jest coś nie tak z geometrią. Z nastawami, które znalazłem w sieci, coś jest nie tak. I to jest zła informacja. 

2. Kupiłem w Castoramie rurkę. I wiadro. Ostatnio kupuję wiadra. Zamiast toreb. Tym razem kupiłem wiadro z ocynkowanej blachy, na popiół. 
W Castoramie zaskoczyła mnie informacja o niespodziewanym głosowaniu w Sejmie. Zadziwiająco dużo ludzi wierzy, że wciąż jestem dobrze poinformowany. 
Po powrocie do domu, przez moment oglądałem TVN24. Wytrzymałem jakieś siedem sekund. Nie słuchałem. Wystarczył czarny pasek. 
Będzie histeria jak w sierpniu. Tylko bardziej. I to jest zła informacja. 

3. Odcinek „07 zgłoś się”. Ten z Izabellą Trojanowską. Borewicz w pewnym momencie mówi, że Bożenę Walterową poznał przy jakiejś okazji. Wychodzi później z Woro, gdzie w oknach wiszą plakaty Solidarności, a odcinek miał premierę w listopadzie 1982 roku. Wtedy, to musiało robić wrażenie. 

W środku nocy na TV4 idzie „Ucho prezesa”. Jakież to jest nudne. I zupełnie właściwie nieśmieszne. Człowiek się musiał wynieść z Warszawy, żeby zrozumieć, że się wcześniej „Uchem prezesa” ekscytował tylko dlatego, że wyśmiewani tam byli ludzie, których zna. Słabe to. I to jest zła informacja.


 

piątek, 17 grudnia 2021

16 grudnia 2021


1. Po pierwsze Lawina jest gotowa. W obniżonej wersji. Złą informacją jest, że się nie potrafię rozdwoić, bo bym z Zielonej wrócił dwoma autami naraz.
Na placu przed redakcją, kolega Rusinek rozdawał choinki od RMF-u. Nie widziałem go ze dwadzieścia lat. Wygląda dziś tak, jak powinien był wyglądać dwadzieścia lat temu. 

2. Wracając z Zielonej sfotografowałem wypadek. Dwa pojazdy spotkały się przy tej hali, w której oglądałem tenis. Udało mi się zrobić zdjęcie nie powodując, przy okazji, karambolu. Złą informacją jest, że się jeszcze nie nauczyłem prowadząc pisać, krótkich form dziennikarskich.

3. Wieczorem usłyszałem plotkę natury dyplomatycznej. Gruba rzecz. Złą informacją jest, że się nią nie mogę podzielić.


 

czwartek, 16 grudnia 2021

15 grudnia 2021



1. Podróż do Zielonej. Żądam otwarcia mostu w Cigacicach! Dużo bliżej nie będzie. Szybciej też nie. Ważne, że będzie inaczej. Złą informacją jest, że pojeżdżę trochę przez Cigacice i też się znudzę. Będę więc żądał otwarcia mostu w Pomorsku. Najpierw powinienem jednak sprawdzić przejezdność niemieckiej drogi łączącej Przetocznicę z Brodami. Jeżeli istnieje (droga i jej przejezdność) – miałbym bliżej o dobre parę kilometrów. 
Lawina ma już nową pompę. Jeszcze nie miała założonej wiskozy i można się było przyjrzeć przepustnicy. Mała nie jest. Co dziwne – nie pojawiła się informacja o konieczności pozyskania jakiejś innej nowej części. 

2. Dzień poznawania samorządowców. 
Najpierw w Zielonej Górze. Smutne, że w tak ładnym w sumie mieście, jego urząd mieści się w tak – nie bójmy się tego słowa – brzydkim budynku. 
Później w Świebodzinie. Spóźniliśmy się na ogłaszanie wyniku rankingu na najlepszą gminę. (Wygrał Kostrzyn). Dojechaliśmy pod koniec uroczystości. Nagradzani śpiewali kolędy. Najwyraźniej konferansjer wywarł na nich wcześniej presję. Wszyscy bawili się tak świetnie, że przez chwilę mylnie podejrzewałem, że są – mimo wczesnej pory – zrobieni. Nie byli. Jednak da się bawić bez alkoholu. 

Korzystając z okazji przeszedłem się po Świebodzinie w poszukiwaniu chleba. Sprawdziłem dwie piekarnie. Na razie bez rewelacji. I to jest zła wiadomość. 
Było po piętnastej. Wszystko stało. Gdyby odpowiednio skalować, to by się mogło okazać, że Świebodzin jest bardziej zakorkowany niż Warszawa, po pierwszym śniegu za rządów HGW. 



3. Redaktor Jadczak dokonał internetowego linczu na moim nowym szefie. Rano wrzucił Tweet, na którym zamieścił zdjęcia uśmiechniętego Janusza i chorego dziecka w wózku. 

Podpisał: 
Zdjęcie 1. Janusz Zyczkowski. Pracownik gazety Orlenu, kolega Mejzy i prezydenta Kubickiego który Mejzę wymyślił. Od wielu dni atakuje i kłamie na mój temat.

Zdjęcie 2 Michał, jego matkę próbowała oszukać firma Mejzy. Zyczkowski do dziś tego nie opisał.

Co zrobić z takim gościem?

W komentarzach, jak to w dzisiejszych czasach, poza klasycznymi potokami gówna były i życzenia śmierci. Normalka. Taki mamy klimat. 

Ja tam parę dni temu przestałem odpowiadać na zaczepki redaktora Jadczaka. 
On uważa, że nie pisaliśmy o Mejzie. Ja widzę to inaczej. Można nam zarzucać, że teksty są słabe, że wydźwięk jest nie taki, ale po co pisać, że ich nie ma skoro są? I dość łatwo to można sprawdzić.
Częstym problemem naszych dziennikarzy śledczych jest, dość elastyczny stosunek do faktów. Może to korzenie ma w „polskiej szkole reportażu”? Nie wiem. 

Zastanawiałem, co mogło na tyle wyprowadzić redaktora Jadczaka z równowagi, że postanowił użyć chorego dziecka do ataku na Janusza. (Bo jak to inaczej nazwać?) 
Może to, że parę dni temu Janusz zapytał redaktora Jadczaka, czy udzielając wywiadu do facebookowego wideocastu urzędu marszałkowskiego, zdawał sobie sprawę, że to ten urząd nadzorował wypłacanie Mejzie pieniędzy na szkolenia? 
Urząd teraz na głowie staje, że udowadniać, że nic z Mejzą wspólnego nie miał. Zasadniczo – wszyscy to teraz robią. Pomysłem Platformy jest tłumaczenie, że Mejzie to nie marszałek Polak dała pieniądze, tylko prezydent Zielonej Góry Kubicki – wystarczy posłuchać ostatniej Kidawy u Mazurka. Kubicki dał. Ale tak ze trzydzieści razy mniej. 
Kubicki z Mejzą politycznie współpracował. Ale uwierzyć, że jest człowiekiem, który Mejzę wymyślił jest dość trudno, gdy się widziało film, na którym do głosowania na dużo młodszego niż dziś Mejzę namawia Wadim Tyszkiewicz. 

Cóż, chwała redaktorowi Jadczakowi za wyciągnięcie spraw Mejzy. Zasługa to wielka. 
Wielka, ale nie tak duża, żeby usprawiedliwiać taki – jak w wyżej zamieszczonym tweecie – rodzaj internetowego hejtu. 

Nie powinienem moralizować. A robię to. I to jest zła informacja. 


















środa, 15 grudnia 2021

14 grudnia 2021


1. Wróciłem do poszukiwań skrzyni biegów do Suburbana. W Sulechowie jest człowiek, który sprowadza amerykańskie klasyki. Dzwonię. Nie handluje częściami. Nie ma serwisu. Znaczy – ma, ale serwisuje tylko samochody, które sam sprzedał. Nie zna nikogo w okolicy, kto się zajmuje skrzyniami. Złą informacją jest, że nie wpadłem na pomysł, żeby mu zaproponować, że mu Suburbana sprzedam, a potem go od niego kupię i wtedy będzie mógł mi go naprawić. 

2. Byliśmy w Zielonej. W TK Maxksie – chyba tak się to deklinuje. Sklep taki mnie kiedyś nerwowo rozstrajał. Dziś mnie rozśmieszył. Półką z notatnikami od Hugo Bossa po trzysta złotych. To trzeci taki sklep, który zwiedzałem. Pierwszy był w Warszawie, drugi w Houston. Ten drugi się inaczej nazywał chyba. I był pełen grubych murzynek. Ciekawe, co dziś jest większym grzechem – napisać o grubej murzynce, że jest gruba, czy że jest murzynką? Nie wiem. I to może być zła informacja. 

3. Dla równowagi, w poszukiwaniu mięsa dla kotów, trafiłem do Makro. Było tam też kilka grubych osób. I kolejka. I piwo Noteckie. 
Korzystając z pretekstu, jaki dała mi trzecia dawka, zarzuciłem picie. Tylko kolekcjonuję. 
Wracaliśmy przez mgły. Następne auto kupię z noktowizją. 

Po pracy ostatnie dwa i pół odcinka „Narcos”. Złą informacją jest, że końcówkę ostatniego przespałem. Budziło mnie, gdy ktoś ginął. Będę musiał jutro pooglądać. 


wtorek, 14 grudnia 2021

13 grudnia 2021


1. Mały kot odkrył, gdzie śpimy. I to jest zła informacja. Ciężko się śpi, gdy coś wbija ci zęby w paluch. 

2. Przez noc spłynęło większość śniegu. Jest mokro i mglisto. I to jest zła informacja. Lubię mgły, choć chyba w grudniu bym wolał śnieżyce. Przez te mgły pojechaliśmy do Gorzowa, na spotkanie z Prezydentem Miasta. Ciekawa postać. Generalnie wybierani przez kilka kadencji, w jednomandatowych okręgach, samorządowcy są zwykle ciekawymi postaciami. Gdyby byli nieciekawi – to by ich nie wybierano. W wyborach samorządowych włodarzy ludzie głosują kierując się własnym interesem. Wyjątkiem jest Warszawa, tam głosują, by ratować Polskę przed Kaczyńskim. A jak już zagłosują, to się dziwią, że miasto jest tak, a nie inaczej zarządzane. 
No więc ciekawa postać. Znana z tego, że będąc na urlopie wynajmuje się jako kierowca ciężarówki. I jedzie w trasę. Tłumaczył, że w kabinie, przez parę dni jest sam. Nie każdy zrozumie o co chodzi, ci którzy zrozumieją – zaczną się zastanawiać, dlaczego jeszcze nie zrobili C+E.

3. Prezydent Miasta Gorzowa, który to Gorzów, Wielkopolski jest zasadniczo tylko z nazwy, powiedział coś bardzo interesującego. Otóż popularność instalacji fotowoltaicznych powoduje wielki wzrost zużycia prądu. Człowiek zakłada panele. Ma prąd za darmo, więc przestaje ten prąd oszczędzać. Przestawia sobie ogrzewanie na elektryczne. Panele narobiły mu prądu w lecie. Ale to nie jest tak, że ten prąd schowany został w jakimś wielkim akumulatorze. Teraz jest zima. Panele robią tyle, co nic, a prądu do ogrzania trzeba. Mnie wyjdzie w grudniu ze dwie megawatogodziny. Ktoś ten prąd musi zrobić. Z czego? Z węgla oczywiście, bo z czego innego? Innymi słowy: gdybym nie inwestował w zieloną energię i ekologiczne ogrzewanie, to bym mniej energii elektrycznej zużywał. Ogrzewałbym biomasą, która zasadniczo jest prawie neutralna klimatycznie. A tak, zużyty przeze mnie zimą prąd zostawi z pięć ton CO2. Złą informacją jest, że mnie to chyba nie rusza. A może to nie jest zła informacja. Może gorszą jest to, ilu ludzi bezrefleksyjnie łyka te opowieści o zielonej energii. 


W Lawinie, przy zdjęciu pompy wody się okazało, że rolka napinacza się kończy. Kolejny dwa dni czekania. Tym razem na część wartą czterdzieści złotych. 


 

poniedziałek, 13 grudnia 2021

12 grudnia 2021


1. Nie chciało się mojej osobie wstawać, więc nie wziąłem pasywnie udziału w niedzielnych politycznych nawalankach. Swoją drogą, ciekawe, czy krzyczenie na telewizor nie zmienia sytuacji. Czy już nie jest to udział aktywny. 
W ogóle dziwny dzień, gdyż i od Twitterów sobie wziąłem wolne. Więc nie wiem, co się na świecie dzieje. I nawet nie wiem, czy mi to przeszkadza, a to jest akurat zła informacja.

2. Zawieźliśmy Józkę na dworzec. Pociąg spóźniony był tylko o cztery minuty. 
Na dworcu stoją kosze na śmieci. Z pleksi. Jak urny. Wyborcze urny. Logicznym uzasadnieniem przeźroczystości śmietników jest zagrożenie terrorystyczne. 
–Wrzucił pan ładunek wybuchowy do śmietnika?
–Tak
–Dlaczego pan to zrobił?
–Bo go już nie potrzebowałem.
Albo: Sprawcę ukarano mandatem karnym, w kwocie 250 złotych. Wrzucił bombę biologiczną do zmieszanych. 
Na dworcu, spod farby, wyszło parę liter, z których można wnioskować, że Świebodzin był przez chwilę Świebodzinem Wielkopolskim. Wydaje mi się, że historycznie powinien raczej być Śląskim. W 1945 najwyraźniej inaczej na to patrzono. 
Na stacji stał pociąg. Elektrowóz Deutsche Bahn, czerwony. Richtung: Niemcy. Za nim, po horyzont (w związku z zamgleniem, nie było to zbyt daleko) wagony z volkswagenami. Z tym, że te volkswageny przodem w stronę Poznania. 
Opowieści o tym, że w związku z przerwaniem łańcuchów dostaw zatrzymano w Europie produkcję samochodów są najwyraźniej przesadzone. 
Znikły tabliczki zabraniające przechodzenia przez tory. Pojawiły się nowe, sugerujące, by się strzec pociągu. Polska w coraz większym stopniu staje się oazą wolności. 
Piszę te wszystkie rzeczy, bo liczę na to, że mi się przypomni coś, co koniecznie miałem napisać. Raczej mi się nie przypomni. I to jest zła informacja. 

3. Z niewiadomych przyczyn doznałem przypływu energii. Zdjąłem drzwi z górnej łazienki i zestrugałem je od spodu. Przez ostatnich z dziesięć lat się zamykając, wydawały w związku z podłogą denerwujący dźwięk. (Najwyraźniej nie aż tak denerwujący). Udało mi się je również założyć. Nie dostrugałem ich wystarczająco. Znaczy słychać ich związki z podłogą bezpośrednio przed samym zamknięciem. Do tego bardzo cicho. Porównując sytuacje sprzed i po struganiu, obawiam się, że energia, by dostrugać do końca zbierze się we mnie za jakieś tysiąc lat. I to jest zła informacja, gdyż nie jest powiedziane, że elektryczny strug z Lidla wcześniej się nie popsuje.  

Kupiony w nieodżałowanym Tesco żeliwny garnek świetnie się sprawdza w duszeniu pieczarek.


 

niedziela, 12 grudnia 2021

11 grudnia 2021


1. Rano wyszło słońce. Śnieg na gałęziach, delikatna mgiełka, żeby słońca było trochę więcej, to by było jak na zimowych zdjęciach, które między programami w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych wrzucało TVP. Profesor Żerko na pewno pamięta. 
Pożyczyłem volvo i pojechałem do Zielonej Góry. Tenis jednak potrafi być interesujący. Złą informacją jest, że Polska przegrała z Czechami, choć Janowicz wygrał z Czechem. 

2. Wracając wpadłem do Lidla. Po remoncie przestał to być nasz Lidl. Trwa oswajanie automatycznych kas. Coś jest z nimi nie tak. Zbyt blisko są ustawione. Albo chodzi o coś innego. Zasadniczo miałem kupić buraki, by je przedwigilijnie kisić. Było buraków mało. Wziąłem więc wino. Nie po to, by je kisić. Wino węgierskie. Balatoni Kekfrankos. Bardzo dobry stosunek jakości do ceny. W międzyczasie się zrobiło się ciemno. Wcześniej, między Sulechowem a Świebodzinem na polach kładł się tuman. Trudno było właściwie poznać, czy to mgła, czy to podniesiony wiatrem śnieżny pył. 

3. Mazurek ze Stanowskim. Jakże przyjemna dawka dziaderskiego zdrowego rozsądku. Robertowi się wymsknęło, że się rozpoczęła wysyła „Kmiotów Polskich”. A już postawiłem na nich krzyżyk. 

Jutro ma pojechać pierwszy po dwunastu latach, osobowy pociąg z Końskich. Te Końskie, to była ostatnia podróż E32. Nowy właściciel dzwonił jakiś czas temu, że zrobił silnik – wymienił pękniętą głowicę. Beemka znowu zaczęła świetnie ponoć jeździć. Właściwie nie ma się czemu dziwić. To porządny samochód. Teraz już takich nie robią. I to jest zła informacja.